witaj, M'Lady

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Adrien
Od przyjazdu minęły już 2 tygodnie. Jak na razie jest super. Razem z Marinette się pogodziliśmy, a ja nadal coś do niej czuję. Chociaż to nie jest to samo, co czuję do Kropci.

-Znowu myślisz o tych swoich pannach, Adrien?

-Aż tak to widać?- jęknąłem zrezygnowany.

-Tak stary. Bardzo widać. Zresztą, nie chcę się przechwalać ale znam twoje myśli. Wiem wszystko o czym myślisz, i powiem ci, że czasami nie chciałbym znać. Serio.

-Ahh... Plagg... ale dawno jej nie widziałem...

-W sensie twojej Biedronsi?- zaśmiał się mały serożerny potwór.

-Haha, ale śmieszne. Najchętniej to wiesz co bym powiedział?

-Co?- spytał Plagg pożerając kolejny kawałek camamberta.

-Plagg, wysuwaj pazury!

-Nieee! Debilu! Nie zjadłem jeszcze sera!

-Ups, przykro.- powiedziałem do siebie i wyskoczyłem przez okno.- Ciekawe czy wie też o czym myślę pod przemianą. Chyba później się go o to spytam.

Biegałem po dachach, ale nie miałem żadnego celu. Byłem tylko ciekawy, gdzie mieszka Biedronsia.
Po jakichś dziesięciu minutach biegania, postanowiłem usiąść na jednym dachu i sobie posiedzieć.

Tak po prostu.

Bezstresowo.

Ale oczywiście są dla mnie inne plany.

-Adrienie Agreste! Kto pozwolił ci w ogóle wychodzić z domu? I to jeszcze w nocy? Ty serio mózg masz po ojcu. Bo na pewno nie po mnie, co to to nie. Ja mam bardzo zdrowy umysł, w porównaniu do twojego ojca przeklętego, który nosi te zasrane rurki! No błagam, znasz jeszcze jakiegoś mężczyznę po czterdziestce, który nosi takie spodnie? Nie? No właśnie. I to dlatego...

-Okej, mamo. Zrozumiałem. Możesz mnie przynajmniej zostawić w spokoju na te kilka minut? Daj mi odpocząć.

-Masz czas do północy, chyba że zjawi się tutaj Biedronka. Wtedy możesz wrócić później. A jak nie, to szlaban. To tyle z mojej strony, żegnaj.- powiedziała mama w stroju pawicy i pobiegł w sobie tylko znaną stronę. Najpewniej poszła do jakiejś galerii, która otwarta jest całą dobę. No bo gdzie indziej mogłaby się tak spieszyć moja mama? Na pewno nie szła na siłownię, albo do jakiegoś kolejnego mistrza Fu żeby napić się z nim malinową nalewkę. Chociaż... po niej można się spodziewać wszystkiego. DOSŁOWNIE WSZYSTKIEGO.

-Cześć, Kocie. O czym tak myślisz?

-O tobie, M'Lady. Usycham z tęsknoty do ciebie.

-Phh... bardzo śmieszne. Ale szczerze mówiąc, też za tobą tęskniłam, Kotku.- powiedziała dziewczyna i mnie przytuliła. A potem usiedliśmy sobie na dachu, i pogrążyliśmy się w rozmowie.

Jak za starych dobrych czasów.

Miło, fajnie i na luzie.

Bez chorego psychicznie człowieka nasyłającego na normalnych, smutnych ludzi jakichś motylków emanujących złą energią tylko by nas wkurzać i żebyśmy nie mieli czasu na swoje prywatne życie.

No właśnie, ciekawe co tam u niego.

-Ej, Kropeczko. Jak myślisz? Co tam u naszego starego, dobrego przyjaciela?

-Którego? Nie ukrywam, dużo mam znajomych.

-Wucetusia. Nie stęskniłaś się za nim przypadkiem?- spytałem z chichotem.

-Za tym starym wariatem? Ph, w życiu. Śmieszny jesteś kotku.- powiedziała dziewczyna i zaczęła się śmiać.- A tak schodząc z tematu naszego antagonisty. Jak ci się mieszka tutaj, w Los Angeles?

-No, na początku to myślałem że będzie chujowo że tak powiem, ale jest serio sztos. Chatę mam wypasioną, z moją miłością się pogodziłem. Tylko matka trochę krejzi, no ale tak czasami w życiu bywa. Na przykład, przed twoim przyjściem moja mama wparowała tutaj i powiedziała, że mogę siedzieć tutaj do dwunastej, bo będę miał szlaban. Chyba że ty przejdziesz, to nie mam ograniczeń.

-Jak ona tu w ogóle weszła? Przecież nie ma żadnych schodów na ten dach.

-Wygląda na to, że moja mamusia bawi się miraculum pawia, bo przyszła tu jako Pawica. Chociaż szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia, skąd ona je wzięła.

Pov. Aurore
No no, synuś. Idę na skargę do tatusia zaraz, że tak brzydko o nim mówisz. Jeszcze chwilkę poczekam, może trafi się coś o mnie.

- No, na początku to myślałem że będzie chujowo że tak powiem, ale jest serio sztos. Chatę mam wypasioną, z moją miłością się pogodziłem. Tylko matka trochę krejzi, no ale tak czasami w życiu bywa. Na przykład, przed twoim przyjściem tutaj moja mama wparowała tutaj i powiedziała, że mogę siedzieć tutaj do dwunastej, bo będę miał szlaban. Chyba że ty przejdziesz, to nie mam ograniczeń.

Ojj, Adrienku. Słownictwo to ty masz niezbyt ładne. A tak by the way, to jestem normalna. Wcale nie jestem "krejzi".

_________________________
---------------------------------------
Nom to tak. Ogólnie to koniec roku jest (szkolnego oczywiście)

Kto się cieszy?--------->

Jaaa bardzo

Anyway, chciałam wam powiedzieć że w tym właśnie roku
SKOŃCZYŁAM SZKOŁĘ MUZYCZNĄ UHUU

Miłych wakacji mordeczki i do zobaczenia niebawem!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro