Loft i noc pełna wyrażeń

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stails rozwalił wszystko co było na półce.
- Kurwa!!!  Krzyknął wściekły.
- Uspokój się. Powiedział Derek i podszedł by zebrać porozrzucane rzeczy.
- Przy okazji nie niszcz mi domu. Polecił.
- Jak mam się uspokoić? Mają Lidie!! Krzyknął.
- Wiem Stails!  Powiedział lekko poirytowany wilkołak.
Stails nerwowo zaczoł chodzić po pokoju co chwilę przeczesywał sobie włosy.
- Musimy tam wrócić!  Powiedział zdenerwowany.
- Nie!  Nie możemy. Derek podszedł do chłopaka i złapał go za ramiona.
- Niby czemu?!!  Krzyknął
- To zbyt niebezpieczne!  Mogą wrócić w tamto miejsce. Mają broń Powiedział.
- Ja też mam broń. We dwóch damy im radę!!  Oni porwali naszych przyjaciół i Lidie!! 
- Stails posłuchaj mnie!  Krzyknął Derek.
- Nie damy im rady!  Ich jest za dużo a po za tym jeśli nas złapią to już nikt im nie pomoże. I jeszcze w dotatku jesteś ranny więc siedź cicho i pozwól mi się tobą zająć. Powiedział i pociągnol chłopaka w stronę kanapy a następnie poszedł po apteczke.
Stails poszedł po szklankę wody jednak gdy wzioł ją do ręki ból w ramieniu przez uderzenie najemnika Monroe dał o sobie znać. Po chwili szklanka upadła na podłogę rozbijając się. Derek szybko odłożył apteczke i pobiegł do chłopaka.
- Derek ja...... niechciałem... wypadła mi przepraszam. Powiedział łapiąc głębszy oddech.
- Już spokojnie. Nic się nie stało. Powiedział zmartwiony i wzioł chłopaka na ręce a następnie położył go delikatnie na kanapie.
- Daj obejrzę ramię.
Po chwili Stails zdjoł swoją bluzę by wilkołak mógł go opatrzeć.
Derek podał mału zaczoł scierać krew a następnie założył opatrunek.
Potem zaczoł zmywać krew w twarzy chłopaka.
- Strasznie zrobiłeś się opiekuńczy wilczku. Powiedział słabo.
Derek lekko się uśmiechnął.
- Prześpij się. Musisz odpocząć. Powiedział a następnie okrył chłopaka kocem.
Pov.Derek
Westchnołem ciężko. Chłopak po kilku minutach zasnoł. Ustałem przy oknie i zaczołem się zastanawiać co robić. Poprosiliśmy szeryfa o pomoc. Nawet zlapaliśmy kilku ludzi Monroe. Jednak dalej nie wiem co ze Scottem i resztą. Po chwili usłyszałem jak Stails się wierci i coś mówi przez sen. Szybko podszedłem do chłopaka i ostrożnie chwyciłem go za ramiona by go obudzić.
- Derek. Powiedział
- Już spokojnie jestem. Powiedziałem i po chwili przytuliłem go.
- Ja nie chcę ich stracić. Załkał cicho
- Spokojnie nie stracisz nikogo. Zapewniłem go.
- Nie chce też stracić Ciebie. Wtulił się w moją kurtkę.
- Shhhhhhhhh Still. Uspokajałem chłopaka. I przeczesałem mu włosy.
Stails dalej był przytulony do mnie.
Nie czekając dłużej wziołem jego twarz w dłonie i z troską powiedziałem
- Już dobrze, jestem tu Still.
Chłopak uspokoił się. I przetarł zaszklone oczy.
- Chodźmy może spać Derek. Powiedział cicho. Wiedziałem że mógłbyć zmęczony.
- Okej a jutro pójdziemy na komisariat i zobaczymy co powie twój tata, może coś mają. Powiedziałem.
- Yhm. Mruknął sennie.
Położyłem go na kanapie i przykryłem go. Następnie udałem się na górę i położyłem się na łóżku zasypiając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro