Porwanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się następnego dnia o poranku. Wszystko wyglądało normalnie. Wstałam, by pójść do łazienki trochę przywrócić się do ładu. I wtedy coś czarnego zasłoniło mi oczy, jakaś szmata znalazła się w moich ustach. Próbowałam krzyczeć. Na próżno. Zdążyłam jeszcze poczuć, jak coś zaciska się na moich rękach i coś mocnego uderzyło w moją głowę. Wtedy straciłam przytomność...

***

Ocknęłam się. Byłam w jakimś małym, ciemnym pomieszczeniu. Poczułam chłód. Zrozumiałam, że to muszą być piwnice. Byłam przywiązana do krzesła, a w ustach dalej miałam knebel. Powoli przypominałam sobie, co się stało. Wtedy ktoś wszedł do pomieszczenia. Miał na głowie kaptur, ale był podobny do Michaela.

- Oto twoja praca - powiedział. Tak to Michael!

Zaśmiał się szyderczo i zawołał dwóch silnych facetów. Oni rozwiązali mnie, ale nie zdjęli knebla. Zasłonili mi oczy i gdzieś ponieśli. Jeszcze przez chwilę słyszałam głos Michaela, ale potem ucichł. Poczułam świeże powietrze, ale tylko przez małą chwilę. Znów schodzili do piwnic. Miałam już dość. Po chwili postawili mnie na ziemi. Usłyszałam kilka słów.

-I jak się czujesz? Czas zacząć pracę!

Zdarł ze mnie koszulkę i spodnie. Nadal nic nie widziałam i nie mogłam mówić. Poczułam jak coś zaciska się na moich biodrach. Ktoś zakładał mi również podobne coś na szyję. Odsłonili mi oczy...

Zobaczyłam wielki, ogrodzony drutem kolczastym plac. Wyjęli mi knebel. Przyszedł Michael.

-Witaj w pracy, Jennie-zaśmiał się.

-Tyyy-próbowałam wyrwać się z uścisku.

-Pilnuj jej, Tom-powiedział Michael.-Jest nowa, a wiesz jak nowicjusze reagują. Aha. I jak coś przeskrobie przyślij ją do mnie. Od razu.

-Dobrze, Panie.

-Jeszcze coś-zwrócił się do mnie.-Od dzisiaj mówisz do mnie Panie. A jak powiesz inaczej, to dostaniesz karę, niewolnico.

Michael przeszedł przez plac, żebym zobaczyła, jaka jest tu jego władza. No to prawda. Wszyscy się mu kłaniali. A były tu kobiety i dzieci od 16 roku życia. Dzieci, też dziewczyny. Ani jednego chłopaka prócz strażników i oczywiście jego.

Zostałam wypchnięta na plac. Tom powiedział mi, jaka jest moja praca. 1. Usługiwanie Michaelowi, 2. Przewożenie wózków na placu. To tego drugiego miałam być na początek przykuta, bym nie mogła uciec. Noce miałam spędzać w baraku. Wszyscy byli ubrani identycznie. Przepaska na biodra i na szyi. Ja miałam na sobie na razie jeszcze bieliznę. O toalecie nie będę mówić. Jedno słowo: koszmar.

Dzisiaj miałam na razie tylko usługiwać Michaelowi. Właśnie przywołał mnie.

-Przynieś mi zimną colę i ciastko czekoladowe-powiedział.-I się pośpiesz!

-Dobrze, Panie-nie chciałam robić problemów.

Poszłam do kuchni, wzięłam colę i ciastko i poszłam z powrotem.

-Szybko się uwinęłaś-zaśmiał się.-Połóż to na szafce.

Odłożyłam tacę i chciałam usiąść na podłodze. Wcześniej nauczyli mnie zasad niewolnicy. Np. 1. Nie wolno siadać na krzesłach i innych meblach. Miejscem niewolnicy jest podłoga. 2. Trzeba robić wszystko, by zadowolić Pana. 3. Karę należy znosić w ciszy.

Itd. Lecz Michael złapał mnie za nadgarstek i zapytał:

-Pozwoliłem ci usiąść? Nie przypominam sobie. Już. Idź po wachlarze. Aha. Jeszcze jedno. Od tego jak się będziesz zachowywać, będzie zależał czas, ile pozwolimy ci nosić również bieliznę. Pamiętaj!

-Oczywiście, Michael.

-Micheal?!-krzyknął.-Miałaś do mnie mówić Panie! Tom!

-Tak, Panie?-odrzekł Tom.

-Weź tą niewolnicę i wrzuć ją do najciaśniejszej piwnicy. Jutro zobaczymy co dalej.

-Oczywiście, Panie.

I pochwycił mnie w swoje żylaste ręce. Zobaczyłam jeszcze szyderczy uśmiech Michaela. Potem weszliśmy w nieoświetlane korytarze i nic nie było widać. Usłyszałam jak Tom otwiera jakieś drzwi. Wrzucił mnie do małego pokoiku i wyszedł. Zostałam sama.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro