Prolog
Otworzyłam oczy. Nowe miasto, nowy dom, nowy pokój. Nowy KRAJ. Budzę się ze świadomością, że coś dziś się stanie. Ale nie wiem co...
Dzień wcześniej
- Michael!
Jestem na lotnisku. Właśnie przyleciałam z Francji, by zamieszkać z moim starszym bratem. Widzieliśmy się ostatnio rok temu na moich urodzinach. Rodzice mnie już nie chcieli. Rozwiedli się, a ja zostałam wysłana do brata. Prawdę mówiąc, boję się. Nie wiem jak to będzie.
- Tu jesteś Jennie - popatrzył na mnie z radością.
- Nic się nie zmieniłeś - zaśmiałam się.
- No nie przesadzaj - uśmiechnął się do mnie. - Chodź, pokażę Ci nasz dom.
***
- Wow, ty to żyjesz na bogato - byłam bardzo zafascynowana wystrojem wnętrz. Było tutaj dużo pięknych, drewnianych mebli, które na pewno niemało kosztowały.
- Przyzwyczaj się - jego głos wyrażał wtedy całkowitą obojętność.
Po tych słowach do salonu weszła śliczna dziewczyna.
- Stella, pokaż Jennie jej pokój - Michael jak widać rządził tym miejscem, ponieważ ona zaraz kiwnęła mu głową, zgadzając się na niewypowiedzianą prośbę.
Następnie zwrócił się do mnie:
- Zaklimatyzuj się. Obok pokoju masz łazienkę. Do zobaczenia na kolacji.
I wyszedł. Po chwili usłyszałam głos motoru.
- Więc ma nawet motor - pomyślałam, nie mogąc oprzeć się uczuciu zazdrości.
- Chodź, Jennie - z rozmyślań wyrwał mnie głos Stelli. - Mieszkamy obok siebie.
- Spoko - popatrzyłam na nią przyjaźnie i uśmiechnęłam się. - Mam takie pytanie... - w moim głosie słychać było skrępowanie - Jesteś dziewczyną mojego brata?
- Chciałabym - powiedziała Stella i wyraźnie posmutniała. - Ale ten upatrzył sobie jakąś inną, w sumie nie jest taka brzydka - prychnęła po tych słowach. - Dobra, chodź zaprowadzę cię. A ile ty masz tak w ogóle lat?
- W maju kończę 18 - Stella popatrzyła na mnie jakby ze... współczuciem? Chyba tak.
- OK.
W ciszy dotarłyśmy do pokoi.
- Rozgość się. I na kolację zejdź o 18:00. Wtedy jemy wszyscy przy jednym stole, a nie osobno. Pa - rzuciła na odchodne i zaszyła się w swoim pokoju.
Mam niejasne przeczucie, że coś jest nie tak. Czemu Stella tak na mnie patrzyła? Powinnam się bać...?
***
- Elo młoda. Jak tam pokój? - zagadnął mnie brat przy kolacji (kurczak, pycha).
- Całkiem spoko - przez te rozmyślania nie mam nastroju do rozmowy.
Ale Michael nie dał za wygraną.
- Przyjdę do ciebie wieczorem. Muszę ci coś powiedzieć... - popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem, ale się nie odezwałam.
Kilkanaście minut później
- Hej - powiedział. - Przyszedłem.
-Super, nie zauważyłam - uśmiechnęłam się drwiąco. Nie miałam ochoty na jakieś głupie rozmowy.
- To tak, postawię sprawę jasno. Jutro idziesz do pracy.
- Jakiej? - zaciekawiłam się. W końcu nie na co dzień brat ci mówi, że masz iść do pracy.
- Tego dowiesz się jutro - zakończył tajemniczo. - A teraz dobranoc.
I wyszedł.
Nie mam siły teraz rozmyślać na ten temat. Pomartwię się jutro. Szybko skoczyłam do łazienki, a chwilę potem położyłam się na swoim łóżku. Zasnęłam.
#prolog poprawiony 1. raz
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro