Rozdział 2 - Herbatka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedzę już w tym świecie od przeszło czterech dni, czuje się intruzem. Większość z nich mnie po prostu olewa, nie żebym miała coś do tego...bo tak jest lepiej dla mnie. No dobra, nie wszyscy mają mnie w poważaniu, Jay, Zane i Nya poświęcają czasami swój czas wolny, abym nie czuła się samotna. Wydaje się, że wyglądanie przez okno to jedyna fascynujące zajęcie, jakie mogę wykonywać w "moim" pokoju. Z zamyślenia wyrwało mnie ciche skrzypienie drzwi, popatrzyłam kto postanowił mnie odwiedzić, to Jay. Odwróciłam ponownie wzrok, poczułam jak materac się lekko ugina. Usłyszałam jak ninja odchrząknął, zwróciłam się do niego, a ten się uśmiechnął promiennie.

– Dlaczego nie wyjdziesz do nas? – zapytał ze spokojnym wzrokiem, a ja próbowałam wymyślić na szybko jakąś dobrą odpowiedź. Ale w sumie ta ''nie na szybko'' była dobra, więc jej użyłam. 

– Jay... A ty byś chciał siedzieć z osobami, które traktują Cię jak intruza? – odpowiedziałam mu pytaniem. Widać, że chłopak się trochę zdziwił, tym co padło z moich ust. Zapewne to teraz on myślał co powiedzieć. Siedzieliśmy w zupełnej ciszy. 

– Nie chciałbym – powiedział. – Dlatego wraz z Zane'm postanowiliśmy Ci pomóc... – kolejny uśmiech zagościł na jego jasnej twarzy. 

Jak oni mieli zamiar mi pomóc? Zapewne chcieli przekonać swoich przyjaciół do mnie... Ale ja chcę do domu, nie chce tu tkwić.

– W jaki sposób? – spytałam go, on posłał mi jeszcze większy uśmiech, pokazując całe uzębienie. – Jay?

– Nasza drużyna Cię polubi! To na pewno Ci jakoś pomoże! – rozłożył ręce i otworzył buzię, jakby czekał aż wykrzyknę, że jestem taka szczęśliwa. Jednak prawa jest inna. – No weź, chociaż się uśmiechnij! – zmarszczył brwi i zrobił "dzióbek" w oczekiwaniu na mój entuzjazm.

– Dziękuję... Jednak nie uważam, aby to był dobry pomysł – powiedziałam cicho. Widać, że na te słowa chłopak trochę się zasmucił. Nie potrafiłam patrzeć na jego żal, dodatkowo, że był spowodowany przeze mnie. Cicho westchnęłam, czuje iż to co teraz zrobię będzie mnie kosztować zbyt wiele...ale jego smutek. – Jay...ja chcę waszej pomocy, przepraszam, że tak na początku zareagowałam.

Poczułam jak ramiona Jay'a mnie obejmują i mocno się zaciskają, poklepałam go lekko po plecach, z nadzieją iż mnie wtedy wypuści z tego morderczego uścisku. Kiedy tylko dostałam tlenu zaczęłam go nabierać, jakby chłopak mnie przed chwila chciał udusić. Patrzyłam na niego, uśmiech sam malował mi się na ustach. Sama nie wiem, dlaczego właśnie jego obecność tak na mnie działa...

– No to idziemy Elka, pora się z innymi integrować! – Jay wstał energicznie z łóżka i złapał mnie za dłoń. Wstał z jego pomocom, albo raczej to on mnie podniósł a ja nie miałam nic do mówienia.

Zostałam wyciągnięta wbrew mojej woli z pokoju, potem ciągnął mnie w kierunku pokoju gdzie prawdopodobnie wszyscy przebywali. Czułam narastający stres, szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Chwile próbowałam się szarpać z chłopakiem, jednak tamten okazał się silniejszy i już po chwili stałam obok niego...wszyscy się na nas patrzyli. Tak jak myślałam, to pułapka! No ludzie, serio?

– Ohh... Czyli ci się udało – powiedział lekko zdumiony Zane.

– Czy ty śmiałeś wątpić w moje umiejętności?! – usłyszałam cichutkie prychnięcie od rudowłosego.

– Wszyscy wątpiliśmy – powiedział chłopak o czarnych włosach, Cole jeśli dobrze pamiętam. Po jego słowach nastała niezręczna cisza podczas której Jay próbował zabić wzrokiem Cole'a.

Muszę przyznać iż to wyglądało dość zabawnie, zważając na obojętność w spojrzeniu chłopaka w czarnym. Po paru minutach Jay musiał odpuścić, jego oczy już nie wytrzymały.

– Tym razem ci się udało! Następnym razem to ja wygram! – warczał na niego, marszcząc groźnie swoje brwi.


Sabrina

Siedziałam obok Nya'i, obserwowałam kłótnię chłopców, jak ja się za takim czymś stęskniłam, kto by pomyślał! Kątem oka patrzyłam na dziewczynę, wydawała mi się podejrzana, poza tym to nie jest możliwe aby dostać się tu z ziemi... A jeśli to musi być nadzieja, aby ponownie na nią wrócić. Moje rozmyślanie przerwała czyjaś dłoń na moim ramieniu, to dłoń czarnowłosej. 

– O co chodzi? – zapytałam, momentalnie się ogarniając. 

– Nie udzielasz się wcale w rozmowie, o co chodzi? – patrzyła na mnie a jedne z jej brwi powędrowała delikatnie do góry. Naprawdę, aż tak widać to, że o czymś myślę...albo zbyt dobrze mnie znają, obie opcje wydają się jakże prawdopodobne.  

– Przypomniało mi się coś. To nic takiego, postaram się być już obecna – posłałam wszystkim uspokajający uśmiech, oczywistym było iż mi go odwzajemnili. 

Któryś z moich przyjaciół rzucił jakże cudowny pomysł, aby każdy z nas powiedział coś o sobie, tą osobą był Zane. Wszyscy byli za tym, no prawie...ja i ta nowa, Eliza bodajże, chyba nie byłyśmy szczególnie zadowolone, nie tryskało z nas szczęście. Obie przysłuchiwałyśmy się rozmowie pozostałych z wymalowanym znudzeniem na twarzach. 

– Myślisz, że zauważa, kiedy stąd wyjdziemy? – popatrzyłam na brunetkę. Ona wzruszyła lekko ramionami, wróciła chwilowo na rozmawiających ninja, a potem znowu na mnie.

– Zapewne zobaczą, że nas nie ma po skończonej rozmowie...a ona zapowiada się na bardzo długą rozmowę – parsknęła cicho śmiechem, na co ja także się cicho zaśmiałam. – Pytasz, bo chcesz się stąd ulotnić? – dodała po chwili. 

– Nie...może...? Aż tak widać? – uśmiechnęłam się do niej rozbawiona, dziewczyna tylko pokiwała głową twierdząco. 


Eliza

Wraz z Sabriną obserwowałyśmy jeszcze chwilę innych, rozmowa serio ich pochłonęła i ignorowali co dzieje się dookoła nich. Wymieniłam z blondynką spojrzenia, ona delikatnie kiwnęła głową. Wstałyśmy w tym samym momencie i opuściłyśmy pomieszczenie. Jedyne co mnie w tym momencie bawi to to, że Jay chciał mi pomóc w zawieraniu przyjaźni, podczas, kiedy on ucina sobie z przyjaciółmi pogawędki, a ja sama działam. 

– Jak często zdarza im się takie ignorowanie otoczenia? – spytałam, podchodząc kawałek do Sabriny. 

– Niezbyt często, muszą mieć naprawdę dobry temat aby tak zawzięcie dyskutowali. Jak widać mówienie o sobie to jest jedno z tych – mówiła powstrzymując śmiech. – Ostatnio tak zawzięcie gadali o jednej z herbatek Wu... – dodała, uśmiechając się szeroko. Ja tylko zaśmiałam się cicho. To dosyć zabawne jak dla mnie, że można tak dyskutować o jakimś napoju. 

– To masz jakieś plany, gdzie teraz idziemy? – zapytałam. 

– Hmm...proponuję kuchnię. Przy okazji zrobię nam jedną ze słynnych herbatek! – podniosła niego głos, po czym szybko wychyliła się zza drzwi, prawdopodobnie patrzyła na to, czy dalej gadają. Wróciła spojrzeniem na mnie. – Co ja myślałam, że oni przerwali gadaninę...? – na swoje słowa parsknęła śmiechem i ja z nią. – Za mną, ma herbatkę! – wyciągnęła rękę przed siebie i zaczęła biec, prawdopodobnie w kierunku kuchni. Szybkim krokiem ruszyłam za nią. 

Woaah, ja żyję i dodałam rozdział! Kto by się spodziewał XD 
Kolejny szok to to, że planuję wrócić do pisania na watt, ale co z tego wyjdzie nikt nie wie...no nic, jak na razie mam tylko ten rozdział i początek trzeciego. Jeśli okoliczności będą sprzyjać to dodam go za tydzień! Wracamy do regularnego wstawiania rozdziałów?! Aż sama jestem w szoku :")

Miłego dnia/wieczoru, czy nawet miłych snów. Zależy kto o której czyta :")

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro