Randka i milion pytań.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liam szedł spokojnie na umówione spotkanie z dziewczyną. Mieli się spotkać przy parku a następnie iść do lasu na spacer. Zobaczył dziewczynę stojącą niedaleko wejścia do lasu. Gdy go zobaczyła uśmiechneła się, zrobił to samo. Gdy był już wystarczająco blisko dziewczyna podeszła i pocałowała go.
- Stęskniłam się za tobą Liam. Powiedziała radośnie.
- Ja za tobą też. Odpowiedział.
Dziewczyna wzięła go za rękę i oboje poszli do lasu. Liam cały czas zastanawiał się co się dzieje z Theo. Miał nadzieję że Scottowi i Derekowi udało się coś znaleźć zeszłej nocy.
- Super że udało nam się w końcu spotkać prawda Liam?  Zapytała
- CO?  A tak racja. Odpowiedział szybko.
- Coś się stało?  Masz problemy z nauką?  Wiesz że zawsze Ci pomogę. Powiedziała.
- Wiem Hayden ale to nie chodzi o naukę. Powiedział i westchnoł.
- A o co chodzi? 
- O Theo. Nie odpowiada i nie dzwoni. Nie można go nigdzie znaleźć. Martwię się że coś mu się stało. Powiedział.
- Uważam że niepowinieneś się nim martwić. Pamiętaj że to Theo. Zawsze wpadałeś przez niego w kłopoty.
- To raczej on mnie z nich wyciągał.
- W każdym razie nie powinieneś się tym przejmować. Pewnie wyjechał nic nie mówiąc a ty tu się martwisz.
- To nie w jego stylu. Odpowiedział jej. - Może, Liam przejrzyj na oczy że ta relacja która była między wami nie ma sensu.
Liam otworzył szerzej oczy po słowach czarnowłosej.
- CO?  Jak to nie ma sensu?! On mnie uratował kilka razy. Jest moim przyjacielem, w dodatku już mu dawno wybaczyłem i ty tez powinnaś. Bo to tylko dzięki niemu stoję tu z tobą w tej chwili. Powiedział
- Przepraszam nie chciałem.
- Nic się nie stało Li. Masz prawo być zły. Chodź niedaleko jest polana. Powiedziała radośnie.
Liam westchnoł.
- O co chodzi?  Zapytała zmartwiona Hayden.
- Li Theo tak do mnie mówił.
*      *          *         *          *                  *
Po spacerze chłopak udał się do domu. Zamknoł dżwi i wrzasnął siadając na łóżku.
- Dlaczego to wszystko musi być takie trudne!!!!  Schował twarz w dłoniach.
- Theo czemu cie nie ma jak Cie potrzebuje.
Westchnoł. To wszystko nie miało sensu. Był z Hayden a jednak nie był szczęśliwy. Nie wiedząc czemu zaczoł się zastanawiać nad tym co powiedziała. Co jest między mną a Theo??  Zapytał sam siebie.
Odpowiedź sama go szokowała. Przyjaźń napewno ale czy coś więcej?  Ich relacja na pierwszy rzut oka była dość specyficzna. Jeden drugiego ratuje i przy okazji rozwala na nos. Zabawne o ironio ile on by dał żeby znów zobaczyć te Himerę która cały czas mu docina i jednocześnie pomaga mu zapanować nad wilczym
" ja ". Przerwał mu dzwoniący telefon. Odebrał i usłyszał
- Liam przyjedź do mnie szybko! 
Zerwał się z łóżka i pobiegł w kierunku domu Scotta. Byli tam Scott i Derek.
- CO się dzieje?!  Zapytał.
- Chodzi o Theo. Derek znalazł coś w lesie.
- CO takiego?  Zapytał zmartwiony.
- Jego telefon.
Liam zmarszczył brwi i podszedł do urządzenia a następnie je odblokował. Tak jak myślał tysiąc nieodebranych połączeń od niego i innych ze stada.
- Znalazłem też ślady kół i krew. Wyjaśnił Derek.
- To oznacza tylko jedno. Theo został uprowadzony przez łowców. Odpowiedział Scott.
Liam patrzył na wyświetlacz urządzenia i czuł jak rozpiera go złość i poczucie bezsilności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro