Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Rose:

Od kiedy Lissa została królową minęło pół roku, w ciągu którego bardzo dużo się zmieniło.

Lissa wprowadziła dekret zezwalający na związki partnerskie jak i małżeńskie między dampirami oraz dała mi i Dymitr'owi dom, który urządziliśmy wygodnie i przytulnie.

W ciągu tych sześciu miesięcy Adrian zakochał się z wzajemnością w alchemiczce Sydney Sage, która pomogła mi kiedy uciekałam wraz z Dymitr'em przez oskarżenie mnie o zabicie królowej Tatiany Iwaszkow.

Oczywiście zostałam oczyszczona zarzutów, ponieważ udowodniliśmy że to nie ja zabiłam Tatianę i o dziwo okazało się że to Daniela Iwaszkow- matka Adriana.

Natomiast Natasza Ozera, która postrzeliła mnie została skazana na kilka lat pozbawienia wolności co i tak było łagodną karą dla morojki.

Bratanek Taszy, Christian niedawno oświadczył się Lissie i planuję z nią ślub, zaś ja i Dymitr sami również planujemy ślub kiedy tylko skończę co najmniej dziewietnaście lat.

Z początku miało być że mając dwadzieścia lat, ale Dymitr się uparł i to bardzo, ponieważ nie chętnie mu uległam.

Obecnie teraz siedzę w salonie i przeglądam na komputerze wiadomości. Od dwóch godzin jestem po służbie i mogę sobie po leniuchować dopóki Belikow nie wróci z służby za jakieś dwie godziny.

Jestem ubrana w czarną luźną koszulkę z krótkim rękawem i czarne legginsy sięgające do kolan, zaś moje włosy rozpuściłam.

- Rose? Jesteś?- zapytała Sydney wchodząc nie pewnie do mojego domu tak jakby był tu włamywacz.

- W salonie!-krzyknęła głośno do przyjaciółki wyłączając komputer.

- Hejka... Pójdziesz ze mną do spa? Samej jest nudno.- powiedziała Sydney z delikatnym uśmiechem.

- Pewnie.- powiedziałam odkładając komputer na stół.

- Tylko się w coś...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ poczułam jak moje śniadanie próbuje wyjść ze mnie.

Szybko pobiegłam do toalety i w ostatniej chwili pochyliłam się nad  kiblem zwracając swój poranny posiłek.

-Boże Rose.- powiedziała zmartwiona alchemiczka podchodząc do mnie kiedy skończyłam wymiotować.

- Dobrze się czujesz?- zapytała zmartwiona blondynka patrząc na mnie.

- Nie... Nie wiem co się dzieję. Wymiotować mi się chcę, spóźnia mi się okres, a na dodatek mam ochotę na ogórki konserwowe z karmelem...co jest.- powiedziałam wzdychając przypominając sobie ostatnie dni kiedy zdałam se sprawę że miesiączka mi się spóźnia, zaś dziwne zachcianki pojawiają się z nikąd.

- A może ty jesteś w ciąży?- powiedziała zdzwiona Sydney słysząc moje słowa.

- Syd przecież wiesz że my....

-Wiem że to niemożliwe, ale spróbuj.- powiedziała alchmiczka przerywając mi i wyciągając z torebki test ciążowy.

- Na wszelki wypadek noszę parę testów.- dodała blondynka widząc moją minę.

Nie chciałam się z nią kłócić, ponieważ nie czułam się zbyt dobrze dlatego wziełam test i zrobiłam to co trzeba kiedy tylko Sydney opuścił toaletę.

Teraz tylko czekać...

~ ~ Pietnaście minut później ~ ~

- Niemożliwe.- powiedziałam wpatrując się w test ciążowy z zdziwieniem na twarzy.

Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, ponieważ wynik testu przeczył wszystkiemu.

Dwie kreski...

Ciąża...

Jestem w ciąży...

W ciąży z Dymitr'em...

-Rose? - zapytała alchemiczka stając pod drzwiami łazienki słysząc to co powiedziałam chwilę temu.

- Już wychodzę!- krzyknęła do dziewczyny, po czym położyłam test na umywalce.

Wyszłam z łazienki w szybkim tępie i nie mówiąc nic do alchemiczki wyciągnęłam z szafy czarną walizkę.

Dymitr nie uwierzy mi że to jego dziecko. Oskarży mnie o zdradę i zostawi.

- Rose co ty robisz?- zapytała Sage widząc iż pakuje potrzebne ubrania do walizki.

- Nie mogę tu zostać, Sydney. Dymitr mi nie uwierzy. Oskarży o zdradę i zostawi.- powiedziałam zamykając walizkę z łzami w oczach.

Szybko chwyciłam telefon i wykręciłam numer do doskonale znanej mi osoby.

- Słucham?- powiedział męski głos odbierając po trzecim sygnale.

- Część Hans. Tutaj Rose. Mogę zająć ci chwilę?- zapytałam strażnika starając się brzmieć normalnie.

- Pewnie Rose. O co chodzi?- zapytał strażnik na co po moich policzkach spłynęły łzy.

-Chcę zrezygnować z służby.- powiedziałam łamiącym się głosem.

Nie wierzyłam że to robię, ale nie mam wyboru.

- Rose co się dzieję?- zapytał dampir słysząc iż mój głos się łamie.

- Nic Hans. Jest okej.- powiedziałam.

- Jesteś pewna?- zapytał Hans z drugiej strony słuchawki,  a ja zgryzłam wargę.

- Tak.- powiedziałam po chwili walczenia z sobą oto co chcę zrobić.

- No dobrze...

- Żegnaj Hans.- przerwałam strażnikowi z łzami, po czym rozłączyłam się zanim dampir cokolwiek powiedział.

- Dokąd masz zamiar pójść, Rose?- zapytała Sydney wracając z łazienki z zmartwieniem na twarzy.

- Nie wiem. Naprawdę.- powiedziałam biorąc kluczyki od samochodu, którego otrzymałam od Abe'a, kiedy wróciłam do zdrowia.

Wraz z alchemiczką wyszłam z mieszkania. Zamknęłam je i wręczyłam alchemiczce klucze do domu, w którym mieszkałam wraz z ukochanym.

- Żegnaj Sydney.- powiedziałam zapłakana do przyjaciółki, która również miała łzy w oczach.

- Żegnaj Rose.- powiedziała alchemiczka przytulając mnie krótko.

Chwilę później spakowałam do samochodu walizkę, po czym wsiadłam do pojazdu i szybko odjechałam zostawiając stojącą obok domu zapłakaną alchemiczkę.

Miałam łzy w oczach kiedy opuszczałam teren dworu.

Bolało mnie to bardzo.

Na początku wszystko było cudownie i niczym z bajki od momentu, w którym Lissa została królową.

Jednak teraz...

Jednak teraz to wiem jedno...

Moje szczęście zniknęło...

I bardzo mnie to boli...

~ · ~ · ~

Wiem rozdział chujowy, ale oto prolog do lepszych rozdziałów z tego ff.

Mam nadzieję że wam się sposoba.

Dedykacja dla XCzytajka , KaringaKlara , Night_Lunatic , Lena4114 i Rainbow1545

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro