Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dziwne uczucie tutaj wrócić po takim czasie.- powiedziałam wpatrując się dokoła w dwór królewski.

- No dwanaście lat cie nie było. Ale i tak nic się nie zmieniło.- powiedział Dymitr parkując samochód przed mieszkaniem, w którym kilka lat temu mieszkaliśmy razem.

- Jutro jest kolacja na której będzie Lissa, Christian, Adrian, Sydney, ich dzieci oraz twoi rodzice. A więc żeby potem nie było że nic nie wiedziałaś.- powiedział strażnik patrząc na moją twarz z delikatnym rozbawieniem.

- No to będzie rozruba.- powiedziałam, po chwili odwracając się w stronę śpiących smacznie dzieci.

- Roxi...Aiden... Pobudka.- dodałam wpatrując się w dzieci, które chwilę później otworzyły leniwie oczka.

- Już jesteśmy mamusiu?- zapytał sennie Aiden, przecierając rękami oczka.

- Tak. Wysiadamy już.- powiedziałam spokojnie, po czym wraz strażnikiem oraz naszymi dziećmi ( Bella była też ) wysiadłam z samochodu.

Weszliśmy do mieszkania,w którym z Dymitr'em dwanaście lat temu mieszkałam i grzeszyłam w wielu miejscach.

Widząc salon, kuchnie, jadalnie oraz wiele innych pomieszczeń wspomnienia z przed dwunastu lat pojawiały się w mojej głowie przez co miałam wrażenie że to wszystko było zaledwie wczoraj.

Weszliśmy na piętro, gdzie zauważyłam były dwa nie zajęte pokoje, które miały delikatnie uchylone drzwi.

-Ktoś tu jest?- zapytałam Belikow'a, pokazując na otwarte pokoje.

- Nie. To pokoje dla dzieci.- powiedział strażnik otwierając pierwsze drzwi, które miały jasno niebieski kolor.

- To twój pokój młody.- dodał strażnik zapalając światło przez co było widać cudowny wystrój pokoju.

Aiden nie pewnie wszedł do pokoju, a chwilę później Dymitr zamknął drzwi mówiąc mu jeszcze "dobranoc".

Chwilę później strażnik otworzył na szerokość białe drzwi i zapalił światło ukazując śliczny biały pokój z figurkami dinozaurów.

- To twój pokój.- powiedział Dymitr do Roxany z delikatnym uśmiechem.

- Wow.- powiedziała Roxana nie pewnie wchodząc do pokoju.

- Ty i twój brat macie w szafach ubrania, które są w waszym rozmiarze. A więc przebierzcie sie i idź spać. Jesteś pewnie zmęczona. Z resztą twój brat pewnie też.- powiedział strażnik, doslownie pięć sekund przed tym jak nasza córka ziewneła.

- Dobrze. Dziękuję.- powiedziała grzecznie Roxi, po chwili cichutko dodając.

- Dobranoc.

Kiwneliśmy wraz z Dymitr'em głowami, a chwilę później strażnik zamknął drzwi od pokoju córki.

Belikow wziął mnie za rekę, po czym wraz z nim weszłam do sypialni, w której prawdopodnie powstały bliźniaki.

- Tęskniłem, Roza.- powiedział strażnik zamykając drzwi od pokoju.

- Ja za tobą też...przepraszam.- powiedziałam patrząc na strażnika, który wpatrywał się we mnie z miłością.

Z czystą miłością...

Która była i czekała dwanaście lat...

Oh, to był błąd...

Okropny błąd...

~ · ~ · ~

A więc rozdział 3.

Romitri już są, ale teraz pytanie.

Co będzie na jutrzejszej kolacji?

Czy bliźniaki dowiedzą się kim jest Dymitr?

PS. Przepraszam za chujowy rozdział!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro