Chapter 12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!


Procenty na wampira wpływały dużo wolniej niż na człowieka, ale w końcu uderzały do głowy. Mocno nawalona Emily wyszła z toalety, a gdy wróciła i zajrzała do pokoju, zobaczyła, że obie dziewczyny śpią, więc postanowiła iść się przewietrzyć. Chwilę po dwudziestej dostała sms'a od chłopaka, że on, Ric i Stefan zostają na noc u Eleny, bo tej wydawało się, że widziała w mieście Klausa. Nie wie, że tak naprawdę jej się nie przewidziało, a Klaus Mikaelson był w Mystic Falls i zdążył zaliczyć jej przyjaciółkę.

Wzruszyła ramionami i założyła trampki na stopy, wyszła przed dom i usiadła na progu, przymknęła oczy biorąc głęboki wdech. Świeże powietrze to było coś, czego potrzebowała. Po kilku minutach przestało się jej kręcić w głowie i zniknęły mdłości. Odetchnęła z ulgą.

-Nie boisz się wychodzić sama, blondyneczko? - zakpił znajomy jej głos. Emily wstrzymała oddech. Miała nadzieję, że już nigdy więcej go nie usłyszy... Powoli uchyliła powieki i spojrzała na blondyna, stojącego przed nią.

-Klaus. - wyszeptała, od razu rzuciła się do tyłu, aby znaleźć się w domu, który po jej śmierci postanowili przepisać na Rica, dla bezpieczeństwa oczywiście.

Niestety hybryda okazała się dużo szybsza, ledwo Emily zdążyła się odwrócić, a Mikaelson stał już przed nią. Jednocześnie zastawiając jej drzwi. Wypuściła powietrze z płuc, po czym pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Co jeszcze chcesz mi zrobić? - mężczyzna przechylił głowę w lewo i popatrzył na nią zainteresowany - Zabiłeś mi matkę i zabiłeś mnie! - zastanowiła się chwilę - Nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem coś takiego. - parsknęła - Czego chcesz tym razem?

-Porozmawiać. - wzruszył ramionami - Przejdziemy się? - zaproponował wskazując na las.

-Chcesz mi wyrwać serce, a później zakopać ciało? - mruknęła - Oszczędźmy sobie tego i zrób to od razu. - westchnęła.

- Gdybym chciał Cię zabić to już bym to zrobił. Gwarantuję. Więc? - ponaglił ją. Przewróciła oczami.

-Dobra. Chyba nie mam nic do stracenia. - westchnęła, po czym wraz z mężczyzną ruszyła w stronę lasu. A gdyby tak teraz zawrócić i wrócić do domu? Zastanowiła się.

-Nie zdążysz. - mruknął - Więc nawet o tym nie myśl. - westchnęła zniechęcona.

-W myślach też umiesz czytać? - warknęła przez co się zaśmiał.

-Chciałbym... - przytaknął - Ale tego jeszcze nie potrafię.

-Chciałeś o czymś porozmawiać, szczerze mówiąc mam nadzieję, że nie chodzi o twoją przygodę w lesie z moją przyjaciółką. - wzdrygnęła się, wyobrażając sobie tę sytuację.

-Nie do końca. - wciąż się uśmiechał - Nie sądziłem, że wam powie. Jak zareagowała Elena? - Emily mimowolnie parsknęła śmiechem.

-Nic nie wie. Caroline powiedziała tylko mi i Bonnie. Ostatnio jakoś nie mamy z nią kontaktu, Caro miała, ale stwierdziła, że Elena jej nie zrozumie. W sumie jej się nie dziwię.

-Fakt. Jest wkurwiająca. - przytaknął - A mimo to bracia Salvatore za nią szaleją. - Emily zmarszczyła brwi.

-Bracia? Przecież od początku jest ze Stefanem? Co Damon ma z tym wspólnego? - Klaus spojrzał na nią zaskoczony.

- Nie wiesz, że twój ukochany jeszcze jakiś czas temu szalał za twoją znajomą? - prychnął.

-Nic mi nie powiedział. - Nie wiedziała co myśleć. To było tylko zauroczenie? A może chce w niej wzbudzić zazdrość? Przy najbliższej okazji musi to z nim wyjaśnić...

-W każdym razie, musisz wiedzieć, że to, że jesteś wampirem jest wynikiem nie tylko mojego działania. - stwierdził.

-Szczerze? Nie ważne czy to tylko twoja robota czy kogoś jeszcze... Chyba jestem ci za to wdzięczna. - mruknęła, a hybryda zatrzymała się z wrażenia, przez co Emily się zaśmiała - No co? Jestem teraz pewniejsza i szczęśliwa. Po prostu szczęśliwa.

- Mam wrażenie, że mój psychopatyczny braciszek miał z tym coś wspólnego. - spiorunowała go wzrokiem - Czyli mam rację. - rozpromienił się.

- Jest naprawdę dobrym przyjacielem. - sprostowała.

-Cokolwiek co sprawia, że jesteś szczęśliwa. - szybko dostał cios w ramię od niskiej blondyneczki. Po chwili do Emily dotarło, że całkiem nieźle bawiła się w towarzystwie pierwotnego. Co szczerze ją przeraziło.

-Mów po co mnie tu przyprowadziłeś. - rzuciła spokojnie.

- Co Caroline myśli o tym co między nami doszło? - zapytał udając niezainteresowanego.

-Aha! - pisnęła i podskoczyła w górę - Więc o to chodziło! Jednak Ci na niej zależy. - stwierdziła pewnie, zaśmiała się z jego miny - Podobało jej się. Cytując "To był najlepszy seks w moim życiu!". - uśmiechnął się pod nosem.

-Okey.

-Pogadaj z nią. Naprawdę jej zależy, zresztą tobie też. - wzruszyła ramionami.

-Wracamy. - zdecydował i pociągnął ją za nadgarstek w drogę powrotną, chciała się odezwać, ale szybko zainterweniował - Wrcamy w ciszy. - warknął dobitnie. Blondynka parsknęła śmiechem. Tak naprawdę, wcale nie wrócili. Jeszcze przez ponad dwie godziny, chodzili po lesie i rozmawiali. Emily nie wierzyła w to co się stało, jakby nigdy nic rozmawiała z Klausem Mikaelsonem i całkiem dobrze się przy nim czuła. To jakieś szaleństwo.


******
Tego się chyba nie spodziewaliście! Mam nadzieję, że rozdział się podobał! Do następnego, kochani! 🖤🖤

Na moim profilu właśnie pojawiła się książka z Kolem w roli głównej! Serdecznie zapraszam!

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro