Chapter 14.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!



-Więc? - spojrzał na nią, dając znak, aby zaczęła opowiadać. Zaśmiała się pod nosem, kręcąc głową.

-Nawet nie wiem od czego mam zacząć... - westchnęła - Chyba... Może zacznę od tego, że rozmawiałam z twoim bratem. - wzruszyła ramionami.

-Czego chciał Elijah? - zmarszczył brwi.

-Nie z tym bratem. - mruknęła kręcąc głową. A Kol wytrzeszczył oczy.

-Rozmawiałaś z Klausem?! Jest w Mystic Falls? - wyglądał na naprawdę zszokowanwgo - Co mówił? - Emily miała wrażenie, że spiął się zadając to pytanie.

-Okey. Zanim ja odpowiem, powiedz co przede mną ukrywasz. - zarządziła krzyżując ręce na piersi.

- Ale skąd Ty? - spojrzał na nią zaskoczony. Zadowolona, uśmiechnęła się szeroko.

-Trochę Cię już znam. - puściła mu oczko.

-Nie znienawidzisz mnie? - zapytał niepewnie.

- Po prostu powiedz. - westchnęła. Bała się tego co może jej powiedzieć, ale bardzo jej pomógł, więc musiała wytrzymać wszystko.

- To tak jakby... moja wina, że jesteś wampirem? - wyszeptał gotowy na awanturę. Emily zabrakło tchu. Tego się nie spodziewała. Czy to znaczy, że Kol współpracował z Klausem od początku? Nie. To teraz nie ważne. Wszystko zaczęło się układać. Nie ważne co było, ważne jak jest teraz. A jest świetnie.

-Okey. Klaus napomknął, że ktoś jeszcze maczał palce w mojej przemianie. - wyjaśniła - Nie sądziłam, że to Ty i szczerze mówiąc jestem zaskoczona... Ale od przemiany jest tylko lepiej, więc nie jestem zła. Między nami jest okey. - stwierdziła, a szatyn pokiwał głową - Powiedz mi tylko jak? I dlaczego? - westchnął.

-Szczerze? Wiedziałem, że Nik jest nieobliczalny i może Ci coś zrobić, a wolałem nie ryzykować. Zanim wyszliśmy z domu, dodałem Ci do soku swojej krwi. - wyjaśnił. Zmarszczyła brwi. Jak mogła dać się tak łatwo podejść? -Cieszę się, że mnie nie nienawidzisz. - westchnął - Bałem się, że to wszystko zmieni. - zaśmiała się pod nosem i lekko pokręciła głową.

-Mogło być gorzej. - wzruszyła ramionami - Wracając. Twój brat wrócił do miasta i zabrał mnie na nocny spacer, podczas tego spaceru rozmawialiśmy właśnie o mojej przemianie. Ale to nie wszystko! - uniosła palec wskazujący, aby uciszyć szatyna - Tego samego dnia wcześniej. Twój brat przeleciał Caroline w lesie. - parsknęła śmiechem, a Kol pochylił głowę do przodu.

-Żeby zaliczyć Caroline, nie trzeba wiele. - podsumował wzruszając ramionami - Ale żeby w lesie. - parsknął śmiechem - Na to był nie wpadł. Nawet ja czegoś takiego nie robiłem. - mruknął z nutą zawiedzania w głosie.

-Jesteś nieśmiertelny. - prychnęła - Jeszcze to nadrobisz.

- Czy to propozycja? - uniósł brew w górę i zagryzł dolną wargę. Emily uśmiechnęła się pod nosem. Nie ma co, pierwotny ma swój urok, któremu ciężko się oprzeć.

-Chciałbyś. - warknęła język w jego kierunku. Puścił jej oczko w odpowiedzi.

-Z grzeczności nie zaprzeczę. - parsknął śmiechem - Mów dalej.

-A tak! - przytaknęła - Bonnie i Caroline uważają, że między mną a Tobą jest coś więcej niż przyjaźń i to dlatego przed chwilą porwały Ci brata i uciekły jak wariatki. Mówiąc w wielkim skrócie. - dodała na koniec.

-No nieźle. - skwitował - Nie sądziłem, że marzy Ci się trójkąt. Od zawsze miałem wrażenie, że jesteś grzeczną dziewczynką, a tu proszę. - prychnął.

-Masz na mnie zły wpływ. To przecież twoja wina! - szatyn zaśmiał się pod nosem.

-Od zawsze Ci to mówiłem. Jestem idealnym przyjacielem, sprowadzającym na złą stronę mocy. - mruknął i objął ją ramieniem, a drugą ręką przejechał w powietrzu.

-Za dużo gwiezdnych wojen, Panie psychopatyczny pierwotny. - skwitowała ze śmiechem.

-Powiedzieć Ci coś? - mruknął.

-Dajesz. - wzruszyła ramionami.

-Nigdy w życiu, nie widziałem ani jednej części, nawet fragmentu, gwiezdnych wojen. - wyjawił. Blondynka położyła ręce na klatce piersiowej w miejscu, gdzie jest serce i wzięła głęboki wdech.

-Jak możesz? - pisnęła mierząc go spojrzeniem.

-Oglądałaś to? - zdziwił się. Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.

-Przed przeprowadzką do Mystic Falls, byłam kujonką, typowym nerdem bez przyjaciół. Miałam jedynie Netflixa, wattpada i książki. Później nastąpiła wielka zmiana i oto jestem. - podsumowała wzruszając ramionami.

- Nie wierzę... - pokręcił głową.

-Że byłam nerdem? - zdziwiła się.

- Nie, że żaden facet w tamtej szkole nie miał ochoty Cię przelecieć. Sami geje czy co? - parsknęła śmiechem i trzepnęła przyjaciela w ramię. Przy nim nigdy nie było nudno.

*******
Zapraszam do książki z Kolem, gdzie pojawił się nowy rozdział!

Gwiadzki i komenatrze mile widziane. Do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro