Chapter 18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!




Wrócili do domu od razu po rozmowie. Oboje mieli świetny humor.

-Leć na górę pogadać z chłopakiem. Już. - warknął i pchnął przyjaciółkę na schody.

- Czy ja wiem? Może lepiej nie zaczynać tego tematu... - pokręciła głową i spojrzała na Kola. Z irytacją wypuścił powietrze. - Pogadam z nim jutro! - uśmiechnęła się sztucznie.

- Nie wkurwiaj mnie, Emi. Marsz na górę porozmawiać z chłopakiem. Ale już. - syknął. Blondynka jednak nawet nie drgnęła. Kol nienawidził, gdy ktoś mu się sprzeciwiał. Szybko ukazał oblicze bestii mając nadzieję, że to przestraszy Emily.

- Nie licz na to. Nie boję się Ciebie. - spiorunowała go wzrokiem, po czym uczyniła to samo co on i po chwili białko jej oczu stało się czerwone, a z ust wystawały kły. W tym samym momencie na korytarz wkroczył Elijah, poprawiając mankiety koszulki. Uniósł wzrok i spojrzał na dwójkę mierzącą się spojrzeniami.

- Co się dzieje? - zapytał ostrożnie.

- Emi jest debilem i tchórzem. - mruknął Kol, a jego twarz wróciła do normy. Na ustach oczywiście pojawił się jego klasyczny uśmiech.

-Kol ma kompleks władzy i chce każdym rządzić. - warknęła Emily, utrzymując kontakt wzrokowy z szatynem.

-Wasza przyjaźń jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. - stwierdził Elijah. Emily parsknęła śmiechem i spojrzała na Kola.

- Wiem, że masz rację. - westchnęła - Po prostu boję się, że usłyszę to czego tak bardzo nie chcę... - mruknęła - Ale dobra! Koniec tego. Idę z nim porozmawiać. - oznajmiła i ruszyła na górę - Trzymaj kciuki. - krzyknęła, gdy była na szczycie schodów.

-Trzymam! - odkrzyknął i uniósł kciuki w górę. Emily wzięła głęboki wdech i szybko ruszyła do pokoju Damona.

-Przeszkadzam? - spytała, wychylając głowę zza drzwi. Brunet spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął. Pokręcił głową.

-Wchodź.

- To super, bo musimy pogadać i to dość poważnie. - oznajmiła siadając na jego łóżku. Westchnął i usiadł obok niej.

-Zawsze będzie to tak wyglądało? - zmarszczyła brwi - Po każdym wyjściu z Kolem, będzie czekała nas poważna rozmowa? - zakpił.

-Akurat to w ogóle nie dotyczy Kola. - mruknęła - Jest coś co nie daje mi spokoju od dłuższego czasu. I muszę o tym z Tobą porozmawiać. - oznajmiła.

-Okey. Mów. - skinął głową.

-Posłuchaj, czy w niedalekiej przeszłości... Nie wiem jak to ująć... - odgarnęła włosy, wchodzące jej na twarz - Po prostu... Czy był okres, kiedy podobała Ci Elena? - zapytała z bólem w głosie. Ledwo przełknęła gule w gardle. Bała się tego co może usłyszeć. Po prostu się bała. Salvatore zacisnął wargi i powoli skinął głową.

-Tak. Tak, był czas, że mi się podobała. - odparł szczerze. Emily zacisnęła powieki. Tego się właśnie obawiała. Mimo to zadała drugie dręczące ją pytanie.

- Podobała Ci się, okey. - kiwnęła głową - Czy to było w czasie kiedy między nami zaczęło się dziać? - nie opanowała tonu głosu. Brzmiała jakby go o coś oskarżała.

- To nie do końca tak... - mruknął - Znaczy podobała mi się, ale to coś zupełnie innego niż z Tobą. Zresztą to dziewczyna mojego brata. - wyjaśnił, patrząc jej w oczy - Było minęło. Przysięgam. - Emily wzięła głęboki wdech.

-Wierzę Ci. - oznajmiła po chwili - Ale czemu nie powiedziałeś mi wcześniej? - pretensja w jej głosie była nie do ukrycia.

-Bałem się, że to coś między nami zmieni. Elena jest tylko przyjaciółką, tak jak Kol dla Ciebie. - wzruszył ramionami.

Emily automatycznie się spięła. Czy między nią a Kolem była tylko przyjaźń? Chciałaby, żeby tak było. Ale czy było? I czy chciała, żeby jej chłopak miał taki kontakt z Eleną?



**********
Gwiazdki i komentarze mile widziane kochani! Do następnego rozdziału. 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro