Chapter 22.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

50 gwiazdek = nowy rozdział!


Nad ranem Emily obudziła się w swoim łóżku z ogromnym bólem głowy. Powoli spróbowała się podnieść jednak ciężar na talii jej nie pozwolił. Spojrzała w dół i ujrzała Caroline, która praktycznie na niej leży. Spojrzała na zegarek przy łóżku, który mówił, że już po czternastej. Trochę zabalowali. Z ust blondynki uciekło głośne westchnięcie.

-Care, wstawaj. - szturchnęła przyjaciółkę. Tamta jedynie mruknęła coś pod nosem i przewróciła się na drugi bok, dzięki czemu Emily mogła wydostać się z łóżka. Ostrożnie wstała i ku jej zdziwieniu zauważyła, że na podłodze śpi Bonnie wtulona w Enzo. Nie zastanawiając się dłużej postanowiła wyjść z pokoju. Delikatnie zamknęła za sobą drzwi i zeszła na dół. W kuchni siedział już Kol, Stefan i Elijah. Na jej widok uśmiechnęli się szeroko.

-Żyjesz. - mruknął Stefan. Blodnynka zmarszczyła brwi.

-Czemu miałabym nie żyć? - mruknęła niepewnie i sięgnęła po krew z lodówki. Kłami szybko wbiła się w woreczek i przełknęła kilka łyków metalicznej cieczy. Szybko opróżniła torebkę i wyrzuciła do kosza.

-Ponieważ ostro zabalowałaś z Kolem. - prychnął a Emily wybałuszyła oczy - Pamiętasz coś z wczoraj w ogóle?

-Ymmm... Nie wiele. - podrapała się po głowie - Pamiętam, że tańczyłam z dziewczynami, Damonem i Kolem... A później czarna dziura.

-Więc mój jakże nieodpowiedzialny brat. - spojrzał karcąco na młodszego - Namówił Cię na opróżnienie pół literowej butelki duszkiem, po czym sam zrobił to samo. - wyjaśnił. Emily spiorunowała Kola wzrokiem. Szatyn uniósł ręce w górę.

-Uprzedzałem przecież, że będę miał na Ciebie zły wpływ. - bronił się.

-A idź do diabła. - syknęła. Pierwotny parsknął głośnym śmiechem.

-I z kim byś wtedy piła? - mruknął robiąc minę zbitego psa. Blondynka przewróciła oczami.

-Zrobiłam coś głupiego? - zapytała siadajac obok Stefana. Ten uśmiechnął się pod nosem. - O Boże... To znaczy, że tak? - pisnęła zażenowana.

-Powiedzmy, że gdyby nie Elijah, to Ty i Kol zrobiliście striptiz. - mruknął, Emily zbladła.

- Czy Damon to widział? - pisnęła przerażona. Elijah lekko skinął głową. - Matko... On mnie zabije. - mruknęła.

-Gdzie tam. - Stefan machnął ręką - Wczoraj raczej miał ochotę zabić Kola, nie Ciebie. - wzruszył ramionami.

-I mam rozumieć, że na mnie w ogóle nie był zły? - prychnęła.

-O nie! Skąd! Był wściekły. - pokiwał głową - Ale nie miał ochoty Cię zabić. - dodał z uśmiechem. Dziewczyna uderzyła głową o blat.

-Ał. - mruknęła cicho.

- Nie panikuj, Ema. Mogło być gorzej. - rzucił na pocieszenie Kol. Powoli podniosła głowę i spojrzała na szatyna.

-Niby jak? Jak mogło być gorzej?- spytała. Kol spojrzał błagalnie na Elijah i Stefana, ale ci jedynie wzruszyli ramionami. Przewrócił oczami.

-No w sumie to nie wiem... Ale na pewno mogło być gorzej! - pokiwał głową z szerokim uśmiechem na twarzy.

Wypuściła powietrze ze świstem.

- Co ja mam zrobić? - jęknęła.

-Po prostu z nim porozmawiaj. - zaproponował Stefan - Damon jest jaki jest, ale zależy mu na tobie. Zresztą kto jak kto, ale on dobrze wie, jaki wpływ ma alkohol na organizm. - wzruszył ramionami - Często robi głupoty po wypiciu, więc myślę, że zrozumie.

Wzięła głęboki wdech. Musiała przyznać, że Stefan ma rację. Damon jak nikt inny wiedział jak działa alkohol.

-Masz rację... - stwierdziła po chwili - Gdzie jest Damon?

-Pewnie u siebie. - stwierdził Kol.

Emily wzięła głęboki wdech i ruszyła do Damona. Była kilka kroków przed drzwiami do pokoju Salvatora. Kiedy ze środka wyskoczył Ric. Zatrzasnął za sobą drzwi i zaskoczony spojrzał na Emily.

-Emi. Hej. - był jakiś zdenerwowany.

-Hej, Ric. Coś się stało? Wydajesz się jakiś spięty? Coś nie tak? - zapytała zmartwiona.

- Co? Nie. Nie. Dlaczego? - oparł się o drzwi.

-Ymm słuchaj, mam sprawę do Damona, więc możesz się przesunąć? - poprosiła.

Alaric pokręcił głową.

- Nie.

-Nie? - parsknęła śmiechem, ale Saltzman nie podzielił jej działania. Po chwili spoważniała. - Co się dzieje, Ric?

-To nie miało być tak... Nie powinnaś...Nie w ten sposób... - pokręcił głową i przetarł twarz dłońmi. Odsunął się po chwili, robiąc miejsce blondynce, aby mogła wejść do pokoju swojego chłopaka.

*****
Myślę, że większość z was domyśla się co się będzie działo w kolejnym rozdziale...

Gwiadzki i komenatrze mile widziane! Do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro