ROZDZIAŁ 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Cześć- słyszę głos mojego sąsiada- Mogę wejść?

Nie muszę patrzeć na zegarek, żeby stwierdzić, że jest siedemnasta.

Shane się nie spóźnia.

Trochę na plus, a trochę na minus. Na minus, bo potem to ja stresuję się, że wszędzie przychodzę ostatnia.

-A masz chipsy?- blokuje mu przejście moja najmłodsza siostra.

Dawaj, słońce.

Skoro przyszedł to musi mieć coś do jedzenia.

Inaczej go nie wpuścimy.

-Mam, dzwoneczku- wymachuje jej paczką przed oczami.

Z tym przezwiskiem wchodzi na cienki lód, bo dziewczynka nienawidzi tej bajki.

Całym sercem.

-Nie nazywaj mnie dzwoneczkiem!- buntuje się Ginger.

-Okej, dzwoneczku.

-Hola, hola!- Martina staje obok dziewczynki i tym razem to ona uniemożliwia chłopakowi wejście do mieszkania- A gdzie wino?

Do picia też mógłby coś przynieś, bo jedyne co mam w szafce to przeterminowany sok jabłkowy i wodę.

-Jest- chłopak schyla się i podnosi butelkę. Poprawka. Dwie butelki.

W jednej jest wino, a w drugiej dostrzegam napój dla dzieci.

Miło, że pomyślał o Ginger.

-Teraz możesz wchodzić- przepuszcza go w drzwiach.

-Hej!- krzyczę z kuchni i zmywam ostatnie naczynia.

Musiałam ugotować nam makaron, a na dodatek teraz sprzątam.

Niewdzięczne mam te siostry.

-Hej!

-Daj to- słyszę głos Seleny- Zaniosę to do kuchni.

Świetnie.

Teraz zaczęła etap na wydawanie rozkazów.

-Proszę- Shane sili się na uprzejmość.

Szacun.

Ja bym się już sprzeciwiała.

-Masz zwierzątko?- tym razem to Ginger siada obok mężczyzny i zaczyna zadręczać go pytaniami.

On nam tu chyba dzisiaj wykwituje.

-Nie.

-A chciałbyś mieć?- dziewczynka zmienia pozycję i zwisa z kanapy z głową skierowaną w dół.

Czasami bywa męcząca.

-Nie- odpowiada jej cierpliwie, a w jego oczach można dostrzec iskierki rozbawienia.

-Nawet rybek?- Ginger znów się podnosi i tym razem siada na oparciu wypoczynku.

-Nawet rybek.

-Ranyy- przeciąga słowo i wierci się na kanapie- Serio nie lubisz zwierząt?

-Serio- odpowiada jej i delikatnie się uśmiecha.

-Ale tak serio, serio?- dziesięciolatka znów zmienia pozycje i tym razem przeskakuje na niewielki fotel.

Jak na swój wiek jest wyjątkowo dziecinna. Chociaż lepiej, że zachowuje się, jak dziecko, a nie na siłę próbuje być dorosła.

-Tak serio, serio.

-Jesteś strasznie nudny- marudzi dziewczynka.

-A ty strasznie ruchliwa- parska śmiechem, gdy widzi, że dziewczynka po jego słowach przestała się poruszać- Żartowałem.

-Wiem, ale jestem ciekawa ile można wytrzymać bez ruchu.

Skąd ona bierze te pomysły?

-Ale wiesz, że jak mówisz i oddychasz to też się ruszasz?

-Przestań się tak mądrzyć, sąsiedzie mojej siostry.

-Co tak oficjalnie?- prycha Martina, która właśnie wyszła z łazienki- Urządzasz przesłuchanie, skrzacie? Ja też chcę!

O nie!

Teraz mężczyzna na pewno uzna nas za rodzinę wariatów.

-I ja!- Selena rzuca wszystko i biegnie do reszty- Ile masz lat?

No i się zaczęło.

Nie ma już odwrotu.

-Trzydzieści cztery- odpowiada z opanowaniem, którego mi powoli brakuje.

-Skąd jesteś?- pyta Ginger.

-Z Brazylii.

O wow.

Jednak chcę posłuchać tego pokręconego wywiadu i dowiedzieć się ciekawych rzeczy o moim sąsiedzie.

-Co tam robiłeś?- do akcji wkracza Martina.

-Obijałem się z bratem.

-Ile masz rodzeństwa?

- Dwójkę. Brata bliźniaka i młodszą siostrę.

Może dlatego tak cierpliwie znosił Ginger?

-A brat ma dziewczynę?- parskam słysząc pytanie jednej z bliźniaczek.

-Selena!- karci ją Martina.

-No co? Skoro bliźniak to też przystojny. Czemu nie skorzystać?

-Nieważne.

-Ma żonę i dziecko, więc odradzam.

-Czym się zajmujesz?- zmienia temat Ginger.

-Jestem prawnikiem.

-Dobrze, że nie prawiczkiem- nuci pod nosem Selena, a mi robi się głupio. Mam zamiar wkroczyć do akcji, ale Shane zaczyna się śmiać, więc odpuszczam- Masz jakieś pasje?

-Oprócz sportu, nie za bardzo.

-Jakie masz zamiary względem naszej siostry?

-Chciałbym ją lepiej poznać- poważnieje i kątem oka spogląda na mnie.

-Lubisz ją?

-Lubię- odpowiada pewny swoich słów.

Robi mi się cieplej na sercu, a na twarzy pojawia się delikatny rumieniec.

Z jednej strony to miłe, że nie musiał się zastanowić, tylko powiedział to co czuje w głębi serca.

Ale z drugiej...

Ta rozmowa zdecydowanie zmierza w złym kierunku i zaraz zaczną się tematy, które bardzo nie chcę, żeby się zaczęły.

-Jak się nazywają twoi rodzice?- Ginger wcina się siostrą i jestem jej wdzięczna.

-Holly i Nicolas Wilsonowie- uśmiecha się na wspomnienie o rodzinie.

Już kilka razy pokazał, że bardzo mocno kocha swoich bliskich i zrobi dla nich wiele. Zdecydowanie jest to plusem.

-Czym się zajmują?

-Można powiedzieć, że prowadzą...biznes?

-Czy ten biznes jest legalny?- pyta z zaciętą miną Selena.

Przegięła.

Muszę to jak najszybciej skończyć.

-Stop!- przerywam moim siostrą- Wystarczy. Ginger, dzisiaj ty wybierasz co oglądamy.

Najrozsądniejszym posunięciem było dopuszczenie do głosu dziewczynki i podsunięcie jej odpowiedniego tematu. Teraz będzie cały czas nawijać i skończy te niezręczną rozmowę.

Ja to jednak myślę.

-Nareszcie!- wykrzykuje radośnie Ginger i chwyta za pilota- Chcę obejrzeć Kardashianki.

Chyba się popłaczę ze wzruszenia.

Dziesięć lat wmawiania, że to najlepszy program ever i oglądania każdego odcinka nie poszło na marne.

Nasza mała dziewczynka wreszcie nie chce w kółko oglądać Zygzaka McQueena, a zamiast tego woli obejrzeć nowy odcinek Kardashianek.

Duma mnie rozpiera.

-Nasza krew!- wydzieramy się jednocześnie z Seleną i Martiną.

-Lubicie to oglądać?- pyta zdziwiony Shane.

Lubimy?

Stary, my jesteśmy w stanie oddać nerkę za następny sezon, więc myśl co mówisz.

-Nie. My KOCHAMY to oglądać- odpowiadam za nas wszystkie.

-O co w tym chodzi?- pyta zaciekawiony- Moja siostra i kuzynka oglądają to za każdym razem, gdy się widzą, a ja dalej nie rozróżniam sióstr.

Kocham jego siostrę i kuzynkę.

Z automatu.

Jak ktoś lubi ten program to od razu staje się moim przyjacielem.

-Jak można ich nie rozróżniać?!- krzyczy oburzona Martina.

Właśnie?!

Rozumiem, że są podobne(dobra są identyczne), ale jako największa i najwierniejsza fanka nie mogę tego pojąć.

-Wyglądają identycznie!- broni się chłopak.

Ma rację, ale żadna z nas mu tego nie przyzna.

Takie coś nazywa się siostrzaną solidarnością.

-Dobra- uciszam ich- Ginger włączaj, Selena i Martina zasuwać po przekąski, a ty Shane dzisiaj staniesz się największym fanem popieprzonej rodzinki Kardashian.

Zrobiłam z siebie dyktatorkę, ale czy przeszkadza mi taka rola?

Absolutnie nie.

-Już się boję.

Nie ma czego, prawiczku.

Znaczy się prawniczku.

Nie gryzę.

Ja połykam w całości.

-Bój się bój!- krzyczy Selena- ZZ zamienia się w bestię, gdy tłumaczy komuś fabułę Kardashianek.

Wznoszę sprzeciw!

Sel to największa kłamczucha jaką znam!

-Nieprawda!- protestuję- Tylko ciebie okrzyczałam, bo obrażałaś Kendall.

Swoją drogą, Kendall i Kylie to moje ulubione siostry.

-Widzisz, Shane- mówi Ginger- Bój się.


Którą z sióstr Zelaya lubicie najbardziej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro