4. Balkon

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sam

Światło na klatce schodowej jak zwykle było popsute. Nie wiedziałem, jak to się działo, że żarówki znikały. Były tu cztery mieszkania, łącznie z moim, i wszyscy twierdzili, że to nie oni. Dlatego poszedłem pierwszy z torbą Dalii w ręku, a ona szła za mną trzymając się kurczowo paska moich spodni. Cudem trafiłem kluczem do zamka i weszliśmy do środka. Zapaliłem światło.

- O! - zdziwiła się Dalia. 

- Jeszcze nie dokończyłem ... - skwitowałem krótko. Wprawdzie mieszkanie było wymalowane i posprzątane, a meble stały na swoim miejscu, ale w powietrzu unosił się delikatny zapach świeżego remontu, a wszelkie osobiste rzeczy były jeszcze spakowane w kartonach i stały po prawej stronie. Było tu czysto, schludnie, ale chłodno.

- Podoba mi się - rzuciła Dalia i powoli weszła na środek salonu. Okręciła się i rozejrzała dookoła. - Masz piękne mieszkanie Sam. Ojej, antresola! Uwielbiam takie rozwiązania architektoniczne - powiedziała i z pewną iskierką zachwytu w oczach spojrzała na mnie. - Co tam jest? – zapytała, stając na palcach i zaglądając ciekawsko na górę.

- Moja sypialnia - odparłem.

Tak, tego się nie spodziewała. Zdziwienie wyraźnie malowało się na jej pięknej twarzy.

- A moje łóżko? - zapytała niepewnie.

- To ta rogowa kanapa za tobą.

Spojrzała na mebel i roześmiała się jak mała dziewczynka. Panikowała? Może, ale była przy tym ujmująca. Potem, nie spuszczając nawet na moment ze mnie oka, podeszła do mnie. Uniosła głowę i przez dłuższą chwilę dokładnie lustrowała moją twarz. Jakby się nad czymś zastanawiała, a może na coś czekała. Podobała mi się taka zadziorna, pewna siebie w tym momencie, jakby wiedziała, że pewne granice są bardzo cienkie. Gdy mój wzrok zsunął się z jej oczu na usta, ledwo się hamowałem, a krew w moich żyłach burzyła się z każdą sekundą mocniej. Dotknąłem jej policzka zewnętrzną stroną palców. Był miękki i gładki. Obiecałem sobie, gdy tu jechaliśmy, że tego nie zrobię, ale jeżeli ona coś zacznie, nie będę miał nic przeciwko. Opuszkiem kciuka badałem przez chwilę jej usta. Dalia gwałtownie wciągnęła powietrze. Była taka cholernie kusząca. Już miałem ją chwycić i przyciągnąć do siebie, gdy odstąpiła o pół kroku. Zreflektowała się, co się mogło chwilę temu stać. Uśmiechnąłem się z bezsilności i też się odsunąłem.

- Przyniosę ci pościel - stwierdziłem i ruszyłem do szafy na końcu korytarza. Czułem, jak chwiejny był mój krok, ale nie byłem pewien, czy to alkohol szumiał w moich żyłach, czy podniecenie. Ten krótki spacer i oddalenie od niej bardzo mi się przydały. Trochę otrzeźwiałem. Nie na długo jednak.

- Kto pierwszy idzie do łazienki? - zapytała niepewnie Dalia, gdy wróciłem do pokoju.

- Idź pierwsza – powiedziałem, kładąc pościel na rogówce. Wtedy odwróciłem się i spojrzałem na nią. Nie wiem, jak to się stało, ale znowu stała blisko mnie. Za blisko i była zbyt apetyczna, aby o niej nie myśleć. Zmierzyłem wzrokiem jej całą postać. Jej oczy, usta, gładką szyję i piersi sterczące pod skromną bluzką. Mogłem ją mieć tu i teraz, ale wiem, że oboje byśmy tego żałowali. Przygryzłem wargę aż zabolała i powtórzyłem: - Idź pierwsza do łazienki, a ja naleję nam wina.

Cofnęła się o krok, jakby zrozumiała, że nic z tego nie będzie, a ja, trąc policzki z zakłopotania i ... podziwu dla samego siebie, ominąłem ją i poszedłem do kuchni.

- Białe czy czerwone?

- Białe! - usłyszałem jej odpowiedź z głębi mieszkania.

Otwierałem to cholerne wino i zastanawiałem się, jakim cudem wplątałem się w tę sytuację. Piękna kobieta w domu, na moim łóżku i zero perspektyw, aby ją przelecieć. Powoli wypuściłem powietrze z płuc. Musiałem uspokoić nerwy, swoje serce i myśli. Nalałem wino i pomyślałem, że jeżeli sama do mnie podejdzie po raz trzeci, to nie wytrzymam i ją przelecę. Wtedy usłyszałem szum wody w łazience. W jednym momencie szlag trafił samokontrolę, gdy wyobraziłem sobie ją nagą pod moim prysznicem. Wypiłem swoją lampkę wina do dna i wściekły poszedłem na górę do swojego łóżka. Mój kutas był cholernie twardy i dopominał się właśnie tej kobiety. Nie miałem wyjścia. Nie zamierzałem się dzisiaj kąpać, bo pewnie wszystkie moje postanowienia wzięłyby w łeb. Póki się myła, miałem czas i zrobiłem to, co każdy normalny facet by zrobił. Kobietę miałem ostatnio pod sobą ponad miesiąc temu, ale to było tylko mocne rżnięcie bez znaczenia. Teraz myślałem o innej kobiecie. Ująłem w dłoń swój sztywny członek i myśląc o tym, co robiłbym z nią pod prysznicem, zrobiłem sobie dobrze.

Chryste, co to było?!

Ledwo żyłem i muszę przyznać, że myśląc o niej mój orgazm był prawie doskonały. Poprawiłem się, wsunąłem pod prześcieradło i zgasiłem światło. Słyszałem jeszcze, jak Dalia wyszła z łazienki, zawołała mnie nieśmiało, a potem rozścieliła łóżko i zgasiła światło.

Jeszcze długo leżałem w ciemności i walczyłem sam ze sobą, aby do niej nie pójść i nie wtulić się w nią tam, na dole. W końcu zasnąłem i dzięki Bogu, śniła mi się Dalia i robiliśmy takie rzeczy, że obudziłem się usatysfakcjonowany i odprężony.

Właśnie wtedy zauważyłem, że obudził mnie nie blady świt, ale sygnał telefonu. Podniosłem komórkę i przeczytałem wiadomość. Cholera, musiałem jechać do swojej jednostki. Teraz?! Alarm?! Wstałem i przeciągnąłem się. Głowa trochę mnie pobolewała, ale był to ból do przeżycia. Gorsze rzeczy przytrafiały mi się w życiu. Wtedy ją zauważyłem i zrozumiałem, że Dalia nie była snem, a jawą. Stała na dole, w salonie, w otwartych drzwiach balkonu i wyglądała na zewnątrz. Miała na sobie moją koszulę, ale nie pamiętałem, abym jej ją dawał. Widziałem jej gładkie uda i piersi, rysujące się zgrabnie pod materiałem koszuli. Szkoda, że nie miałem czasu zabawić się z nią.

Zszedłem na dół. Zauważyłem, jak Dalia śledziła mnie, przygryzała dolną wargę i pożerała mnie wzrokiem. Było gorąco. Nie ubrałem koszulki, może trochę celowo. Byłem przecież u siebie. Mogłem chodzić ubrany, jak chciałem. Podszedłem do niej i przywitałem się z nią lekkim buziakiem w policzek.

- Drapiesz... - stwierdziła zadowolona, rozcierając palcami swój policzek podrażniony moim zarostem. Odsunąłem się powoli i stanąłem naprzeciwko niej. Zadowolony pomyślałem, że całą ją chciałbym tak drażnić. Oparłem się z drugiej strony okna.

Staliśmy naprzeciw siebie i obserwowaliśmy się nawzajem. W tym słońcu budzącej się do życia Malagi, byłem już pewien, że jej oczy były zielone i niesamowicie piękne. Patrzyła na mnie, a ja na nią, ale przegrała i odwróciła głowę w stronę ulicy. Zauważyłem, jak powoli wypuściła powietrze. Jakby próbowała się opanować. Ja też goniłem resztkami wstrzemięźliwości. Taki widok jak ona o poranku w moim domu, skłaniał mnie do wielu przemyśleń. Już teraz wiedziałem, że chcę się z nią spotykać i przy następnej okazji zakończyć wieczór zupełnie inaczej niż dzisiaj.

Teraz jednak musiałem uważać, o czym myślałem i co sobie wyobrażałem. Miałem na sobie tylko cienkie bawełniane spodenki i Dalia wiele mogłaby dostrzec, gdyby znów na mnie spojrzała. To było niebezpieczne.

- Muszę się zbierać i jechać do jednostki - powiedziałem odchodząc w głąb mieszkania w stronę łazienki. - Zostawię ci klucze. Możesz zostawić tu swoją torbę, gdy będziesz szukała mieszkania i pracy. Jak wrócę, to możemy pójść na kolację, a jak nie wrócę... zostawisz klucz u sąsiadki z naprzeciwka.

- Chcesz mi zostawić klucze? - zdziwiła się.

- Dlaczego nie?

- Bo jestem obca?

Co mogła zrobić taka mała kobietka w moim mieszkaniu, w którym prawie niczego nie było? Co mogła ukraść? Nic.

- Nie wykorzystałaś mnie w nocy, więc ci ufam - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. Potem szybko poszedłem do łazienki.

Wziąłem kąpiel, ale to wcale nie było łatwe. Łazienka przesycona była kobiecym zapachem kosmetyków, tak rzadko goszczącym w moim domu. Potem ubrałem się, porwałem z talerza kanapkę zrobioną dla mnie przez Dalię. Całując ją szybko w policzek na pożegnanie, zbiegłem na dół. Z garażu na dole wyciągnąłem swój motor. Wsiadłem na niego i spojrzałem w górę, w moje okno. Dalia stała tam nadal i przyglądała się mi spokojnie. Miałem nadzieję, że jak wrócę, to zastanę ją w swoim domu. Odjechałem, chociaż wcale tego nie chciałem.

------------------------------


Zobaczymy za chwilę,  co ciekawego powie nam Dalia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro