disconnected || kuroken (18+)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nadeszła druga godzina w nocy, gdy Kuroo złożył ostatni podpis na piętrzących się przed jego twarzą dokumentach. Jako zastępca dyrektora małej, świetnie prosperującej firmy, codziennie musiał odwalać papierkową robotę za swojego szefa, który świetnie bawił się z żoną na wakacjach. Mężczyzny w ogóle nie interesowało to, że ostatnimi czasy Kuroo mało sypiał i żywił się jedynie tanimi drożdżówkami, które nabywał w pobliskiej piekarni i energetykami, walającymi się po całym jego gabinecie.

Odsunął się od biurka, porządnie rozciągając zastygłe od długiego siedzenia mięśnie i stawy. Deszcz za oknem ustał, pozostawiając miejsce księżycowi, który wychylił się zza burzowych chmur i oświetlił pełnią swej tarczy ulice.

W kawalerce panowała kompletna cisza; Bokuto, roztargniony i głośny współlokator Kuroo, wyszedł kilka godzin wcześniej na miasto ze znajomymi z liceum, zapowiadając swój powrót późnym rankiem. W rzeczywistości wrócił trzy dni później, ale brunet wielce nie narzekał, mając odrobinę spokoju i moment na odetchnięcie od głupich pytań i pomysłów siwowłosego.

Kuroo opuścił gabinet, zamykając za sobą drzwi na klucz, który od razu schował pod stojącą obok nich komodą. Nie lubił, gdy ktoś grzebał mu w jego rzeczach, wolał mieć pewność, że pod jego nieobecność nikt nie zajrzy mu do gabinetu.
Od razu skierował się do sypialni, wzruszając ramionami na ewentualną kąpiel czy prysznic. Był zbyt zmęczony, by poświęcić kolejne kilkanaście minut na siedzenie w wodzie. Jedyne, czego pragnął, to wskoczenie pod kołdrę i zaśnięcie choć na godzinę. Najlepiej będąc przytulonym do pleców drobnego  blondyna, od którego niestety dzieliło go dobre czterysta kilometrów.

Westchnął ciężko, przypominając sobie niespodziewanie o obietnicy, którą złożył Kenmie. Wyciągnął laptopa z szafki i rzucił go na łóżko, samemu zaraz układając się wygodnie na przeciwko ekranu. Był pewien, że Kenma nie spał, blondyn bowiem od dziecka cierpiał na bezsenność i na sto procent grał w jedną ze swoich gier internetowych, zamiast poświęcić ten czas na naukę i czytanie notatek z zajęć. I nie mylił się, ponieważ od razu po włączeniu komunikator przy profilu Kenmy dostrzegł małą, zieloną kropkę.

"Cześć, kochanie", wystukał na klawiaturze, a jego twarz automatycznie rozpromieniała od uśmiechu, gdy Kenma odpisał niemal natychmiastowo.

"Tetsuuuu... Spóźniłeś się..."

"Wiem, przepraszam, ale miałem dużo pracy. Ale teraz już jestem cały twój."

Nie minęło pięć sekund, gdy na ekranie laptopa wyskoczyło przychodządze połączenie. Kuroo odebrał, zwlekając chwilę; chciał podrażnić się z blondynem, co z pewnością mu się udało.

~ Mmm... Kuroo, kiedy wracasz? ~ Pytanie Kenmy nieco zasmuciło bruneta. Minął już siódmy miesiąc od ich ostatniego spotkania. Z powodu pracy Kuroo i studiów Kenmy obaj nie mieli czasu się spotkać, musząc zadowolić się li i jedynie rozmowami przez Internet.

- Nie wiem, mam dużo obowiązków... - mruknął, drapiąc się po głowie w zakłopotanym geście. Kenma miał złą i smutną minę zarazem, co wpędzało go w wyrzuty sumienia. Było między nimi dziewięć lat różnicy, doskonale wiedział, że blondyn w takim wieku potrzebował miłości cielesnej i oczekiwał, że Kuroo mu ją zapewni. To tylko dodatkowo go dołowało.

~ Zaraz się okaże, że zostaniesz tam aż do usranej śmierci ~ warknął nastolstek, odwracając głowę w bok. Kuroo przygryzł wargę, przyglądając mu się uważnie. ~Tęsknię...

- Wiem, Kenma, ja też i obiecuję, że zrobię wszystko, by w następnym miesiącu dostać urlop - powiedział, uśmiechając się przepraszająco najlepiej jak umiał.

~ Mam nadzieję. ~ Blondyn napuszył policzki z oburzeniem, po chwili jego twarz złagodniała, a policzki zapłonęły rumieńcem. ~ Ne, Kuroo... ~ wyszeptał ledwie słyszalnie, przez co Kuroo musiał nachylić się do laptopa, by go zrozumieć. ~ Chciałbyś... Chciałbyś zobaczyć, jak ja... robię to...?

Brunet zmarszczył brwi na słowa nastolatka. Nie miał bladego pojęcia, o czym ten mówił, a fakt, że chłopak był zawstydzony i ledwo skleił zdanie, nie pomagał mu.

- To czyli co?

~ No... Jak ja się... Cholera, Kuroo, nie każ mi tego mówić! ~ jęknął, chowając twarz w dłoniach. Właśnie przez to brunet pojął, o czym Kenma mówił.

- Chciałbym, cholera, bardzo bym chciał - wydukał z trudem przełykając ślinę. Wizja Kenmy, który dotykał się przed kamerką dla niego była cholernie kusząca i podniecająca. Automatycznie poczuł, jak cały stres, napięcie i zmęczenie uchodzą z niego niczym powietrze z balonika.

Kenma pokiwał głową i uniósł się, po chwili siadając na łydkach w lekkim rozkroku. Miał na sobie jedynie t-shirt z logiem k-popowego zespołu, zaś między jego nogami Kuroo dostrzegł, o zgrozo, czarne, koronkowe majtki. Już po chwili blondyn wsunął dłonie pod bluzkę, unosząc ją do góry. Brunet uśmiechnął się delikatnie, gdy Kenma długimi palcami obsunął majtki w dół. Blondyn był już podniecony, o czym świadczył jego stwardniały penis. Musiał więc planować wcześniej to, co robił teraz. Chciał tego, nie zaproponował tego spontanicznie.

Drżącą dłonią ujął swojego penisa i zaczął poruszać nią w górę i w dół, szybko, pochylając się bliżej kamerki, by Kuroo mógł dokładnie wszystko obserwować. I obserwował, leżąc pod kołdrą z prawą dłonią pod materiałem spodni i bokserek.

~ Tetsu... Chciałbym, żebyś go ssał ~ wyszeptał między kilkoma ciężkimi oddechami, które wydobywały się z głośników laptopa. Kuroo wolną dłonią zwiększył głośność, by jak najlepiej słyszeć swojego kochanka, by w akompaniamencie jego jęków i skomleń dojść we własną dłoń. ~ Żebyś włożył go do ust... Zrobisz to, jak wrócisz, prawda...?

- Tak... - odparł, wpatrując się jak zahipnotyzowany w zaróżowiałą główkę penisa, wyobrażając sobie, jak sunie po niej językiem, jak przykłada do niej usta i ssie, nie odrywając wzroku od złotych tęczówek Kenmy.

~ A potem... Wejdziesz we mnie, prawda? ~ Kuroo zacisnął mięśnie szczęki, gdy pokój wypełnił głośny jęk blondyna. ~ Włożysz go we mnie, w moją dziurkę... Chcę cię w sobie, Tetsu... Błagam, włóż go we mnie...

Kuroo zagryzł wargę niemal do krwi. Tym razem nie odpowiedział, zbyt wystraszony, że gdy tylko otworzy usta, wydobędzie z siebie żałosny, zawstydzający dźwięk. Kenma w tym czasie odsunął się od kamerki i zmienił pozycję. Nadal siedział na łydkach, jednak tym razem był odwrócony plecami do kamerki, wypinając w jej stronę zasłonięte koronkowym materiałem pośladki.

~ Tetsuuu... ~ zaskomlał przeciągle, powodując dreszcze na jego ciele. Poruszał delikatnie pośladkami, kręcił nimi, kusząc, zachęcając do zabawy w świecie rzeczywistym. I świetnie mu to wychodziło.

Kenma znowu powrócił do energicznego poruszania dłonią, jednocześnie zsunął majtki z pośladków, odsłaniając pulsującą od podniecenia dziurkę. Kuroo przymknął oczy, zaraz jednak je otworzył. Oblizał usta, momentalnie żałując, że nie jest obok Kenmy, że nie może sprawić mu przyjemności samym językiem, którym zataczałby kółka w jego wnętrzu.

Nim się obejrzał, na ekranie pojawiła się przezroczysta, kryształowa zabawka Kenmy, którą przed wyjazdem mu podarował. Ociekała różowym lubrykantem, Kuroo niemal czuł zapach truskawek.

~ Ne, Tetsu... Moja dziurka cię potrzebuje... To mi nie wystarcza... ~ Wbrew swoim słowom Kenma wolno wsunął zabawkę do środka, zaciskając się na niej. Towarzyszyły temu sapnięcia i jęki rozkoszy, jakiej dostarczało mu uczucie wypełniania. Uczucie, które powinien wywołać penis Kuroo. ~ Ah, Tetsu! ~ wykrzyczał, poruszając zabawką w swoim wnętrzu. Unosił raz po raz biodra, nabijając się na nią, zwiększając po chwili doznania malutkim guziczkiem, który uruchomił wibracje. Kuroo, słysząc jęki i skomlenia swojego ukochanego, od razu doszedł w swoją dłoń, do samego końca zachowując milczenie. Dłoń ociekała spermą, którą zaraz bez zastanowienia zlizał.

Kenma powinien to zrobić, pomyślał przelotnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro