rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Sophie
Gdy się obudziłam, czułam się okropnie. Oczy piekły mnie niemiłosiernie, a w ustach miałam totalnie sucho. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki aby przemyć twarz. Wydarzenia, które miały miejsce wcześniej, nie dawały mi spokoju. W głowie wciąż widziałam obraz Matt'a całego we krwi.

Zakręciło mi się w głowie, musiałam podeprzeć się umywalki, żeby nie upaść. Gdy już trochę poczułam się lepiej, ruszyłam do kuchni. Zastałam tam moją rodzicielkę, podeszłam do niej i wtuliłam się w nią. Ona natomiast obieła mnie i pogłaskała po głowie.

-ogarnij się szybko, to pojedziemy do niego, może dowiesz się czegoś o jego stanie zdrowia. Przytaknęłam jej, zanim odeszłam zapytała jeszcze, czy czegoś nie zjem, ale nie byłam głodna. Gdy już byłam gotowa ruszyłam z mamą do samochodu.

Gdy już byłam w środku pojazdu, mama odpaliła silnik auta i ruszyłyśmy do szpitala. Cała droga w stronę placowki medycznej przebyta została w ciszy. Dotarłszy na miejsce, rzuciłam się biegiem do wejścia do budynku. Stanęłam przed recepcjonistką łapiąc oddech.

-Gdzie leży Matthew Williams?-zapytałam zdyszana.

-Pani z rodziny?- zapytała spoglądając na mnie spod ciemnych oprawek okularów.

-Jestem jego przyjaciółką, proszę niech mi pani powie, gdzie jest.-w moich oczach pojawiły się łzy.

-Nie powinnam Udzielać ci takich informacji, bo nie jesteś z Rodziny. Ale ten raz zrobię wyjątek, bo widzę, że ci bardzo zależy.- postukała kilka razy w klawiaturę, przyjrzała się, a potem się wyprostowała, spojrzała na mnie i odparła:

-Matthew leży w sali numer 66 na piętrze 2, oddział psychiatryczny.

-dziękuje bardzo- powiedziałam i posłałam jej smutny uśmiech.

Ruszyłam pędem, żeby chwile potem znaleźć się pod daną salą. Zobaczyłam siedzących na korytarzu rodziców chłopaka.

-Co...co z nim?- wyjąkałam cicho.

-Lekarze mówią, że nie jest najlepiej. Ledwo zatamowali krwotok, a stracił liczną ilość krwi. Jest nieprzytomny.-załkała zrozpaczona kobieta- nie wiesz dlaczego to zrobił?

-Nie wiem, Matt nie skarżył się i nie mówił żeby się coś działo, dlatego bardzo się zdziwiłam, gdy zauważyłam, że nigdzie go nie ma.

-Pan doktor mówił, że prawdopodobnie został pobity, bo znalazł na jego ciele wiele starych i nowych siniaków, oraz sporo zaczerwienionych śladów, jakby został chwilę wcześniej uderzony.- kobieta nie była juz nic więcej w stanie powiedzieć, więc skuliła się w ramionach męża.

nie miałam pojęcia dlaczego to zrobił, kto mu dokuczał i dlaczego kurwa mi o tym nie powiedział. Zrozpaczona musiałam wrócić do domu, gdyż mama napisała, że czeka na parkingu. Po drodze mama próbowała mnie jeszcze pocieszać, jednak słabo jej to szło.

Będąc już w swoim pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Co się stało przez ten miesiąc, gdy byłam na wycieczce? Gdy Przyszła wiadomość na telefon, trzęsącymi rękami odblokowałam go i zobaczyłam, że pisze Chris.

Chris: hej mała 😘 spotkamy się dzisiaj?

Nie mogę :Soph

Chris: czemu? 😢

Bo Matt jest w
szpitalu, martwie się :soph

Chris: dobrze mu tak 😂

Co? 😡 :soph

Chris: Pff, nie wiesz?
Matt jest gejem, a
Tacy jak on powinni nie żyć

Co?? On jest gejem? ;-; :soph

Chris: gratuluje spostrzegawczości

Czekaj, czekaj, to ty mu dokuczałeś? To ty go pobiłeś? Przez ciebie się pociął? :soph

Chris: najwyraźniej 😂
Nie dokuczałem mu, ani nie pobiłem go, tylko wymierzałem sprawiedliwość, a to, że się pociął to już nie moja wina!

Jesteś cholernym dupkiem! Idę z tym do dyrektorki, bo to co zrobiłeś było okropne! Nie chce cie znać! :soph

Użytkownik został zablokowany


Teraz miałam totalny mętlik w głowie. Matt gejem? Czemu mi nie powiedział, że jest homo?! starłam łzy spływające po Policzkach, a potem wstałam, żeby zaraz potem zejść na dół do kuchni i zrobić sobie herbatę.

Usiadłam przy stole i obmyślałam czemu mój kochany przyjaciel będący także dla mnie jak brat, nie powiedział mi tak istotnej rzeczy?
Z tymi pytaniami potem także zasnęłam. Rano obudziło mnie lekkie szturchnięcie, a gdy otworzyłam ciężkie powieki ujrzałam moją rodzicielke.

-wstawaj Sophie! Matt się obudził!- mama uśmiechnięta się ciepło.
Natychmiast zerwałam się na równe nogi i przytuliłam ją.

-szszsz... Spokojnie, pojedziemy do niego za chwilę tylko coś zjedz i się ubierz. jego mama mówiła, że pytał o ciebie.

Przytaknęłam jej i podeszłam do szafy, wyjełam z niej czarne jeansy, szarą bluzę i bieliznę. Potem poleciałam do łazienki żeby założyć wybrane ubrania. Po zjedzeniu śniadania i po tym jak wsiadłam do auta oparłam głowę o szybę.

-Sophie, wiem, że ci ciężko. Matt naprawdę jest super chłopcem i nie rozumiem jak można skrzywdzić tak dobrą duszyczkę.- kobieta westchnęła.- chyba trzeba być potworem.

-zgadzam się- szepnełam cicho, by po chwili przymknąć zaczerwienione od płaczu oczy.

Przez resztę drogi rozmyślałam o całej tej sytuacji. Gdy tylko wysiadłam z auta poleciałam na oddział psychiatryczny i stanęłam przed drzwiami do jego sali.

Wzięłam głęboki oddech, żeby choć trochę uspokoić stargane nerwy i za szybko bijące serce. Zapukałam lekko i gdy tylko usłyszałam słabe "proszę" weszłam do środka. gdy już usiadłam na Krześle obok łóżka, spojrzałam w szare oczy Matt'a i uśmiechnięłam się lekko, jakbym chciała tym pocieszyć chłopaka leżącego obok mnie.

Przez to w jakim znajdował się stanie po moich policzkach zaczęły spływać ciepłe łzy. Obiecałam, że będę go chronić i zawiodłam.

-Matt...-szepnęłam robiąc przerwę- dlaczego?

-dlaczego co?- usłyszłam zachrypnięty głos, jakby nie jego.

-dlaczego mi nie powiedziałeś, że ci dokuczają i czemu nie wiedziałam, że jesteś gejem?-powiedziałam trochę za ostro.

w jego oczach pojawiły się łzy, a potem zaczął szlochać. Trochę przerażona jego stanem, chwyciłam go za rękę i zaczęłam ją lekko głaskać kciukiem.

-j-ja chciałem ci powiedzieć, ale ktoś w gimnazjum mi powiedział, że Nienawidzisz osób ze społeczności LGBTQ+ i bałem się, że mnie znienawidzisz.- zrobił krótką przerwę, żeby wziąć kilka głębokich wdechów- potem już stwierdziłem, że ci nie powiem.

-nie prawda, nigdy cie nie znienawidze! Jesteś dla mnie jak brat i to, że jesteś gejem nic nie zmienia! A Chris ma przejebane za dokuczanie ci i pobicie.- warknęłam wkurzona.

-n-nie, proszę- wyszeptał teraz już płacząc- nie chce mu robić problemów. Należało mi się, zakochałem się w niewłaściwej osobie i muszę cierpieć.

-zakochałeś się w nim?- zapytałam

-tak.- powiedział, pomiędzy salwami placzu.- i za to mnie nienawidzi.

-dupek, musi ponieść odpowiedzialność za swoje czyny! Skrzywdził cię i nie zamierzam tego tak zostawić.- powiedziałam stanowczo. Potem starłam z policzków Matt'a łzy.

-przerpaszam Matt, wybacz mi. Nie udało mi się ciebie znowu ochronić, a obiecywałam ci to.- sama zaczęłam niekontrolowanie płakać, a miałam być twarda

-t-to nie twoja wina Soph, tylko moja i mojej głupoty. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo skrzywdze ciebie i innych.

Przytuliłam się do niego i płakałam w jego klatkę piersiową, a on głaskał mnie po włosach. Powinno być na odwrót, więc czemu ja jestem taka słaba? To ja powinnam go pocieszać.

Minęło sporo czasu zanim się podniosłam do pozycji siedzącej i otarłam łzy. Jego szare oczy, niegdyś pełne iskierek, teraz szkliste z mnóstwem łez przejeżdżały po całym pokoju, jakby unikając mojego wzroku.

Żal mi go było, gdyż jest dobrą duszą i zawsze był skory do pomocy. Więc dlaczego on go tak bardzo skrzywdził? Co mu niby takiego robił Matt, oprócz tego, że był w nim zakochany? Chris to idiota.

-odpoczywaj wpadne do ciebie jutro, a na razie muszę juz iść do domu. Przywieść ci jutro coś słodkiego?

-poprosiłbym- jego uśmiech był jak lek na wszystkie rany.

przytaknęłam mu tylko, pożegnałam się i ruszyłam w stronę wyjścia. do domu musiałam wracać autobusem, bo mama pojechała do chorej babci. Przez ten czas po mojej głowie Mieszały się różne myśli.

Czemu Chris był takim dupkiem? Sama nie wiem, ale jedno byłam pewna. Jutro muszę z nim pogadać i ustalić jak mu wpierdolić. A ja głupia myślałam, że Chris jest fajnym gościem.

|||||||||||||
W uj słów, ponad 1200


Gdy przeczytałam ten rozdział przed publikacją to autentycznie się poryczałam ;-;;; zup_zup masz rodział za moje cierpienie 💔

~~krwawa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro