Rozdział XVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Po kolacji Nimfadora postanowiła pomóc Molly w sprzątaniu. Powoli przenosiła puste naczynia do kuchni i gdy tylko wszystko zostało przeniesione, usiadła przy małym stoliku. Naprzeciwko niej były blaty kuchenne i zlew, gdzie pani Weasley zmywała naczynia.
— Co z twoim chłopakiem? — Zagadała nagle Molly.
   Dora automatycznie pomyślała o pewnym wilkołaku, jednak nie można powiedzieć, że są oni parą.
— Nie mam chłopaka — odpowiedziała.
— Dlaczego?
— Nie znalazłam jeszcze tego jedynego? — Odpowiedziała pytaniem na pytanie, gdyż sama nie była pewna odpowiedzi.
— Naprawdę? Wydawało mi się, jakby było odwrotnie.
— To znaczy? — Tonks była lekko zaskoczona.
— Widziałam was wiele razy. To jak patrzycie na siebie... — Zaczęła powoli. — Ty i Remus, oczywiście.
   Nimfadora zamarła na moment. Nie była pewna czy się przesłyszała. Mimowolnie ponownie wróciła wspomnieniami do Lupina, żeby móc jakoś wyjaśnić słowa starszej kobiety.
   Ja i Remus? — Zadała sobie pytanie. Faktycznie, gdyby się nad tym zastanowić to jego wzrok w jej kierunku zawsze był przepełniony jakimiś uczuciami. Nie da się ukryć, że na jego twarzy zawsze widać wszelkie emocje, jakie nim targają. Sądziła cały czas, że przez te krótkie momenty, gdy zwracała na to uwagę, po prostu wszystko nadinterpretowała.
   Czyżby Molly miała rację? — Zadała sobie kolejne pytanie i obrazy w jej głowie zaczęły formować się w sytuacje, który oznaczały coś zupełnie odwrotnego. A konkretnie te momenty, które wskazywały, że Remus uważa ją za wciąż niezbyt dojrzałą kobietę.
— Skarbie — wyrwała ją z zamyślenia pulchna kobieta, podchodząc do niej. — Pewnie, że możesz teraz nad tym rozmyślać. Jednakże co do tego nigdy się nie mylę, bo wszędzie i u każdego rozpoznała bym oczy przepełnione miłością. Zresztą które widuję za każdym razem, kiedy pojawia się przy mnie mój mąż.
   Nimfadora spojrzała się na nią zaszklonymi oczami. Słowa Molly sprawiły, że nabrała ona pewności co do swoich uczuć. Jednak zamiast czuć się przez to świetnie, poczuła się przygnębiona.
   Starsza czarownica przytuliła do siebie młodszą. Teraz już sama nie była pewna, czy powinna coś powiedzieć.
— Przepraszam, rozkleiłam się — Dora odsunęła się delikatnie od niej i przetarła łzy, który wciąż spływały z jej oczu. — To ze zmęczenia.
— Nie tym razem — odrzekła Molly i usiadła na krześle obok. — Opowiadaj.
   Tonks nie wiedziała co ma powiedzieć. Chciała z siebie wszystko wyrzucić, jednak nie potrafiła ubrać w słowa swoich myśli. Czuła się bezradna, bezsilna i nie wiedziała co z tym zrobić.
— J-ja — starała się zacząć, a na otuchę pani Weasley złapała ją za rękę. — Masz rację. Myślę, że zakochałam się w nim.
— Toż to jest powód do radości!
— Boje się, Molly. Co jeśli mnie odrzuci?
— Nie wydaje mi się, żeby był na tyle głupi — posłała jej uśmiech.
— Wiele razy pokazał, że uważa mnie za niedojrzałą. Dlaczego więc miałby chcieć ode mnie czegoś więcej?
— Bo również do ciebie coś czuje i nie są to wcale żadne błahe uczucia.
   Dora tylko na nią patrzyła i chciała przekonać samą siebie, że Molly ma rację.
— Chodź, wezmę alkohol i napijemy się — poklepała młodszą kobietę po kolanie i wstała. — Proszę — podała jej chusteczkę.
   Gdy tylko Nimfadora poczuła się gotowa to razem z starszą kobietą wróciły do głównego pomieszczenia.
— Częstujcie się — Molly machnęła różdżką w kierunku stołu i pojawiły się na nim różne trunki.
   Zaczynając od Piwa Kremowego po Ognistą Whiskey. Dzieci oczywiście skusiły się na to co bezalkoholowe, jednak dorośli złapali za szklanki i nalali sobie to, na co mieli ochotę.
   Minęły może dwie godziny, gdy wszyscy dorośli byli już delikatnie pijani. No prawie wszyscy, bo zarówno Remus jak i Nimfadora postanowili spędzić ten czas spokojnie. Lupin zwyczajnie nie miał nastroju do tego, a Dora siedziała zbyt zamyślona przez cały czas, żeby wypić większą ilość.
— Lunatyk nigdy nie miał szczęścia w miłości — ku niezadowoleniu trzeźwych, tematy zeszły w złą stronę.
   Bill i Fleur rozmawiali z Syriuszem o czasach Hogwartu i tym samym Black skusił się na te słowa.
— Tonks również — stwierdził Bill. — Długo czasu w Hogwarcie wspólnie nie spędziliśmy, jednak bardzo dobrze pamiętam te chwile.
— Jest jeszcze młoda. Zdąży znaleźć odpowiednią osobę — skomentował Remus.
— Nie na tyle, żeby już jej nie znalazła — odezwała się Molly.
— Masz kogoś? — Zdziwił się Syriusz.
   Gdy Tonks nic nie odpowiedziała, odezwał się ponownie Lupin.
— Molly, Dora jest dorosła, jednak nie oznacza to, że w pełni doświadczona. Może wciąż pomylić miłość z zwykłym zauroczeniem.
— Nie bądź śmieszny, Remusie! — Oburzyła się pani Weasley. — Nimfadora nie jest już dzieckiem, a w pełni doświadczoną i utalentowaną czarownicą! Nie powinno się wątpić w czyjeś uczucia.
— Zgadzam się z tobą — powiedział Syriusz. — Tonks, masz kogoś?
— Nie, nie mam na to czasu.
— Kariera w życiu to nie wszystko — powiedziała Molly.
— Pójdę już — wstała czarownica, o której rozmawiano.
— Zostań, jest już późno — odezwał się Remus.
— I co z tego? — Wszyscy na nią spojrzeli.
— Ma rację. W Pokoju Ginny i Hermiony jest dostawione łóżko — stwierdziła ruda czarownica.
— Wyglądasz na wykończoną i w dodatku piłaś, więc może być ci ciężko się teleportować.
— Dlaczego się o to martwisz?
— Martwię się o ciebie.
— Dlaczego? Przecież nic nas nie łączy.
— Jesteś pijana.
— Znowu to samo! Skończ z tym wreszcie, Remusie!
— Chodźmy, pomogę ci — wstał z krzesła.
— Dlaczego chcesz mi pomagać? Przecież nic mi nie jest.
— Tak robią przyjaciele — odpowiedział.
— Przyjaciele? — Powtórzyła, po czym pokiwała smutno głową. — A jeśli ja uważam inaczej?
— To przez alkohol.
— Remusie, na brodę Merlina! Jak możesz być tak ograniczony? Przestań mi za każdym razem wmawiać, że to alkohol! Wiem, co czuję!
   Lupin patrzył na nią w ciszy, zresztą jak i również reszta obecnych osób. Molly chcąc dać im trochę prywatności zaczęła cicho przeganiać do wyjścia z jadalni całe zbiorowisko. Gdy tylko jej się to udało, wyszła zamykając za sobą drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro