III.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Rok wcześniej

Następnego dnia po tym, gdy pozwoliliśmy, aby pochłonęła nas ciemność, zachowywaliśmy się tak, jakby nic, dosłownie nic między nami nie zaszło. Każde z nas pracowało normalnie przy biurku nad swoimi projektami. Draco nie zaszczycał mnie nawet jednym, przelotnym spojrzeniem, co mi w sumie odpowiadało. Nie wiedziałabym, jak powinnam się zachować, gdyby nasze spojrzenia się spotkały. W głowie wciąż tańczyły mi wspomnienia poprzedniej nocy, kiedy Draco doprowadzał mnie do szaleństwa. Pamiętałam również chwilę zawstydzenia, gdy pojawiło się światło, a my zaczęliśmy się ubierać i w milczeniu pożegnaliśmy się, wychodząc pospiesznie z gmachu Ministerstwa.

Teraz w świetle dnia, wszystko było inaczej, a ja próbowałam samotnie go rozgryźć, ale niestety mi się to nie udawało. Nie potrafiłam wejść do jego głowy. Przyglądałam mu się ukradkiem i to mi wystarczało, przynajmniej w tamtej chwili. Oboje byliśmy wolni i niezależni, a przecież każdemu mogła się przytrafić namiętna noc z kolegą z pracy. To nie było nic nadzwyczajnego, a na pewno starałam się to sobie wmówić.

Tym kolegą był jednak Draco Malfoy, co mocno sprawę komplikowało.

Po kilku godzinach pracy, gdy poczułam, że natychmiast potrzebuję kofeiny, poszłam do niewielkiego pomieszczenia socjalnego, w którym zwykle jedliśmy lunch albo chodziliśmy po ratunek w postaci mocnej kawy. Ruszył za mną jeden z naszych współpracowników – Travis Green, z którym lubiłam sobie ucinać czasem pogawędki. Interesował się zielarstwem i miał ogromną wiedzę w tej dziedzinie magii, a ja zawsze doceniałam tak mocno zaangażowanych w swoje hobby czarodziejów. Imponowali mi swoim samozaparciem w zdobywaniu wiedzy, dlatego rozmowy z Travisem były zwykle ciekawe i inspirujące.

Draco pojawił się w pokoju kilka minut później, czego się kompletnie nie spodziewałam, ale twardo starałam się zachować pozory. Stałam swobodnie oparta pośladkami o blat i popijałam gorące cappuccino. Z chwilą pojawienia się Draco, od razu się spięłam, ale próbowałam nie dać tego po sobie poznać. Travis opowiadał mi o najnowszych odkryciach związanych z roślinami leczącymi ukąszenia węży, a ja, chociaż bardzo tego nie chciałam, wodziłam wzrokiem za Malfoyem.

Ukąszenia węży zaczęło mi się mocno i intensywnie kojarzyć z poprzednią nocą, i musiałam się natychmiast uspokoić.

Moja wyobraźnia zaczęła szaleć, a nigdy wcześniej jej na to nie pozwalałam, na pewno nie w miejscu pracy. Widziałam Draco, które leżał na moim łóżku. Był zupełnie nagi. A ja mu się przyglądałam, podziwiając ułożenie mięśni jego brzucha, gdy się podciągnął. Chciałam go dotknąć, ale nie spuszczał ze mnie wzroku, tak intensywnego wzroku, że musiałam głośniej westchnąć...

– Tak, jak ci mówiłem, Hermiono, bardzo długo wierzono, że jedyną skuteczną odtrutką są...

... ale to już działo się tu i teraz, w pokoju socjalnym, a ja rozmawiałam w międzyczasie z innym mężczyzną, gapiąc się bezczelnie w szare oczy Dracona, który niby przypadkiem stał tuż za Travisem i z zapałem szukał czegoś w szafkach.

– Czego szukasz, Malfoy? – warknął nieprzyjemnie Green.

– Ciasteczek – odpowiedział beznamiętnie Draco, co sprawiło, że Travis jedynie pokręcił z naganą głową.

– Ciasteczka są przecież w dolnej szafce i to od zawsze – odpowiedział mu.

Ja w milczeniu przyglądałam się scenie, która się na moich oczach rozgrywała. Draco niewzruszony zaistniałym zamieszaniem, najpierw się odwrócił, a potem schylił się i wyciągnął z szafki pokaźnych rozmiarów puszkę, którą z łoskotem otworzył. Powąchał zawartość i się uśmiechnął, po czym znowu na nas spojrzał.

A ja nie mogłam wyrzucić z głowy widoku jego ładnego tyłka opiętego przez materiał spodni.

Uspokój się, Granger, upomniałam samą siebie w myślach.

– Macie ochotę?

Oczywiście, że znowu miałam na niego ochotę.

– Tak – wyrwało się z moich ust, bo przyjemny zapach cynamonu sprawił, że zrobiłam się głodna. I naprawdę miałam ochotę na to ciasteczko.

Ciasteczko od Malfoya.

Ciasteczko Malfoya.

Malfoya.

Merlinie.

Draco podszedł do mnie, a ja sięgnęłam po słodki smakołyk. Ugryzłam i uśmiechnęłam się, tak przyjemny miał smak. Travis podziękował i zmarszczył gniewnie brwi. Chciał wrócić do swojego wywodu, ale ja nie miałam już ochoty go słuchać, tym bardziej że poczułam, jak ręka Draco przesuwa się delikatnie po moich plecach. Stałam jak zahipnotyzowana. Robił to tak dyskretnie, że Travis nie był w stanie się zorientować, co się działo między nami.

– Szef cię szukał, Green.

– Mogłeś mi wcześniej powiedzieć – obruszył się, ale od razu poprawił koszulę i marynarkę.

– Mogłem, ale tego nie zrobiłem – odpowiedział Draco, wzruszając ramionami. 

Travis po chwili wyszedł, a my zostaliśmy sami.

– To było niegrzeczne – zwróciłam mu uwagę, gdy stanął naprzeciwko mnie z łobuzerskim uśmiechem przyklejonym do twarzy. – I bardzo niekoleżeńskie.

– Znowu mnie karcisz – powiedział, a mi zrobiło się gorąco. – I muszę przyznać, że w jakimś stopniu mnie to kręci.

– Co ty sobie wyobrażasz? – mruknęłam niezadowolona z faktu, że Draco przekroczył jakąś granicę, a tego się nie spodziewałam.

– Oj, wiele sobie wyobrażam – odpowiedział i znowu ugryzł ciastko.

– Nie mogę cię traktować poważnie, gdy chrupiesz to ciastko – skarciłam go, a on się jedynie uśmiechnął i wpakował resztę na raz do ust.

– Serio? – zdziwiłam się, chociaż sama miałam ochotę się uśmiechnąć, gdy widziałam jego rozbawioną minę.

– Nie spinaj się tak, Granger. Teraz jesteśmy w pracy. Niech tu będzie tak, jak było do tej pory.

– Chyba jednak powinniśmy porozmawiać o tym, co się wydarzyło – zaczęłam, ale on mi przerwał.

– Nie rozmawiajmy o tym. Rozmowy wszystko psują. Bawmy się, a potem zobaczymy, co z tego wyjdzie – powiedział, a ja nie chciałam się z nim dalej kłócić, na pewno nie wtedy.

Ta zabawa była grzechu warta.

***

Chcę mu powiedzieć, żebyśmy nie rozmawiali. Chcę mu przypomnieć jego własne słowa wypowiedziane rok temu, że "rozmowy wszystko psują", ale widzę po jego minie, że podjął już decyzję.

– Poznałem kogoś – wyznaje, a ja nie jestem w stanie powstrzymać niezadowolenia, które odzwierciedla się na mojej spiętej twarzy.

Podnoszę się na łokciach i na nich opieram, jednocześnie strącając z moich pleców jego dłoń, która dawała mi wcześniej tyle satysfakcji samym kontaktem ze skórą.

– I co w związku z tym? – warczę złowrogo, a on patrzy na mnie tak, jakbym go uderzyła.

– Chyba powinniśmy z tym skończyć – deklaruje, a mi na moment brakuje tchu.

– Skończyć... – powtarzam za nim jak zaklęta, bo nie dociera do mnie sens wypowiedzianych przez niego słów. – Co skończyć?

– Nasz układ – dodaje, a ja zaciskam mocno usta, bo cholernie nie chcę na to wyrazić mojej zgody.

Podnoszę się i siadam, splatając ręce przed sobą. Milion emocji przelatuje przez moją głowę, ale dominują w nich złość i zaskoczenie, z którymi sobie nie radzę.

– Chyba że... – zaczyna Draco, a ja próbuje w tej naszej ciemności, odgadnąć jego intencje.

– Chyba że? – dopytuję, bo tylko to mi teraz pozostało.

– Sama się domyśl, Granger. Nie podam ci wszystkiego na tacy.

– To ty zainicjowałeś problem i daj mi rozwiązania, abym mogła się do każdego z nich odnieść i je ocenić. I dokonać wyboru. Usłyszałam jedynie, że kogoś poznałeś i chcesz skończyć.

– To jest jedno z rozwiązań.

– Widzisz inne, rozumiem... – Prawdą było, że nie rozumiałam już niczego, a w moich oczach wzbierały niechciane łzy. – Jeśli wyraźnie sugerujesz, że to, co zaproponowałeś...Że to... Że nie chcesz już... – plączę się, a to jest do mnie niepodobne.

– Chcę czegoś więcej – mówi, a ja patrzę na niego, nie rozumiejąc.

Draco siada i chwyta moje dłonie. Mam mocno zaciśnięte usta. Boję się, że jeśli je otworzę, nie będę umiała skończyć wyrzucać z siebie słów, których potem będę żałować.

– Chcę czegoś więcej z tobą. Seks w ciemnościach mi nie wystarcza – wyznaje, a ja nie jestem w stanie przyjąć tej prawdy, która płynie prosto z jego serca.

Czuję ją, ale ją od siebie odpycham. Jestem urażona samym faktem, że zainteresował się inną kobietą. I nie mogę mu tego wybaczyć.

– Nie – odpowiadam, a on puszcza moje dłonie, ale jeszcze się nie odsuwa. Jeszcze przy mnie trwa.

– Dlaczego? – zadaje pytanie, a ja naprawdę nie chcę na nie odpowiadać.

– Bo nie wyobrażam sobie życia z tobą, Draco. Pozabijamy się.

– Nie wiesz, jak wygląda życie ze mną – odwarkuje i się podnosi. – Nigdy nam nie dałaś na to szansy, chociaż wiele razy cię prosiłem.

– Bo dla nas nie ma przyszłości – mówię i staram się, aby mój głos brzmiał przekonująco. – Nie pasujemy do siebie i wiem, że będziemy się unieszczęśliwiać. Połączył nas tylko seks. Tylko seks.

– Pieprzenie, Granger. Pieprzysz teraz głupoty. I dobrze o tym wiesz.

– Zawsze, gdy wspomniałeś o nas albo cokolwiek sugerowałeś, robiłeś to w żartach – rzucam z pretensją. – Nigdy na poważnie.

– Inaczej nie potrafiłem – mówi, a jego głos staje się coraz zimniejszy. – Nie chcę już tego ciągnąć – dodaje, a jego odrzucenie rozrywa mi serce na pół.

Draco podnosi się, a ja czuję, jak materac pod nami się ugina. Chcę go zatrzymać, ale tego nie robię. Moja duma mi na to nie pozwala. Zbiera z podłogi swoje spodnie i rozgląda się za bielizną, ale nigdzie jej nie ma w pobliżu.

Lumos – mruczy, a hotelowy pokój rozjaśnia się jasnym blaskiem, który mnie oślepia.

Widzę twarz Dracona ściągniętą zmartwieniem i nieszczęściem, które właśnie odczuwa całym sobą. Cierpi, a ja jestem tego przyczyną. Ja i moja odmowa.

Pragnę go pocieszyć, ale nie mam w sobie tyle odwagi, abym potrafiła znaleźć odpowiednie słowa. Słowa, które mogłyby go jeszcze bardziej zranić. Podnoszę się, bo moja nagość nagle zaczęła mnie zawstydzać. Widzę na podłodze mój szlafrok i sięgam po niego, aby się osłonić przed jego smutnym spojrzeniem.

Myśl o tym, że miałabym z nim być, przeraża mnie. Bo nie wiem, czego by ode mnie oczekiwał, a prosta odpowiedź – wszystkiego, nie jest w tym momencie w zasięgu moich możliwości.

Jeszcze nigdy nikogo nie kochałam tak w pełni i nie wiem, naprawdę nie wiem, czy byłabym w stanie go pokochać.

Trwanie w związku opartym tylko i wyłącznie na seksie wydawał się w porządku, ale kiedyś, dawno temu obiecałam sobie, że nigdy już nie popełnię tego samego błędu – nie pozwolę sobie na trwanie w czymś, gdzie nie widzę przyszłości.

Patrzę, jak Draco się w milczeniu ubiera. Obezwładnia mnie bolesna myśl, że to już naprawdę koniec, a ja nie jestem na to gotowa. Mam do niego milion pytań. Chcę wiedzieć, kim jest kobieta, która zaburzyła nas spokój. Chcę, żeby zniknęła tak szybko, jak się w jego życiu pojawiła. Szloch grzęźnie mi gdzieś w gardle. Mam wrażenia, że zaraz wybuchnę, ale ja przecież nie płaczę. Nie płaczę przy innych ludziach. Pozwalam sobie na takie chwile słabości dopiero wtedy, gdy jestem sama.

Lekko drżę.

Draco ostatni raz patrzy w moją stronę, a jego spojrzenie łagodnieje.

Podchodzi do mnie i już chcę coś powiedzieć, chcę przełamać moje własne demony, ale tego nie robię.

Draco całuje mnie delikatnie w czoło.

Ten gest mówi więcej niż milion słów.

– Hermiono, dziękuję ci za wszystko.

Nie chcę, żeby mi dziękował. Chcę, żeby tu ze mną został.

Ale wychodzi, a mnie zalewa fala wyrzutów sumienia. Siadam na podłodze, zaciskam dłonie w pięści i zanoszę się płaczem, bo już mogę. Nikt nie zobaczy mojej porażki.



Od J.

Jak się zdenerwujecie, to delikatnie przypominam, że będzie jeszcze ostatnia, czwarta część (publikacja 13 lub 14 czerwca). 

Wrzuciłam dzisiaj rozdział, bo koniecznie potrzebowałam czegoś, co skutecznie odwróci moją uwagę od problemów, i podziałało.

Dziękuję za Waszą obecność, po prostu.

Pozdrawiam ciepło

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro