💮 Rozdział 5 💮

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zielonowłosy podał kubek z zimną lemoniadą alfie, po czym zasiadł na kanapie. Katsuki już tam siedział, więc jedyne co zrobił to upił łyk napoju.

- Hmm, sam robiłeś? - spytał, gdy cała ciecz spłynęła po jego gardle.

- Tak! - odparł radośnie. - Yagi kupił mi cytryny, więc wykorzystałem je do lemoniady.

- Dobra jest. - mruknął. Izuku zachwycił się jeszcze bardziej na jego słowa. Uśmiechnął się szeroko, ucieszony opinią blondyna. - A ty co się tak szczerzysz? - parsknął, zauważywszy wyraz twarzy rówieśnika.

- Bo to co mówisz jest miłe, Kacchan! - zaśmiał się. - Wiesz, Mina strasznie mnie przed tobą ostrzegała. - zaczął, uspokoiwszy nagłą radość. - Że będziesz niemiły, uciążliwy i, że będziesz ciągle krzyczeć. Jadnak ty taki nie jesteś. Jesteś miły, dogodny i spokojny, nie rozumiem czemu Ashido stwierdziła, że jesteś taki zły.

- No cóż, dla reszty mogę się wydawać taki jak opisała Kosmitka, ale dla ciebie jestem inny. - wzruszył ramionami. Poczuł miłe ciepło na sercu, słysząc słowa omegi. Całe życie słyszał jaki on jest okropny i zły, lecz od zielonowłosego usłyszał coś miłego, coś przyjemnego. Upił duży łyk lemoniady, po czym kontynuował. - Ty za to jesteś taki jak sobie wyobrażałem. - stwierdził. Widząc niezrozumiały wzrok niższego, mówił dalej. - Jesteś dziki, miły i pewny siebie. Chociaż w sumie z tą pewnością siebie jest pół na pół, ponieważ nie sądziłem, że aż tak bardzo.

- Jak to zbyt pewny siebie. - naburmuszył się. - Niby kiedy taki byłem?

- Nerdzie, ty mnie przytuliłeś przed paparazzi. Wiesz jakie teraz pójdą ploty na świat?

- Oj tam. - machnął na niego ręką. - Podejrzewano mnie już o wszystko, więc i ty mi nie zaszkodzisz. - zaśmiał się. - Miałeś kiedyś kogoś? - spytał zaciekawiony. W internecie nie było żadnej mowy o drugiej połówce alfy, więc chciał sam się o tym dowiedzieć.

- Ta. - burknął, zmieniając swój humor. - Dziewczynę w liceum. Puszczalska kurwa.

- Przykro mi. - usadowił ostrożnie dłoń na dłoni kolegi. - To była toksyczna relacja?

- Nie wiem, może?

- Chciałeś od niej uciec?

- Ta, ale nie-

- Mogłeś. - dokończył za niego. Oczy mu się zaświeciły, a wargi ułożyły w uśmiech olśnienia. - Chciałem odejść, chciałem odejść jak najdalej od ciebie, ale nie mogłem. - zanucił pod nosem. Jednak zmarszczył niezadowolony brwi i westchnął zmęczony. - Nie to nie to. - burknął pod noskiem. - Myślałem, że znalazłem sposób. Że znalazłem wyjście z tej sytuacji. - mruknął przygnębiony.

- Czekaj. - tym razem Katsuki wydał się doznać olśnienia. Przyłożył dłoń do brody i trwał przez chwilę w ciczy, uśmiechając się delikatnie pod nosem. - Myślałem, że znalazłem sposób. Myślałem, że znalazłem wyjście. Ale ty nigdy nie odchodzisz, więc chyba będę musiał zostać. - zanucił.

- Toksyczność w związku. - oznajmił, wpatrując się w alfę obok siebie.

- I chęć odejścia. - odparł Katsuki.

- Kacchan! Ty jesteś geniuszem! - pisnął uradowany.

- A to mi nowość. - wywrócił oczami, delikatnie się przy tym uśmiechając. - Weź ty to lepiej zanotuj. - zarządził, co ten drugi momentalnie wykonał.

Wstał z wygodnej kanapy, po czym podbiegł do aneksu kuchennego. Wziął z blatu zeszyt, a z kubka jeden z dwunastu długopisów. Wrócił do alfy i zasiadł tuż obok niej. Zaczął pisać.

- "Myślałem, że znalazłem sposób. Myślałem, że znalazłem wyjście. Ale ty nigdy nie odchodzisz, więc chyba będę musiał zostać." - mówił powoli, pisząc na żółtawym pergaminie. - Mamy już początek, reszta pójdzie z górki. - uśmiechnął się szeroko do kolegi.

- Myślałem, że tworzenie z tobą piosenki pójdzie nam długo i nudno, ale muszę przyznać, że jest miło.

- He? Dlaczego tak myślałeś? - naburmuszył się delikatnie. - Jestem przecież bardzo ciekawą osobą! - zaśmiał się.

- Jesteś moim przeciwieństwem, Deku. - westchnął.

- Przeciwieństwa się przyciągają. - stwierdził zawiadacko.

- Czasami mam wrażenie, że próbujesz mnie nieudolnie poderwać. - parsknął, zauważając koci wzrok omegi.

- No cóż, taki już mój urok. - wzruszył ramionami, uśmiechając się przy tym szeroko.

Katsuki również się uśmiechnął. Słabiej, jednak to zrobił. Wykonał ten tak rzadki dla niego gest. Izuku uważał go za piękny i niezwykły. W całej swojej karierze widział tylko trzy zdjęcia gdzie Dynamight się uśmiechał. Teraz uśmiecha się tylko dla niego.

- Ah! Właśnie! - zakrzyknął, wstając energicznie z kanapy. Blondyn przez nagły ruch omegi aż się wzdrygnął.

Spojrzał na alfę i nachylił się nad nim. Dłonie usadowił na jego kolanach, a nos przybliżył do nosa wyższego. Katsuki poczuł jak jego policzki delikatnie się rumienią. Izuku nawet nie wie, gdzie są granice bliskości. I to, z jednej strony przytłaczało Bakugo, a z drugiej pociągało.

- Mam jutro koncert, chcesz przyjść? - zaproponował. Katsuki zdziwił się pytaniem Izuku, jednak gdy chciał mu odpowiedzieć, ten mówił dalej. - Później będzie takie małe spotkanie z fanami. Wiesz, autografy, zdjęcia, gadanie. - zaproponował. - Mógłbyś coś ze mną zaśpiewać. - oznajmił flirciarsko. Izuku nawet o tym nie wiedział, nie miał pojęcia kiedy z kimś flirtuje. Zawsze zmieniał ton głosu na taki, gdy czegoś chciał. Zawsze to dostawał. Zawsze to skutkowało.

- Ah, um. - jedyne co wydział to lśniące szmaragdy. Tak hipnotyzujące i oczarowujące, że Katsuki nie umiał się skupić na niczym innym. - Ta. - nie potrafił mu się sprzeciwić.

- Świetnie! - zaklasnął w dłonie, odsunowszy się od blondyna. - Zaczynamy o dwudziestej trzydzieści, możesz przyjść na początku albo w połowie, jak wolisz. - zaproponował.

- Ta, zobaczymy jeszcze. - mruknął pod nosem. Kiedy on stał się taki słaby? Gdyby ktoś go o coś takiego zapytał, momentalnie zostałby zwyzywany, a pomysł odtrącony. Jednak Izuku miał coś w sobie, co nie pozwalało mu się sprzeciwić.

💮💮💮💮💮💮

Tak jak mówił Izuku koncert rozpoczął się o dwudziestej trzydzieści. Ludzi było pełno, a niebo już się ściemniało. Było oświetlenie i efekty specjalne. Jeden człowiek na scenie i kilkadziesiąt tysięcy, jak i nie kilkaset, fanów, stojących pod nim. Uśmiechał się szeroko. Był szczęśliwy, zresztą tak jak na każdym koncercie.

Tłum głośno wiwatował, gdy Izuku wchodził na scenę, zbliżał się do ludzi. Omeg, bet, alf. Uśmiechał się szeroko, a w dłoni trzymał mikrofon. Stanął na środku i przyłożył go do warg. Rozejrzał się po fanach, szukając jednej znajomej twarzy. Gdzie on jest?

- Witaj Japonio! - krzyknął do ludzi, którzy zrobili jeszcze większy hałas, a z głośników zaczęła lecieć melodia piosenki.

Okej, zaczynamy od Mrs. Potato Head, zauważył, rozpoznając melodię. Nie przyszedł? Chciałbym, żeby ze mną zaśpiewał. Zmarkotniał delikatnie, jednak już po chwili zaczął śpiewać.

- If you weren't born with it. You can buy a couple ornaments. Just be sure to read the warning, kids. Cause pretty soon you'll be bored of it, ha-ha. Sexual, hey girl, if you wanna feel sexual. You can always call up a professional. They stick pins in you like a vegetable. - pierwsze słowa utworu wyśpiewywane ustami omegi były jak odlot do nieba. Fani piszczeli oraz nagrywali. Czuli jakby przenieśli się do innego wymiaru, prowadzonego przez Izuku. - Kids forever, kids forever. Baby soft skin turns into leather. Don't be dramatic, it's only some plastic. No one will love you if you're unattractive.

Szmaragdowy wzrok bacznie obserwował ludzi. Płaczące dziewczyny i szeroko się uśmiechających chłopaków. Czytał każdy plakat i upewniał się czy aby na pewno każdy jest bezpieczny. Zaczął chodzić po scenie, wczuwać się. Po chwili dołączyli do niego tancerzy. Poruszali się ładnie, a czasem lubieżnie. Kręcili się wokół omegi, która posyłała im szczęśliwy uśmiech.

- Oh Mrs. Potato Head, tell me. Is it true that pain is beauty? Does a new face come with a warranty? Will a pretty face make it better? Oh Mr. Potato Head, tell me. How did you afford her surgery? Do you swear you'll stay forever? Even if her face don't stay together. Even if her face don't stay together. - i wszedł refren. Fani głośno śpiewali, a Izuku czuł przyjemne ciepło na sercu, gdy to robili. Tyle ludzi i wszyscy znają słowa.

- If you want a little more confidence. Potatoes turn to french fries, yeah it's common sense. All you need's a couple more condiments. And a hundred thousand dollars for some compliments, ha-ha
It's such a waste. When little girls grow into their mother's face. But little girls are learning how to cut and paste. And pucker up their lips until they suffocate, ha-ha.

Poczuł pociągnięcie za dłoń. Spojrzał zaskoczony na jednego z tancerzy, który ciągnął go w stronę pozostałych choreografów. Nie wiedział co mają oni w planach, jednak ufał im i wiedział, że nie stanie mu się krzywda. Dwie męskie alfy złapały go pod uda i posadziły na swoich barkach.

- Kids forever, kids forever. Baby soft skin turns into leather. Don't be dramatic, it's only some plastic. No one will love you if you're unattractive. - śpiewał uśmiechnięty, podczas gdy dwie alfy szły wraz z nim do krawędzi sceny.

Rozejrzał się po zgromadzonych i... zobaczył go. Może i nie do końca, ponieważ na blond włosach miał czapkę, która zasłaniała oczy, to jednak go poznał. Po obitych kostkach, pudrowych wargach, delikatnie uniesionym kąciku warg. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Poklepał jedną z alf po barku, dając jej tym samym znak chęci zejścia. Gdy mężczyźni opuścili go na ziemię, ten momentalnie zaczął schodzić z sceny. Wraz z tym ruchem, tłum stał się głośniejszy, a piski liczniejsze.

- Oh Mrs. Potato Head, tell me. Is it true that pain is beauty? - kontynuował, podchodząc do barierek, za którymi stali ludzie. - Does a new face come with a warranty? Will a pretty face make it better? Oh Mr. Potato Head, tell me. How did you afford her surgery? Do you swear you'll stay forever? - wraz z tymi słowami przytulił płaczącą fankę, a drugiej wziął telefon, żeby się nagrać. Po chwili oddał dziewczynie komórkę, a od fanki się odkleił. Ludzie wariowali. Piszczeli, krzyczeli, płakali, śpiewali. Izuku co jakiś czas podkładał pod ich usta mikrofon, żeby ci mogli się wykazać.

Aż w końcu doszedł do swojego wybrańca. Stanął przed nim szeroko się uśmiechając, po czym wyciągnął dłoń w stronę jego twarzy. Zdjął czapkę z jego głowy, a to jak ludzie zaczęli piszczeć po ujrzeniu Dynamighta było niesłychane. Momentalnie rzucili się na wokalistę, więc nic innego nie pozostało Izuku jak wyciągnięcie go z tamtąd.

- Even if her face don't stay together. Stay forever, stay forever. Even if her face don't stay together. Stay forever, stay forever. Even if her face don't stay together. - Złapał za jego dłoń, a następnie pociągnął w swoją stronę. Katsuki rzecz jasna to wykorzystał i przeszedł jednym, zręcznym ruchem brzez bramkę. I tak ciągnięty przez omegę, wsłuchiwał się w krzyki ludzi i śpiew omegi.

Był to dla niego jak sen. Dwa ulubione dźwięki w jednym miejscu i w tym samym czasie. Krzyki fanów wiwatujące jego imię oraz śpiew małej omegi, która pokazała mu ostatnio co to anieli głos. Nim się zorientował stał na scenie, tuż obok Deku. Izuku wpatrywał się w niego jednoznacznie. Wiedział on co oznacza ten wzrok i wiedział również, że znał tekst tej piosenki, bo słuchał ją już z dziesięć razy.

- Oh Mrs. Potato Head tell me. Is it true that pain is beauty? Does a new face come with a warranty? Will a pretty face make it better? Oh Mr. Potato Head tell me. How did you afford her surgery? Do you swear you'll stay forever. Even if her face don't stay together.

- Stay forever, stay forever. Even if her face don't stay together. Stay forever, stay forever. Even if her face don't stay together. Stay forever, stay forever. Even if her face don't stay together. Stay forever, stay forever. Even if her face don't stay together. - wraz z tymi słowami, tłum oszalał. Izuku uśmiechnął się szeroko, piszcząc przy tym z podekscytowania.

Kto by się spodziewał, że Dynamight i Deku staną na jednej scenie, a alfa w dodatku zaśpiewa piosenkę omegi...

Wybacz Yagi, ale chyba złamałem naszą umowę. Izuku nigdy nie czuł takich emocji jak teraz. Mam nadzieję, że nie będzie z tego kłopotów. Oh, ależ on miał na to nadzieję. Nadzieja matką głupich jak to mówią, a w tym przypadku Izuku sam będzie musiał się o tym przekonać.

💮____________________💮

Użyte piosenki :

- Mrs. Potato Head od Melanie Martinez

Przepraszam za tak długą przerwę, ale ostatnio jakoś słabo mi się piszę. To nie tak, że nie lubię tego robić, ale w pewnym momencie to wykańcza człowieka. Kontynuacja może się pojawić, ale w najbliższym czasie odpada, bo pomysłów brak. No chyba, że jakiś geniusz da mi fajny plan na następny rozdział...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro