Gościnność po kanadyjsku!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Twoja per.

Powoli wjeżdżaliśmy na most łączący Europę z Ameryką Północną. Oczywiście nie mogłam przegapić widoku jaki ciągnął się za szybą więc ucięłam pogawędkę z Finem i ZSRR tylko po to, aby podziwiać ten widok.

(Obrazek mój :) )

Po prostu byłam zakochana! Takiego widoku chyba nikt nigdy nie widział na własne oczy w świecie ludzkim. Noc łączyła się przepięknie z dniem, a woda to wszystko odbijała tak, jakby chciała się upodobnić do nieba. Najwidoczniej sama chciała być tak samo bajeczna. I była.
Po dotarciu na ląd od razu skierowaliśmy się na północ. Widok za oknem zmieniał się z minuty na minutę. Wiosna, która gościła w Europie przygotowując wszystkich swoim ciepłem do lata, tutaj nawet nie zajrzała. Wydawać by się mogło, że to właśnie w tym miejscu zima czekała, aż w końcu nadejdzie jej czas aby pokryć białym puchem cały świat, a bynajmniej tam, gdzie pozwalał na to klimat. Pomimo ogrzewania w samochodzie powoli dało się odczuć chłód nasilający się z każdym przebytym kilometrem.

- Lepiej załóż kurtkę, bo za chwilę będziemy wysiadać - powiedział Komuch zerkając na lusterko i uśmiechając się od ucha do ucha. Jak powiedział tak i zrobiłam.

Po chwili stanęliśmy pod dość sporym domem z ogromnymi oknami. Za nim natomiast ciągnął się las. Co prawda było dosłownie parę drzewek jednak rósł on powoli ku północy zasłaniając cały horyzont. Nigdy tu wcześniej nie byłam, ale przez jedno z okien dostrzegłam Kanadę. Pomachał nam radośnie, narzucił puchową kurtkę i wybiegł z domu zamykając drzwi na klucz.

- Hejka! - powitał nas serdecznie wsiadając do środka samochodu. Przez swój mały sprint był lekko zdyszany ale nadal bardzo szczęśliwy. Patrzył na każdego z nas jakbyśmy byli jego najlepszymi przyjaciółmi, za którymi bardzo tęsknił. Nie dziwię się. Może nie znałam zbyt dobrze Kanady ale wydawał się być bardzo towarzyskim i otwartym facetem, a żył na kompletnym odludziu. Najbliższego sąsiada miał dopiero niecały kilometr stąd! I był nim oczywiście USA.
- Cześć Kanuś. Wybacz, że tak nie spodziewanie - rzekł Fin i ruszył w drogę dalej na północ zagłębiając się powoli w las.
- Nie szkodzi! To żaden problem. Od razu po telefonie od was pojechałem tam trochę posprzątać. Napewno będziecie zadowoleni! - Kanada wręcz tryskał radością. W końcu spojrzał na mnie - Skupiłem się szczególnie na twoim pokoju [T/I]! Masz śliczne białe zasłony, białą pościel, białe dodatki... Ojejku! Wszystko tam jest albo drewniane albo białe! Stwierdziłem, że biały bardziej wpadnie w twoje gusta niż brudna czerwień. Oczywiście nie mówię, że czerwony to brzydki kolor! - Kanada ukradkiem spojrzał na ZSRR, który bacznie go obserwował - Sam w końcu jestem czerwony w większości, a dodatkowo być może to twój ulubiony kolor, ale było tam wszystko takie... Stare. Totalnie mi do ciebie nie pasowało. To musiało być coś nowego i delikatnego jak ty!
- Ojejku, Kanada... Nie musiałeś - uśmiechnęłam się lekko.
- Musiałem! Jesteś w końcu moim gościem tak jak Finlandia i ZSRR! Ojejku jejku! Jak ja się cieszę! Kupiłem jeszcze taki puchaty dywanik i kocyczek oraz dość sporego plusowego królisia! Oczywiście będziesz mogła go później zabrać!
- I chcesz mi powiedzieć, że zrobiłeś to w niecałą godzinę? - zapytał Finlandia z uśmiechem. Śmieszyło go, oczywiście w dobrym sensie, entuzjazm jaki okazywał Kanada. Nic dziwnego. Przez całą drogę gadał jak najęty jakby wypił tysiąc energetyków i popił to wszystko pożądną kawą.
- Oczywiście! Chociaż nowe rzeczy to zasługa USA. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem co ma kupić. Jejku... Gdybyście widzieli jego miny, gdy kazałem mu jechać i wymieniać rzeczy. Ale nie ważne! Udało się! Wszystko jest dopięte na ostatni guzik! - Kanada skończył wypowiedź akurat gdy dojechaliśmy na miejsce.

Był to niewielki domek z małym płotkiem oraz niewielkim jeziorkiem nieopodal, które aktualnie przypominało wielką kostę lodu wsadzoną głęboko w ziemię. Po chwili znaleźliśmy się w środku gdzie przywitał nas dość spory salon jak na mały drewniany domek wraz z niewielką kuchnią. Przy suficie królował żyrandol z żarówkami w kształcie świec. Największe wrażenie zrobił na mnie prześliczny kamienny kominek. Nie mogłam się doczekać aż rozpalimy w nim ogień i pogasimy wszystkie światła. To by było niesamowite! Ta atmosfera... Cudowne! W malutkim korytarzu mieściły się drzwi do łazienki oraz piękne drewniane schody.

- Jak wam się podoba? - zapytał Kanada przeskakując z nogi na nogę. Naprawdę jego ekscytacja była zabawna :).
- Cudownie! - krzyknęłam z zachwytu - Naprawdę masz wspaniały gust!
- Dziękuję, ale najlepsze czeka na poddaszu! Chodźcie!

Poszliśmy więc pokornie za Kanadą ściągając powoli kurtki. Chłopak nie doczekał się i wpierw pokazał mi mój chwilowy pokój. Był cudowny! W środku czekało na mnie drewniane łóżko z ledami pod spodem oraz ogromnymi poduszkami i bialusim królisiem. Nad nim była przypięta biała delikatna zasłona także z malutkimi ledami, a po ściane zwisał bluszcz. W głębi pokoju stał po środku niewielki drewniany stoliczek z białym blatem, a obok niego ręcznie plecione krzesło z białym kocykiem i brązową poduszeczką. Za nimi na calutkieś ścianie stała wielka brązowa szafa sięgająca aż do samego sufitu. Była ona podzielona na trzy części. Pierwsza (największa) miała parę drzwiczek, w której znajdowało się miejsce na wszelkie ubrania. Jedno było pewnie - na bank zmieściłaby się tam cała zawartość mojej szafy i to razy dwa!

- Drugiej i trzeciej części szafy nie otwierajcie, no chyba, że bardzo chcecie - rzekł Kanada uśmiechając się szeroko. Obie te części były bardziej w kącie i "stały" jedna na drugiej oraz posiadały tylko po jednych drzwiczkach.
- Chociaż daj jakąś podpowiedź co tam jest abyśmy faktycznie swoją ciekawość zaspokoili - zaśmiał się Fin.
- Nic takiego! Tylko rzeczy związane z pracą - odparł spokojnie Kanada.

Po obejrzeniu mojego pokoju udaliśmy się do nieco mniejszego pomieszczenia... Owiele mniejszego.

- A oto pokój Finlandii i ZSRR! - krzyknął Kanuś dumnie prezentując przygotowane miejsce.
- Widać, że tutaj "brudnej czerwieni" się nie pozbyłeś... - rzekł ZSRR oglądając wszystko dokładnie.
- Specjalnie z myślą o tobie kochany! - odparł Kanada z uśmiechem na co Komuch tylko zmarszył brwi, a ja i Fin udawaliśmy, że nas to nie ruszyło.
- Ta... Dzięki.
- Żarciki żarcikami, ale gdzie jest drugie łóżko? - zapytał Finlandia na co Kanada leciutko spoważniał i podrapał się po głowie.
- No widzisz Finek... Jest tylko to. A-ale spokojnie! To naprawdę wielkie łóżko! Przygotowałem wam nawet dwie kołdry! - tłumaczył nerwowo Kanuś, a Finn i Komuch stali lekko zszokowani. Widać, że wizja spania razem nie do końca im pasowała.
- Chcesz mi powiedzieć, że mam spać z tym matołem, bo ty nie masz trzeciego łóżka?
- Łóżko [T/I] się rozkłada tak, że jest jeszcze jedno dodatkowe, ale już tam wszystko dla niej przygotowałem!
- Więc wolałeś dać jej ogromny pokój z, de facto, dwoma łóżkami, a dla nas obu kanciapę z jednym?! - zapytał lekko zdenerwowany ZSRR.
- No... Wiecie panowie... Damy przodem - zaśmiał się nerwowo Kanada powoli opuszczając pomieszczenie - Dobranoc! - za nim ktokolwiek zareagował chłopak zdążył uciec. ZSRR tylko westchął podobnie jak Finlandia.
- Dobra... Przeżyjemy jakoś. W końcu jesteśmy tu tymczasowo - rzekł w końcu Finlandia - w razie czego jest jeszcze sofa na dole.
- Ta... Masz rację - dodał od niechcenia Komuch - lepiej teraz się rozpakujmy.
- Dobry pomysł! - odpadłam uśmiechając się od ucha do ucha. Pierwsza noc w tym cudownym domku! Coś wspaniałego! Ale nie zapominajmy wpierw o kominku!
- To wy zajmijcie się swoimi rzeczami, a ja idę zrobić kolację. Kanada miał kupić nam coś do jedzenia.
- O! Żeby było tak tematycznie to zrób takie puszyste naleśniczki z syropem klonowym! - powiedziałam.
- Jasne! Jeśli będą składniki to czemu nie - Fin uśmiechnął się uroczo i wyszedł z pokoju.

~Malutki time skip~

- I jak tam ci idzie? - rzekł ZSRR wchodząc do mojego pokoju akurat gdy siedziałam przed szafą i otwartą walizką.
- Doskonale! Jeszcze tylko przełoże kosmetyki w te urocze koszyczki - uśmiechnęłam się i pomachałam jednym z tych wiklinowych "pojemniczków".
- Szczęściara z ciebie ci powiem - odparł także z uśmiechem po czym podszedł do mnie.
- Niby czemu?
- Nie dość, że dostałaś taki wielki pokój to jeszcze z takimi dogodzeniami!
- Koszyczek nazywasz dogodzeniem?
- W pewnym sensie tak. My nawet szafy nie mamy, a co mamy mówić o jakiś fikuśnych koszyczkach.
- Wiesz... Zawsze możecie włożyć swoje rzeczy do mnie. Tylko popatrz ile jeszcze mam miejsca!
- Hahah nieeee dziękuję. Mamy jakąś komodę. Wystarczy.
- Skoro tak uważasz - odparłam odkładając kosmetyki w koszyczku na malutką półeczkę w środku szafy. Następnie wstałam, zamknęłam drzwiczki i przemykając się zwinnie między stoliczkiem, a ZSRR udałam się na łóżko gdzie oczywiście szczęśliwa spoczęłam. Komuch tylko uśmiechnął się łagodnie do mnie po czym zerknął znowu na szafę.
- A tam patrzyłaś?
- Do tamtych części? Nie, a co?
- Nic... Ciekawi mnie tylko co to za "rzeczy związane z pracą" - ZSRR powoli otworzył drzwiczki do drugiej i trzeciej części szafy, a to co tam było chyba zszokowało nie tylko mnie ale też jego. W środku były mniejsze i większe... Grubsze i chudsze... Gumowe, szklane, a nawet drewniane w różnych kolorach, wzorach i dodatkach... No właśnie... Jak to nazwać ładnie...
- No to nieźle się Kanada bawi... - rzekł w końcu ZSRR.
- Kolacja ju... O... Mój... Boże... Po co to otwieraliście! - krzyknął Finlandia.
- Jezu! Spokojnie! Byłem ciekaw czym zajmuje się Kanada!
- Prowadzi stronę internetową!
- No to ciekawa musi być ta strona...
- Tak. Czarno pomarańczowa i nie dla dzieci, a teraz zostaw te kutangensy i chodź na dół! - odparł Fin lekko zawstydzony, że musiał tłumaczyć się za Kanadę i wyszedł z pokoju. Ja natomiast spojrzałam zmieszana na ZSRR, który zamykał szafę próbując nie patrzeć na dorodną kadayjską kolekcję.
- Co? Twój pewnie przy nich się chowa - zaśmiałam się próbując rozluźnić sytuację. Komuch natychmiast skierował wzrok na mnie po czym uśmiechnął się dwuznacznie.
- Jak dla mnie jest wystarczająco duży, godny pożądnego Rosjanina, ale w każej chwili sama możesz to sprzwdzić - byłam bardziej zmieszana niż wcześniej, a nawet poczułam, że z lekka się rumienie. Komuch tylko zaśmiał się po czym podszedł bliżej mnie - przecież żartuję księżniczko. Jak na razie to chodźmy na dół zanim Finlandia naprawdę się zdenerwuje :).

~•~•~•~•~

PRZEPRASZAM MUSIAŁAM XDDDDD
Do zobaczenia w next!

PS. Spać mi się chcę więc ewentualne błędy sprawdzę później :›

~1597 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro