Marzenie o waifu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip~

Twoja per.

- Tylko ja taką ładną trumnę chcę jak coś - to pierwsze co usłyszałam z Węgrem gdy weszliśmy do domu. Jak już się pewnie domyślacie był to Polska, który umierał z przeziębienia.
- Różowa z Hello Kitty może być? - odpowiedział Niemcy.
- No chyba ciebie pogibło. Biało-czerwoną!
- Z czarnym pasem na górze? - Niemcy zaczął się chichrać, a Polska rzucił w niego zasmarkaną chusteczką.
- Nie mam zamiaru być pod zaborem Cesarstwa Niemieckiego na wieki!
- Siemos - powiedział Węgry wchodząc do salonu, a zaraz zanim dumnie wkroczyłam ja ukazując całą pluszową zawartość, którą upolowaliśmy. Dosłownie upolowaliśmy... A dokładniej Węgry upolował.
- Hej! Ooooo... A cóż to? - powiedział zainteresowany Polska.
- Pluszaki na twój wieczny odpoczynek - rzekł Niemcy.
- Czemu wieczny? - zapytał Węgry.
- Polak już się wybiera na tamten świat. Testament nawet napisał - Germaniec wręczył paprykarzowi kartkę. Węgry trochę się schylił do mnie abym spokojnie też mogła przeczytać.
- Zapisałeś mnie Węgrowi?! - zapytałam Polski.
- Tak. Ktoś musi mieć nad tobą piecze, a Niemcowi nie ufam - odparł Pol po czym wytarł nosek.
- No wiesz ty co?! W związku trzeba mieć do siebie zaufanie! - oburmuszył się Niemiec.
- Ależ ja ci ufam! Możesz czuć się wyróżniony spośród swojej germańskiej rodzinki. Natomiast jeśli chodzi o [T/I] to już tak nie do końca i dobrze wiesz czemu.
- Jejku Pol! Rozmawialiśmy na ten temat już! Ile razy jeszcze będziesz mi to wypominał?
- Wiesz o co im chodzi? - szepnął do mnie Węgry.
- Uwierz mi wujaszku, że wiem tyle co ty - odparłam.
- Dobra, nie ważne - Polska zakończył mały "spór" i popatrzył na nas - Opowiadajcie! Jak było w wesołym miasteczku? Widzę, że był udany po tych maskotkach.
- Tak! Węgry wygrał wszystkie! - usiadłam obok Polski aby pokazać pluszaki.
- Gdybyś tylko mnie widział w akcji! - dodał podekscytowany paprykowiec.
- Może lepiej nie... - podsumowałam.
- Aż tak wywijał? - zaśmiał się Pol.
- Pewnie rozpierolił te wszystkie stanowiska z pluszakami - stwierdził Niemcy szperając coś w swoim małym laptopiku.
- Nie przesadzaaaj. Jestem pewien, że mieli po prostu dużo szczęścia! - odparł Pol. Spojrzałam tylko na Węgra, który patrzył na swoją nogę robiąc nią jakieś dzikie małe kółka.
- Tak... Mieliśmy farta - poparłam teorię Polski.
- Walić to! Wiesz co się tam odwaliło?! - wtrącił się Węgry.
- Aż się boję...
- Amerykaniec robił jakieś dziwne akcje i zwisał sobie na piekielnym kole!
- Boże... Ile on ma lat...
- Hehe! 17~ - Polak spojrzał na Węgra z powagą jaką do tej pory nigdy nie widziałam.
- Muszę ci wprowadzić zakaz na TikToka - rzekł po chwili.
- ZAKAZ?! Jestem już dorosły!
- Umysłowo chyba nie do końca.
- Tak jak ty - dodał Niemcy.
- Ty mały...
- Oh! Polska! -przerwałam Polakowi atak na Niemca - Bym zapomniała... Ta pluszowa gęś jest dla ciebie! - dodałam po chwili.
- Oh jejciu! Dziękuję! Na pewno będzie wspaniałym towarzyszem w drodze ku wieczności.
- Aż ci się tak bardzo tam śpieszy? - popatrzył na Polaka Niemiec poprawiając okulary.
- Nie za bardzo ale przynajmniej będę miał spokój od ciebie <3.
- Kochany jesteś <3
- Wiem <3
- Czasami na was patrzę i dochodzę do wniosku, że chyba nigdy nie będę z nikim - powiedziałam.
- Prawilnie! - poparł mnie Polska.
- Nie prawilnie! - do salonu jak gdyby nigdy nic wszedł CN. Super! Tylko jego tu jeszcze brakowało.
- Dziadek? - powiedział zaskoczony German.
- W samej osobie! Nie mogłem do was wcześniej wpaść, bo ktoś ciągle mnie wyganiał - na te słowa "staruszek" spojrzał na Węgra, który ewidentnie był dumny z tego.
- Nie dziwię się.
- Własny wnuczek popiera takie działania?!
- Z troski o własną córkę? Tak.
- Nie wierzę w to co mówisz po prostu. Boże! Gdzie kalendarz? - rzekł sarkastycznie Polak.
- Polen! Nie zaczynaj!
- Ja? Skądrze!
- Wracając! - CN spojrzał na mnie - Być samotnym w tym świecie nie wypada.
- Jednak wolałabym - odpowiedziałam.
- Meine Geliebte! (Moja ukochana) Propozycja, którą ci złożyłem nadal jest aktualna! - CN wziął moją dłoń jednak zanim ją pocałował to zdążyłam zabrać.
- Jaka propozycja? - lekko drgnęłam i obejrzałam się za siebie. Był to nie kto inny jak ZSRR.
- By została moją waifu!
- Jesteś Japońcem, że tak mówisz?
- Uh... Ehefrau (Żoną), pasuje?
- Nie godzę się na to. Jesteś za starym wypierdkiem.
- Ty nie masz nic tutaj do gadania!
- Ale ja tak! - wtrącił się Pol - I nie wierzę, że to mówię ale jestem tego samego zdania co komuch!
- Miło, że mnie popierasz.
- Nie zsrresraj się - odparł Polak natomiast Węgry stał w kącie i kisł z zaistniałej sytuejszon. Ja sama do końca nie wiedziałam co i jak więc tylko wtuliłam się w Polskę, a ten obiął mnie skrzydłem.
- Stary?! Tu wiek nie istnieje!
- Czyli twierdzisz, że mógłbyś umawiać się z dzieckiem, tak? - kontynuował ZSRR.
- Was? Nein!
- Na to wygląda.
- [T/I] nie jest dzieckiem!
- Nie mówię tu o niej tylko ogólnie.
- Dorastamy do pewnego wieku, potem "umieramy", idziemy do Pustki, po pewnym czasie wracamy i się nie starzejemy! Więc nie jestem stary!
- Stary...
- Nie!
- ... wypierdek.
- Przestań! Zobaczycie, że [T/I] będzie moją żoną!
- Prędzej moją.
- Was?
- Что?
- Co? - Polak popatrzył na tą dwójkę zarówno zdziwiony jak i lekko wkurwiony - Chyba was popierdoliło! Nikt mojej córci nie weźmie! - Pol wstał z łóżka jakby nagle ozdrowiał i nastawił się bojowo.
- [zT/I] idź do pokoju - rzekł Niemcy.
- Ale ja chcę zobaczyć to show~ - odpowiedziałam jednak ten tylko wyciągnął rękę, wokół której pojawiły się jakieś iskierki. W mgnieniu oka znalazłam się przed swoim pokojem. Przeleportował mnie? To tak można? Jejku... UE miał rację co do tego, że jeszcze dużo o tym świecie muszę się nauczyć.

Gdy ogarnęłam rzeczywistość weszłam do pokoju i ku mojemu zdziwieniu ujrzałam tam nazistę. Boże... Kocham swoje życie. Czy oni się wszyscy zmówili na raz? Wpierw Białoruś, później CN i ZSRR, a teraz on. Jednego dnia!
- Witaj skarbie - powiedział Rzesza stojąc przy oknie z rękoma założonymi za siebie. Nawet nie spojrzał na mnie, więc skąd wiedział, że to ja? Naprawdę nie wiem... Zbyt dziwne rzeczy dzieją się w tym świecie więc najlepiej chyba będzie jak się do tego po prostu przyzwyczaję.
- Co ty tu robisz?
- Byłem na zakupach z komunistą, a później on poszedł do salonu. Ja natomiast chciałem sobie trochę pobyć sam na sam... Porozmyślać...
- W moim pokoju, tak?
- Piękny widok na las skąd masz.
- Wiem? Nie ważne... Może zostawić się samego?
- Oh! Nein... Usiądź sobie. Porozmawiamy trochę jeśli oczywiście masz ochotę - w końcu nazista spojrzał na mnie - tylko zamknij drzwi, bo ci debile za bardzo się drą.
- Em... Jasne - zamknęłam więc drzwi tak jak Rzesza sobie życzył i usiadłam na łóżku. Ten tylko oparł się o parapet.
- Jak dzień minął? - zapytał.
- Dobrze chyba.
- Słyszałem o Białorusi - trochę mnie zamurowało. Ktoś mu powiedział? Albo co gorsza sam widział...
- Od kogo?
- Nie ważne... - Rzesza podszedł do mnie i lekko złapał za brodę - Ale lekko to mnie zdenerwowało.
- To nie moja wina przecież... - odparłam w lekkim szoku. Nie powiem, Rzesza wyglądał na dość poważnego i pomimo, że miałam czyste sumienie to i tak trochę się go bałam.
- Wiem słońce, spokojnie - nazista zaczął drugą ręką gładzić mój policzek.
- A więc czemu jesteś zły na mnie?
- Na ciebie? Nie... Na nią - spodziewałam się tej odpowiedzi ale to mnie nie uspokoiło. Patrzyłam prosto w jego oczy. Ten wzrok... Podobny miał gdy chciał wywołać kolejną wojnę.
- Brałeś leki? - zapytałam na co ten tylko się zaśmiał.
- Boisz się mnie? - skąd on to wie?
- Ja? Ciebie?
- Przecież widzę po twoich oczach... Wiem kiedy ludzie się boją.
- Brałeś leki czy nie?!
- Spokojnie księżniczko... Brałem.
- Uh... To dobrze...
- Chociaż z drugiej strony... Zostać pocałowanym przez ciebie po raz kolejny~
- Pocałowałam cię nie dlatego, że nie wziąłeś leku tylko dlatego, że Japonia coś zrąbał i wyglądałeś jak dziecko! Boże... Czułam się wtedy jak pedofil...
- A ja czułem się wspaniale~ - Rzesza po tych słowach mnie pocałował. Szczerze mówiąc nie robił tego przez dłuższy okres... Ciekawe dlaczego... - Wracając do Białorusi... Nie pozwolę aby ona mi ciebie zabrała.
- Nie jestem twoja... - powiedziałam lekko zszokowana.
- Jeszcze nie. Chociaż patrząc jak bardzo już jesteśmy blisko to trudno stwierdzić, że nie jesteś - nazista znowu się zaśmiał - jednak szczerze mówiąc wolałbym, abyś sama to stwierdziła i aby to było oficjalnie. No nic... Na chwilę obecną to tylko ja tak sobie mogę mówić... Decyzja należy do ciebie ale wiedz, że łatwo się nie poddam.
- Mam się bać? - powiedziałam to już będąc bardziej pewna siebie. Rzesza nic nie powiedział tylko się uśmiechnął złośliwie i poprawił czapkę. Swoją drogą kupił sobie nowe ubrania, a i tak większość czasu chodził w mundurze. Kto wie... Może to po prostu jego styl? Albo tak się mocno po prostu przyzwyczaił do tego munduru. Nie ważne...

Rzesza otworzył drzwi i już miał wychodzić ale coś leżało na podłodze co go zaciekawiło. Schylił się więc po to, a następnie odkręcił do mnie.
- Pluszowa lama? - powiedział. Sama się zdziwiłam. To była lama, którą "wygrał" Węgry. Nie wiem... Miałam ją najbliżej siebie jak siedziałam przy Polsce więc może Niemcy przeleportował także lamę.
- Oh! Tak... To miał być prezent dla ciebie ode mnie i Węgier z wesołego miasteczka.
- To czemu tu leży?
- Niemcy mnie przeleportował i najwidoczniej lamę też.
- Oh... Rozumiem... Danke! Ja idę się myć i tobie też radzę się szykować do snu, bo jutro szkoła! Gute Nacht~
- Ja, ja... Gute Nacht - odparłam na co nazista tylko się uśmiechnął i wyszedł.
Spojrzałam na biurko. Oh! Praca domowa! Na śmierć bym zapomniała. Co prawda UE naprawdę mało zadaje, a czasami nawet w ogóle ale jak ktoś nie odrobi to jest wtedy serio słabo. Wstałam więc i podeszłam do biurka. Oh? A to co? Na środku leżał zeszyt z matematyki wraz z odrobionym zadaniem. To nie wszystko! Obok znajdowała się karteczka z napisem:

"Miałem okazję porozmawiać z Litwą więc wiedziałem co masz zadane. Matematyka dla mnie to pestka dlatego też nie siedziałem zbyt długo, o to się nie martw. Ah... No i nie dziękuj!
~Rzesza <3"

Rzesza odrobił za mnie pracę domową? Urocze ale... Nie musiał. Całe szczęście, że starał się pisać pismem podobnym do mojego. Eh... Nazistowski lizus. Usiadłam przy biurku oraz wzięłam do rąk karteczkę. Hm... Rzesza serio mnie kocha czy jednak coś knuje? Nie wiem... Wolę być ostrożna co do głębszych kontaktów z krajami. Na chwilę obecną ufam najbardziej tylko Polsce co chyba nie powinno nikogo dziwić. Eh... Zasadniczo patrząc na to, jak Rzesza mnie traktuje... To... Całkiem miłe... Może powinnam dać mu szansę? Ah! Nie. Nie teraz. Nie mogę ponieść się uczuciom. Jeśli chce o mnie walczyć to niech walczy. Zobaczymy, czy jest mnie wart. Może to brzmieć samolubnie, jakbym miała siebie za nie wiadomo kogo ale nie chcę po prostu być z pierwszym lepszym. Nie chcę cierpieć...

~•~•~•~•~

Im częściej Rzesza się pojawia w tej książce tym bardziej podoba mi się ship jego z [T/I] chociaż komuch jest praktycznie na równi 🥹. Ale spokojnieeeee. Do podjęcia decyzji jeszcze daleko (⁠☞⁠ ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)⁠☞. Do zobaczenia w next~

PS. Sorka za błędy, ale pisałam szybko 👹

~1747 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro