Dziewczyna ze zdjęcia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(To 61 rozdział gdyby ktoś chciał wiedzieć XD LET'S GOOOO)

~Time skip: następny dzień~
Per. ZSRR

Obietnica to obietnica, chociaż przyznam się, że nie każdej w swoim życiu dotrzymałem ale cóż... Tu chodzi o bezpieczeństwo [T/I]. Nie mogę dopuścić do tego, aby mój ojciec coś jej, nie daj Boże, zrobił.

- Wybierasz się gdzieś...? - rzekł Rzesza przecierając oczy. Trochę zdziwiło mnie to, ponieważ od naszej ostatniej rozmowy o [T/I] się do mnie nie odzywał.
- Witam. Widzę, że foch ci przechodzi.
- Jak chcesz to może zaraz wrócić. Lepiej powiedz gdzie idziesz.
- Nie twój interes.
- Słyszałem jak wieczorem w kuchni Polska mówił Niemcom, że wybierasz się do swojego ojca aby porozmawiać o [T/I] - odparł nazista. Spojrzałem na niego ukradkiem. Był... Zmartwiony? Bał się o mnie? Całkiem urocze...
- Więc czemu się pytasz skoro wiesz? - odparłem.
- Chciałem się upewnić... Ehm... Iść z tobą? - rzekł niepewnie. Lekko się uśmiechnąłem i podeszłem do niego.
- Martwisz się o mnie?
- Was?! Oczywiście, że nie! Po prostu się nudzę.
- Zachowujesz się jak... Tsundere? Tak chyba Japonia to określił w jednej mandze...
- Jesteś mangozjebem?! Z resztą, nie ważne. Nie jestem żadnym Srundere, tylko się martwię o ciebie! - zapadła cisza, po czym Rzesza walnął się w łeb, a ja wybuchłem śmiechem.
- Sam sobie zaprzeczasz.
- Zamknij mordę! Mam iść z tobą czy nie?
- To mam się zamknąć czy mówić?
- KOMUCH KURWA!
- Dobra już dobra hahah! Nie... Sam to załatwię. Ale to nie znaczy, że nie mam dla ciebie zadania bojowego.
- Już się boję... Gadaj.
- Odpowadź [T/I] bezpiecznie do szkoły, dobrze? Tak na wszelki wypadek.
- Jasne! Taki "rozkaz" mogę przyjąć!
- Tylko... Rzesza...
- Ja?
- [T/I].
- No... Ona.
- Do szkoły.
- Okej?
- Nie park, nie centrum handlowe. Szkoła.
- Jezu, rozumiem, spokojnie. O... Już zaraz będzie musiała wstawać... To idę zrobić śniadanie.
- Wspaniale!

Rzesza ruszył na dół podobnie jak ja tylko w trochę innych kierunkach: on do kuchni, a ja do drzwi. Ubrałem płaszcz i buty, po czym udałem się do wyjścia. Swoją drogą dawno nie byłem aż tak odstrojony... Koszula taka ecru, szykowne, materiałowe spodnie, czarny długi płaszcz i eleganckie brązowe pantofle. Czemu tak się ubrałem? Nie wiem... Ojciec zawsze zwracał uwagę na strój... Może dlatego? Może chciałem trochę go tym udobruchać? Może się go... Bałem...? Cesarstwo Rosyjskie to niezbyt idealny ojciec... Miał swoje zasady, jak każdy rodzic, ale to co był w stanie zrobić... Ah... Aż mnie ciarki przechodzą... Nie ważne. Myśl o [T/I]. Co on od niej chce?

Twoja per.

Wstałam, ubrałam się, po czym zeszłam na dół do kuchni. Tam już pyszne śniadanie szykował Rzesza w uroczym różowym fartuszku ZSRR, który był dla niego o kapkę za duży.

- Do twarzy ci w różu - zaśmiałam się siadając przy stole na co nazista szybko się obrócił.
- Wiem! Bardzo stylowy ten fartuch, czyż nie? - zachichotał.
- Oczywiście! Z tego co wiem to Rosja, Białoruś, Ukraina i Kazachstan kupili go na dzień ojca dla ZSRR.
- Tak, tak! Dzieciaki mają niezły gust. Gdybyś widziała minę komucha... Był taki zmieszany! Ostatecznie jednak używa tego fartucha, bo po pierwsze, nie ma innego, a po drugie, to od jego dzieci, więc chyba sama rozumiesz - rzekł ściągając ten jakże męski fartuszek po czym powiesił z szacunkiem na swoje miejsce. To chyba jedyna rzecz komucha, o którą tak nazista dbał aby się nie zniszczyła. W końcu ZSRR wyglądał w nim komicznie.

Per. Rzeszy

Po śniadaniu sprzątnąłem talerze i popatrzyłem na [T/I]. Zdziwiła mnie trochę.
- Nie idziesz się dalej szykować? - powiedziałem.
- Naprawdę muszę...? - odparła od niechcenia i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Urocze... Eh... Już wiem, czemu komuch mi to tak dokładnie wszystko wcześniej tłumaczył... "Nie park, nie centrum handlowe. Szkoła." Zrozumiano.
- Oczywiście! Szkoła to obowiązek! Po za tym, nie narzekaj! I tak masz owiele lepiej od reszty.
- No wiem... - westchęła, po czym udała się do łazienki.

Swoją drogą UE jest naprawdę przemiły dla [T/I]... Czy to nie jest podejrzane? A może ja już fiksuję od tego wszystkiego... Zbyt dużo osób się przy niej kręci... Jak tak dalej pójdzie to nigdy z nią nie będę. No bo... Co jeśli ktoś mi ją zabierze? Oj Rzesza... Dość tego. Wróćmy do tego co mamy na dziś zrobić.

Per. ZSRR

Oto i dom CR. Czy ja tam naprawdę muszę iść? Eh... Niestety tak... Prawda jest taka, że spotkanie z ojcem to ostatnia rzecz z listy jaką chciałbym zrobić... Chociaż zacznijmy od tego, że nie chciałbym.

Odkąd pamiętam CR był oschłym draniem, dla którego liczyły się interesy. Był gotów odesłać brutalnie swojego siostrzeńca, który traktował go jak brata, do Pustki. Mało tego! O mały włos, a to samo by spotkało Polskę...
Najgorsze jest to, że sam nie jestem lepszy od ojca... Chciałem być inny, a co z tego wyszło? Sami chyba wiecie... Do tej pory pamiętam słowa Polski, kiedy dowiedział się, że współpracuję z Rzeszą pomimo paktu o nie agresji... "Jesteś dokładnie taki sam jak twój ojciec... A ja ci ufałem". Zabolało? W chuj. Ale czy mogłem coś zmienić? Zasadniczo tak ale to było bardzo ryzykowne... Z resztą i tak dostałem za swoje.

Westchnąłem i zaputałem do drzwi. Zaraz potem otworzył mi nie kto inny jak on...

- ZSRR...? - powiedział lekko zdziwiony.
- Witaj ojcze - powiedziałem opanowując wszelkie emocje.
- Wejdź... Proszę - nie wygnał mnie? A to ciekawe...

W każdym razie weszłem po czym zdjąłem płaszcz. Buty zostawiłem, ponieważ zepsułoby to cały outfit, który dla ojca jest tak ważny. I nie... To nie było robione po złości. Zaraz po tym udałem się za ojcem do jadalni gdzie poczęstował mnie herbatą.

- A więc... - zaczął - Co cię do mnie sprowadza?
- Nic konkretnego... Chciałem odwiedzić swojego ojca, czy to źle?
- Nie kłam - rzekł stojąc tyłem do mnie z wbitym wzrokiem w okno. Aż tak źle udaję? A może po prostu jednak wie kiedy kłamę? W końcu jestem jego jedynym synem. Chociaż wątpiłbym czy cokolwiek o mnie wie... W końcu nie interesował się mną nigdy.
- Nie śmiałbym.
- Powiedzmy... Niechaj zgadnę... Chodzi o [T/I]? - wziąłem łyk herbaty po czym jednak się lekko zachłysnąłem. Naprawdę! Skąd on wie? Skoro tak, to lecimy prosto z mostu.
- Strzał w dziesiątkę ojcze. Powiesz czemu się jej tak uczepiłeś?
- Uczepiłem? Skądrze.
- Jestem twoim synem, a co za tym idzie znasz mnie doskonale... Ale to też działa w drugą stronę - CR na moje słowa spojrzał się na mnie. Czyżby się bał, że go rozgryzę? Zabawnie by było, jednak jego wyraz twarzy był... Spokojny.
- Mam pewne swoje tajemnice - odrzekł.
- Ojcze. Sprawa jest poważna... W pewnym sensie. [T/I] niedawno co była porwana, wszyscy się o nią martwią, a w szczególności Polska! A ty się przy niej kręcisz z niewiadomo jakimi celami!
- Polska się o nią martwi... - ojciec znowu wbił wzrok w okno.
- Tak! To w końcu członek jego rodziny! Boi się, że coś jej zrobisz.
- Spokojnie... Nie skrzywdzę jej znowu... - zatkało mnie... Znowu? Z tego co wiem to CR nic nie zrobił złego [T/I], a wręcz przeciwnie. Rzesza opowiadał, że zajął się nią odpowiednio... Co w sumie do niego nie podobne. Ojciec odwócił się i patrzył na mnie jakby chciał sobie coś przypomnieć.
- Znowu... Skrzywdziłem kogoś podobnego do niej... Chyba... - rzekł.
- No cóż ojcze... Nie chcę być wredny, ale skrzywdziłeś wiele osób, z rodziną łącznie - gdy tylko to powiedziałem nastała cisza. CR stał jak wryty, a ja znowu wziołem łyk herbaty i wstałem - No cóż... Nie chcę ci przeszkadzać więc już sobie pójdę, ale zanim to zrobię to tylko chcę mieć stu procentową pewność, że jej "znowu" nie skrzywdzisz, cokolwiek miało to znaczyć... Obecujesz mi to?
- Tak... Jasne... - ojciec potrząsnął głową próbując wrócić do teraźniejszości - Nie mam zamiaru nic złego jej robić.
- Eh... Powiedzmy, że ci wierzę... Dziękuję - odparłem byle jak i wyszedłem. Dziwne to było...

Per. CR

Nie skrzywdzę jej znowu? Co to miało być?! O co z tym chodzi?!! Ta dziewczyna musi coś znaczyć naprawdę... Czyżby sumienie zaczęło mnie męczyć? Myślałem, że go w ogóle nie mam. A tu niespodzianka... Gdy tylko ZSRR wyszedł pobiegłem do swojego gabinetu. Dziewczyna... Polska dziewczyna... Tylko żadna, którą pamiętam, nie pasuje do [T/I]! Boże... Gdzie ja teraz mam akty z rozbiorów Polski... Gdzie ja ogółem mam rzeczy związane z Polakami?! Tak bardzo starałem się je schować przez Polską, że sam nie wiem teraz gdzie je mam... Powywalałem wszystko! Mój gabinet był teraz zawalony tysiącami papierków i teczek... A po rodzinnych pamiątkach nie było ani śladu! Chociaż... Co to jest? Mógłbym wrzasnąć "bingo!" ale to nie było do końca odpowiedzią na moje pytanie.

Było to stare zdjęcie jeszcze zza życia pierwszej żony RONa. Była ona wtedy w ciąży, a bratanek obejmował ją ręką. Drugą natomiast trzymał ramię małego Polski. Była jeszcze dziewczyna, którą RON otulał wielkim skrzydłem. Niestety róg zdjęcia był tak oberwany, że nie było widać praktycznie w ogóle dziewczyny. Widoczne były jedynie włosy i kawałek ramienia. Było to zrobione tak jakby ktoś wyrwał ją na szybko, agresywnie ze zdjęcia. A może to ja tak zrobiłem...? Tylko po co...
- Kim ty jesteś do cholery i co ode mnie chcesz...? - powiedziałem sam do siebie. Mogłem podejrzewać, że to córka RONa... Jednak czy on miał po za Litwą jeszcze jakąś? Boże... Czemu nic nie pamiętam? A może... Chciałem zapomnieć?

~•~•~•~•~

Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale oto next! Podobało się wam?

PS. Nie chce mi się sprawdzać błędów XD. Najwyżej będę poprawiać później... Może.

~1517~ słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro