Dzień z Ukrasiem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Twoja per.

No i kolejny dzień... Jeden dzień bliżej do końca tygodnia... Jednak starałam się o tym nie myśleć! Wstałam z łóżka, ubrałam różową, duuużą bluzę z kapturem z białą "kotwicą" i czarne spodnie z dziurami a pod nie jeszcze wcisbęłam kabaretki. Po przeczesaniu swoich włosów i zrobieniu lekkiego make up'u (albo nie heh (dop.aut.)) zeszłam na dół do kuchni.
-Guten tag papa! -powiedziałam patrząc na Niemcy.
-Huh? Oh! Mówi się Guten Morgen... jeszcze.
-Hm? Czemu jeszcze? -usiadłam przy stole.
-Jest 11 godzina córeczko... 11 -Niemcy się zaśmiał.
-Oh... To wecześnie jeszcze.
-Oj [T/I (zdrobnienie)]... Hahah.
-W ogóle nie wiedziałam, że tak szybko się wprowadzisz.
-Nie wprowadziłem się.
-Jak to? To co ty tutaj rano robisz?
-Przyszedłem o tak o do Polski.
-A właśnie! Gdzie Polska?
-Poszedł chyba do Rosji- -papa nie dokończył zdania, bo w tym momencie krzyknął Rosja... Tak.. Polska wrócił do domu razem z Ruskiem i Ukrainą.
-Ciebie chyba pojebało! -krzyknął Mr.Uszatka (xD).
-Czemu? Myślałem, że się ucieszysz -Polska usiadł razem z Ukrasiem na kanapę w salonie, a przed nimi stał Rusek.
-Ucieszyć? Że moja luba jest moją bratanicą?! Polsza!
-Ona i tak jest za młoda dla Ciebie- wrącił się Ukraina.
-A ty się zamknij żółto dziobie.
-Powiedział czerwonoryjec.
-A chcesz w ryjca?
-Grozisz mi?!
-ДА!
-PRZYPOMNĘ CI, ŻE TUTAJ JEST POLSKA I NIEMCY!
-I ХУЙ MNIE TO.
-I, JAK JĄ NAZWAŁEŚ, "TWOJA LUBA"! -Rosja zamknął się i spojrzał się na mnie (nie muszę chyba mówić, że razem z Niemcami stałam w progu kuchni, czyli na przeciwko wielkiego wejścia do salonu). Ukraina uśmiechnął się triumfalnie i też spojrzał w naszym kierunku.
-Прувіт!
-H-hej? Musicie się tak kłucić? Jesteście w końcu braćmi! -powiedziałam wchodząc do salonu. Bolał mnie fakt, że 2 moje ukochane kraje się nienawidzą.
-Ale to Rosja zaczęła.-powiedział... wiadomo kto.
-Ja? A kto powiedział, że jest dla mnie za młoda?
-A kto powiedział że jestem żółtodziobem?
-ENDE KURWA! Macie się natuchmiast przeprosić jasne?
-Mmmm... извините/вибачте -powiedzieli w tym samym czasie. Ahhhhh mam te moc.
-H-hej! A może pójdziemy gdzieś razem hm? Na przykład na spacer -Ukraina spojrzał się na mnie natomiast Rosja był na niego wściekły. Ukraś spojrzał na brata, westchnął i dodał- jak wujek z bratanicą. Chciałbym ci pokazać pare fajnych miejsc zanim... Wiesz.
-Jasne! Czemu nie!
-A śniadanie? -powiedział Niemcy wciskając mi małe pudełeczko śniadaniowe. -pierogi ruskie ale polskie wykonane przez Niemca czyli mnie.
-Ummm... Dzięki? -i wyszłam z Ukrasiem z lekkim lagiem mózgu.

Time skip

-Gdzie idziemy? -zapytał wujaszek.
-Nie wiem... Do Korei Północnej i Połódniowej? Nie miałam okazji z nimi pogadać.
-A myślałem, że będziesz chciała mnie odwiedzić :'< -usłyszałam smutny męski głos za sobą. Odwróciłam się razem z Ukrasiem i naszym oczom ukazał się nie kto inny jak USA.
-Ame? -powiedziałam.
-W rzeczy samej! To ty jesteś tą ala prezydentką Polski tak? -Ame zaczął mnie okrążać dokładnie się mi przyglądając.
-Nooo... Tak jakby. Bardziej jestem jego...
-Daughter... Wiem, wiem. Wieści się szybko rozchodzą. Ledwo co tutaj trafiłaś a już cała Europa wiedziała, a pare minut później cały świat! Jesteś tutaj największą atrakcją i tematem do rozmów.
-Atrakcią?
-Yes. Ciesz się, że jesteś pod opieką Polski, bo już dawno byłabyś rozszarpana przez inne kraje.
-USA... proszę nie strasz -wtrącił się Ukraina.
-Oj no nie dosłownie.
-To inni się boją Polski? -powiedziałam.
-Hmmm... Zależy jakie kraje. A jak nawet się nie boją to trzęsą gaciami przed ZSRR i III Rzeszą.
-Wo.
-Jakbyś była krajem to miałabyś niezłych sojuszników... Hm... Może i ja bym się pokusił o sojusz z tobą.
-Czy ty z każdym musisz się sojuszować? -znowu wtrącił się Ukraś.
-Co? Jak to z każdym?
-No ja... Polska...
-I tylko ty i Polska. Nie mam więcej sojuszników w Europie (chyba XD (dop.aut.) nie licząc NATO.
-Mhm. Dobra... Idziesz z nami do tych chinoli?
-Koreańczyków -poprawiłam.
-Jedna chwała.
-Yes my bro. Go~

~Time skip~

-Do twarzy ci w tej masce!- powiedziała Korea Południowa.
-Hohoh. Wiem. Już ją kocham! -odpowiedziałam.
-Gnoju jeden wracaj tu!
-Wrócę, jak przestaniesz mi przed ryjem wymachiwać bombą atomową! -spojrzałam się z Koreą za siebie w stronę balkonu. Jak możecie się domyśleć był to USA i Korea Północna (dla tych co nie wiedzą Korea Północna nienawidzi USA (dop.aut.)). Westchnęłam i skierowałam wzrok na Ukrainę. On natomiast podobnie jak Korea Południowa patrzył na nich jak na idiotów. W końcu też się na mnie spojrzał i poprawił maskę od dziewczyny.
-[T/I] może już wrócimy do domu co? Jest już wieczór... A mieliśmy iść tylko na spacer.
-Uhhh... No dobrze... -spojrzałam na Koreę- Dziękujemy za gościnę! Miło było mi was poznać i spędzić z wami czas! Ah... No i dziękujemy za te maski... Są super!
-Cieszę się, że ci się podobają! Ahhh... I nie zapomnij przesłuchać sobie Black Pink i BTS!!
-Dobrze. Papa!
-Cześć! -przytuliłam Koreę i wyszłam z Ukrainą z domu. Na zewnątrz było już trochę chłodno i ciemno. Spojrzałam się na wujaszka.
-Mmmmmm...
-Hm? Co jest?
-Zimnoooo. -Ukraś westchnął i dał mi swoją duuużą bluzę. Od razu zrobił mi się ciepło.
-Cпасибі! -powiedziałam, a Ukrainie zabłysnęły iskierki w oczach.
-N-nie ma sprawy! -i takim sposobem zapadła chwilowa cisza.
-Ukraina...
-Tak?
-N-nie chce wracać do domu...
-Czemu?
-Tutaj mam przyjaciół i rodzinę... A tam? Nikogo... Dosłownie nikogo... -Ukraina przycisnął mnie lekko jedną ręką na coś w wzrór tulaska.
-Ale musisz... Tutaj nie jest miejsce dla Ciebie...
-Tam też! Zrozum... J-ja nie chce...
-Też nie chce -Ukraś zatrzymał się i kucną przede mną. -Jesteś naszym małym skarbkiem, radością, która zmienia nasz szary dzień na lepszy... Ale ludzie żyją tam... A nie tu. Posłuchaj mnie. Jesteś silną dziewczyną, która ze wszystkim sobie poradzi. Jesteś wyjątkowa! Myślisz, że czemu portal ciebie wybrał? -Ukraina się lekko zaśmiał- Zobaczysz... Będzie dobrze.
-Mmmmmm... -kilka łez spłynęło mi po policzkach. Czym prędzej przytuliłam się do tego żółtodzioba. -Nie zapomnicie o mnie...?
-My? O tobie? Oszalałaś? Oczywiście, że nie! A ty o nas nie zapomnisz...?
-Nigdy... Jesteście moimi jedynymi prawdziwymi przyjaciółmi... -Ukraina oderwał mnie od siebie i otarł moje łzy oraz pocałował czule w czoło.
-Chldźmy już aniołku do domu i nie przejmujmy się tym co ma się stać narazie. -skinęłam głową i ruszyłam z Ukrasiem w stronę domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wow. Ludziki. Napisałam ten rozdział! I nie jest wcale taki krótki~
Mam nadzieję, że wam się spodobał, bo ja osobiście trochę się rozkleiłam... Ale to też może dlatego, że oczy mnie bolą XD
A teraz

Do zobaczenia do nexta! Bye!

PS. Za błędy przepraszam.

~1062 słowa~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro