Facet od krzyży i kazirodztwo time

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip o jakieś 1-2 godziny~
Twoja per.

Siedziałam sobie przy biurku i odrabiałam matematykę natomiast Ukraina leżał na swoim nowym łóżku i przyglądał mi się jakby mnie pierwszy raz na oczy widział. Po pewnym czasie lekko zdenerwowana spojrzałam na niego.
-Mógłbyś przestać? -powiedziałam.
-Co przestać?
-Nie rób z siebie debila. Patrzysz się na mnie od dobrych 30 minut!
-Po to chyba mam oczy, nie sądzisz? -posłałam mu mordercze spojrzenie po czym wróciłam do lekcji jednak Ukraina nadal nie przestawał się gapić, co mnie rozpraszało.
-UKRAINA!
-No cooooooooooo
-Zaraz te oczy ci wydłubię tym oto długopisem i dam nazistowskim psom na pożarcie!
-Ostro siostro.
-Boże Ukraina... Nie mogę się skupić.
-Mmmmmmmm... A mi się nudziiiii
-Więc musisz się na mnie gapić, tak?
-Wiesz... Jesteś bardziej interesująca od ścian czy sufitu.
-Nie wiem czemu ale to brzmi jak głupi tekst na podryw.
-Hahah możliwe! -Ukraina stanął przede mną i "zakaszlał" żeby poprawić swój głos- Heeeeej mała, jesteś bardziej interesująca niż ściany w moim domku~
-Hahahahaaaaa. Doooobre
-Poleciałabyś na to?
-Nah.
-Hahah.
-A ty?
-Hmmmmmm... Prędzej bym umarł ze śmiechu niż bym na to poleciał.
-Hahahah też.
-Hm... Pomóc ci?
-Możesz.
-Ok! Ale jeśli mi coś obiecasz.
-Niby co?
-Że pójdziemy gdzieś na dwór.
-No spoko.

~Time skip, bo jestem leniem z art blockiem i brakiem weny~

Po odrobieniu lekcji i dyskusji o tym, gdzie mamy iść, udaliśmy się do lasu. Był już wieczór, a w powietrzu unosił się piękny zapach leśnych roślin. Nagle przypomniałam sobie dzień, w którym poznałam Rzeszę. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie. Ahhhh... Tak bardzo się bałam jego, a teraz? Jest jedną z najbliższych mi osób.
-Coś się stało? -zapytał Ukraś.
-Huh? Nie... Tylko sobie coś przypomniałam... -spojrzałam się na swojego wujaszka i uśmiechnęłam. On natomiast odwzajemnił uśmiech i po chwili stanął przestraszony.
-Słyszałaś to? 
-Hę? Niby co?
-Jakiś szelest.
-Hah Ukraina... Jesteśmy w lesie! To chyba normalne, że są tutaj zwierzę- nagle prosto z krzaków wyskoczyła jakaś dziwna postać, przez którą nie dokończyłam swojej wypowiedzi. Krzyknęłam i schowałam się lekko za Ukrainą. Osoba ta była dość wysoka. Nosiła zbroję rycerską, a jej twarz zasłaniał hełm, na którym były dziwne czarne rogi. Oprócz tego miała charakterystyczną białą pelerynę z czarnym krzyżem. Tak... To był na 100% nie kto inny jak Zakon Krzyżacki. 
-Guten Abend -powiedział Krzyżak.
-Miło by było gdybyś nas tak nie straszył- odparł Ukraina.
-Entschuldigung, nie chciałem tego zrobić ale mrówki zaczęły po mnie łazić i musiałem opuścić swój domek.
-Domek...? -wtrąciłam się- Te oto krzaki, to twój dom?!
-W pewnym sensie... Odkąd przegrałem bitwę pod Grunwaldem, muszę się włóczyć w poszukiwaniu schronienia...
-No ale... Czemu? -powiedział Ukraś.
-Prusy się mnie wyrzekł... Heh... Do tej pory sobie radziłem ale... Eh... Od 2 tygodni muszę spać tutaj.
-Idziesz z nami!- krzyknęłam.
-A-ale [T/I]! Co na to Polska i Niemcy?! -powiedział trochę zaskoczony moją decyzją Ukraina.
-Na pewno to zrozumieją. 
-N-niemcy? -rzekł Zakon.
-No tak! Republika Federalna Niemiec! To mój papa od pewnego czasu -uśmiechnęłam się lekko.
-M-mój pra pra wnuczek... Muszę się z nim zobaczyć!
-No... Dobrze...? -powiedział Ukraina. - To chodźmy w takim razie.

~Tududududu time skip again~

-Wróciliśmy! -krzyknęłam. Zza rogu salonu wychylił się Niemcy i RON, który przyszedł do nas na małe odwiedziny. Heh. Ale zbieg okoliczności.
-Z-zakon? Co ty tutaj robisz?!- powiedział w lekkim szoku RON.
-Witaj synu Korony Królestwa Polskiego i Księstwa Litewskiego. Twa wnuczka mnie przygarnęła. -rzekł jakże dostojnie Krzyżak.
-W-wnuczka? P-przygarnęła? [T/I] co ty wyprawiasz?!
-Dziadku... Ja... Musiałam... Żal mi go było... -odparłam.
-Ten dom powoli chyba zamienia się w hotel- -wtrącił się papa.
-Niemcy... -powiedział Krzyżak.
-Em... Tak?
-Mój pra pra wnuku!
-Wnuku? My... Jesteśmy spokrewnieni?
-Tak! Jestem ojcem Prus.
-Oh... Pradziadek nigdy o tobie nie mówił... Unikał rozmów o swoim ojcu.
-Nie dziwię się... Przyniosłem chańbę przegrywając z Koroną Królestwa Polskiego...
-Oh... Przegrana to nie koniecznie chańba! W życiu każdy ma wzloty i upadki! Po za tym... Ty przegrałeś bitwę, a dziadek i ojciec przegrali wojny.
-Czyli... Nie masz mnie za śmiecia?
-Oczywiście, że nie!
-I... Przygarniesz mnie?
-Na dzisiejszą noc. A jutro coś wykombinujemy dla ciebie! Wiesz... Polska ma mały dom... Taki na mniej więcej 4-5 osób, a jest już nas tutaj, licząc ciebie, 7!
-8... -powiedział Polska schodząc z górnego piętra- jutro do domu wraca z obozu Węgry. Będzie miał niezłą niespodziankę. Nie było go dwa tygodnie, a już tyle osób tu zamieszkało.
-Słyszałem, że pradziadek u nas zamieszka! -krzyknął Rzesza niemal nad uchem Polski, przez to nasz mały aniołek odskoczył że strachu.
-J-jesteś... Ojcem Niemiec? Czekaj... Ty masz na imię... Coś z trójką... Uhhhh... -próbował sobie przypomnieć Zakon.
-Trzecia Rzesza! Syn Cesarstwa Niemieckiego i ojciec Niemiec i NRD.
-Mam jeszcze pra pra wnuczkę?!
-N-nein... -wtrącił się znowu Niemcy- o-ona... N-nie żyje... A przynajmniej nie wiadomo czy żyje. RON... ZSRR... Rzesza... I ty pra pra dziadku też mieliście nie żyć... A stoicie tutaj przede mną. Eh... A NRD jak nie było, tak i nie ma.
-Napewno żyje -powiedział ZSRR niemal przy drugim uchu Polski, przez to ten znowu prawie zawału dostał :") . - Możemy jej poszukać któregoś dnia. Ale nie dzisiaj... I pewnie nie jutro, bo z tego co słyszałem, już macie plany. Węgry wraca, no i trzeba załatwić dom dla Zakonu.
-Skąd ta pewność ZSRR? -rzekł Niemcy.
-Hah... Tutaj nikt nie umiera naprawdę. -ZSRR zaczął wchodzić po schodach na górę- A! I już wyszykowałem materac dla Zakonu także Polska już nie musi szukać dla niego miejsca do spania.
-D-dzięki Z-ZSRR -powiedział Polska tak, jakby słowo "dzięki" skierowane do komucha sprawiało mu mały problem.
-WAS?! -oburzył się Rzesza- TO NIE BĘDZIE CIMCIRIMCIM?!
-Блять... Что-? (Kurwa... Co-?)
-Myślałem, że zaprosimy [T/I] na małe cimcirimcim!
-J-jesteś zboczony! Serio!
-Ale-
-NIE TYKAĆ MI MOJEJ CÓRKI! -krzyknął Polska.
-Zgadam się. Ona jest moja. -powiedział Niemcy.
-Co-
-Was-
-Wpierw dziadek, a teraz ojciec? -powiedział RON.
-To jest chore. -rzekł Zakon.
-Potwierdzam -dodał Ukraina.
-E-em... CHODŹMY JUŻ SPAĆ zanim rozpęta się gówno-burza. -odparłam po czym wszyscy poszli grzecznie się szykować do spania, a RON bez słowa wyszedł z domu. Kraje jeszcze chodziły po domu aby coś zjeść, umyć się itd jednak nikt do siebie się nie odzywał, bo było zbyt nie zręcznie.

-Ukraś... -powiedziałam lekko śpiącym głosem już leżąc w łóżku.
-Tak młoda?
-Czy to jest normalne, że tyle krai się we mnie podkochuje?
-Heh... Możliwe... Szczerze? Chciałbym być na twoim miejscu...
-Chciałbyś, żeby np. ZSRR i Ruś Kijowska do ciebie zarywali?
-Hah nie... Może nie aż tak... Ale... Hm... Gdyby taka Francja się we mnie zakochała... Ah... To by było fajnie. Albo Kanada... Do tej pory nie wiem czy naprawdę mnie kocha... Czy sobie ze mnie żartów nie robi... Taki wspaniały kraj z Ameryki Północnej... Jakby mógłby się zakochać w takim biednym kraju jak ja...

~Per. Ukrainy~

-Przecież ja jestem w porównaniu do niego nikim... -nagle usłyszałem ziewanie [T/I]. Spojrzałem się w jej kierunku. Heh... Usnęła. Uśmiechnąłem się lekko. Przypomniało mi się jak kiedyś opowiadałem bajki lub po prostu zwierzałem się Rosji przed snem, a on w pewnym momencie usypiał tak słodko jak ona. Eh... Braciszku... Tęsknię za tymi czasami, gdy mogliśmy życie oddać za siebie nawzajem... A teraz? Jesteśmy dla siebie wrogami... Rosja... Чому? (Czemu?) Eh... I tak nadal cię kocham... Dobranoc braciszku...


























~Per. Rosji~

Popatrzyłem przez okno na gwiazdy powoli przymykając oczy... Uh... С-cпокойной ночи Украина... (D-dobranoc Ukraina)






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Om. Hei? Wiem. Nie było mnie długo xD. Извини ок? Nie miałam serio weny. Przez większość czasu albo leżałam i zastanawiałam się nad sensem swego życia (XDDDDD) albo ochrzaniałam Rusków na Amino (debile wymyślili sobie jakieś wojny będzy aminami ;_;). Także no... Myślę, że wam się spodobało 👉👈

PS. Za błędy przepraszam 👁️👄👁️

~1277 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro