Gdzie jest Japonia?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per. Polski

Miałem właśnie kłaść się spać gdy nagle zadzwonił do mnie USA. Uh... Co on jeszcze chce? Nie mam ochoty już rozmawiać na ten temat... Chcę odpocząć. Westchnąłem cicho i odebrałem telefon.
-Tak...? -zacząłem.
-Poland! Ja wiem co sobie o mnie myślisz ale potrzebuję pomocy... A bardziej chyba Japonia potrzebuje. -powiedział lekko spanikowany USA.
-Co? Japonia?
-Nie widziałeś jak się dzisiaj zachowywał?
-Ślepy nie jestem... Ale może miał gorszy dzień?
-Też tak myślałem... Do teraz... Napisał mi wiadomość, która mówi, że potrzebuje pomocy. Chodź szybko do domu Austrii to ci pokażę.
-Teraz?
-Cholera Poland! Tutaj nie ma ani minuty do stracenia! Ktoś chce go zabić.
-Ktoś chce... Co? O-ok. Wezmę Ukrainę i przyjdę do ciebie, ok?
-Szybko! -USA rozłączył się a ja pobiegłem do Ukrainy. W końcu z nim miałem iść jutro do Ameryki.
-Ukraś... -powiedziałem szeptem lekko dotykając kuzyna. Tyle wystarczało, by Ukraina się obudził.
-Mmmmm... Już jest ranek...? Tak szybko...? -rzekł zaspanym głosem.
-N-nie... Jest po 20.
-Więc czemu mnie budzisz?
-Musimy iść do USA.
-Mieliśmy iść...
-Jutro. Wiem. Ale Ame do mnie dzwonił, że Japonii grozi niebezpieczeństwo i musimy iść teraz!
-Czyli jednak! Dobra... Idź się ubierz, ja też coś założę normalniejszego i ruszamy!

~Time skip~

Szłem razem z Ukrainą w stronę domu Austrii przy okazji rozmyślając co mogło się stać Japonii. Na miejscu zastaliśmy dwóch germańskich kuzynów przed furtką.
-Wspaniale! Idziemy! Nie mamy czasu! -USA wręcz zaczął biec w stronę ulicy wschodniej, która prowadziła do Azji. Spojrzałem się na Austrię.
-Biegnijcie za tym deklem, bo jeszcze sobie cóż robi... Albo ktoś jemu. -powiedział german.
-Jasne... W razie czego powiesz wszystko Niemcom, ok? -rzekłem biegnąc powoli tyłem.
-Ja, ja... Uważajcie na siebie!
-Spokojna twoja rozczochrana! Dobranoc! -pobiegłem za Ukrainą i USA.
-Tsa... Auf Wiedersehen! -krzyknął Austria.

Per. Austrii

No to się porobiło... Wcześniej takich chorych akcji nie było! Każdy jako tako siebie wspierał... Nie mówię, że było idealnie, ale dało się znieść... A teraz? Eh... Oby im się udało i wrócili cali i zdrowi... Ciekawe co ja powiem Niemcom, jak się skapnie, że Polski i Ukrainy nie ma w domu? Wiem, że napewno prawdę ale... W jaki sposób? On napewno ruszy zaraz za nimi! Aj... Udałem się do domu i wypiłem meliskę, którą robiłem dla USA siadając w tym samym momencie na krześle w kuchni.
Nie zasnę chyba dzisiejszej nocy...

~Time skip again~

Per. Polski

W Azji panowała już noc, a dokładniej 2:35 czyli, według czasu panującego w większości krajów europejskich, 20:35. Cała nasza trójka stanęła przed domem Japonii... Widać, że ktoś próbowała wyłamać zamek w głównych drzwiach.
-Czyli stało się najgorsze... -powiedział Ukraina spoglądając na USA.
-Cholera -rzekł Amerykaniec i zaczął pukać w drzwi, jednak bez skutecznie- Uh... Japonia już by dawno otworzył.
-Może śpi?
-Daj spokój Ukraine... Po czymś taki by poszedł spać spokojnie?
-Nie wiem...
-Drzewo wiśni... -powiedziałem patrząc na łodygę z różowymi kwiatami, która wyglądała zza domu.
-Uh? Co ma drzewo wiśni do ocalenia Japonii? -powiedział Ukraina- po za tym to jest za wielkie drzewo jak na wiśnię.
-Wiśnia czy nie, ważne, że jest to drzewo, po którym ktoś mógł się wspiąć do pokoju Japonii!
-Serio? -USA podszedł do mnie i spojrzał się w tym samym kierunku.
-Tak. Japonia dość często wychodził tym oknem. Nawet raz sam widziałem!
-Szybko! -krzyknął USA po czym wszyscy pobiegliśmy w stronę drzewa. Na miejscu spojrzeliśmy w górę. Tsa... Nasze najgorzej myśli się spełniły. Okno było wybite.
-Czyli musimy się wspiąć po drzewie... Yea? -rzekł USA i lekko westchnął.
-Wy sobie róbcie co chcecie -rozłożyłem swoje białe, majestatyczne skrzydła- a ja sobie podlecę :)
-Ej! To nie fair! -powiedział Ukraina i lekko tupnął nogą jak mała dziewczynka z fochem.
-No ok, ok... Czekajcie -wziąłem kuzyna na ręce po czym postawiłem go ostrożnie na parapet. Następnie to samo cudem zrobiłem z USA.
-Boże... Ile ty ważysz?! Cholernie ciężko jesteś!
-No stary... Miałeś na rękach 4 co do wielkości kraj na świecie~ -powiedział Ame I poprawił swoje okulary.
-Dobra... Długo jeszcze będziecie dyskutować? -wrącił się Ukraś. Westchnąłem i wleciałem do środka. Zaraz po mnie wszedł Ameryka i Ukraina. Tsa... Tutaj musiało się coś stać.
Pokój Japonii wyglądał jak pobojowisko! Wszędzie leżały porozcinane mangi, poduszki... Rozbita lampa... Porozwalane meble... No i oczywiście telefon Japonii niemal na środku. Wziąłem go do rąk i próbowałem uruchomić.
-Kurwa no! Działaj! -podniosłem głos mając głupią nadzieję, że to cokolwiek coś da.
-Zostaw to Poland... Telefon nie dość, że jest zbity to jeszcze musi być nieźle wstrząśnięty... Nic już z nim nie zrobisz. -próbowałem jeszcze udowodnić Ame, że się myli ale na nic. Zrezygnowany wyrzuciłem telefon za siebie.
-To co teraz? -powiedział Ukraina odkładając jedną z rozciętych mang.
-Spóźniliśmy się... -rzekł Ame usiadł na łóżko biorąc i przytulając mocno małego pluszowego kotka.
-H-hej! Ame! -podeszłem do USA i położyłem rękę na jego ramieniu- Jeszcze nie wszystko stracone! Japonii tutaj nie ma, więc jest duże prawdopodobieństwo, że jeszcze żyje!
-Польща ma rację. -wtrącił się Ukraś- Przeszukajmy wpierw cały dom, a później ustalimy co robimy dalej, ok?
-Jak dla mnie spoko! -skierowałem wzrok z Ukrainy na USA. Ten natomiast powoli wstał nadal mocno trzymając pluszaka w dłoni.
-Dla mnie też... Jeśli nic nie znajdziemy to proponuję iść do Rosji... Może on coś wie?
-Dokładnie! To co... Idziemy? -rzekł kuzyn.
-Jasne! -odpowiedziałem po czym wszyscy wyszliśmy szybko z pokoju.

Per. Japonii

Uh... Gdzie ja jestem...? Ałć... Wszystko mnie boli... W-włochy... O-on... On mnie gdzieś wiezie?! Mh! Nie mogę nic powiedzieć ani się ruszyć! A co jeśli on... Serio mnie zabije? Ja... Ja jeszcze nie chcę jeszcze umierać! Poczułem jak łzy nabierają mi się do oczu. Japonia uspokój się! Wszystko będzie dobrze... M-musi! Napisałem do USA... On na pewno mi pomoże! Gorzej jeśli pomyśli, że to mój kolejny głupi żart... Cholera no... Jestem i-idiotą! Przez jakiś debilny prank jestem teraz związany w bagażniku! U-uh... Będzie dobrze... Będzie... Dobrze... Musi... Uh... Ame... S-sumimase!!! Tak mi wstyd...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Yea... Kolejny rozdzialik! Jak wam się podobało? 👉👈
Ah... No i pytanie do nexta... Czy wolicie taką małą weselszą odskocznię od tej akcji z porwaniem czy jednak chcecie kontynuację?


PS. Za błędy przepraszam

~1012 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro