Jeszcze jeden?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip: 9:45~
Twoja per.

Patrzyłam prosto w oczy papy Niemca, a on patrzył prosto w moje już od jakiś 5 min. Przyglądałam im się dokładnie i zauważyłam że z każdą sekundą napływa do nich więcej łez oraz że robią się czerwone. W końcu Niemcy je zamknął i zaczął przecierać ręką. Ja w końcu też mrugnęłam.
-Scheiße! -krzyknął a ja się tylko uśmiechnęłam zwyciesko.
-Wygrałam papa~
-Uhhhhh... Możesz mi powiedzieć jak?!
-Oh... Tak jakoś. -do salonu akurat wszedł Polska, który uśmiechał się do nas ciepło.
-Rozmawiałem nie dawno z USA i chce nas zaprosić do siebie na kolację. -powiedział zadowolony tata.
-Faaaajnie. -odparłam razem z Niemcem.
-Ale jest jeden warunek. -oboje z papą zrobiliśmy zaciekawioną minę. -musimy zrobić pierogi! Ponieważ USA daaaawno ich nie jadł... Czyli jakieś dwa dni.
-Powiedziałeś... M U S I M Y ? -Niemcy patrzył na Polskę jakby ten oświadczył mu, że Romek przychodzi do domu dać mu niezły wpier... no.
-Tak. M U S I M Y. -tata zachichotał i zaciągnął nas do kuchni.
-Ale ja nie chceeeee, nie umiem ;-; -Niemcy dosłownie robił wszystko by przekonać Polskę do swojej ułomności jednak mu się tu za każdym razem nie udawało. Tata wręczył papie okrągłą szklankę, mi dał miskę z wcześniej przygotowanym przez niego farszem a on sam wziął się za robienie ciasta.

~Mały time skip~

Popatrzyłam na kółka wycięte przez Niemca. Boże... Polska dał mu najprostrze zadanie. Wystarczyło tylko położyć szklankę do góry dnem, przycisnąć do ciasta i tadam! Kółka gotowe! Ale te małe placki... Eh... Ciężkoby nawet powiedzieć że to są elipsy! Porozciągany placek z falistymi brzegami.
-Serio papa... SERIO?- spojrzałam się na Niemcy, a on jedynie zachichotał nerwowo.
-M-mówiłem, że się nie nadaje kompletnie?- stwierdził.
-Ale co jest takiego trudnego w robiemiu kółek w cieście?!- powiedział Polska, który sam nie wiedział czy ma się śmiać, czy płakać.
-No bo ja to tne ale... To się nie tnie... I ja to wyrywam rękoma i... No.. Powstają takie cuda -pokazał na "kółka". Oboje z Polską zaczeliśmy się śmiać.

~Time skip do "wieczoru" bo jestem leniem~

-Moja krew! USA będzie zachwycony z pierogów -powiedział Polska patrząc w przednie lusterko, w którym się odbijałam. Leciutko się uśmiechnęłam i także spojrzałam w te lusterko, w którym także odbijał się Niemcy. Papa z lekkim fochem siedział przed kierownicą mercedesa i się nic nie odzywał. Zachichotałam i skierowałam wzrok spowrotem na okno.
Za szybą samochodu malował się piękny a zarazem dziwny krajobraz. Po jedniej stronie była dobrze oświetlona część lądu, czyli nasza Europa, a po drugiej panowała ciemność. To dlatego wyjechaliśmy o 11:50 z domu. Wracając. Po środku tego wszystkiego płynęła sobie woda. Tak. Jak się domyślacie był to Ocean Atlantycki tylko że w tym świecie wyglądał jak rzeka... Coś w stylu naszej Wisły. W pewnej chwili zorientowałam się, że nie ma mostu między Europą a Ameryką Północną, a bynajmniej nie dla samochodów i nie w tym miejscu! Spojrzałam przez przednią szybę i uwaga. Most był taki jak Golden Gate Bridge z USA tylko że innego koloru i krótszy. Miałam małego laga mózgu.

Po jakiejś godzinie byliśmy w domu USA.
-Pierogi są? -zapytał Amerykanin.
-A i owszem sojuszniku! -podarowałam ten pokarm bogów prosto na ręce USA. Ten natomiast poczochrał mnie na głowie i zabrał pierogi do kuchni. Weszłam do salonu, w którym siedzieli już Kanada i Meksyk. Oboje spojrzeli się na mnie jak na ducha.
-To ty? -powiedział Meksyk dokładnie mi się przyglądając.
-N-no raczej tak.
-Omg! -chłopak podbiegł do mnie i zaczął mnie lekko dotykać i chodzić dookoła mnie. Ja natomiast stałam i nie wiedziałam kompletnie co zrobić.
-Perfekcyjna! Cudowna! Prawdę mówią, że Polki są śliczne! -Meksyk spojrzał na Kanadę- Możesz już przyżądzać tą twoją salę! A ty Polska zakładaj sutannę! -znowu spojrzał na mnie- biorę z nią ślub!
-Nie no co ty tak od razu? Meksyk! Nie widzisz jak ona się ciebie boi teraz?! -Kanada popatrzył morderczym wzrokiem na chłopaka.
-Ok, ok... Przepraszam... Po niosło mnie. -Meksyk usiadł przy stole ciągnąc mnie ocywiście za sobą a więc chcąc nie chcąc musiałam przy nim siedzieć. W tym momencie do domu USA weszły dobrze mi znane kraje: Rosja, Ukraina i Białoruś ale oprócz nich był jeszcze Kazachstan, którego jeszcze nie widziałam. Był roześmiany ale jak tylko mnie zobaczył to odrazu zamilkł. Poprawił koszulę i starając nie patrzeć się na mnie usiał przy stole obok Polski. Po chwili przyszła reszta. Rosja usadowił się na przeciwko mnie, Ukraina obok Kanady, a Białoruś po mojej drugiej sronie. Po chwili tanecznym krokiem przyszedł USA z 5 pierogami w ustach i tacą na rękach, które były uniesione nad jego głową. Postawił nasze danie w honorowym miejscu na środku stołu i sam zajął miejsce między Rosją a Niemcami. I tak właśnie zaczęła się wyżerka.

~Time skip AGAIN~

Kolacja oczywiście odbyła się podobnie jak u Rzeszy i ZSRR... Na początku było ok jednak gdy Rosja zaproponował wódkę... To chyba wiecie co się stało. Spojrzałam na Niemcy i Polskę. Ich stan był fatalny więc już było pewne, że spędzimy tutaj noc. Rozejrzałam się do okoła i szczerze mówiąc reszta zgromadzenia też nie była lepsza. Jedynie kto się tutaj trzymał to ja, Białoruś, Kanada, Kazachstan i jako tako Ukraina.
-Może my też spróbujemy co? -zapytała niepewnie Białoruś.
-Nieeee...
-Czemu?
-Eh... -popatrzyłam na Białoruś jak na idiotkę- No nie wiem... Nie mam 18? (A jak masz to nwm... wymyśl coś innego xD (dop.aut.))
-A myślisz, że Rosja miał jak zaczął pić?
-No... Chyba nie.
-Właśnie. Dawaaaaaaj. Pokaż, że serio jesteś słowianką. Po za tym nie upijemy się! Na pewno zatrzymamy się na jedym kieliszku.
-Eh... Nie wierze, że to mówię ale... Zgoda.
-Yey! -obie wzięłyśmy kieliszki, stuknęłyśmy i... Omg jakie to nie dobre.
-Ugh! -Białoruś się zaśmiała i podsunęła mi soczek. Wypiłam natychmiast i obiecałam sobie że więcej nie tknę tej cholernej wódki ale wtedy mi i Białorusi polał jeszcze pijany Rosja. Spojrzałam na dziewczynę.
-Okkkkk no to jeszcze ten i koniec -powiedziała słodko chichocząc. Ja tylko westchnęłam cicho i kiwnęłam głową. Wypiłam ten drugi... potem 3...4... 6? Nie wiem kompletnie. Jedyne co pamiętam to to, że piłam równo z Białorusią. Potem tylko pamiętam że mnie przytuliła i... Koniec. Dopiero zaczęłam wszystko ogarniać rano następnego dnia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ale to już w następnym rozdziale! Mam nadzieję, że nie obrazicie się za trochę yuri w next heheh. Ups. Mały spojler ^^". Do zobaczenia!

PS. I'M SO SORRY FOR BŁĘDY JEŚLI SĄ! Wy narzekacie na autokorektę... A JA BEZ NIEJ JESTEM ZGUPIONA NA TYM 2 TELEFONIE! JESZCZE NIE WIEM JAK JĄ WŁĄCZYĆ XD. Chyba jej nie ma :')

~1077 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro