Konik ze skrzydełkami

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Twoja per.
Po tym gdy wróciłam do domu i udałam się do pokoju słyszałam, jak Polska daje ochrzan Ukrainie za to, że tak późno wróciliśmy. Nie wiem czemu ale zrobiło mi się... Miło. Nie zrozumcie mnie źle! Nie zrobiło mi się miło, ponieważ Polska krzyczał na Ukrainę, ale dlatego, że czułam się dla kogoś ważna... Ktoś się o mnie troszczył. Z lekkim uśmiechem odwróciłam się w stronę łóżka i...
-AAAA! RZESZA! -krzyknęłam ale nie aż tak głośno... Wspominałam chyba, że nie umiem krzyczeć co nie?
-Szczęść Boże. -Powiedział nazi lekko się uśmiechając złośliwie. Nie wiem czemu ale... Bardzo lubiałam gdy tak się uśmiechał. Czułam jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka. UGH! [T/I] SKUP SIĘ!
-Możesz mi powiedzieć co ty tutaj robisz i jak tutaj weszłeś? -Rzesza jeszcze bardziej się uśmiechnął i kiwną lekko głową w stronę otwartego okna.
-A przyszedłem do ciebie by cię zobaczyć i zabrać na mały spacerek.
-Ehhh... Co wy macie z tymi spacerami? Wpierw Rosja, później Ukraina, a teraz ty.
-Bo każdy ci chce pokazać ten świat. Ale obiecuje madam, że ten spacer będzie wyjątkowy~
-No ok... A co z Polsą? Znowu będzie się martwił.
-O to się nie martw, już ja o to zadbam. A teraz chodźmy! -Rzesza wstał, wziął mnie na ręce i od tak wyskoczył przez okno. Rozumiecie? Przez okno z pierwszego piętra! Rozumiem, ja też uciekłam wcześniej przez okno, ale on od tak sobie wyskoczył! Byłam w lekkim szoku.
-U-umm... Rzesza... W-wiesz, że możesz mnie już postawić, tak? -powiedziałam na dumnego nazi.
-Wiem.
-A więc...?
-Nein.
-Ekhem... Warum?
-Weil du meine kleine Prinzessin bist~
-Em... A możesz po normalnemu? -Rzesza się zaśmiał.
-Ale ja mówię normalnie.
-Mhm...
-Ahhh... Powiedziałem, że dlatego, ponieważ jesteś moją małą księżniczką. -lekko się zaruminiłam co oczywiście zobaczył Rzesza. Nie mógł się powstrzymać i mnie pocałował... W tym momencie zamieniłam się w buraka oraz miałam mentlik w głowie. Rzesza... III Rzesza... Postrach wśród krajów na całym świecie... Typ bez uczuć... Mnie pocałował... Nawet pomijając ten fakt JEST KURWA MOIM DZIADKIEM! Wyobraźcie sobie że całujecie swojego dziadka... Fuj! Ale z koleji III Rzesza nie jest moim prawdziwym dziadkiem... A wiek? Cóż... Jesteśmy z dwóch innych światów więc nawet wiek się inaczej liczy.
-Któż to odważył się dotknąć toksycznymi ustami, ust mojej wnuczki?! -razem z Rzeszą spojrzeliśmy w stronę dochodzącego głosu. Z krzaków wyszedł na koniu i w blasku księżyca nie kto inny jak Rzeczpospolita Obojga Narodów. Ojciec Polski poprawił swój hełm i stanął dostojnie przed nami.
-Błagam cię Romek... Skończ z tymi swoimi wyniosłymi słowami i przestań mnie śledzić no! -krzyknął oburzony Rzesza.
-Po pierwsze nie Romek tylko RON-
-Ronaldo.
-Rzesza.
-Da Vinci.
-Ronaldo da Vinci tak...?
-Ja.
-To już widać czemu malarzem nie zostałeś jak ty nawet malarzy nie znasz.
-Znam! Nawet z nim gadałem!
-No.
-Adolf Hitler.
-Boże taki sam malarz jak i ty. Dobra, nie ważne. Po pierwsze tak jak mówiłem to RON a nie Romek, a po drugie będę, bo nie wiadomo co ty odpierniczysz! A teraz na tychmiast postaw moją wnuczkę na ziemi!
-Naszą wnuczkę.
-Weź mi nawet nie przypominaj, że jesteś jej dziadkiem, bo aż mi się niedobrze robi.
-Mmmmm~ -nazi postawił mnie na ziemię i wpadł w dyskusję z RON. Ja natomiast skorzystałam z tego, że Romek wszedł w końcu z konia i usiadłam na to zwierzę. Założyłam jego hełm wcześniej ostrożnie go ściągając z głowy dziadka i... Przez przypadek odjechałam na koniu. Szybko złapałam lekjce i zaczęłam krzyczeć. Za sobą słyszałam krzyki RONa i Rzeszy ale byłam tak przestraszona, że nie wiedziałam co oni mówią. Próbowałam zatrzymać konia przez co kopnęłam lekko go dwa razy w brzuch ale to nic nie pomogło... A tylko pogorszyło. Koń zaczął szybciej biec, a ja byłam bardziej przestraszona. Jechałam na koniu przez różne zarośla aż w końcu znalazłam się na drodze prowadzoącej prosto do urwiska. Zaczęłam głośniej krzyczeć i zamknęłam oczy. Myślałam że to już koniec gdy nagle poczułam jak ktoś mnie mocno trzyma. Otworzyłam oczy i ujrzałam RONa. Całe szczęście Romek miał ogromne strzydła więc złapał mnie gdy miałam już spaść w przepaść. Spojrzałam w dół. Nad nami było ogromnie głębokie urwisko. Zamknęłam oczy i przytuliłam się do RONa. Ten tylko lekko się zaśmiał. Wrócił ze mną do Rzeszy, który siedział dumny.
-Powiem ci [T/I] że mógłbybyć z ciebie dobfy husarz! -powiedział Romek.
-Co? Ja? Żartujesz sobie ze mnie? Prawie zginęłam na tym koniu ze skrzydełkami!
-Nie zginęłabyś, bo my tu byliśmy! Po za tym, podczas jazdy nie spadłaś z konia a to już coś.
-Stary ma racje -dodał Rzesza.
-Pffff... odezwał się młody.
-Ano!
-Dobra... Złaź z tego konia- Rzesza na te słowa ciężko westchnął i próbował zejść gdy nadle zgadnijcie co się stało. Tak. Nazi kopną przypadkowo konia przez to ten ruszył prosto w krzaki. Rzesza oczywiście na pierwszym lepszym zakręcie spadł z niego prosto w zarośla, przez co ja i RON zaczęliśmy się śmiać.
-No ale z Rzeszy raczej nie będzie dobry husarz, hahah! -powiedział Romek.
-Jak to nie? Spokojnie możemy go na Grunwalt wysłać! -odparłam z sarkazmem patrząc na pocker face III Rzeszy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Yea. Cieszycie się z nexta? Bo ja tak XD W końcu napisałam! Możecie być ze mnie dumni. A tak btw cieszycie się, że już za tydzień święta? Bo ja tak!! W końcu wolne... I znowu uszka do jedzenia~
Ou yea

PS. Jak zwykle przepraszam za błędy :')

~887 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro