Ktoś chyba ma przejebane

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip: ranek~

Twoja per.

Ojejku... Zasnęłam? Nawet nie wiem kiedy... Zabawne. Ciekawe która jest godzina... Wzięłam telefon aby to sprawdzić. Hm... 8. Nie jest źle. Wstałam i udałam się tradycyjnie na dół. O dziwo nie było jeszcze nikogo. To co... Robimy sami śniadanie? Otworzyłam lodówkę by zobaczyć co jest. Jajka są, mleko też, a nawet była bita śmietana i owoce. Nie ma bata, robię śniadanie na słodko.

~Mini time skip~

Po chwili grubiutkie naleśniczki z bitą śmietaną i owocami były gotowe! Cudownie wyglądały jak i pachniały. Ah! Na pewno będą też cudownie smakować! Nagle poczułam jak coś puszystego mnie otula. Było to nic innego jak skrzydło Polski.
-O! Hej tatusiu! - powiedziałam z uśmiechem.
-Dzień dobry słoneczko - odparł Pol zaspanym głosem po czym zaczął ziewać - Oh jejciu... A cóż to za pyszności?
-Oh! Nasze śniadanie! Miałam już was właśnie iść budzić.
-To ty postaw wszystko na stół, a ja zawołam resztę.

Tak jak powiedział Polska tak i zrobiłam. Postawiłam naleśniki, a potem sama usiadłam przy stole i czekałam. Po chwili pojawił się Niemcy i Rzesza oraz naturalne Polska.
-Guten Morgen - powiedział nazi i usiadł obok mnie.
-Morgen, Morgen... - odparłam i zaczęłam się rozglądać - A gdzie ZSRR?
-Schodziłem o 6 do łazienki to akurat widziałem, że gdzieś wychodził - rzekł Niemcy i razem z Polską usiadł na przeciwko nas. Wychodził? Ale po co? Może przez tą wczorajszą sytuację? Westchnęłam i spojrzałam na naleśnik, który miał być dla ZSRR... Eh...
-Oby szybko wrócił... - powiedziałam.
-Wątpię - nagle do salonu wszedł Węgry i usiadł po mojej drugiej stronie - jak wracałem od Austrii to kierował się w stronę Azji.
-Pewnie poszedł do Chin albo Korei Północnej - dodał Pol.
-Możliwe, ale spokojnie, zaopiekuję się tym naleśniczkiem, bo jestem strasznie głodny! - Węgier uśmiechnął się i przyciągnął do siebie talerz ze śniadaniem.

Zapatrzyłam się w okno i zaczęłam się zastanawiać. Dopiero poszedł do Azji? Co mógł robić komuch w Europie przez te dwie godziny? Zasadniczo wszystko, ale od 6 rano? Jejku... Dramatyzuję już... Potrząsnęłam lekko głową i zaczęłam jeść.

Per. Polski

[T/I] widocznie coś trapi i to zapewnie jest związane z ZSRR. Tylko co? Czyżby coś się wczoraj stało pod naszą nieobecność? Spojrzałem na nazistę. On natomiast przyglądał się mojej obywatelce przez chwilę po czym skierował wzrok na mnie i gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały spuścił głowę i znajął się śniadaniem. Tsa... Coś naprawdę musi być na rzeczy... I ten dekiel o tym doskonale wie.

Per. Rzeczy

Cholera... Polak coś podejrzewa. Ja niby nic złego nie zrobiłem... No dobra... Zrobiłem malinkę, ale komuch posunął się o krok dalej! W każdym razie nie chciałem z Polską o tym rozmawiać, w przeciwieństwie do niego.
-Rzesza - powiedział po chwili.
-Ja, Polen? - odparłem powoli kierując na niego wzrok.
-Możemy później porozmawiać? - a nie mówiłem? Szlag by to trafił!
-Ale o czym?
-O kluczach do domu. W końcu muszę tobie i ZSRR dorobić, prawda? Chcę wiedzieć kiedy możesz ze mną iść.
-Jasne! Tylko ja zaraz idę do sklepu - szybko zjadłem ostatni kawałek naleśnika i wstałem od stołu - Ktoś coś chce, żebym kupił?
-Macie może tutaj monsterki? - spytała [T/I] spoglądając na mnie uroczo.
-Srenki nie monsterki. Serce tobie od tego siądzie i tyle będzie - przystawiłem krzesło do stołu - ale za to kupię tobie kakao! A reszta? - spojrzałem się na pozostałą trojkę ale w odpowiedzi usłyszałem ciszę. Po chwili wziąłem talerz aby wynieść do kuchni, a następnie wyszedłem z domu. Wszystko fajnie tylko długo tak Polski nie uniknę... Masakra... Pójdę do tego sklepu, posiedzę w parku, a na koniec pójdę do Imperium Japońskiego, chociaż tak szczerze to nie mam ochoty... Ale nie mam innego wyjścia.

~time skip: 17:50~

Twoja per.

Cała nasz czwórka była już w domu Koreańczyków. Kilka minut później pojawił się również Rzesza, a jak ZSRR nie było wcześniej tak i nie było teraz. Gdy tylko Polska poszedł z Węgrami do Korei Południowej przy mnie pojawił się nazi.
-I jak? Jest komuch? - powiedział.
-Nie...
-Kurcze... Też go nigdzie nie widziałem. Pewnie siedzi u Chin, bo tego azjatyckiego komucha też nie ma.
-Myślisz, że to przez wczorajszą sytuację? - spojrzałam na Rzeszę na co on tylko westchnął.
-Pewnie mu głupio i tyle... Oho! Ja już muszę iść do... Kogoś! Po coś - nazista po woli zaczął się wycofywać, a ja spojrzałam w stronę gdzie miał skierowany wzrok. W naszym kierunku szedł powoli Pol, który rozmawiał o czymś z Finlandią.
-Czy mi się wydaje, czy ty unikasz Polski? - popatrzyłam znowu na Rzeszę.
-Tak. To znaczy nie. Nie ważne! Przyjdę później! Albo ty do mnie przyjdziesz - po tych słowach nazi zniknął w tłumie, a obok mnie stanął Polen ze swoim nowym towarzyszem.
-Mi się wydaje, czy ty rozmawiałaś z Rzeszą? - powiedział niemal natychmiast aniołek.
-No... Tak, ale jest strasznie zabiegany jakoś dzisiaj. Ktoś go gdzieś tam wołał i musiał iść - Pol spojrzał na mnie podejrzliwie po czym machnął ręką i spojrzał na Finlandię.
-A to jest właśnie [T/I]! - Fin skierował na mnie wzrok, lekko skinął głową i podał rękę.
-Finlandia, ale pewnie już to wiesz. Polska mówił, że jesteś bardzo dobra z geografii - powiedział.
-Czy dobra z geografii to nie wiem, ale znam większość krajów - lekko się uśmiechnęłam.
-Wspaniale! To wy sobie rozmawiajcie, a ja idę szukać Rzeszy. Tylko Fin! Pilnuj jej dobrze.
-Co?! Czy ty z Finlandii zrobiłeś mojego ochroniarza?! - rzekłam nieco zszokowana jednak Polska zniknął już gdzieś pomiędzy innymi krajami. Ja wiem, że się o mnie martwi ale to nie powód aby szukać dla mnie ochroniarzy!

Per. Polski

Wiem, że to trochę głupio wyglądało, ale muszę zarówno pilnować [T/I] jak i porozmawiać z Rzeszą. Jeśli ten niemiecki idiota myśli, że mu ujdzie płazem to się grubo myli. Co do Finlandii to ufam mu i wiem, że nic nie zrobi [T/I]. Jest mądry, odpowiedzialny i silny, a do tego nie za bardzo lgnie do alkoholu. Ideał. Hah... I mówi to "ojciec", który przy pierwszej lepszej okazji umie się upić.
Nagle zobaczyłem Rzeszę. Nie ma bata, teraz mi nie ucieknie. Szybko podeszłem do niego , złapałem za nadgarstek i wyciągnąłem z domu.

-Ała! Polen! To boli! - krzyknął Rzesza.
-Bardziej bolało w '39 - odparłem po czym stanąłem na przeciwko niego.
-Myślałem, że już wszystko jest ok...
-Jest dobrze, nie jest dobrze, to teraz nie ważne! Lepiej mi powiedz, co się wczoraj działo podczas mojej nieobecności.
-A ja wiem? Byłem u Imperium Japońskiego.
-Rzesza do kurwy! - krzyknąłem na niego - Mów albo cię wyrzucę na zbity pysk z domu! Tu chodzi o bezpieczeństwo [T/I]!
-Ale ani ja ani komuch nic jej złego nie zrobiliśmy i nie mamy takiego zamiaru!
-Nie mówiłem nic o komuchu teraz.
-Scheiße...
-A więc? Powiesz mi wszystko, a w szczególności o tym, skąd ona ma te jebane malinki?
-Japierdole... Polen! Wróci ZSRR to pogadacie! Ja nie chcę go wsypywać w nic.
-Tak? Od kiedy? Może boisz się, że jego wersja zdarzeń będzie się różnić od twojej, co?
-Skąd ty...
-Intuicja. Znam cię przecież nie od dziś - przybliżyłem się odrobinę do niego - ale spokojnie, ZSRR też przesłucham, więc lepiej mów prawdę.
-Dobra! Spokojnie!

Per. Rzeszy

DO CHOLERY JASNEJ! Pieprzony Polak... Myślałem, że jeszcze go będę unikać przez te max 3 godziny dopóki się nie uchleje i będę miał do jutra spokój, ale nie. Jeszcze skubany wie, kiedy ja kłamę i jak mnie podejść. Westchnąłem...

-ZSRR się do niej kleił i zrobił jej malinkę ale na jego nieszczęście mu przerwałem - popatrzyłem na niego z nadzieją, że na tym się skończy.
-A druga?
-Co druga?
-Malinka.
-No obie jej zrobił!
-Myślisz, że ślepy jestem? [T/I] próbowała je ukryć ale sam doskonale wiesz, że umiem zauważyć nawet najmniejsze szczegóły. Nie dość, że zobaczyłem malinki to jeszcze dojrzałem, że jedna różni się od drugiej.
-Dobra! Ja zrobiłem drugą! Es tut mir leid ok? (Przepraszam, ok?) Po prostu nie mogłem znieść faktu, że on to zrobił... - zchiliłem się i nastawiłem policzek - Możesz dać mi z liścia tak mocno jak tylko możesz...
-Uwierz mi, że chciałbym dać ci nie z liścia, a z pięści, ale w końcu uratowałeś jej życie przed tym włoskim faszystą, a teraz się przyznałeś - Polen odkręcił się i udał w kierunku domu. Wow... Od mi darował od tak, a ja wcześniej się stresowałem i go unikałem. Mam farta hahah!

~•~•~•~•~

I oto kolejny rozdział! W komentarzach możecie pisać, co może się odwalić na tej imprezie. Może się zainsiruję~ (oczywiście wtedy oznaczę). W każdym razie to tyle. Widzimy się w next!

PS. Błędy sprawdzę później, bo aktualnie nie mam czasu 🙏.

~1388 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro