Las

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Twoja per.*

Ugh... Która jest godzina...? 5... I tak już nie żadne więc... Czekaj... CO?! POLSKA MI ŁEB URWIE, ŻE NIE WRÓCIŁAM DO DOMU NA NOC. Zerwałam się na równe nogi. Japoniec spał jak zabity więc nie słyszał jak wychodziłam. Gdy już byłam na dworzu napisałam jemu sms, że już wróciłam do domu Polski i że dziękuję za spędzony czas. Tak w ogóle... Ciekawe czy Polska wstał. Oby nie... Nie chce dostać ochrzanu. Nagle moje przemyślenia przerwało dziwne uczucie... Jakby ktoś mnie obserwował. Obruciłam się w stronę lasu obok którego szłam... Ale nikogo nie było. Może mi się tylko wydaje? Poszłam kawałek a uczucie się nasiliło. Znowu uczyniłam to samo. Tym razem ujrzałam ruszające się krzaki i cichy śmiech... Taki... Dziwny śmiech... Odwóciłam wzrok i przyspieszyłam krok. Las skończył się miej więcej przez domem Białorusi tak samo jak to uczucie. Uf... W końcu... Powoli weszłam do domu Polski mając nadzieję, że śpi i...

*Per.Polski*

-W KOŃCU JESTEŚ! -Krzyknąłem.
-Polska... Ja...
-Martwiłem się o Ciebie.
-M-marwiłeś się...?
-Wiem, że byłaś z Japonią ale... Eh... Sama wracałaś do domu?
-Tak.
-Obok lasu?
-No t-tak... A co?
-Może lepiej będzie jeśli będziesz chodziła tą drogą przy Ukrainie.
-Czemu?
-Eh... Ten las... Jest niebezpieczny...
-Ale...
-Trzymaj się z dala od niego ok? -przytuliłem ją do siebie po czym poszedłem do kuchni aby zrobić śniadanie. Egh... Oby tylko się mnie posłuchała...

~time skip~

*twoja per.*

Usiadłam na parapet po czym popatrzyłam przez okno... Akurat z daleka było można zobaczyć las. Ahhh... Tak bardzo chciałabym się tam przejść... W dodatku jest wieczór. Hmmm... Może mi się nic nie stanie? Nie będę wchodziła zbyt głęboko ( ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Upewniłam się, co Polska robi i wyszłam przez okno. Po chwili byłam na miejscu. Ahhh... Ten zapach... Wieczorem wszystko tak inaczej pachnie... Cudownie! Jednak tą piękną chwilę przerzwała mi jakaś tajemnicza postać.
-O proszę, proszę... Kogo my tu mamy... [T/I] czyż nie?
-S-skąd znasz moje imię...?
-Oj... Plotki się szybko rozchodzą...
-Ok... Ale... Kim ty jesteś?
-Nie znasz mnie? - kraj poprawił swoją czapkę oraz podniósł lekko głowę.
-T-ty...
-III Rzesza - nazista wziął moją rękę i ją pocałował - miło mi - po czym uśmiechnął się złośliwie.
-F-fajnie... Wiesz co Rzesza? M-może ja już pójdę...
-Oh nieeeee zostań. Mieszkam nie daleko więc może...
-Dziękuję Ci za gościnę ale... M-muszę naprawdę iść - już miałam odejść gdy nagle Rzesza złapał mnie za nadgarstek.
-Nalegam~ -nazista pociągnął mnie w przeciwną stronę. Próbowałam się wyrwać ale każda taka próba kończyła się niepowodzeniem i śmiechem Rzeszy. Postanowiłam, że wyśle po kryjomu sms do Polski co się właśnie stało, ale niestety nie było zasięgu więc wiadomość nie doszła. Miałam nadzieję, że Polska się domyśli i mnie znajdzie. Tym czasem szłam posłusznie.
-Dobra dziewczynka~ -powiedział Rzesza gdy przestałam stawiać opór.

*Per. Polski*

-[T/I]! Kolacja! -krzyknąłem ale nikt nie odpowiadał- [T/I]? Bo znowu znaczne się martwić - zaśmiałem się ale i tak nikt mi nie odpowiedział. Udałem się zatem na górę do jej sypialni. W środku było otwarte okno. CZY ONA UCIEKŁA?! Ale... Czemu? Złapałem telefon i zacząłem dzwonić ale usłyszałem tylko brak sygnału. Gdzie ona może być... Las... NA BANK MUSIAŁA TAM PÓJŚĆ! Ehhhhh [T/I]... Czemu... Czym prędzej udałem się do Węgier dzwoniąc po drodze do Rosji, Ukrainiy, Białorusi i Niemiec. Musieliśmy ją znaleźdź.

ooooooooooooooooooooooooooooooo

Sry że taki któtki ale no
Heh

Hehe







Do następnego noooo

~560 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro