NATO x UE oraz "Biały Demon"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip~

Twoja per.

Po paru dniach wszystko się uspokoiło i mogłam wrócić do codziennych zajęć. Wydarzenia z Faszystowskimi Włochami może nie należały do najmilszych ale jednen plus tego był - Polska został doceniony przez Unię, a razem z Niemcem tworzył idealne duo, które UE wręcz uwielbiał. To także miało wpływ na mnie.

- A więc po co mnie pan tu wzywał? - powiedziałam zasiadając na dość wygodnym krześle w pokoju nauczycielskim naprzeciwko stanowiska Unii. Był piękny majowy dzień, ostatni poniedziałek tego miesiąca. Pomimo chłodnego poranka zapowiadano nawet 20°C! A jak ja zaczęłam ten dzień? Od wizyty u UE. Damn! Nawet nic nie zdążyłam zrobić! O innych niepokojących sprawach też mi nie było wiadomo, więc czemu tu jestem?
- Byłem na chwilę w biurze przed przyjściem do szkoły i spotkałem Polskę - odparł grzebiąc coś w torbie.
- Coś się stało?
- Oczywiście, inaczej bym cię tu nie wzywał - nie powiem, lekko się przeraziłam tymi słowami ale mężczyzna zaskoczył mnie wyjmując pudełeczko z króliczkiem.
- To jest...
- ...twoje drugie śniadanie - dokończył - Polska się zamartwiał, że nie będziesz mieć nic do jedzenia, bo ani nie wzięłaś pieniędzy ani kanapek, które zrobił - mówiąc to dodatkowo obok pudełka położył mój portfel.
- O jejku... Wstałam dzisiaj późno i miałam urwanie głowy. Dziękuję!
- Nie ma za co - powiedział z uśmiechem - jak chcesz to kupię ci lepszy budzik.
- Ha, ha, ha... Bardzo śmieszne proszę pana - odparłam na co on się roześmiał.

~Mini time skip znowu :3~

- Stara, słyszałaś? - powiedziała Litwa wyrywając mnie z półsnu. Była aktualnie lekcja historii i o ile bardzo ją lubiłam tak dzisiaj była w ciul nieinteresująca, a to za sprawą NATO, który cholernie przynudzał. Mieliśmy z nim zastępstwo, bo Unia koniecznie musiał na godzinę skoczyć do biura. Serio, współczuję mu. Zażądzanie firmą i pracowanie w szkole musi być upierdliwie męczące. W każdym razie ja walczyłam ze snem jak niektórzy księża z ochotą na ministrantów (i tak przegrywałam więc wiecie czemu dałam takie porównanie ;) ), a Litwa siedziała w telefonie. Gdy tylko odezwała się półszeptem od razu podniosłam głowę.
- Dzwonek? Nie... Dzięki - powoli zaczęłam się pakować.
- Delku, nie to! - dziewczyna wyrwała mi książki z ręki i położyła na miejsce poczym pokazała mi wiadomość na telefonie.
- Nie umiem w chiński...
- Japierdole... Normalnie jest napisane. W sensie... Po francusku.
- Jeden chuj, nie umiem we francuski...
- Jakbyś odpaliła swój telefon to byś to przeczytała z tłumacza.
- Ja... Ja to nie ty, ja słucham - rzekłam zaspanym flegmatycznym głosem pokazując na NATO.
- Tsa, jasne. Śpiąc. Nie ważne! Francja organizuje u siebie piżama party! - powiedziała prawie skacząc na krześle, ale do mnie i tak nic nie docierało.
- Kiedy - odparłam po chwili.
- W ten weekend, z soboty na niedzielę!
- Wspaniale - powiedziałam bez większej sadysfakcji.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę się. Powiedz jej, że będziemy, a gdyby chciała coś konkretnie ode mnie, to odpowiedz, że ja już ćwiczę sen - po tych słowach Litwa roześmiała się na cały głos, co nie umkło uwadze NATO.
- Panno Republiko Litewsko - rzekł na co dziewczyna od razu poprawiła się na krześle.
- Tak...? - odparła niepewnie.
- Czy plemiona Taebong, Later Baekje i Silla są takie zabawne? - na twarzy NATO pojawił się gniew.
- Ależ nie, skądże!
- Fajną ma pan kamizelkę - wtrąciłam się na co wszyscy skierowali wzrok z Litwy na mnie - taki matching z Unią Europejską... Czy panowie są razem?
- Skąd to pytanie? - NATO momentalnie poczerwieniał.
- Zawyczaj pary robią matchingi - odparłam przecierając oczy. Ewidentnie nie wiedziałam co mówię, bo moje myśli już dawno powędrowały do krainy fantazji i nie chciały wrócić do rzeczywistości. No cóż. Przynajmniej takim sposobem NATO wypuścił nas wcześniej do domu. Biedak najwyraźniej miał dość naszej klasy i chciał odpocząć psychicznie ;D.

Całą drogę powrotną towarzystwa dotrzymywała mi, tak jak już chyba w zwyczaju miała, Litwa, która akurat dzisiaj chciała przy okazji odwiedzić Polskę i Węgry. Odziwo nikogo nie było poza Paprykarzem i jego bratem bliźniekiem - Austrią.

- Cześć? - przywitałam się niepewnie odkładając plecak na bok.
- Hejka Austria! - krzyknęła radośnie Litwa na co chłopak posłał uśmiech.
- Witaj - odparł popijając herbatę.
- A gdzie reszta?
- Polska i Niemcy musieli chwilę dłużej zostać, ZSRR udał się z wujkiem na zakupy, a Węgielek jest w kuchni - odpowiedział. Litwa natomiast kiwnęła głową poczym powędrowała do Paprykarza zostawiając mnie samą z Austrią - [T/I], prawda? - zapytał.
- Tak, zgadza się - odparłam ostrożnie siadając niedaleko niego na kanapie.
- W końcu mogę cię bliżej poznać - uśmiechnął się i znowu wziął łyk herbaty - kraje dużo o tobie mówią.
- Cóż... Chyba nabroiłam tutaj trochę więc się nie dziwię - także posłałam uśmiech.
- Jesteś tylko człowieczkiem zagubionym w tym świecie, to normalne. Po za tym niektórzy też powinni się pilnować.
- Co masz przez to na myśli? - zapytałam, a Austria odstawił filiżankę na bok.
- Ojca Włoch. Chyba nie muszę ci go przedstawiać...
- Oh... No nie. Swoją drogą... Co z nim? - chłopak podrapał się nieco po nosie po czym poprawił okulary i spojrzał ponownie na mnie.
- Jego stan się nie poprawia. Lekarze wprowadzili go w śpiączkę i ciągle monitorują co się dzieje. Szczerze, to jest na pograniczu życia i śmierci - na te słowa nieco posmutniałam. Racja, nie lubiłam Faszysty, ale nie chciałam aby umarł! Rozmawiałam kilka dni wcześniej z Włochami, który powiedział, że być może jest chory psychicznie. Odpowiednia terapia, leki i wsparcie najbliższych pomogłyby mu wyjść na prostą! Tak myślę... Wolałabym już go unikać niż żyć ze świadomością, że ja się przyczyniłam w pewnie sposób do jego śmierci... - dobrze, że zrozumiał co zrobił i cię uratował, bo inaczej byłabyś w podobnej sytuacji - kontynuował.
- Tak... O tyle dobrze...
- Wybacz... Popsułem zapewne twój nastrój - Austra pochylił się nieco do przodu i pogłaskał mnie po ramieniu.
- Wszystko w porządku - odparłam posyłając lekki uśmiech.
- W każdym razie i tak wybacz, nie powinienem zaczynać tego tematu, w końcu wiem ile cię to kosztowało.
- Nie przerywam państwu? - do salonu wszedł wesołym krokiem Węgry niosiąc talerz z ciastem, natomiast Litwa postanowiła przynieść zarówno sobie jak i mi przepyszną herbatę.

~Time skip: 23:55~

Per. CR

Siedziałem do późna nad książką, którą podarował mi Chiny. Nie była to może naukowa lektura, bardziej przypominała zwykłe zapiski z prowadzonych badań. Pamiętam jak po powrocie z Pustki rozmawiałem z Chinami, a on usilnie cały czas coś notował. Wcześniej tego nie rozumiałem jednak teraz wszystko stało się jasne. Niemogłem znaleźć nic na temat RONa, a bardziej tego jak on opisał Górę Śmierci. Widzicie... Wiedziałem już kim była Aniela jednak martwiłem się, że być może muszę zrobić coś jeszcze albo co gorsza, nie zdążyłem na czas. Nie miałem już ani koszmarów, ani żadnych róż w łóżku czy innych podobnych tego typu rzeczy i nie wiedziałem jak mam to odebrać. W końcu znalazłem notatkę RONa jednak i ona nic mi nie dała. Dowiedziałem się zasadniczo tyle co od Polski, czyli, że kraj na Górze Śmierci może umrzeć na zawsze, ale, gdy jego czas się kończy, może poprosić jedną osobę z świata żywych o pomoc. Oczywiście nie dosłownie. Załamany w końcu wstałem i udałem się do sypialni gdzie czekała na mnie niespodzianka.

- Znowu się spotykamy - powiedziała dziewczyna siedząc wygodnie na moim łóżku przeglądając album ze zdjęciami. Nie wyglądała jak ta Kongresówka ze zdjęć... Była już dorosła. Pamiętam ją gdy miała zaledwie 13 lat i z uporem dążyła do zostania prawowitym krajem, wolnym od zaborców. Pomimo odwagi w jej krwisto czerwonych oczach malował się strach związany z tak dużą odpowiedzialnością. A teraz? Miała na oko 25 lat. Jej wzrok był spokojny, taki opanowany, a usta układały się w lekki uśmiech. Sylwetkę miała niczym modelka, a biała niewinna sukienka idealnie to podreślała. Włosy przypominające kolorem śnieg subtelnie opadały na jej twarz i ramiona. Wyglądała zarówno niewinnie jak i dość kusząco. Cóż mogę rzec... Była przepiękna niczym Afrodyta.
- Królestwo...? - rzekłem nieco speszony.
- Owszem, to ja - odparła z większym uśmiechem spoglądając w końcu na mnie oczami demona.
- Kochasz pakować się w kłopoty - dziewczyna na te słowa tylko zachichotała i spuściła nogi z łóżka.
- Uwielbiam wręcz. Chociaż powiem ci, że Góra Śmierci nie jest aż taka zła... W porównaniu do Pustki tam przynajmniej coś jest.
- Między innymi co? - KP podeszła do mnie nie przestając się uśmiechać.
- Ogród - odparła po chwili - cały w białych różach. Poczułam się tam za pierwszym razem jak Mały Książę, gdy dowiedział się, że jego róża nie jest jedyna we wszechświecie... Tam były ich setki i kwitły cały czas... Nie więdły. Ale i tak tęskniłam za swoją.
- Cóż... Obawiam się, że jest lekko zaniedbana jak cały twój ogród tutaj - odparłem z żalem w głosie.
- Bzdury... Moja róża jest teraz piękniejsza i mądrzejsza - po chwili dziewczyna podeszła do mnie i wtuliła się w mój tors - oraz nie ma już kolców - poczułem jak moje serce wypełnia się szczęściem, a oczy powoli pozbywały się łez, które jak powódź zalały moje powieki. Natychmiast przytuliłem Kongresówkę jeszcze mocniej jakbym chciał schonić w swoich ramionach tak utęsniony skarb. Dziewczyna taką małą rzeczą, jaką była jej osoba, odgoniła czarne chmury znad mojej głowy tym samym uspokajając moje sumienie. Teraz wiedziałem, że w moim życiu czekają mnie wielkie zmiany... Na lepsze!

(Rysunek by me :›)

~•~•~•~•~

Kolejny rozdział za nami, czeka nas jeszcze wiele! Jak myślicie, co odwali się na piżama party u Francji?

PS. Za błędy przepraszam.

~1483 słowa~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro