Piekarnik

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip~

Twoja per.

- Obiecasz, że ją przypilnujesz? - dopytywał Polska.
- Tak, spokojnie - zaśmiał się Fin zabierając mój plecak, gdy już go miałam brać w swoje łapki - przecież mnie znasz. Z resztą... Wiesz jakie są kraje skandynawskie.
- Mhm. Szczególnie Szwecja - mruknął Pol.
- A co niby z nim nie tak?
- Potop szwedzki.
- Boże Polska...
- Nie wzywaj Boga nadaremno!
- Polen! - krzyknął z kuchni Niemiec.
- Boże! Co?! - po tych słowach Finlandia uniósł brew, a jego oczy mówiły, że na język ciśnie mu się aktualnie tysiące słów, które by Polaka dojebały - a tylko coś powiedz.
- Wolę nie, bo jeszcze [T/I] nie puścisz do mnie.
- A co ja Bogu winna? - zapytałam na co Finlandia z "pod wąsa" się uśmiechnął, a Polska spojrzał na mnie jakbym mu co najmniej kota zabiła. Dopiero po fakcie ogarnęłam o co chodziło - to tylko takie powiedzenie! - tłumaczyłam.
- Polen! - do naszej trójki dołączył Niemcy.
- No co do cholery! Pali się?! - zapytał zdenerwowany.
- Nie, ale jeszcze trochę i by się paliło - odparł papa zarzucając ścierkę na ramię.
- Ale jak to? - mina Polaka zrzedła.
- Piekarnik nam pierdolnął, a jak zobaczysz czemu to jebniesz.

Cóż...

Niemcy miał rację.

Parę sekund później staliśmy już w kuchni patrząc na piekarnik.

- Ja nie chcę żyć - wymamrotał Rosja.
- Więc postanowiłeś się usmażyć w naszym piekarniku?! - krzyknął Polska próbując zrozumieć zamiary kuzyna.
- Z prochu jestem i w proch się obrócę - mruknął, a następnie spojrzał na Niemcy - po za tym myślałem, że to niemiecka tradycja.
- Ha, ha. Bardzo śmieszne - odparło nazistowskie nasienie.
- Bardziej gazowanie - dodał Rzesza wchodząc do kuchni - a jak stąd nie wypierdolisz, to chętnie zrobię powtórkę z Auschwitz! Razem z tobą i ZSRR do chuja! - krzyknął po czym spojrzał na Polskę i rozejrzał się po kuchni - można powiedzieć, że miejsce nawet to samo.
- Bo to mój dom i znowu Auschwitz będzie "w Polsce"? Bardzo zabawne - prychnął Pol.
- Historia lubi się powtarzać - odparł głosem umierającego Rosja.
- Skoro tak to ci kurwa zaraz powtórzę 1610!
- A to nie przypadkiem zasługa twojego ojca? - zapytał jednak Polska spojrzał tylko na niego tak, jakby chciał go zabić wzrokiem.
- I ty tak z nimi na co dzień masz? - zapytał szeptem Fin, który do tej pory stał w milczeniu nieco dalej od reszty zaraz za moim plecami jakby bał się, że zarazi się debilizmem od mojej kochanej "rodzinki".
- Tsa... - popatrzyłam na każdego po kolei w końcu spoglądając na Finka - chodźmy lepiej skąd zanim zrobi się dziwniej.
- Też tak uważam - po tych słowach niezauważalne wyszliśmy z domu.

Per. Węgier

Popatrzyłem przez okno do kuchni poczym wyszedłem z dzikich krzaków. Po chuj je Polska tu sadził? A kij wie! Z resztą to nie było teraz ważne.

- To ty wsadziłeś Rosję do piekarnika, racja? - zapytałem podchodząc szybko do ZSRR, który właśnie leżał na środku ogrodu cichutko słuchając klasycznych rosyjskich melodii na telefonie.
- Powiedział, że woli umrzeć niż zrezygnować z [T/I] - odparł że stoickim spokojem, w ogóle nie ukazując żadnych emocji. W głowie narodziło mi się tyle pytań, ale... Nie... Chyba nie chcę na nie znać odpowiedzi. Mruknąłem tylko pod nosem coś w stylu "ok" i powoli odszedłem. I to ja jestem powalony? Że ja?! Ja tylko smażę dzieci w Simsach... I medytuję z paprotkami. Właśnie! Może znajdę jakieś rytuały na internecie aby oczyścić tą atmosferę, nie chcę mieć w końcu udek z Ruska na obiad!! Chociaż... Ciekawe jakby smakowały.

~Time skip~

Twoja per.

Już nie całe 30 minut później byłam w domu Finlandii i rozpakowywałam swoje rzeczy. Powiem wam, że może budynek nie był wielki, ani jakoś bogato zdobiony, ale naprawdę mi się podobał. Był zadbany, przytulny oraz miał swoją estetykę.

- Idziemy jutro na domówkę do Norwegii - zakomunikował Finlandia niosąc dwie gorące kawy.
- O! Super! A kto tam będzie? - zapytałam z ciekawości.
- Ah... Garstka osób. Dosłownie tylko ty, ja, Szwecja, Dania, Islandia, no i oczywiście Norwegia. Powiedzmy, że to będzie taka impreza integracyjna - uśmiechnął się siadając wygodnie obok mnie.
- To naprawdę mało... Ale to może i lepiej.
- Masz dość wielkich imprez? - zaśmiał się.
- Nie! Przynajmniej w końcu mogę się wyszaleć, nie to co w świecie ludzkim. Po prostu fajnie jest pójść na taką spokojniejszą domówkę - odparłam.
- Co racja to racja - rzekł po czym wziął łyk kawy - tylko uprzedzam cię, że czasami mogą palnąć coś głupiego, szczególnie Norwegia.
- Daj spokój! Nie może być chyba aż tak źle! Po za tym, powiedzmy, że się do dziwact przyzwyczaiłam - zaśmiałam się.

Per. Finlandii

Również się zaśmiałem. Cóż... Kochałem swoich przyszywanych kuzynów, w końcu wiele nas łączyło i dużo razem przeżyliśmy. Tak więc wiedziałem, że Norwegia nie zorganizował tej domówki jedynie w celu integracyjnym. Twierdził, że już od kilku miesięcy chciał coś takiego zrobić tylko dla nas, a pobyt [T/I] u mnie, o którym mu powiedziałem, miał dać pretekst aby wszystkich zebrać do siebie i sam się zmotywować do organizacji całej zabawy. Miłe z jego strony, prawda? Być może. Według mnie chciał "pomóc" mi w miłości. Tylko czy ja tego chciałem? Nie koniecznie. Sam sobie dam radę, bo wiedziałem, że w tym temacie ja i Norweg się różnimy. Według niego trzeba było działać szybko, tym bardziej, że [T/I] miała wielu adoratorów. Impreza, alkohol i sex pełen wrażeń, a dopiero później jakieś randki. Jak sam stwierdził "trzeba zaznaczyć swój teren". Tylko, czy my jesteśmy zwierzętami aby tak robić? Ja potrzebowałem czasu... [T/I] potrzebowała. Wcale mnie długo nie znała, więc dziękowałem Bogu, że postanowiła mi zaufać. Jeśli znajdzie we mnie przyjaciela to łatwiej będzie mi się do niej zbliżyć. Norwegia twierdzi, że to wcale może mi nie pomóc, a wręcz przeciwnie - pogorszyć. Kto w końcu chciałby umawiać się ze swoim przyjacielem? Najlepszy kumpel, a chłopak to jednak dwie różne rzeczy. Ja wiem, że można znaleźć w swoim partnerze powiernika, i właśnie też chciałem nim być dla [T/I], ale wystarczy mała kłótnia w związku żeby poczuć, że jest się sam i nawet nie można komu się wyżalić na temat swojej połówki, ani poradzić. A co jeśli związek się rozpadnie? Tracisz wtedy zarówno swoją miłość jak i przyjaciela, który wszelkie sekrety może użyć przeciwko tobie.
Tylko, że Norwegia nie wiedział co mnie tak naprawdę łączy z [T/I]... Nie powiedziałem nikomu o tej nocy w domku, kiedy oddałem się uczuciom i kiedy odkryłem kim naprawdę jest dla mnie ta mała Polka. Wystarczyło mi, że wiedzieliśmy tylko o tym ja i [T/I]. Obnożyłem się z uczuć przed nią, więc myślę, że powinna wziąć mnie za idealnego kandydata na chłopaka, a nie przyjaciela. Cóż... Jeśli nie wyjdzie to rola tego drugiego również nie będzie zła... Będzie mnie trochę boleć jeśli zobaczę ją z kimś innym ale... Liczy się ona. Nie ja. To jest jedyna osoba, którą stawiam na pierwszym miejscu w swoim życiu przede mną. Czy to źle? Nie wiem... Czas pokaże.

~Time skip~

Per. Polski

- Nie ruszaj tego - warknąłem na Niemcy. Był już późny wieczór, wszyscy spali oprócz nas, mnie i Niemca. O ile bycie aktywnym o tej porze było dla mnie normalne to dla Niemiec chyba nie do końca. Sam siedział w dokumentach do późna, ale to już była pora gdzie zazwyczaj spał.
- Nie rozumiem... Więc księga jest u ciebie? To ty ją uzupełniasz?! - zapytał zdumiony. Siedzieliśmy właśnie w dość sporym pomieszczeniu, do którego wstęp miałem de facto tylko ja. Nikt z resztą nawet o nim nie wiedział, po za moim ojcem, rodzeństwem no i oczywiście teraz Niemcem. Wejście było bardzo dobrze ukryte za starą szafą w piwnicy, dlatego też Węgry nazywał moją "wielką tajemną bibliotekę" Narnią. Szczerze? Podobała mi się ta nazwa. Lecz nie o Narnię teraz mi chodziło.
- Niemcy! Nie po to cię tu zabrałem, aby chwalić się Księgą Historyczną Świata!
- No to w końcu mi powiedz! - odparł tym samym tonem co ja. Popatrzyłem na niego poczym bezradnie opadłem na wielki ciemnozielony fotel.
- Przeczytaj co tam jest na pustej stronie - rzekłem spokojnie, a Niemcy popatrzył na mnie jak na idiotę.
- Jak sam powiedziałeś... To jest pusta strona. Nic na niej nie ma.
- Żeby nie przeszkadała mi w pisaniu dalej, ale wystarczy, że zgasisz światło - Niemiec nadal był zdziwiony, ale posłuchał się mnie i zrobił to co mówiłem. Gdy w pomieszczeniu paliły się tylko magiczne świece na pustej stronie ukazał się złoty tekst, który Niemcy, po chwili jeszcze większego szoku, zaczął czytać, a brzmiało to tak:

Światów jest wiele
Wymalowanych na dziele
Cudownych kolorów nie miara
Różnorodności pełna chmara
Jednak gdy zniknie element jeden
Dzieło przestanie być jak Eden
Załoga anielska załamana
Równowaga mocno zachwiana
Płacz i mrok nastanie
Dzieła koniec zbliżanie

Zaprawę powiadam. Nadejdzie dzień wielki gdzie anioły przyjdą naprawić błąd, a wtedy nikt i nic nie zdoła ich powstrzymać.

- Nic z tego nie rozumiem - mruknął Niemcy zapalając światło - wiem, że to brzmi jak jakiś fragment z Biblii o Apokalipsie.
- Bo to jest o Apokalipsie! - odparłem załamując ręce - to wiadomość od Slavii! - Niemcy nieco się przeraził
- Od Slavii? Przecież nikt jej już od dawna nie widział! Z resztą... Żadnego anioła nie widziano... Nowsze pokolenia uważają Slavię i Germina za legendę!
- Tylko, że oni naprawdę istnieją!
- Tego nie musisz mi tłumaczyć. Sam widziałem Germina gdy przyznano mi miano vendi.
- A ja Slavię.
- Nie rozumiem tylko po co miałaby to pisać.
- [T/I] - spojrzałem na Niemcy powstrzymując się od płaczu jednak ten najwidoczniej zauważył, w jakim jestem stanie i podszedł szybko do mnie.
- Myślisz, że...
- Tak! Chcą nam ją zabrać! Mówiłem, że coś mi nie gra... Niemcy... To [T/I] jest tym brakującym elementem.
- A co jeśli... Nie zabiorą jej nam?
- Co masz na myśli?
- Pamiętasz rozmowę z [T/I] o Weimarze? - popatrzyłem ponownie na Niemcy. Fakt. Pamiętałem. Wieczorem, po tej akcji z Weimarem i Rzeszą, [T/I] opowiadała nam o wszystkim, między innymi o tym, co mówił jej Weimar.
- No tak.
- Weimar wmawiał jej, że musi ją chronić przed Rzeszą, bo może odziedziczyć po mnie miano vendi!
- Ale ona jest człowiekiem... Z resztą... Po tym co zrobił raczej bym mu nie ufał.
- Polen! - Niemcy uklęknął przede mną i złapał mnie za ręce - Weimar może robił świństwa, ale wątpię czy w tej kwestii by kłamał. Z resztą... Chiny też kiedyś o tym napomknął. Może faktycznie to możliwe? Może [T/I] zostanie z nami jako kraj? Albo przynajmniej taki tytuł dostanie?
- Wierzysz w to? - zapytałem naiwnie.
- Wierzę, że anioły nic nie zrobiłyby takiego, co by nas zraniło, tym bardziej, że jesteśmy ulubieńcami Slavii i Germina - odparł łagodnie, a ja mając już tego dość spuściłem swoją głowę dotykając czołem głowy Niemca. Szczerze? Kocham mieć rację, ale w tym przypadku chciałbym, aby to jednak słowa mojego chłopaka okazały się prawdą.

~•~•~•~•~

Dzieje się kochani, a bardziej zaczyna się dziać, bo już powoli zmieżamy ku końcowi~. Do zobaczenia w next!

PS. Za błędy przepraszam. Poprawię później.

~1742 słowa~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro