Pod osłoną chusty (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip~

Twoja per.

- Chcę do domu - odparłam leżąc dosłownie na ławce i rysując coś leniwie po zeszycie. Był poniedziałek, na szczęście jeden z tych ostatnich spędzonych w szkole. Szczerze? Byłam naprawdę ciekawa co przyniosą mi wakacje skoro już sam rok szkolny był dla mnie dość... Ciekawy.
- Nie tylko ty - powiedziała Litwa bawiąc się moim piórnikiem - zdążyłam już przejrzeć cały internet.
- Cały to może nie - zaśmiałam się, a Litwa zareagowała na to uśmiechem po czym spojrzała na mój zeszyt - co to za facet?
- To? - podniosłam się nieco aby dokładnie się przyjrzeć temu co stworzyłam - sama nie wiem...
- Wygląda dziwnie podobnie... Jakbyś połączyła parę osób.
- Naprawdę?
- No sama spójrz. Czapkę ma jak Rzesza, gwiazdę na niej jak Rusek, futerko jak Finlandia... Hm... Ten choker jak Białoruś, a wyraz twarzy ma niczym ZSRR!

(Ofc rysunek by me)

- Hm... Być może - odparłam po czym spojrzałam na Litwę, która świdrowała już mnie wzrokiem - o co ci chodzi?
- Zakochałaś się w nich wszystkich? - posłała chytry uśmieszek.
- Powaliło cię? Oczywiście, że nie! - zaprzeczyłam przekręcając kartkę na drugą stronę. Zakochać się w kilku osobach na raz?! Bezsens! Bardziej mogłabym to uznać jako... Niezdecydowanie? W końcu nie wiedziałam z kim mam być... I czy w ogóle powinnam być z kimkolwiek... Nie ważne kogo bym wybrała... Zraniłabym tym kilka osób. Może... Poczekam? Wiem, że wygląda to jak ucieczka od problemu ale czas naprawę w tym przypadku dobrze zrobi. Kto wie? Może "ten jedyny" sam się wyłoni z pośród wszystkich adoratorów? Może dojdzie ktoś nowy? A nawet jeśli nie to czas pomoże mi w przemyśleniach i podjęciu odpowiedniej decyzji. Jak to mówią... "Skoro kocha to poczeka". Nie wiem kiedy w końcu kogoś do siebie dopuszczę. Może za tydzień? Miesiąc? Albo rok... Lub więcej. Wiem, że moje wzbranianie się przed kimkolwiek było uzasadnione, w końcu byłam tu... 5 miesięcy? Może więcej? Albo mniej... Sama już nie wiem. Ten świat był dla mnie wręcz obcy, a zarazem tak bliski... Wielu rzeczy jeszcze o nim nie wiedziałam, ale czułam się tu dość swobodnie i bezpiecznie nawet jeśli trafiały mi się takie "przygody". Jedno było pewne... Nie chciałam wracać już nigdy do ludzi.

~Time skip~

Wychodziłam właśnie ze szkoły, niestety bez towarzystwa Litwy. Dziewczyna tłumaczyła, że zaraz po szkole idzie z Łotwą gdzieś tylko we dwoje. Ah... Zazdrościłam im trochę. Byli parą idealną!! W każdym razie i tak do domu samej wracać nie było mi dane. I nie. Białoruś nie postanowiła mi towarzyszyć, bo nawet jak i by chciała to nie mogła, ponieważ miała jeszcze dwie lekcje, a opuszczenie ich groziłoby wkurwionym ZSRR.

- USA?! - zapytałam zdziwiona gdy zobaczyłam go stojącego w swoich okularkach przy aucie w pozie godnego typowego bad boya... Którym nie był tak naprawdę.
- Hey little one~ - odparł leciutko pochylając głowę do dołu i zsuwając nieco okulary, aby ujrzeć mnie bez nich.
- Co to za szopka? - powiedziałam nieco poważniejszym tonem na co ten niemal od razu się poprawił i odsząknął.
- Pomyślałem, że dobrym pomysłem było przyjechanie do Europy i sprawdzenie jak się masz.
- Skąd wiesz kiedy skończyłam lekcje? - dopytywałam dalej.
- Ze strony szkoły, macie tam w końcu podany plan, a klas wcale dużo tu nie ma, więc znalezienie nie było trudne - odpowiedział otwierając mi drzwi z drugiej strony - wsiadaj, podwiozę cię do domu - popatrzyłam na niego po czym kiwnęłam głową i wsiadłam do samochodu tak jak i on zaraz po tym.
- Tylko dlatego tu przyjechałeś? - zadałam kolejne pytanie.
- To był główny powód, ale będąc szczerym chciałem też zajrzeć do Włoch. Odsunąłem go na chwilę od spraw związanych z NATO ze względu na jego stan, ale nie powiem, przydałby nam się już z powrotem.
- Cóż... Z tego co wiem nie jest mu łatwo, ale czuje się nieco lepiej.
- Wspaniale to słyszeć - uśmiechnął się z lekka - chociaż wcale nie musi być gotowy do powrotu w pełni do pracy.
- Tego nie powiedziałam - westchnęłam poprawiając się na siedzeniu - lepiej żebyś sam ocenił sytuację.
- Ta... A tak w ogóle... Co z Faszystą? - zapytał po czym nastała chwila ciszy - wybacz... Nie pomyślałem.
- Spoko... Tak szczerze też bym chciała wiedzieć - popatrzyłam na USA, który wydawał się być zdziwiony moją odpowiedzią.
- Ale on...
- Zrobił świństwo. Za pierwszym razem mnie porwał, a za drugim prawie zabił ale... On jest chory...
- Tym go usprawiedliwiasz?
- Przynajmniej się staram... Ten Faszysta, który chciał mi zrobić krzywdę to nie był ten prawdziwy Faszysta... Wiesz... Wolę go unikać ale... Chyba chciałabym go zobaczyć przy kimś nawet jeśli jest w śpiączce.
- Jesteś tego pewna? - zapytał nadal zdumiony.
- Tak.
- No dobrze... Zajedziemy do domu to pogadam z Polską i jeśli się zgodzi to pojedziemy do szpitala z Włochami.
- Dziękuję - odparłam łagodnie z uśmiechem.

Per. USA

Damn... Imponuje mi ta dziewczyna. Wcześniej chciałem ją, bo de facto każdy chciał. Głupie i nieludzkie? Być może. Cóż... Zawsze chciałem być najlepszy i mieć wszystko czego inni nie mogli. Wiecie... Być number one. No i [T/I] idealnie wpisywała się w ten obraz, ale... Eh... Im bardziej ją poznawałem tym bardziej było mi głupio. W końcu była tylko małą zagubioną duszyczką o wielki sercu, która wypadła z jakiejś romantycznej powieści. [T/I] patrzyła z innej perspektywy na ten świat niż ja i dążyła do innych wartości. Chciała tylko dobra, miłości i bezpieczeństwa... Nie to co ja. Materialista wśród materialistów. Wcześniej nie dostrzegałem tego ale [T/I] otworzyła mi oczy swoją postawą. Powiedzmy sobie szczerze... Nie byłem jej wart.

Per. Węgier
(chyba już się każdy domyśla, że to nie będzie nic normalnego)

- Wdech i wydech - powiedziałem latając z kazidełkiem po salonie.
- Węgry, nie obraź się, ale czuję się jak idiota - rzekł ZSRR.
- Przypomnę ci, że masz zapaloną świeczkę na głowie więc gorący wosk to najmniejsza krzywda jaka może ci się przytrafić - odparłem na co ten zmarszczył brwi i wziął świeczkę w kształcie kuli wraz z podstawką w ręce.
- Skąd ty w ogóle to bierzesz?! - zapytał bardziej gniewnym tonem - wpierw medytacja z paprotkami, później leżenie w ogrodzie słuchając muzyki klasycznej, chociaż to akurat mi się podobało, ale to teraz to przesada! Nie dość, że świeczka na łbie jest niebezpieczna i już mnie parzy, to jeszcze czuję się jak debil będąc jedynie obwiązany w pasie jakąś chustą!
- Masz wyzbyć się złej energii i wyjść ze swojej strefy komfortu - rzekłem spokojnym głosem.
- Wyszliście z niej to już chyba wy wszyscy dawno - odwróciłem się na pięcie i ujrzałem za sobą [T/I], która stała wryta pomiędzy USA, a Rzeszą.
- Ja bym uważał na twym miejscu, bo jak ci stanie to wszystko pójdzie do góry i... - zaczął USA patrząc na Komucha jednak ten mu szybko przerwał wkurzony.
- Zamknij się kapitalistyczna świnio!
- Nie chcę się wtrącać, ale USA akurat ma rację - wtrącił się nazista.
- Popsuliście dobrą energię! - warknąłem gasząc kadzidełko.
- To sobie je naprawiaj tylko wpierw powiedz nam gdzie jest Polska, albo ewentualnie Niemcy - rzekł USA.
- Niemcy siedzi jeszcze w biurze, a Polak jest w Narni.
- W Narni...? - dopytał.
- A. Bo ty nie wiesz - westchnąłem - otwórz drzwi do piwnicy i krzyknij po prostu.
- No to nie mogłeś powiedzieć, że siedzi zwyczajnie w piwnicy? - Amerykaniec machnął ręką i udał się z [T/I] na korytarz, a ja przewróciłem oczami. Nie. Nie siedzi w piwnicy, a w Narni ale im mniej osób wie o tym miejscu tym lepiej.
W każdym razie westchąłem i udałem się na górę pozostawiając ZSRR samego z Rzeszą.

Per. ZSRR

- Fajnie się bawisz - prychnął sarkastycznie Rzesza.
- Daj spokój - warknąłem gasząc świeczkę po czym wstałem uważając jak nigdy wcześniej na swe krocze.
- Wiesz... Zasadniczo mogę dać spokój, bo odwalasz całą robotę za mnie.
- Jaką niby robotę? - zapytałem nadal wkurzony na co nazista tylko się zaśmiał.
- Jak myślisz... O kogo teraz konkurujemy? - odparł z uśmieszkiem, a ja tylko zmarszczyłem brwi.
- [T/I] będzie moja.
- Twoja? Wątpię czy by chciała być z takim chłopem jak ty - zaśmiał się, a ja natychmiast się na niego rzuciłem i powaliłem na łóżko.
Szkoda, że zapomniałem o tej jebanej chuście... Znikła tak szybko z mego pasa jak i uśmieszek Rzeszy gdy zobaczył jak to wszystko dwuznacznie wygląda... I co sobie pomyślał jego syn gdy właśnie wszedł do salonu zmęczony po pracy.

Per. Niemiec

Stare geje...

Japierdole...

~•~•~•~•~

Ja wiem, że kochacie te pojedyncze zdania w perspektywie innych postaci, które uja dają do fabuły, ale są funni XD. W każdym razie do zobaczenia w next!

PS. I'm sorry for błędy.

~1356 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro