Polska...?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Twoja per.

Biegłam ile sił miałam w nogach trzymając w rękach szatę aby przypadkiem się o nią nie potknąć. Ogród był wielki ale jakimś cudem po chwili byłam już przy wierzbie. Czym prędzej puściłam więc szatę i zabrałam się za szukanie dziury, o której Amir wcześniej wspominał. Gdy tylko ją znalazłam, przecisnęłam się na drugą stronę i usiadłam zaraz obok opierając się o mur.
Udało się... Uciekłam. Co prawda jeszcze nie byłam w Europie ale dotarcie tam już było kwestią czasu. Właśnie! Co do czasu... Siedziałam pod tym murem czekając na Amira, którego nadal nie było. Nie wiem czemu ale poczułam niepokój... Co jeśli Amir mnie zdradzi i wyda żołnierzom? Co jeśli mnie zabiją? Może to był swego rodzaju test na lojalność wobec Syrii? Wszystkie me wątpliwości rozwiały się jednak gdy ujrzałam Amira przechodzącego przez mur.

- Udało się! - krzyknął niezbyt głośno - powiedziałem im, że muszą zmienić wartę przy twoim pokoju, bo pan sobie tak zażyczył.
- Uwierzyli ci w to? - zapytałam nieco się śmiejąc.
- Bez grama podejrzeń! Weszliśmy głównym wejściem, a następnie rozstaliśmy się przy kuchni. Ale już mniejsza o to... Musimy uciekać dopóki nie zorientowali się, że nas nie ma!
- Boże... Dziękuję! - szczęśliwa przytuliłam Amira, który także nie krył entuzjazmu - Europo! Już do ciebie idziemy!
- Tak, ale nie od razu - odparł, a moja radość nieco zmalała.
- Jak to... Nie wracamy do Europy?
- Wracamy! Ale nie możemy tak po prostu. Ludzie Syrii nadal są w jego prawilnej rezydencji w Północnej Afryce, a w końcu tamtędy musielibyśmy iść aby dojść do Europy.
- Polska pewnie już mnie szuka!
- Zapewne... Ale nie mamy 100% pewności gdzie dokładnie, jak to robi i czy w ogóle się podjął! Wiem, że ufasz Polsce ale nie możemy ryzykować - po tych słowach westchnęłam i skinęłam głową.
Nie mogliśmy kierować się na północ więc musieliśmy jakoś dostać się do Ameryki Południowej, stamtąd do Północnej i ostatecznie do Europy... Po prostu iść drogą okrężną.
Nie myśląc dłużej ruszyłam więc czym prędzej ramię w ramię z Amirem.

Per. Polski

Rozłączyłem się z USA... Jak widać był również przejęty tą sprawą i obiecał swoją pomoc jeśli sami nie damy rady.
Ludzie UE pracowali na terenie Afryki z pomocą tamtejszych służb, a ja siedziałem aktualnie w domu myśląc co dalej mam począć.

- Po co w ogóle kazałeś mnie odwieść wtedy do domu?! - zapytał nieco poddenerwowany Niemcy chodząc z kąta w kąt po całym salonie.
- Nie pomógłbyś nam i tak! Byłeś kompletnie pijany - mruknąłem.
- Mniejsza o to - wtrącił się Chiny, który od tamtej feralnej nocy był cały czas przy nas - musimy jak najszybciej znaleźć [T/I]! Zostało nam naprawdę mało czasu, a najgorsze jest to, że nie wiemy ile... - automatycznie spojrzałem na stary zegar, który stał przy szafie.
- Dziwne... Albo ten zegar się popsuł, albo ja aż tak źle się czuję... - westchnąłem, a Niemcy i Chiny natychmiast się na mnie spojrzeli przerażeni.
- Polen! Co się dzieje? - German czym prędzej podbiegł do mnie i uklęknął.
- Nie wiem... To pewnie przez tą całą sytuację.
- "Bōlán"! (Polska!) Tego nie można bagatelizować! - Chiny szybko zerwał się z fotela i spojrzał wpierw na zegar, a później ponownie na mnie - Węgry! - krzyknął, a zza rogu salonu wyłonił się mój brat.
- W czymś pomóc? - zapytał.
- Tak... Jak długo zegar tak się zachowuje?
- Że raz idzie do przodu, a raz do tyłu? Zasadniczo zauważyłem to wczoraj.
- Nie dobrze mi... - mruknąłem chowając twarz w dłoniach.
- Boże Święty! Węgry! Biegnij po wodę! - krzyknął Niemcy po czym pomógł mi się położyć na kanapę. Brat czym prędzej zerwał się do kuchni i chwilę później stał już przy mnie z szklanką wody.
- To nie dobrze... Bardzo nie dobrze... To wszystko przez równowagę! Sprawa zaczyna być naprawdę poważna! - rzekł Chiny przerażony - Polska odpowiada za utrzymanie równowagi w tym świecie i dlatego zaczyna to się odbijać na jego zdrowiu!
- Ja też za nią odpowiadam - dodał Niemcy.
- To mniej się na baczności. Węgry - brat uniósł wzrok na Chiny - pilnuj ich oboje, a ja jadę do UE aby dowiedzieć się jak mają się sprawy - po tych słowach wybiegł czym prędzej z domu zostawiając naszą trójkę samą. Boże... Oby [T/I] szybko się odnalazła...

Per. Rzeszy

Stałem przed oknem w domu Imperium Japońskiego myśląc jak przyspieszyć całą akcję odnalezienia [T/I]. Na kanapie natomiast siedziała we własnej osobie pani domu wraz z ZSRR i Faszystą. Włochy przywiózł go do nas, bo sam nie mógł dotrzeć do niego, że jego czynny udział w akcji może nie być najlepszym pomysłem. Cóż... Przynajmniej takim sposobem będzie czuł, że nam pomaga.

- Jak za starych dobrych czasów - mruknęła w końcu IJ przerywając ciszę.
- Mów za siebie - warknął Komuch.
- A no tak... W końcu ZSRR to kraj aliancki a nie osi... Zapomniałam - rzekła sarkastycznie.
- Zamknijcie się! - krzyknąłem obracając się na pięcie - mamy inne sprawy na głowie.
- A ja nadal nie wiem co się dokładnie stało - odparł Faszysta przekładając kulę z ręki do ręki.
- Może dlatego, że sami nie wiemy! [T/I] po prostu rozpłynęła się w powietrzu.
- A jakieś inne niepokojące rzeczy działy się na przyjęciu? Może są ze sobą powiązane.
- Nas nawet wtedy nie było!
- Zasadniczo... - wtrącił się ZSRR - słyszałem, że Egipt narzekała na Syrię.
- A bo to pierwszy raz? Oni się kochają tak samo jak i nienawidzą - odparła IJ. Faszysta tylko przewrócił oczami i ponownie spojrzał na ZSRR.
- Coś dokładnie mówiła?
- Ta... Typ podobno zostawił całe przyjęcie na jej głowie czyniąc z niej gospodarza, a nie współorganizatora. To wszystko - po tych słowach spojrzałem na Faszystę, który także mi się przyglądał.
- Myślisz o tym co ja? - zapytałem na co ten skinął głową.
- Syria mógł maczać w tym palce - rzekł.
- Dokładnie! Musimy czym prędzej jechać do UE aby ściągnął Egipt do Europy.
- I Syrię.
- O ile będzie to możliwe. Jeśli serio jest w to zamieszany, to wątpię, że z nami porozmawia - mówiąc to zerwałem się do wyjścia podobnie jak ZSRR i Faszysta - ale! A ty gdzie? - zapytałem Makaronarza.
- No przecież jedziemy do UE, prawda?
- Ty lepiej zostań z Imperium - powiedział słusznie Komuch.
- No ale...
- O wszystkim będziemy cię na bieżąco informować - takim sposobem razem z Sowietem zostawiliśmy Faszystę pod opieką IJ i udaliśmy się czym prędzej do UE.

Na miejscu zastaliśmy Unię w obecności Chin, który coś nerwowo tłumaczył.

- UE, musimy porozmawiać - zadeklarowałem wchodząc po prostu do jego biura.
- Rzesza, nie teraz! Nie widzisz, że rozmawiam? - zapytał na co zmarszczyłem brwi.
- Tu chodzi o [T/I]!
- Skoro tak to mów szybko! - krzyknął Chiny odsuwając się nieco mi z drogi.
- A więc... Musimy wezwać Egipt aby dopytać ją o Syrię. Doszły mnie słuchy, że to on był prawdziwym gospodarzem, ale zwalił ostatecznie wszystko na Egipt. Nie wydaje wam się to podejrzane?
- Zasadniczo... Dziewczyna coś wspominała o nim ale nie spojrzałem na to z tej strony - westchnął UE ze stoickim spokojem.
- Że co przepraszam?! - oburmuszyłem się - [T/I] rozpłynęła się w powietrzu, a ty takie istotne fakty olewasz?!
- Spokojnie - Chiny poklepał mnie po ramieniu - kłótnie nie są potrzebne. Musimy sprawdzić ten trop jak najszybciej dopóki jeszcze nie mamy końca świata!
- Końca... Świata? - zapytałem nie rozumiejąc co Chiny ma przez to na myśli.
- Równowaga jest mocno zachwiana. Kraje skarżą się na jakieś dziwne zjawiska, jak na przykład czas, Polska leży już w domu zobolały, ah... Dopóki jeszcze Niemcy jest na nogach to ma to wszystko pod kontrolą, ale sam długo nie da rady! Musimy znaleźć szybko [T/I] i zamienić ją w kraj! - momentalnie zrobiło mi się gorąco... Z resztą, chyba nie tylko mi. Na chwilę całe biuro stało się bordowe jakby ktoś rozwinął na szybach wielką czerwoną roletę. Jak się okazało coś w rodzaju "planety" (jeśli tak mogę to nazwać) przeleciało niezbyt szybko przez niebo rzucając na cały nasz świat bordowe światło.
- Co to do cholery było?! - zapytałem przerażony spoglądając na Chiny.
- Rzesza... Boże nie wiem! Nigdy wcześniej takiego czegoś nie widziałem! - chłopak spojrzał równie przerażony na UE - dzwoń do Egiptu do cholery! Jak będziemy tak stać z założonymi rękami to wszyscy zginiemy! - Unia nic nie powiedział. Był tak przestraszony, że bez słowa grzecznie posłuchał się Chin i zadzwonił do Egiptu. Boże... Oby trop z Syrią okazał się tym właściwym.

~•~•~•~•~

Jak myślicie? Czy kraje zdążą znaleźć [T/I] przed tragedią? ☺️🤭

PS. We all know...

~1337 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro