Pożegnanie...?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Twoja per.

Wróciliśmy do Europy. Ja poszłam do siebie do pokoju by podładować telefon, natomiast Polska razem z Niemcami udali się do salonu. Usiadłam sobie przy oknie aby trochę porozmyślać. Nagle zauważyłam Japonię, który szedł w stronę naszego domu. Już miałam biec do niego ale zauważyłam, że był odziwo smutny, a skoro tak optymistyczny kraj jak on nie skacze z radości to na pewno stało się coś strasznego. Postanowiłam więc zejść na parter po cichu jak Japonia będzie już w salonie. Nie wiem czemu ale... Czułam, że sprawa, z którą przyszedł tutaj nasz neko, ma związek ze mną. Jak się później okazało, miałam rację. Gdy Japonia wszedł do salonu, zakradłam się i stanęłam tuż obok wejścia do tego pomieszczenia.
-Konnichiwa... -powiedział Japonia.
-Dzień dobry Japonio... Coś się stało? -zapytał Polska.
-Tak... Zrobiłem już ten portal więc... Nie zostało wam zbyt wiele czasu... Radziłbym, abyście już się powoli zbierali.
-Już...? -usłyszałam drżący głos Niemiec. Dalej nie słyszałam rozmowy... Tak szybko...? Ale ja... Nie chce... Nie wiem nawet kiedy się rozpłakałam. Płakałam do tego stopnia, że wszyscy mnie usłyszeli.

Per. Polski

O nie... To [T/I]... Musiała wszystko słyszeć. Razem z Niemcami i Japonią wybiegłem na korytarz i natychmiast przytuliłem swoją małą córeczkę. Próbowała coś powiedzieć, ale płacz jej na to nie pozwalał. W krótce ja też zacząłem szlochać. Wziąłem moją małą obywatelkę na ręce i zaniosłem do jej pokoju po drodze patrząc na chłopaków. Niemcy, pomimo tego, że uważa się go za twardziela, płakał jak małe dziecko, natomiast Japonia klepał go lekko po ramieniu sam powstrzymując się od łez. Gdy już byłem na miejscu, położyłem [T/I] na łóżko i usiadłem blisko niej.
-Ciiii... będzie dobrze... -mówiłem głaskając mojego skarbka po główce.
-Tato... Ale... Ja nie chce...
-Wiem... Ale musisz. Twoi prawdziwi rodzice się martwią...
-Wy jesteście moimi prawdziwymi rodzicami... -te słowa spowodowały, że ponownie poczułem napływ łez. Pokochałem ją od pierwszego dnia i troszczyłem się o nią jak o swoje własne dziecko, pomimo tego, że była człowiekiem... A teraz miałbym ją od tak oddać? Tak wiele razy straciłem coś, co było dla mnie cenne... Nie mogłem pozwolić jej odejść! Ale... Co jeśli zrobię jej krzydę? Zmarnuje jej przyszłość? Normalne życie?
-Tatusiu...
-T-tak skarbie...?
-Nie chce was opuszczać... Kocham cię...
-Też cię kocham słońce... -nie wytrzymałem... Przytuliłem ją mocno i się rozpłakałem. Moje dziecko... Moje kochane dziecko...

Per. Niemiec

-MUSI BYĆ JAKIEŚ INNE ROZWIĄZANIE!
-N-niemcy... Uspokuj się... - chodziłem po całym korytarzu histeryzując. Szczerze? Współczuje Japonii, że musiał patrzeć na mnie w takim stanie. Ostatni raz tak się zachowywałem jak straciłem swoją siostrę... Nie chiałem by podobna sytuacja się powtórzyła... Wkońcu usiadłem na schodach i zacząłem płakać...
-Meine Tochter... (Moja córka...)
-N-niemcy?
-Nein...
-Niemcy proszę... Uspokój si-
-Ich werde meine Tochter nicht gehen lassen!! (Nie pozwolę mojej córce odejść!!) -wstałem znowu i zacząłem krzyczeć na Japonię jakby to było jego wina... On natomiast tylko przytulił swój ogon i się rozpłakał.
-Japonia...? Ojejku stary no... Przepraszam... Poniosło mnie... -przytuliłem chłopaka.
-Mnie to też boli... Ale tak trzeba było zrobić...
-Rozumiem Japonio... Rozumiem... Za ile mamy być przy portalu?
-Za jakąś godzinę... Portal zamyka się o 12:30 ale lepiej żebyście byli o 12... Każdy chce pożegnać naszą perełke...

~Time skip bo mam lenia~
~12:00~

Twoja per.

Niestety nadszedł ten moment... Pożegnanie... Czy ja naprawdę muszę? Tak bardzo nie chcę. To tutaj mam przyjaciół i rodzinę... Nie tam! Po drodzę błagałam wszystkich abym została. Obiecywałam, że już nigdy nie ucieknę z domu do lasu ani tego podobne... Ale nic z tego... Ciągle słyszałam "to wszystko dla twojego dobra". To ma być moje dobro? Z dala od szczęścia? Żyjąc w ciągłym strachu? Eh... Stanęłam na środku placu, gdzie już raz na zawsze miałam pożegnać moich przyjaciół. Rozejrzałam się do okoła... Byli wszyscy... Ci których poznałam, jak i obce mi kraje... Cały świat zszedł się aby powiedzieć mi "żegnaj". Spojrzałam na Polskę i Niemcy... Próbowali się uśmiechać ale... Po ich policzkach leciały słone łzy. Dalej był RON... Podszedł do mnie, pocałował w czoło i wręczył mi husarskie skrzydła, które sam mi zrobił. Następnie był USA... Ten tylko mnie przytulił, założył mi swoje okulary i się rozpłakał.
-Y-you... You won't forget about me... Right?
-O-oczywiście, że nie zapomnę... Przyjacielu...
Żegnałam tak się prawie z każdym. Ostatecznie miałam okulary przeciw słoneczne od USA, skrzydła RONa, uszatkę Rosji, kokartkę Białorusi, kwiaty od Ukrainy, kawaii uszka od Japonii, krzyżyk na szyję od Polski i kolejne okurary od Niemiec. Ale to nie koniec. Przyszedł III Rzesza z ZSRR... Zachowywali się... Dziwnie... Jak nie oni... Widać, że płakali... Z resztą... Nadal z ich oczów leciały łzy. ZSRR pocałował mnie w policzek i dał mi malutki sierp z młotem, natomiast nazi... Przyczepił mi po lewej stronie niemiecki krzyż...
-Wiem, że jesteś Polką... I wiem, że może cię to urazić ale...
-Będę dbać o niego! -Rzesza spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem. Nie spodziewał się, że mała polska patriotka, nie wyrzuci niemieckiego, czarnego krzyża, który kojarzy się z II wś. Wziął mnie pod brodę i... Po raz ostatni pocałował.
-[T/I] już czas... -powiedział zrozpaczony Japonia. Ja bez słowa podeszłam do portalu. Jeszcze raz spojrzałam na wszystkich... To... Bolało... Ludzie, którzy zobaczyli we mnie więcej niż żałosną dziewczynę.. Którzy we mnie wierzyli... eh... Mam ich zostawić? Japonia zaczął odliczanie od 10. Polska nie wyrzymał i mnie jeszcze przytulił... Niemcy też... Moi ojcowie przytulali i płakali razem ze mną przez te 10 s.
W końcu było 3

2

1

I...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Polsat :3
Wieeeeeem też was kocham
Powiem wam że... Popłakałam się jak to pisałam. Następny rodział postaram się jak najszybciej napisać! Dobranoc!

PS. Przepraszam za błędy!

~929 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro