Przemyślenia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Time skip~

Twoja per.

Następny dzień przywitał nas chłodnym i deszczowym porankiem jednak to nie wpłynęło ani trochę na nastrój Polski.

- Od razu zaznaczę, że to nie jest złe, ale możesz mi powiedzieć czemu jesteś taki szczęśliwy? - zapytałam nieco zdziwiona. Było pochmurno, zimno, a deszcz padał z każdą minutą coraz mocniej. Gdyby tego było mało, akurat szliśmy do sklepu po niewielkie zakupy.
- Lubię deszcz - uśmiechnął się opatulając mnie swoim skrzydłem - no i muszę się pochwalić tym, że dostałem podwyszkę wczoraj. Jeśli dobrze pójdzie to wyjedziemy gdzie tylko chcesz na wakacje.
- Cóż... W świecie ludzkim wyjechanie gdziekolwiek ma większy sens niż tutaj - zaśmiałam się. No bo... Wyobraźcie sobie wyjazd w Bieszczady albo nad morze. Tutaj nie mogłam zwiedzić żadnych miast, ponieważ zawsze miałam całą Polskę na wyciągnięcie ręki. A wyjazd za granicę? Mieszkałam z Niemcami, Węgrami, a nawet Rzeszą i ZSRR na raz! Jedynie mogłam zwiedzić kontynenty, a nie miasta czy kraje.
- Wiesz... Wyjechać możemy na inne kontynenty - o tym właśnie wspomniałam - ewentualnie możemy wyskoczyć do świata ludzkiego - odparł Pol zatrzymując się wraz ze mną pod daszkiem przy sklepowych drzwiach i popatrzył mi prosto w oczy. Wyglądał tak jakby bał się mojej reakcji, a jego dobry humor na chwilę zniknął. Wiedział doskonale, że nie chciałam tam wracać. W końcu tu było mi lepiej nawet jeśli miałam fajne i mniej fajne przygody nie z tej ziemi - oczywiście nie na zawsze! Będziemy tam wszyscy razem i po wakacjach wrócimy, także wszyscy razem!
- Rozumiem Polska, spokojnie - powiedziałam posyłając uśmiech na co ten odetchną z ulgą.
- Nie jesteś więc zła na mnie za ten pomysł?
- Skąd! Wiem, że czasami robicie sobie wypady do naszego świata i zasadniczo się nie dziwię. Nasz świat jest ogromny w porównaniu do waszego. Jest sporo ludzi, którzy nawet nie zwiedzili wszystkiego.
- To dobrze... Już się bałem, że cię uraziłem, a w końcu tego nie miałem na celu - odparł kładząc dłoń na moim ramieniu - nigdy bym cię nie oddał nikomu. A teraz chodźmy szybko zrobić zakupy, bo zaraz będziemy wracać do domu w totalnej ulewie!

Per. Rosji

Stałem przy otwartym oknie patrząc na padający deszcz i co chwila brałem łyk piwa. Wczorajsza libacja skończyła się odziwo nie na opierniczeniu przez ojca, a gdzieś pod mostem wraz z Serbią. Stety lub niestety znalazł nas tam Jugosławia, który akurat wyprowadzał psa i przechodził właśnie obok. Co za wstyd... Dzisiaj po przebudzeniu się starałem sobie wszystko przypomnieć i poukładać. Może i na tym by się skończyło ale naszło mnie na dość poważne przemyślenia... To z kolei zmusiło mnie do wzięcia, dość mało procentowego, piwa.

- Przeziębisz się - do pokoju z lekkim uśmiechem weszła Białoruś.
- Zimno mi nie straszne - spojrzałem przelotnie na nią po czym wróciłem do oglądania deszczu.
- Jesteś tylko krajem tak czy siak i nawet z dobrą odpornością musisz o siebie dbać - powiedziała siadając na starym obdartym taboreciku niedaleko mnie - a ty co taki? Kaca masz? - zapytała po chwili.
- Nie... Chociaż trochę głowa mnie boli, to muszę przyznać bez bicia, ale... Myślę.
- Wow... Jednak masz mózg - zaśmiała się, a ja posłałem mordercze spojrzenie - spokojnie! Żartuję tylko przecież.
- Ta...
- Lepiej mi powiedz co ci tak zaprząta ten twój łepek - wziąłem kolejny łyk piwa i zacząłem się zastanawiać czy obarczać tym też Białoruś, ale nic innego mi nie przechodziło przez myśl.
- [T/I]... - westchąłem.
- Rezygnujesz z niej? - powiedziała dość radosnym głosem - czy myślisz, że ja zrezygnuję? Jeśli chodzi o to drugie, to zapomnij, że to zrobię.
- Nie o to chodzi - mruknąłem po czym odsunąłem prawie pustą puszkę.
- To niby o co?
- Myślisz, że... Ojciec leci na [T/I]? - zapytałem, a Beli niemal natychmiast nieco spoważniała.
- Skąd ta myśl?
- Wiesz... Nieraz widziałem jak się do niej odnosi... Wpierw myślałem, że po prostu chce być miły, że [T/I] wywarła na nim dobre wrażenie i dlatego chce się pokazać z jak najlepszej strony, aby mieć ją w razie czego po swojej stronie, a może nawet pomóc któremuś z nas się do niej zbliżyć ale... To trochę idzie za daleko - popatrzyłem na siostrę. Ta natomiast miała opartą głowę na rękach i wbitym wzrokiem w drewianą podłogę zdawała się analizować wszystko co powiedziałem.
- Cóż... - zaczęła po chwili - słyszałam coś od Francji...
- To znaczy? - odparłem zaciekawiony odwracając się całkiem do Beli.
- Na tym piżama party słyszałam, że plotkowała z dziewczynami o [T/I]. Mówiła, że nie jest nawet krajem, a i tak każdy na nią leci włącznie z komuchem. Dodała, że będę miała z nim wesoło. Olałam to, bo myślałam, że chodziło o ciebie, w końcu nie raz otrzymywałeś przydomek "komuch", a szczególnie z jej strony.
- Coraz bardziej gra mi ta dziunia na nerwach - warknąłem - mogłaby się w końcu zainteresować swoim życiem. Sam nie jestem święty i też zdarza mi się komuś dupę obrobić jak chyba każdemu, ale ona przegina! To typowa plotkara, przy której trzeba uważać na słowa i czyny! Ale... Co jeśli nie mówiła o mnie tylko o naszym ojcu?
- Od Francji się nie dowiesz, a nie daj Boże dasz jej kolejny temat do plotek.
- To skąd mam się dowiedzieć? - zapytałem lekko załamany.
- Hm... Może Japonia coś wie? On też jest obeznany podobnie jak ona!
- Już widzę jak mnie przyjmuje z otwartymi ramionami po wczorajszym... - odparłem.
- Wiesz... Jeszcze zostaje Rzesza... Albo Polska.
- O nie, nie, nie... Do nazisty nie pójdę, a Pol definitywnie odpada!
- Nie dziwię się. Rzesza raczej jakby nawet wiedział to by nie powiedział, a Polska zacznie się dopytywać o wszystko ze względu na [T/I] - odparła Beli. Popatrzyłem za okno ponownie na deszcz, który padał już coraz mniej po czym westchnąłem.
- Dobra... Idę do Japonii... Jakoś go może udobrucham - rzekłem.
- Powodzenia! - krzyknęła Beli gdy wychodziłem z pokoju.

~Time skip again~

Twoja per.

Stałam właśnie w kuchni i robiłam gorącą herbatę zarówno dla mnie jak i Polski. Reszty nie było w domu. ZSRR wyszedł na chwilę po nowe części do "mojego" czołgu, abym rzekomo się nie wstydziła jeździć takim zgredem, a Niemcy udał się z Węgrami do Austrii. A Rzesza? No właśnie...

- A gdzie naziuch? - zapytałam niosąc herbaty już do salonu gdzie w spokoju na kanapie siedział Polska.
- A nie wiem - odparł - szczerze to od paru dni wydaje się taki odcięty od rzeczywistości.
- Czyli nie tylko mi się tak wydaje... - westchnęłam poczym usiadłam obok niego i podałam herbatę.
- Cóż... Myślałem, że może chodzi o Faszystę, ale wczoraj spotkałem Włochy i powiedział mi, że z jego ojcem jak na razie jest dobrze. Co prawda się nie wybudził, ale jego stan jest stabilny. To musi chodzić o coś innego - rzekł Pol. Ja natomiast wzięłam łyk herbaty i spuściłam na chwilę wzrok z niego aby wszystko sobie przemyśleć... Oczywiście wiedziałam co jest tego przyczyną, ale nie wiedziałam jak rozpocząć rozmowę na ten temat z Polską.
- Myślisz, że Rzesza mógłby coś złego zrobić? - zapytałam dość głupio.
- Zależy co masz konkretne na myśli. Rzesza bez leków może wymordować wszystkich więc raczej tak - powiedział.
- Ale chyba taki nie był od zawsze, prawda?
- No... Nie. Kiedyś był zupełnie inny. Taki... Kochany i radosny. Oczywiście miał swój temperament i nie raz zdarzało mu się buntować, nawet będąc już ojcem dwójki dzieci. Odstawał od tej całej niemieckiej rodzinki... Miał swój własny świat. Ale... Przyszedł czas, że wszystko się wywróciło do góry nogami... I ja między innymi też to odczułem. Jeszcze chwilę przed odzyskaniem niepodległości miałem zaszczyt doświadczyć tego chłodu od niego. Był... Chamski. Po wyprowadzce niewiele go widziałem. Ludzie mówili, że popadł w depresję i to rzekomo przez Cesarstwo Niemieckie, bo niby chce oddać pełnie władzy Weimarowi. A potem? Myślę, że się domyślasz.
- Weimar zniknął razem z żoną Rzeszy, a chwilę potem ten zaczął swoje rządy.
- Dokładnie. Wtedy już był w złym stanie psychicznym, a Hitler idealnie to wykorzystał. Nie trudno więc było Rzeszy rozpętać wojnę. Teraz wiadomo czemu tak zrobił... Ma leki i wszystko jest pod kontrolą, ale i tak musisz wiedzieć, że ten Rzesza, którego ty znasz to nie ten, którego ja poznałem. On już nigdy nie będzie taki sam - westchnął - chociaż przyznam, że przy tobie odzyskuje dawne kolory.
- Czyli podsumowując... Rzesza niemógłby niczego złego zrobić, ani przed wojną, ani po wojnie - powiedziałam, a Pol lekko kiwnął głową.
- Chyba, że zrobił coś dosłownie chwilę przed wojną. Jak już wspomniałem, był on i chwilę przed moim odzyskaniem niepodległości dla mnie chłodny, widać było, że coś jest z nim nie tak, ale czy by coś złego zrobił... Nie wydaje mi się. Dużą rolę w zrobieniu z niego potwora odegrał Hitler - odparł popijając herbatę. No już nie miało sensu... Wychodziłoby na to, że albo Polska czegoś o Rzeszy nie wie, albo Weimar kłamie. Tylko... Jeśli by kłamał... To dlaczego? Czemu miałby nastawiać kogokolwiek, w tym przypadku mnie, przeciwko własnemu bratu? Jaki miałby w tym cel? - a czemu się w ogóle oto pytasz? - oderwałam się z myśli i popatrzyłam na Polskę.
- Ah... Nic takiego zasadniczo. Słyszałam po prostu od jakiś starych kobiecinek, że mówiły coś o Rzeszy i jak w ogóle Polska może z nim mieszkać, w końcu już i nawet przed wojną tyle rzeczy nawywijał - skłamałam, ale najwidoczniej Pol wszystko połknął.
- Aj te babska. Nie wiedzą co i dlaczego, a i tak wtrącą swoje pięć groszy. Nie słuchaj ich - zaśmiał się.
- Nie zamierzam, ale po prostu chciałam się z czystej ciekawości zapytać - uśmiechnęłam się i skosztowałam herbatki. Nie chciałam mówić o rozmowie z Weimarem ze względu na nadopiekuńczość Polski. W końcu... Po co miałby się denerwować niepotrzebnie? I tak już dużo zjadł nerwów przeze mnie.

Per. Rosji

Stałem pod domem Japonii z nadzieją, że może on mi pomoże rozwiać wszelkie wątpliwości. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem w drzwi.

- Konichi- oh... To ty - powiedział z miną jak srający kot przez płot.
- A no ja, słuchaj - mówiąc to wparowałem do środka, co nie do końca podobało się uszowatemu - potrzebuję pomocy.
- Wpierw mnie upijasz, a potem oczekujesz ode mnie pomocy?! - krzyknął wyraźnie oburzony.
- Słuchaj ja rozumiem, że wczorajszy pomysł nie był zbyt najlepszy... Ale to głównie chodzi o [T/I] - na te słowa neko podniósł nieco uszy.
- Coś jej się stało? - zapytał.
- Nieeee. Chodzi mi bardziej o nią i ZSRR - powiedziawszy to usiadłem na stromych schodkach na przedpokoju.
- O! - uszy Japonii stanęły na baczność niczym Niemcy przed tym wąsatym dziadem, a ogon zaczął się wić energicznie po podłodze jak wąż na sterydach. Jego ekscytacja mnie zawsze rozpieprzała na kawałki ale z czasem zdołałem przywyknąć do jego niekiedy dziwnych reakcji. O ile nie lubiłem furry, tak Japonia zdobył moją akceptację zasadniczo nic takiego nie robiąc - "zakochany w dziewczynie syna"!
- Czekaj... Co...? - odparłem z lekkim zdziwieniem.
- Nie, nie, nie... Mało kreatywne... "Jak stary zajebał mi laskę"!
- Japonia?
- No pomóż! - krzyknął szybciutko do mnie podbiegając.
- Ale o co ci teraz chodzi?
- Tytuł mangi!
- Japonia do chuja! To jest poważna sprawa!! - zmarszczyłem nieco brwi przez co ekscytacja mu przeszła.
- No dobra...
- A więc odpowiesz mi? - zapytałem na co ten tylko spojrzał w innym kierunku. Miałem nadzieję, że zaprzeczy mym dopuszczeniom ale szanse na to malały z każdą sekundą. Czy mój ojciec... I ja... Serio zakochaliśmy się w tej samej dziewczynie...?

~•~•~•~•~

Ciąg
Dalszy
Nastąpi
Oczywiście ;)
Taki mały Polsat ale raczej odpowiedź na te pytanie zna każdy. Ciekawe tylko jak na to zareaguje Rosja i co będzie chciał z tym zrobić. Odpuści czy jednak będzie walczył do końca?

PS. Za błędy przepraszam, poprawię później ;) Jak zazwyczaj

~1842 słowa~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro