Spotkanie po latach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Twoja per.

To jest moja szansa! Poczekałam chwilę aby mieć pewność, że nie ma już go pod drzwiami i podeszłam do wyjścia. Delikatnie pociągnęłam za klamkę. Tak jak myślałam, ten debil nie zamknął mnie na klucz. Ostrożnie popchełam drzwi i wychyliłam. Słyszałam go na dole. Po odgłosach towarzyszące jego nuceniu stwierdziłam, że jest w kuchni i coś gotuje. Świetnie! Wyszłam więc z pokoju i po cichu zeszłam na dół. Drzwi frontowe były idealnie na przeciwko mnie ale niestety zaraz obok nich po prawej była kuchnia, w której był Włochy. Musiałam więc działać szybko ale ostrożnie.

Per. Polski

-Musimy zdjąć odciski palców aby mieć 100% pewność, że to nie ty - UE spojrzał na Włochy - potem pomyślimy co dalej. - walnąłem w te jego "idealne" biureczko.
-No chyba cię coś boli! - wykrzyczałem wstając przy tym z krzesła - Nie mamy czasu, rozumiesz?! - UE miał już coś powiedzieć gdy zadzwonił do niego telefon. To był Ukraina z wiadomością, że znalazł Rosję i Japonię całych i zdrowych. O tyle dobrze... Ale co z [T/I]?
-Więc Russia i Giappone uciekli, tak? - powiedział Włochy po zakończeniu rozmowy na co UE skinął głową - Nie chce wam nic mówić ale jeśli ojciec to zauważył to mógł już uciec z tą dziewczyną.
-Skąd wiesz? - zapytał Niemcy.
-Po prostu go znam... On zawsze ma plan więc z całym szacunkiem UE ale tu się zgodzę z Polską, że nie mamy czasu! No chyba, że tamten nic nie zauważył, to może jest w domu - w tym momencie wszedł jeden z policjantów.
-Unio Europejsko! Melduję, że dom Włoch jest pusty!
-Przyjąłem... Powiedz reszcie, żeby już nie szukali Rosji i Japonii. Aktualnie są w domu Polski, ale za to możesz zorganizować im lekarza no i oczywiście tam jechać ze Szczurem aby zpisać zeznania od nich. No i oczywiście nie zapomnij, żeby zaproponować im psychologa.
-Tak jest szefie! - policjant wyszedł z pomieszczenia, a my spojrzeliśmy się na Unię, który łączył informacje. Swoją drogą policja UE zachowuje się przy nim jak wojsko (można powiedzieć, że nieźle wytresował psy, hehe. Nie no, żartuję).
-A nie mówiłem? - powiedział po chwili Włochy - Musimy działać szybko!
-Dobra niech wam będzie! Ufam wam a w szczególności tobie Włochy. Jeśli coś kręcisz to uwierz mi, że pożałujesz tego.

Tak więc szybko się zebraliśmy i wyszliśmy z biura. UE zwołał telefonicznie jeszcze jeden oddział aby przeszukał Europę wschodnią w celu znalezienia [T/I] i faszystowskich Włoch. Włochy natomiast powiedział, że jego ojciec ma malutki domek w środku lasu w Ameryce Południowej. Co prawda to nie jest blisko ale tu chodzi o życie mojej córki! Wsiedliśmy więc do samochodu UE i szybko ruszyliśmy w tamtym kierunku.
Główna droga do Ameryki Południowej prowadziła jedynie przez Amerykę Północną. Oczywiście jeszcze jest druga droga prosto tam, ale niestety zajęłaby nam dużo czasu, ponieważ, pomimo tego, że jest krótsza, to jest wiele na niej przeszkód zaczynając od dziur, a kończąc na, przykładowo, miejscach, gdzie spokojnie można się wkopać. Żeby przejechać tamtędy trzeba naprawdę uważać i jechać mega powoli, a co za tym idzie cała droga zajmuje w sumie więcej czasu.
Gdy tak jechaliśmy zadzwoniłem do USA aby zorganizował policję i zaczął tam poszukiwania. W końcu obie Ameryki leżą bardzo blisko siebie.

Twoja per.

Ostrożnie zajrzałam do kuchni aby upewnić się, że Włochy mnie nie zauważy. Stał bokiem więc przejście było bardzo ryzykowne ale zaraz po tym odkręcił się tyłem. Idealnie! Na trzy... Dwa... Jeden... Teraz! Przemknęłam się po cichu obok kuchni. Serce waliło mi jak młot ale częściowo odetchnęłam z ulgą. Każdy czasami potrzebuje trochę adrenaliny ale bez przesady! Dobra! Nie ważne! Drzwi! Szybciutko podeszłam do nich. Nie przemyślałam czy będą otwarte czy nie... Debilka! Ale jeśli będą zamknięte to wrócę do pokoju i obmyślę inny plan. Albo schowam się w tej wielkiej szafie obok! Na szczęście były otwarte. Boże! Dziękuję! Wyszłam na zewnątrz i dopiero tam zobaczyłam, że nie mam butów. No tak... Przecież byłam tylko w lekkiej białej koszuli do spania, bo przypominam, że miałam tylko umyć się, ubrać, obejrzeć film, a na koniec odetchnąć świeżym powietrzem i iść spać... Dobra, nie ważne. Przeżyję. Będę patrzyła pod nogi, żeby czegoś nie nadepnąć i będzie git!
Zbiegłam więc szybko z ganka po trzech malutkich schodkach i ruszyłam truchtem przed siebie. Byłoby idealnie gdyby nie on...
-Aniołku! Nie uciekaj! - krzyknął nie kto inny jak Królestwo Włoch. Nawet nie oglądałam się do tyłu tylko zaczęłam biec szybko przed siebie. Dodatkowo nie przeszkadzało mi to, że nie mam butów. Wolałam już nadepnąć jakiegoś węża niż zostać złapana przez tego psychopatę! Tylko gdzie ja dobiegnę? Nie ważne! Ważne, żeby mu uciec! Spojrzałam za siebie. Bieg za mną z jakąś strzykawką. Kolejny środek usypiający?! On chce mnie nimi zatruć czy co?! Biegliśmy tak przez jakiś czas aż w końcu samoistnie zaczęłam stopniowo spowalniać. Nie chcę szlak! Ten typ nie odpuszczał! Próbowałam go zgubić ale to na nic! Nagle zobaczyłam koniec lasu, a za nim Amerykę, który rozmawia przez telefon i... Rzeszę? Co on tu robił?! Mniejsza z tym!
-RZESZA! POMOCY! - krzyknęłam i zaraz po tym poczułam uścisk włoskiego faszysty oraz ukucie. Patrzyłam się cały czas w ich stronę. Usłyszeli mnie i zaczęli się rozglądać. Chciałam jeszcze raz krzyknąć ale Włoch wszystko tłumił. Z resztą... Zaraz po tym zasnęłam...

Per. Rzeszy

~wcześniej~

ZSRR zajął się swoim synem oraz Japonią, a ja natomiast udałem się na spacer aby pozbierać myśli. Miałem nadzieję, że zamiast Rosji i uszatego będzie jeszcze [T/I] ale niestety myliłem się... Pokręciłem się po parku po czym poszedłem w stronę biura Unii Europejskiej. Nie mogłem tak siedzieć i czekać... Musiałem działać! Może UE potrzebuje pomocy? Pod budynkiem spotkałem Francję, która akurat wychodziła.
-Bonjour Rzesza! - krzyknęła.
-Ta... Hallo... - powiedziałem coś od nie chcenia.
-Coś się stało? - denerwowała mnie ta dziewczyna. Oczywiście była mądra, pomocna i nawet nie brzydka ale za to ciekawska, a jej ukochanym zajęciem po za modą było rozsiewanie plotek.
-Nie. Jest całkiem ok.
-Pewnie chodzi o tą dziewczynę, co nie?
-Odczep się ode mnie - już miałem iść ale...
-Porobiło się i to nieźle! Podobno to nie Włochy porwał ją a jego ojciec! - spojrzałem na nią z ciekawością na co ona się uśmiechnęła tylko dumnie.
-Mów wszystko co wiesz.
-A więc! - i zaczęła opowiadać o tym, jak to się okazało, że Włochy nic nie zrobił, a za tym wszystkim stoi Królestwo Włoch. Na koniec jeszcze dodała, że słyszała rozmowę policjantów, z której dowiedziała się, że w domu Włoch nie ma nikogo. Jeden z nich po tym udał się do UE.
Poprosiłem wtedy Francję o pożyczenie samochodu. Ta na szczęście się nie dopytywała po co tylko dała kluczyki. Chyba domyśliła się, że mogę mogę wiedzieć gdzie ich szukać. W końcu to mój stary "przyjaciel". Zabrałem kluczyki i wsiadłem do auta po czym ruszyłem.
Faszysta na pierwszy rzut oka może nie wydawać się taki jak ja (oczywiście mam tu na myśli siebie z czasów wojny) jednak dużo nas łączyło, a szczególnie jedna rzecz - dążyliśmy do celu za wszelką cenę. Jednak w tych celach akurat była mała różnica. Ja chciałem podporządkować sobie całą Europę, a dla niego ważniejsza była miłość. Romantyk... Trochę przerażało mnie to jak on opowiadał o tym jak chciał znaleźć swoją partnerkę na życie. O ile samo zakochanie się było dość oczywiste to dalsza część już nie do końca.

~ flashback ~

-Rzesza! - krzyknął Włoch - Chodź, zobaczysz balkon!
-Ty w tym małym drewnianym gównie masz nawet balkon? - powiedziałem dość znudzonym głosem... Naprawdę wolałbym już iść spać. W końcu jutro miałem zobaczyć z samego rana sytuację na froncie.
-To nie jest gówno! To moja mała oaza spokoju~ I tak! Mam balkon! - Włoch oparł się o barierkę - Już to widzę... Po wspaniałym miesiącu miodowym, który spędzimy w świecie ludzkim przyjedziemy tutaj odetchnąć i będziemy planować nasze dalsze życie... Dzieci... Ogród za domem...
-A ten znowu swoje... - zapaliłem papierosa i także oparłem się o barierkę - Ty nawet nikogo na oku nie masz! Po za tym nie jesteś za stary?
-Przypomnę ci, że mam tyle samo lat co ty i w podobnym wieku zostałem ojcem! Na dodatek samotnym niestety...
-No mi też moja "żona" przy dzieciach nie pomogła. Stwierdziła, że jest lezbą, spakowała rzeczy i tyle ją widziałem... Skoro nią jest to czemu w ogóle została moją żoną?
-A mnie suka zdradziła... Ale nadal wierzę w miłość! Znajdę jeszcze kogoś idealnego! Wyjątkowego!
-A jak ta osoba cię nie pokocha? - spojrzałem na niego jednocześnie zaciągając się ponownie papierosem.
-To ją porwę. Udowodnię jej, że jestem idealny i zrobię dla niej wszystko! - nawet się na mnie nie spojrzał tylko wszedł do domu śmiejąc się przez drogę. Ja stałem trochę wryty. Na bank żartował.

~ koniec flashbacku ~

Jak widać nie żartował... Znalazł idealną kandydatkę na swoją żonę i postanowił ją porwać! Nie mogłem na to pozwolić! Gdyby to była inna dziewczyna to pewnie bym na to machnął ręką, chociaż nie popierałbym tego ale akurat ONA była dla mnie ważna... To MÓJ IDEAŁ!
Po jakiś ≈30 minutach znalazłem się w Ameryce Północnej a dokładniej na granicy między Ameryką Południową. Natknąłem się na USA, który spacerował. Pomachał do mnie. Postanowiłem z nim porozmawiać więc w tym celu zaparkowałem niedaleko i wysiadłem. Kto wie... Może coś widział?
Nie wydawał się szczęśliwy... Czyżby jemu też zależało na [T/I]? Niby to nic złego... Gorzej jak też się w niej zakochał. Nagle naszą rozmowę przerwał telefon USA. Dzwonił Polska.

~teraz~

-RZESZA! POMOCY! - usłyszałem znajomy mi głos. Z resztą nie tylko ja... USA także zaczął się rozglądać. Ja od razu spojrzałem się w stronę lasu i szukałem wzrokiem mojego aniołka. Jest! I nie tylko ona...
-USA! SZYBKO ZA MNĄ! - szturchnąłem młodego i ruszyłem na pomoc mojej kruszynie.
Ten jebany makaroniarz na mój widok się przestraszył i próbował wziąć [T/I] na ręce ale uniemożliwiłem mu to sprzedając mu soczyste uderzenie z pięści w mordę.
-To za Japonię - złapałem go za kołnierz i powtórzyłem czynność - to za Rosję - przywaliłem mu znowu tylko tym razem z całej siły a na koniec kopnąłem w brzuch - a to za moją [T/I].
-Boże... Stary... - Włoch zwijał się z bólu na ziemi - Mówiłem ci... Że chcę znaleźć kogoś... Udało mi się to w końcu! - posłałem mu mordercze spojrzenie i cofnąłem się do [T/I]. Boże... Moje biedactwo...
-Uśpił ją... - powiedział USA trzymając i gładząc jej rękę.
-Trzeba ją jak najszybciej zabrać do domu - powiedziałem zatroskany lekko przejeżdżając palcem po jej policzku.
-RZESZA UWAŻAJ! - USA szybko przytulił dziewczynę do siebie, a na mnie rzucił się faszysta. Naprawdę?! Za mało mu atrakcji?! Natychmiast wdaliśmy się w bójkę, którą oczywiście wygrałem ja. Nie mam zamiaru chwalić się swoją siłą czy coś... Wygrałem w dużej mierze dlatego, że Włoch po prostu już był trochę skatowany. Obezwładniłem go, zdjąłem swój pasek od spodni i związałem jemu ręce z tyłu.
-USA, zadzwoń po swoich, że masz tego gnoja a ja idę do samochodu z [T/I]. - Amerykanin kiwnął tylko głową i dał mi dziewczynę na ręce. Udałem się więc w stronę auta.
-Moja kruszynka... - powiedziałem czule - Co on ci zrobił... Obiecuję ci, że już nikt nigdy cię nie skrzywdzi... - pocałowałem ją lekko w czoło.
Gdy wyszliśmy z lasu akurat Polska, Niemcy i UE słuchali uważnie Włoch, który tłumaczył im gdzie znajduje się domek jego ojca. Nagle wszyscy spojrzeli w naszym kierunku.
- O Boże! - krzyknął Polska i ruszył ku nam - Mój skarbek! - skrzydlaty rozpłakał się ze szczęścia i ją przytulił. Potem spojrzał na mnie - Dziękuję...
-Oh! Nie ma za co - dziwne słyszeć podziękowania od Polski... W końcu tyle mu zrobiłem... Mniejsza! - Om... USA jest w lesie z Królestwem Włoch. Niech UE tu zostanie, a wy możecie pojechać ze mną.

Tak też się stało. Polska i Niemcy postanowili wrócić ze mną i [T/I] do domu natomiast UE został razem z Włochami. Młody makaroniarz chciał spojrzeć prosto w oczy ojcu i dowiedzieć się, czemu udawał jego. Popatrzyłem na lusterko, w którym widziałem odbicie mojej śpiącej królewny... Wyglądała tak ślicznie. Na dodatek Polska też usnął. Spojrzałem następnie z uśmiechem na syna. Także spał. Lekko pogłaskałem go po nodze. Biedactwa... Odwalili kawał dobrej roboty. Trafiłaś na idealnych opiekunów moja kruszynko. Nagle w samochodzie zrobiło się jaśniej. To słońce wychyliło się w końcu zza chmur przez co jeszcze bardziej się uśmiechnąłem. Teraz będzie już znowu dobrze... A może i nawet lepiej?

~•~•~•~•~

Tadam! Jak się podobało? Rzesza w roli bohatera... Ciekawe, prawda? W każdym razie obiecuję, że już kolejne rozdziały będą zabawniejsze (oczywiście ciekawe też)! Może zrobię jeszcze do tego rysunek... Ale nie dzisiaj. Jestem padnięta. W każdym razie widzimy się w next!

PS. Już wy wiecie za co przepraszam xD

~2050 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro