Zayebałam rolę Dudzie >:D

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Tak, nie mam pomysłu na nazwę więc no)

*Twoja per*

Wstałam dość wcześnie... Bardzo wcześnie. Albowiem była 5 nad ranem... Ostatnimi czasami tak miałam... Potrafiłam położyć się w łóżku o 21, płakać, kręcić się i póbować zasnąć do 23 następnie obudzić się o 3 jednak z powrotem zasypiałam i ostatecznie obudzić się o 5 by znowu pójść spać dopiero około 14.
Wstałam więc ostrożnie tak, aby nie obódzić Polski i udałam się do kuchni. Nie wiem czemu ale w jego domu czułam się o wiele lepiej niż w swoim. Weszłam do kuchni i zaczęłam poszukiwania kubka. O! Jest! Teraz tylko nalać tam wody i się napić. KURWA! Kubek upadł na podłogę i się rozbił przez co najprawdopodobniej obudziłam Polskę, ponieważ słyszałam jego kroki na górze. Postanowiłam posprzątać to ale oczywiście przy okazji skaleczyłam sobie rękę. Syknęłam z bólu i czekałam aż moja ojczyzna do mnie przyjdzie. No i przybył. Od razu jak zobaczyłam do w progu kuchni poczułam kilka łez na swoim policzku.
-J-ja... P-polska... -zaczęłam.
-Ciiii... To tylko malutki wypadek. -Polska uśmiechnął się lekko. -Usiądź przy stole a ja poszukam jakiś opatrunków. -Uczyniłam tak, jak Polska powiedział. Po chwili chłopak usiadł koło mnie i dokładnie opatrzył mi rękę. Nie była to jakaś wielka rana ale też nie była mała. Nie chciałam na to patrzeć więc odkręciłam głowę w stronę okna. Było tak ładnie... Ciemne niebo zamieniało się stopniowo w niebieske a później w pomarańczowo-czerwone. Wszystkie obiekty, które zasłaniały wschodzące słońce wydawały się być czarne. W pewnym momencie spojrzałam się na Polskę. Wyglądało na to, że już skończył opatrywać. Skierowałam więc wzrok na rękę. Była zabandarzowana nie tylko tam, gdzie miałam ranę ale też dalej... Do łokcia. Najwidoczniej odkrył moje rany po żyletce. Szybko położyłam rękę na nogach. Teraz się tylko modliłam aby Polska nie zadał pytania "czemu się tne". Jednak chłopak siedział cicho. Jego usta układały się w lekki uśmiech a oczy były pełne współczucia.
-Cóż... Nie chce cię wypytywać czemu to robisz ale wiedz, że dobrze cię rozumiem... - Polska spojrzał także na swoje zabandarzowane ręce. - Teraz już będzie tylko lepiej!
-S-skoro tak mówisz...
-A teraz idź się ubierz. Twoje ubrania są w szafie w twoim pokoju. -A więc poszłam. W szafie znajdowało kilka ubrań. Wybrałam więc białe spodnie z dziurami na kolanach, czarną bluzę z flagą Polski i znakiem Polski walczącej na niej. Na małym stoliczku znalazłam szczotkę do włosów. Z kąd Polska ma to wszystko dla mnie skoro jeszcze wczoraj przed 22 nie wiedział, że tu wogóle będę? Nie wiem... Ale jakoś mało mnie to obchodziło. Bardziej mnie interesowało to, czemu tutaj jestem. Przeczesałam włosy i udałam się na dół znowu do kuchni. Polska właśnie robił nam śniadanie.

~Time skip~

-A więc- zaczęłam- co ja tu robię?
-Cóóóóż... Powiem ci jak obiecasz że nikomu z ludzi nie powiesz.
-Obiecuje! Po za tym... Nawet nie mam komu powiedzieć.
-A więc... Raz na rok prezydent spotyka się ze swoim krajem w celach politycznych. Wprowadzeniu nowych ustaw i takie tam.
-Ale... Ja nie jestem prezydentem.
-Ah... Wiem... To pomyłka portalu... Pewnie znowu się zepsuł.
-Jak to znowu?
-Ostatnio potral zamiast przeleportować do Rosji Putina to przeleportował psa... I tak kilka razy.
-To dlatego Putin jest ciągle prezydentem Rosji i robi jakieś dziwne rzeczy.
-Taaaaa... Zaatakował Ukrainę bez konsultacji z Rosją.
-Ej... Czyli tak na logikę... ZAYEBAŁAM POSADĘ DUDZIE! AJ EM PREZIDENT BICZ -stanęłam na kanapę i spojrzałam na Polskę, który lekko płakał ze śmiechu.
-Taaaaak... Możesz powiedzieć co chcesz zmienić w kraju... Tylko, błagam cię, poproszę rozsądne propozycje.
-ŚLUBY LGBT SĄ DOZWOLONE!
-No nie wiem czy wszystkim się to spodoba...
-A wycofanie gimnazjów było dla wszystkich fajne?
-No... Chyba nie.
-Właśnie. A. I przywracany gimnazja. No i możemy dać więcej kasy nauczycielom.
-Eh... Na razie to nie jest dobry pomysł ale spokojnie... Będzie kiedyś zrealizowany... Musimy oddać trochę kasy do UE.
-Oh... Ok.
-Coś jeszcze? -Polska znalazł jakiś notesik i zaczął wszystko zapisywać.
-No nie wiem... AAAAALBOOOO- No i zaczęłam podawać jeszcze kilka ciekawych propozycji. Polska nie protestował był wręcz... Zadowolony. W końcu skończyliśmy.
-Byłabyś dobrym prezydentem! -powiedział Polska z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Ja? Nieeeee... Boję się ludzi...
-A my? My też jesteśmy w pewniej sposób ludźmi...
-Wy jesteście inni! Czuję się tutaj bezpiecznie... -lekko się uśmiechnęłam.
-Ale wcale tak nie jest... Świat countryhumans wcale nie jest takie family friendly jak ci się wydaje... Każdy kraj może zaatakować inny... I wogóle... Nawet stare kraje mogą nam zagrażać.
-Stare... Kraje?
-Tak np... -Polska przełknął ślinę- III R-rzesza i Z-ZSRR.
-WOOOOOOW
-Wow? To jest aż takie fajne?
-TAK! Nie? Nie wiem... To jest straszne ale zarazem ekscytujące. Ehhh... Nie ważne... Kiedy mam wrócić do domu?
-A co... Chcesz już wracać?
-NIE! Ale kiedyś będę musiała... Czyż nie?
-Ta...  Zazwyczaj prezyden zostaje u swojego kraju na 7 dni.
-TULKO?! MUSZĘ TEN TYDZIEŃ JAK NAJLEPIEJ WYKORZYSTAĆ! LECE DO JAPONII! Mogę?
-Jasne-
-ASTALAPASTA! -i wybiegłam z domu (oczywiście założyłam po drodze adidasy). Tylko... Gdzie mieszka Japonia? Ah... Głupia jestem... Ich domy napewno są tak umieszczone jak na mapie! Tam jest dom Białorusi... Wystarczy, że pójdę od domu do domu! Po Białorusi jest Rosja... Po Rosji jest już chyba Japonia... Jeszcze po drodze powinnam spotkać dom 2 Koreii. Jestem genialna! UwU

ooooooooooooooooooooooooooooooo

Huhuhuhuh... Nwm co tu napisać ale no.

Hehhe
Hehehhehehe

Hem

To do następnego

~878 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro