"Nikt Cię nie zastąpi"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po raz pierwszy w całym moim życiu czułam tak okropny ból. Taki, który głęboko rani, a nie pozwala zabić, mimo że to jedyne czego w tym momencie pragniesz. Wyglądałam przez okno pędzącego samochodu. Znienawidzony deszcz stał się nagle wiernym sprzymierzeńcem. Wydawał się jakby rozpaczać tak samo jak ja. Swobodnie spływał po szybie jak łzy po moim policzku. "Nikt Cię nie zastąpi" mówił głos wewnątrz mnie, a z każdym kolejnym powtórzeniem wydawał się bardziej uderzać w serce.

Spojrzałam na walizki. Przypomniałam sobie jak zbierałam resztę rzeczy rozrzuconych po różnych zakamarkach pokoju i moment, w którym znalazłam moją figurkę w kształcie nutki z podpisem "Niech twoja muzyka będzie odzwierciedleniem twojej duszy".

Długo zastanawiałam się czy wejść do pokoju Ksawerego. Wiedziałam, że może to zaboleć go o wiele bardziej niż mnie. W końcu położyłam nutkę pod drzwiami i jeszcze raz rozejrzałam się po pustym korytarzu. W dzień pożegnania zawsze panuje tu cisza. Wiedziałam, że tak prędko tu nie wrócę. Gdy weszłam do pustego pokoju po walizki, na łóżku siedziała zdenerwowana Emma. Widząc moją marną posturę szybko wstała i przytuliła mnie i szybko wyszła chcąc ukryć przede mną swoją rozpacz. Przed budynkiem był jeszcze Aleksy. Pamiętam jak złapał mnie za rękę mówiąc te cztery pamiętne słowa "Nikt Cię nie zastąpi". Nie wiem, czy to ze względu na smutek, czy ze względu na to co jeszcze do niedawna nas łączyło, ale coś w środku kazało mi wyrzucić z siebie wszystko co w tej chwili czułam, a nawet zapomnieć o tym, jak bardzo mnie zranił.

Przy samochodzie stały księżna Maria i pani Antonina, które rozmawiały wnikliwie o całym programie. Moja wychowawczyni starała się udawać, że cieszy się z mojej szansy, ale za długo ją znałam by w to uwierzyć. Na myśl o tym, że wyjeżdżam na drugi koniec kraju, najchętniej zamknęłaby mnie gdzieś i ukryła, choć to był jej pomysł, by zgłosić się do księżnej.


Szofer otworzył mi drzwi. Odwróciłam się jeszcze, by ostatni raz spojrzeć na mój "dom". Z dziewiątki domowników tylko osiem machało mi z okien swoich pokoi. Tylko Ksawery nie żegnał się ze mną. Boję się, że go zabiłam, że zabiłam mojego ukochanego brata. Rok temu stracił miłość swojego życia, a teraz ja go opuszczam. Tak bardzo chciałam tam pobiec i przytulić go ostatni raz, ale pani Antonina, która najwidoczniej wyczuła moje zamiary złapała mnie za ramię.


- On Cię kocha. Zresztą jak my wszyscy. Zaopiekujemy się nim, nie martw się.

Przytuliłam ją mocno.

- Dziękuję mamo - powiedziałam bez namysłu. Dopiero później uświadomiłam sobie, dlaczego tak naprawdę użyłam tego słowa. Wsiadłam do samochodu.

- Na pewno zabrałaś ze sobą wszystko? - zapytała księżna.

Pokiwałam głową twierdząco i ruszyliśmy.

Chyba długo siedziałam zapatrzona w mój bagaż, bo Maria z dość zmartwioną miną zaczęła wypytywać czy wszystko ze mną w porządku.


Podróż trwała 6 godzin. Deszcz nie opuścił nas nawet na chwilę. Dopiero jak wjeżdżaliśmy przez bramy wielkiej willi, chmury przestały ronić łzy i słońce delikatnie wyjrzało, jakby ciekawe tego jak zareaguję na nowe miejsce zamieszkania. Wyszłam z samochodu i bez żadnych emocji skupiłam wzrok na jasnofioletowych ścianach budynku, pięknych dużych oknach, ozdobnych balkonach i wielkich drewnianych, pozłacanych drzwiach. Szofer pomógł mi wnieść walizki do domu i zaprowadził do nowego pokoju. Ściany były różowo-srebrne, meble miały beżowy kolor. Wszystko odgrywało rzeźbę idealnej perfekcji. Nie było tu nic zbędnego, co zaburzyłoby ład tego miejsca. Postawiłam walizki obok łóżka i położyłam się. Nawet nie pamiętam, kiedy dokładnie zasnęłam. Wiem tylko, że pragnęłam obudzić się w moim łóżku, w pokoju, który dzieliłam z Emmą. Niestety marzenia pozostały tylko marzeniami.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro