11. Las rąk

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wokół widzę las rąk.

Trochę jak w jakimś koszmarze.

Zabić może jeden błąd.

Dlatego tak często patrzę w kierunku drzew.

Jakbym miał paranoję.

A jestem tylko ostrożny.

Sprawdzam, ile mam zgięć.

Ty się dalej swojej duszy wstydź.

Bo świat wmówił siłę.

Jakby nie mógł polecieć deszcz.

Ja się boję kilku cięć.

Tak jak patrzenia wstecz.

Bo bym zobaczył za dużo błędów.

A chcę widzieć już tylko światło.

Nie chcę czytać bzdur.

Czułem tylko nieśmiałość.

Bo relacje są takie trudne.

Tak jak wspominanie jej głosu.

A stoję wśród drzew.

Czekam na kilka burz.

Aż zagrzmią pioruny.

Takie głośne.

Patrzę już tylko wzwyż.

Zajmuję się już tylko snem.

Bo ostatnio miałem go za mało.

To chyba niezdrowe.

Kierowałem się ku czerwonym światłom.

Jakbym miał się obudzić w mrozie.

A chciałem jeszcze pożyć.

Mogłem nie dostrzec następnego dnia.

Chciałem napisać smutku hymn.

Nie chciałem widzieć tych barw.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro