Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dowiedziałeś się czegoś nowego? – zapytała ze zniecierpliwieniem niska kobieta.
- Niestety nie, pani Catherine – odpowiedział jej 42-letni mężczyzna.
- Daję Ci ostatnią szansę. Jeśli tym razem też ci się nie uda, to wiesz co stanie się z twoją rodziną. Wszystkich pozbędę się w bardzo bolesny sposób- zagroziła mu rudowłosa.
- Tak jest, pani Catherine.
- Zejdź mi z oczu i zdobądź więcej informacji. Nie próbuj nawet się pokazywać jeśli nie znajdziesz sposobu, żeby pozbyć się tego wampira z jej otoczenia. Zrozumiałeś?
- Tak, pani Catherine – odrzekł, po czym wyszedł z małego pomieszczenia, oświetlonego tylko przez promienie księżyca wpadające do środka przez okno.

Po tym jak mężczyzna opuścił pokój, kobieta podeszła do regału z książkami i zdjęła jedną z półki.
Otwierając ją na losowej stronie, natrafiła na pewien przepis stworzony przez jej babcię. Była to receptura na ziołową miksturę powodującą natychmiastowy sen.

*

Przypomniało się jej, jak razem rzucały na ludzi różne zaklęcia i patrzały, jakie wywołują one skutki. W większości przypadków powodowały one pogorszenie się stanu zdrowia lub, tylko kilka razy, natychmiastową śmierć.
Mimo tego, że wiedźmy znane były że swojej złej natury, rodzina Catherine Black odznaczała się niezwykłą okrutnością. Oprócz tego, pochodzili oni z rodziny wyjątkowo potężnej wiedźmy, przez co zawsze stali wysoko w „hierarchii magii”.

*

Była to lista najbardziej wyróżniających się talentem i potencjałem rodzin. Na samym szczycie zawsze widniały nazwiska rodzin Flor i King.
Millie Flor, bardzo uzdolniona czarownica, zajmowała pierwsze miejsce, co było niezwykłym osiągnięciem, a zaraz po niej znajdowała się Rose King. Pochodziła ona z wampirzej rodziny, co dawało jej możliwość przejęcia miejsca Millie, chociaż tego nie robiła. Nie interesowała się czarami, więc doszła do wniosku, że drugie miejsce będzie jej odpowiadać.
Na podium była zapomniana już rodzina wilkołaków. Nikt nie wiedział nic o nich, bo unikali oni kontaktu z kimkolwiek.

"Hierarchia magii” była zbiorem 10-ciu najsilniejszych rodzin z królestwa. Nie był to oficjalny spis, bo ludzie próbowaliby pozbyć się wszystkich z chociażby odrobiną „magicznej krwi”, gdyby się o tym dowiedzieli.
Owy zbiór był przechowywany u pewnej staruszki, którą wszyscy traktowali z szacunkiem. Wiedzieli oni też, że będzie on u niej bezpieczny, jako iż była bardzo utalentowaną czarownicą. Mimo tego, że jej nazwiska nie było na liście, siłą dorównywała rodzinom z około 5-tego miejsca.

*

Spotkania mające na celu sprawdzenie, czy dana rodzina zasługuje na miejsce w „hierarchii” odbywały się raz do roku w miejscu ukrytym przed ludźmi.
Zazwyczaj nic się nie zmieniało, czasami jednak były poruszenia na ostatnich miejscach listy. Zdarzały się nawet przypadki, że rodziny, o których nikt nigdy nie słyszał, zajmowały ósme lub dziewiąte miejsce.

Rodzina Black przeważnie była na szóstej lub siódmej pozycji. Inni cieszyliby się, że mają zaszczyt znajdować się w „hierarchii magii”, ale przodkini Catherine zawsze chciała więcej.
Starannie ukrywała fakt, że tak naprawdę nie jest czarownicą, tylko wiedźmą. Trzymała się z daleka od trzech pierwszych rodzin, bo wiedziała, że zaczęliby oni coś podejrzewać.

*

Zgodnie z przepisami, do rywalizacji o zajęcie miejsca na liście, mogły przystępować jedynie czarownice, wampiry i wilkołaki. Wiedźmom surowo zabroniono brania udziału w spotkaniach, bo ich zamiary były zawsze złe. Jednak przodkini Catherine udało się oszukać wszystkie rodziny o mniejszej mocy i zdolnościach.
Jej celem było dowiedzenie się wszystkiego o członkach „hierarchii” i pozbycie się ich, tak by mogła zdobyć siłę potrzebną do zniszczenia ludzkiej populacji.
Wiedźmy nienawidziły ludzi i od zawsze chciały wymazać ich istnienie.

Chociaż rasy wilkołaków, wampirów i czarownic również nie przepadały za osobami „zwykłej krwi”, to nie darzyły ich nieuzasadnioną złością. Czasami nawet akceptowały one niektórych ludzi i żyły z nimi w zgodzie. Osoby te nazywane były „honorarius”, co oznaczało, że były one dopuszczone do przebywania w gronie „magicznych ras” bez specjalnego pozwolenia. Nie można ich było też zaatakować.

*

Członkami „honorarius” były m.in. osoby z rodziny Millie. Jej mąż Paul zawsze dopingował żonę na spotkaniach.
W tym samym czasie Kai, Ava i Eris spędzali czas w domku starej czarownicy, która bardzo ich lubiła. Dzieci również cieszyły się z jej towarzystwa.

Staruszka miała jeszcze inny powód do spotkań. Mianowicie, widziała ona potencjał w młodych ludziach, szczególnie w najmłodszej dziewczynce . Miała ona świetne predyspozycje do zostania czarownicą.
Dwójka starszego rodzeństwa nie była zdolna do zrobienia niektórych rzeczy, których dokonała Eris. Nie byli oni o to jednak zazdrośni, wręcz przeciwnie. Bardzo się z tego cieszyli i wspierali swoją siostrę.
Starsza kobieta również chwaliła młodą dziewczynę, mówiąc zawsze, że powinna się trzymać razem z rodzeństwem, z dala od kobiety z rodu Black.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro