Rozdział.15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Biegnę najszybciej jak tylko potrafię. Nie odwracam się za siebie. Nie mam na to odwagi. Boję się, że gdy tylko moje oczy spojrzą wstecz wtedy go ujrzę. Co ja mam zrobić? W którą stronę mam uciekać?

Uspokój się idiotko, przecież on ciebie już i tak nie znajdzie.- upomina mnie moja podświadomość

Oddycham głęboko i biegnę dalej. Wszystko będzie dobrze. Dam sobie radę. Znajdę ulicę i wrócę do domu. Szybko spakuje najpotrzebniejsze rzeczy i wrócę do Londynu. Nie powinnam w ogóle stamtąd wyjeżdżać. Lecz tam również grozi mi niebezpieczeństwo. On wrócił i chce mnie z powrotem. Nie mogę do tego dopuścić. Nie pozwolę aby Eric znów mnie skrzywdził. Ucieknę od niego i od Luka. Znajdę na ziemi miejsce, w którym nikt mnie nigdy nie znajdzie. Biegnę już tak z dobrą godzinę, lecz ani myślę się zatrzymywać. Przeskakuje przez wystający korzeń i nie zauważam niewielkiej dziury przykrytej miękkim mchem. Kiedy w nią trafiam moja stopa wykręca się pod nienaturalnym kątem i słyszę odgłos łamanej kość. Z moich ust wydobywa się krzyk a moje ciało upada bezwładnie na ziemie. Po moich policzkach płyną łzy, których w żaden sposób nie mogę zatrzymać. Łapię się za nogę i spoglądam w dół. Przerażenie to jedyne co teraz czuje. Moja kość wystaje z dość głębokiej rany. Oddycham coraz szybciej aby chodzi trochę się uspokoić. Jednak to nie sprawia, że staję się spokojniejsza. Co ja teraz zrobię? Podciągam się rękami do pobliskiego drzewa zostawiając za sobą czerwony ślad. Opieram się o nie delikatnie aby nie zrobić sobie większej krzywdy. Może powinnam spróbować ją nastawić. Zagryzam policzki od wewnątrz i dotykam kość. Kiedy moja dłoń spotyka się z raną wiszczę tak głośno, że chyba wystraszyłam wszystkie zwierzęta w promieniu 5 km. To był zły pomysł. Bardzo zły. Wbijam paznokcie w dłonie próbując złagodzić ból.

Słyszę szelest dochodzący zza krzaków znajdujących się nieopodal mnie. Na pięknie, przecież w tym lesie są wilki. Zginę zagryziona przez zwierzę.

Lukas

Charlotte jeszcze śpi więc postanawiam, że wezmę prysznic. Zamykam drzwi od łazienki i wskakuję do kabiny. Puszczam ciepłą wodę i zaczynam się myć. Jak mam przekonać Lotti do siebie? Co mam zrobić aby mnie pokochała? Chciałbym aby była ze mną bez przymusu. Tak sama z siebie. Wzdycham zrezygnowany i wychodzę spod lecącej wody. Owijam ręcznik na biodrach i wychodzę z pomieszczenia. Kiedy dostrzegam, że łóżko jest puste moje serce podchodzi mi do gardła. Z mojej piersi wydobywa się ogłuszający ryk. Wciągam na siebie bokserki i dopadam do drzwi. Naciskam klamkę i... Zamknięte? Czy ona mnie zamknęła? Wkurwiony uderzam z całej siły w nie. Drewniana powłoka pęka a ja przechodzę po niej. W zabójczym tempie znajduję się na dole.

- Gdzie ona jest?!- krzyczę w stronę stojącej przy drzwiach rodzince

- Skarbie tylko spokojnie.- moja matka przemawia do mnie łagodnym głosem

- Zapytam ostatni raz.- warczę- Gdzie ona jest?

- Uciekła.- szepcze cicho i wskazuje coś za mną, odwracam się i dębieje

- Kurwa.- klnę i ruszam biegiem za jeszcze świeżym tropem mojej kruszynki

- Lukas.

Słyszę krzyki rodziców, lecz nie mam zamiaru wracać. Muszę ją znaleźć za wszelką cenę.

~ Bądź delikatny.- skomle mój wilk

~ Dostanie nauczkę za swoje postępowanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro