Rozdział.23.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


      Lukas

Po męczącym dniu z moją rodziną udaliśmy się razem z Lotti do naszej sypialni. Kiedy tylko Charlotte położyła się na łóżku od razu zasnęła. Uśmiechnąłem się na ten słodki widok i ułożyłem się tuż za nią. Po kilku minutach zmęczenie pozwoliło mi odpłynąć w krainę snów.

- Nie!- budzi mnie krzyk mojego maleństwa

- Lotti co się dzieje?- pytam zaspanym głosem

- Nie, nie, nie.

Dziewczyna macha głową na wszystkie strony. Widząc stan w jakim się obecnie znajduje moja królewna, przytulam ją mocno. Charlotte rzuca się na wszystkie strony i krzyczy żałośnie.

- Charlotte spokojnie.- przytulam ją jeszcze mocniej a ona zaczyna mnie bić po plecach, lecz nie trwa to długo, bo już po chwili zaczyna się uspokajać- Już dobrze maleńka.

- Ja nie chcę.- płaczę w mój tors

- Czego nie chcesz?- pytam nie rozumiejąc tego co mówi

- Ja nie chcę.- powtarza

Postanawiam, że na razie dam jej spokój, ponieważ jest tak roztrzęsiona, że nie da się z nią normalnie rozmawiać. Tulę ją mocno i kładę nas na łóżku. Całuje ją we włosy i szepcze słowa otuchy. Charlotte wtula się we mnie mocniej a ja mruczę zadowolony. Kiedy słyszę, że oddech Lotti się unormował postanawiam ją zapytać o całą tą sytuację.

- Lotti co się stało?

Dziewczyna nie odpowiada na moje pytanie i udaje, że śpi. Śmieję się w duchu. Ona jeszcze nie zdaje sobie sprawy z wyostrzonych zmysłów, jakie posiadają wilkokrwiści.

- Wiem, że nie śpisz.- głodzę jej policzek- Skarbie chcę ci pomóc. Powiedz mi co się dzieje?

Moja laleczka otwiera oczy i przygląda się mojej twarzy. Patrzę na nią niespokojnym wzrokiem Lotti oddycha głęboko i zakrywa sobie głowę poduszką.

- Przepraszam, że cię obudziłam.- mówi po chwili

Ona mnie przeprasza za to, że mnie obudziła?

- Lotti.- zabieram poduszkę z jej pięknej twarzy- Bardzo dobrze, że się obudziłem.- całuje ją w czoło- Skarbie powiedz mi.

Dziewczyna macha głową na boki dając mi znak, że nie chce rozmawiać. Postanawiam, że odłożymy tą rozmowę na rano bo jest dopiero 2 w nocy.

- Porozmawiamy rano maluszku. A teraz idź spać.

Oddaję poduszkę Charlotte, a ona obraca się do mnie plecami i wtula głowę w jaśka. Kiedy czuję, że mój maluszek już prawie śpi łapię ją w tali i przytulam się do jej pleców.

Rankiem budzę się pierwszy. Podnoszę się na łokciu i przyglądam się twarzy mojej kruszynki. Jest taka spokojna kiedy śpi. Nie mogę się powstrzymać i zaczynam czule całować twarz blondynki. Jednak nie trwa to długo. Dziewczyna budzi się prawie że natychmiast i zawala mnie z siebie. Wstaje i odwraca się do mnie. Jestem totalnie zdezorientowany jej zachowaniem.

- Przepraszam myślałam, że... nie ważne.

Zacina się w połowie zdania i trze swoją twarz. Obraca się do mnie tyłem i rusza w stronę łazienki. Podrywam się do góry i łapię ją pod pachami. Obracam ją przodem do siebie i zmuszam ją do obwiązania mnie w pasie. Jestem wkurzony na Lotti bo nie rozumiem jej zachowania. Prowadzę ją z powrotem na łóżko a sam staje przy oknie.

- Charlotte powiedz mi co się z tobą dzieje?- cały czas patrzę przed siebie

- Co mam ci powiedzieć?- udaje idiotkę

- Masz mi kurwa powiedzieć prawdę!- krzyczę nie wytrzymując i odwracam się do niej twarzą- Cholerną prawdę.

Zaczynam iść w jej kierunku będąc gotowym do wyciągnięcia z niej informacji, które ją dręczą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro