ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟙𝟞.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ᴍᴀʀᴀᴛᴏɴ 2/5

ᴘʀᴢᴇᴘʀᴀsᴢᴀᴍ ᴢᴀ ʟɪᴛᴇʀᴏ́ᴡᴋɪ ᴏʀᴀᴢ ʙᴌᴇ̨ᴅʏ :*

ᴍɪᴌᴇɢᴏ ᴄᴢʏᴛᴀɴɪᴀ ♡

___________________________________

Eliza wróciła do domu po całej tej sytuacji. Co czuła? Zdenerwowanie, to przede wszystkim. Smutek, bo jej najlepszy przyjaciel - zresztą kogo ona będzie oszukiwać - jej miłość będzie cierpieć, bo ta jedna osoba wróciła.

Tylko po co?

Po co pojawiła się tak nagle?

Miała w tym swój cel?

Chciała tym coś osiągnąć?

Zadręczona swoimi myślami brunetka usłyszała odgłos otwieranych drzwi, co oznaczało, że Tadeusz wrócił. Po spotkaniu rozmawiał jeszcze z chłopakami, dlatego przyszedł później.
Zdjął płaszcz oraz buty i powędrował do salonu, w którym przesiadywała jego siostra.

– Jestem. – oznajmił i usiadł obok niej. – Coś się stało?

– Janek widział Monię. – odparła i podkuliła nogi do klatki piersiowej, obejmując je rękami i kładąc na nich głowę.

– Można się było tego spodziewać. – powiedział smętnym głosem.

– Tadeusz.. A czy nie wydaje Ci że dziwne to, że przyjechała tak nagle? I jak gdyby nigdy nic? Coś jest na rzeczy.

Dziewczyna nie myliła się.

                        *POV Monia*

Szłam w stronę Szucha. Siedziby gestapo tak ważnej i szerzącej zło oraz strach. Czy się bałam? Oczywiście, że nie.

Pewnym krokiem podeszłam do strażnika i podałam mu papiery, jak kazał. Skinął jedynie głową, oddał moją własność i przepuścił przez bramę. Weszłam do budynku, który w środku różnił się od rzeczywistości, z jaką zmagała się Warszawa. Luksus i czystość panowały tutaj. To nie to, co stare budynki i kamienice.

Weszłam po marmurowych schodach i szłam w stronę mojego celu - gabinetu Langego. Zauważyłam strażnika przy drzwiach. Znał mnie, więc wiedział po co przychodzę do dowódcy.

– Miss in einem vertrauten Zweck? (Panienka w znajomym celu?) – spytał.

– Natürlich. (Oczywiście.) – uśmiechnęłam się porozumiewawczo.

– Warten Sie mal. (Proszę zaczekać.) – w tym momencie zapukał do drzwi. Odpowiedziało mu głośne: "Wejść!". Wszedł do środka, a po chwili wyszedł kiwnął głową, że mogę wstąpić do środka.

Uczyniłam to bez większego problemu i już za chwilę stałam przed biurkiem tego mężczyzny, który rządził. Nie rządził Warszawą, od tego był Gubernator.

– Guten Morgen. (Dzień dobry.) – oznajmiłam, na co Lange podniósł na mnie wzrok.

– Guten Morgen. Bitte hinsetzen. (Dzień dobry. Proszę usiąść.) – wskazał ręką na krzesło naprzeciwko jego miejsca pracy, więc spoczęłam na nim, kładąc torebkę na kolanach. – Für welchen Fall kommst du? (W jakiej sprawie pani przychodzi)

– Wie ich schon sagte, ich fange an, dieser ganzen Gruppe von ihnen zu folgen. Sie waren heute in dieser alten verlassenen Fabrik. Ich habe auch gesehen, wie ihr Kommandant gegangen ist, also müssen sie sich dort getroffen haben. Mein Assistent hat sie belauscht. (Tak jak mówiłam zaczynam śledzić tą ich całą grupkę. Byli dzisiaj w tej starej, opuszczonej fabryce. Widziałam, jak ich dowódca również z niej wychodzi, więc musieli mieć tam spotkanie. Mój pomocnik ich podsłuchał.)

– Und was schließt die Dame? (I co panienka wnioskuje?) – spytał, patrząc na mnie z zaciekawieniem.

– Sie sollen nächste Woche mit dem Training beginnen. Sie sagten nichts mehr, aber sie sollen Informationen von einigen Leuten bekommen. (Mają zacząć w przyszłym tygodniu szkolenie. Więcej nic nie mówili, ale mają dostać informacje od jakiś ludzi.) – oznajmiłam.

– Gut, verstanden. (Dobrze, rozumiem.) – mężczyzna analizował zdobyte przeze mnie informacje. – Sie müssen herausfinden, wie diese Informationen aussehen werden, was natürlich Ihre Aufgabe sein wird. (Trzeba dowiedzieć się, jakie to będą informacje, co będzie oczywiście twoim zadaniem.)

– Nicht kostenlos. (Nie za darmo.) – odpowiedziałam pewnie, ma co Lange uśmiechnął się porozumiewawczo.

– Du bist ein kluges Mädchen, Moniko (Sprytna dziewczyna z Ciebie, Moniko.) – oznajmił, wymawiając iście zadziwiająco dobrze moje imię. – Wie viel willst du? (Ile chcesz?)

– Es hängt davon ab, wie viel vorgeschlagen wird. (To zależy ile będzie zaproponowane.)

– Fünftausend. Passt es? (5 000? Pasuje?) – spytał, na co ja kiwnęłam głową. – Ausgezeichnet (Znakomicie.) – w pewnym momencie schylił się i wyciągnął z szuflady biurka grubą warstwę pieniędzy i położył przede mną. – Wenn Sie es gut machen, werden Sie mehr bekommen. (Jeśli się spiszesz, dostaniesz więcej.)

– Ich werde tun, was ich kann. (Zrobię wszystko, co się da.) – wzięłam gotówkę i schowałam do torebki. – Ich habe sogar einen Plan. (Mam nawet plan.)

– Sie werden es beim nächsten Mal teilen. (Podzielisz się nim następnym razem.)

Skinęłam głową, pożegnałam się i wyszłam z pomieszczenia, zwanego pewnie "jego gabinetem". Wyszłam z całego budynku i już po kilku chwilach opuściłam Aleję Szucha.

Za taką kasę to opłaci się dla nich pracować. Aby tylko tego nie spieprzyć.

                      *POV Janek*

Postanowiłem się przejść w stronę parku, aby się przewietrzyć. Ta chwilowa sytuacja podziałała na mnie i to o wiele za bardzo.
Ta dziewczyna zjawiła się akurat teraz, kiedy wszystko zaczynało się układać.
Nie czuje do niej nic, oprócz czystej nienawiści. Mogłem wygarnąć jej wszystko, co o niej myślę i o tym, co zrobiła. Lecz nie zrobiłem tego.

Bo jesteś za słaby.

Ta moja podświadomość mnie wykańczała. Chciałem żyć w spokoju, ale nie.. bo ta jedna osoba musiała to zepsuć.
Minęło tyle czasu, zdążyłem nawet o tym zapomnieć. Nie myślałem nad tym, nie chciałem do tego wracać. Nie miałem najmniejszego zamiaru wznawiać tego, co było kiedyś. Fakt, ta dziewczyna była dla mnie najważniejsza. Lecz przejrzałem na oczy, jaka jest. Wyjechała tak po prostu, nie zostawiając nawet głupiego listu czy chociaż grypsu. Jeszcze później podobno znalazła nowego. Nie chciałem mieć z tą dziewczyną nic wspólnego.

Ale czy to było prawdą?

Stop! Oczywiście, że było.

Nie oszukuj się. Ta malutka cząsteczka uczucia została.

Miałem tego dość. Myśli nie przestawały mnie nachodzić. Uspokajała mnie myśl o Elizie. Ta dziewczyna to złoto. Była tak dobrą i życzliwą osobą, że nie zasługiwała na to, by żyć na tym świecie w takiej sytuacji. I mogłem śmiało przyznać, że trochę się w niej podkochiwałem.

Nie trochę, tylko bardzo.

Z moich myśli wyrwał mnie czymś głos.

– Znowu się spotykamy. – odezwała sie dziewczyna, która stanęła naprzeciwko mnie, przez co musiałem się zatrzymać.

– Zostaw mnie w spokoju. Czego ty w ogóle ode mnie chcesz? – spytałem, wkładając dłonie do kieszeni spodni.

– Naprawdę.. Nie stęskniłeś się za mną? – podeszła bliżej mnie i położyła swoją dłoń na moim policzku. Na jej dotyk lekko się wzdrygnąłem, ale nie odsunąłem się. Przez głowę przeleciały mi wspomnienia, kiedy robiła tak, gdy byłem smutny.

Człowieku, nie daj się jej!

– Przestań. – warknąłem i patrzyłem na nią ze złością, która mieszała w sobie smutek. – O co ci chodzi? Czego chcesz?

– Nie chce czegoś, tylko Ciebie. Chce nas. – oznajmiła i pogłaskała mnie kciukiem po policzku. Teraz dopiero odchyliłem głowę w drugą stronę, tym samym strącając jej dłoń z mojego policzka.

– Dziewczyno. Nas już nie ma, zrozum to!

– Chce po prostu się pogodzić. Chyba możemy to zrobić? – spytała, na co westchnąłem ciężko.

– Nie jestem przekonany. – oznajmiłem.

– Będziemy żyć ciągle w kłótni? Nie możemy się pogodzić i być po prostu znajomymi? Wracać do tego, co było nie musimy, ale chociaż możemy zakończyć nieporozumienie. – rzekła i wystawiła dłoń w moją stronę. – To jak będzie?

Zastanowiłem się, czy dobrym posunięciem będzie jej wybaczyć. Nigdy nie byłem zwolennikiem kłótni, lubiłem być z każdym w dobrych relacjach.

Po namyśle uścisnąłem jej dłoń i lekko przez moment się uśmiechnąłem.

– Niech będzie.

Ale czy była to dobra decyzja?

Ona mogła rozpętać samo zło...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro