Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Laboratorium BlackJack'a, Crosshairs:

Po twardym lądowaniu pamiętam tylko jak grzmotnąłem w coś głową i ogarnęła mnie ciemność. Gdy się obudziłem zobaczyłem błękitne niebo co oznaczało, że jestem na jakieś planecie. Podniosłem się do pozycji siedzącej i pomasowałem obolałą głowę. Nie miałem pojęcia gdzie jestem i jak się w tym miejscu znalazłem, ale zamierzałem się dowiedzieć. Wstałem z pryczy i zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu. Wszędzie były komputery, do tego kilka pryczy ustawionych obok siebie. Zdecydowanie znajdowałem się w jakimś laboratorium, tylko w jakim? Na laboratorium decepticon'ów mi to nie wyglądało. Wtedy do pomieszczenia weszły dwa boty. Jednego od razu poznałem, drugiego wcale.

- Bumblebee!- krzyknąłem.

- Cross, nareszcie się obudziłeś.- powiedział bot.

Podaliśmy sobie dłonie na powitanie.

- A ten dzieciak to kto?- spytałem.

- Po pierwsze nie jestem dzieciakiem, tylko ulepszonym mini-con'em. Po drugie, na imię mi BlackJack, jestem jedynym Głównym Naukowcem oraz Medykiem stacjonujących tu autobotów. A to jest moje laboratorium.- odpowiedział mi.

- Okay. Zapamiętam. Bee, co ty tak w ogóle tu robisz? Myślałem, że łapiesz zbirów na Cybertronie.- odparłem.

- Wszystko ci zaraz wytłumaczę Cross. Ale usiądź i nie podnoś się. Byłeś nieprzytomny przez dwa dni.

- Dwa dni? To ciekawe, ponieważ ostatnie co pamiętam to tylko jak grzmotnąłem w coś głową.

- No właśnie. BlackJack musi się upewnić czy w twoim neuro-procesorze nie ma żadnych niepokojących zmian. Po tak silnym uderzeniu w głowę mogły nastąpić jakieś uszkodzenia, więc wolę tego uniknąć.

- Jasna sprawa. Jak zawsze przezorny.

Bee chciał mi coś powiedzieć, ale przerwało mu zdecydowane odkaszlnięcie.

- Pogadacie sobie później, a teraz połóż się. Muszę sprawdzić jak twoje optyki reagują na światło.- powiedział ten mini-con.

- To jest typowo ziemskie badanie neurologiczne.- powiedział do mnie Bee.

Miałem mu odpowiedzieć, ale ten BlackJack zaczął mi świecić latarką po optyce. Jednak to trwało tylko chwilę.

- Zamknij optykę, nic nie mów i nie ruszaj głową. Teraz zrobię skan twojego neuro-procesora.- powiedział.

Nie spierałem się z nim i zrobiłem jak powiedział. Gdy skan się zakończył usiadłem na pryczy. Potem miałem chwilę popatrzeć na jakiś patyk i podążać za nim tylko oczami, a następnie powiedzieć jaki widzę kolor na kartce papieru.

- Po co te wszystkie badania?- spytałem.

- Z rozkazu Rady Cybertronu. To o wiele bardziej skomplikowana sprawa i ciężko to wyjaśnić.- odpowiedział mi Bee.

- Jasne. To, mogę już iść?

- Nie widzę żadnych przeciwwskazań. Możesz iść i tak mam jeszcze jednego pacjenta.

Wstałem z pryczy i razem z Bee wyszliśmy z laboratorium, o dziwo mijając się z jakimś samurajem.

- A ten to kto?- spytałem pokazując na bota.

- To jest Drift. Około czterech miesięcy temu BlackJack przeprowadził transplantację iskry między Drift'em a Sideswipe'm. Sides był dawcą iskry. Mimo faktu, że ciało Drift'a zaakceptowało nową iskrę, czasami musi przychodzić na badanie kontrolne czy na pewno nie dzieje się w nim nic niepokojącego.- Bee mi odpowiedział.

- Kim jest Sideswipe? Bumblebee przecież wiesz, że nikogo tu nie znam.- odparłem.

- Racja. Chodź, zaprowadzę cię do centrum dowodzenia. Tam poznasz moich przyjaciół.

Kiedy szliśmy do centrum dowodzenia, Bee mniej więcej zapoznał mnie z zaistniałą sytuacją. Potem poznałem każdego z botów, których dotąd nie znałem. Jak również siódemkę zmodyfikowanych genetycznie mini-con'ów, których zrobiło mi się tak bardzo szkoda. Nie sądziłem, że Megatron albo jego były podwładny będą w stanie się do czegoś takiego posunąć. Porywać ich za młodu i modyfikować genetycznie, byle tylko zdobyć moc wykraczającą nawet poza standardy Prime'a. Jednak cieszyłem się, że ich koszmar się wreszcie skończył a oni mogą ułożyć sobie życie.

- Ze względu na fakt, że nie jesteśmy już tajemnicą przed mieszkańcami tej planety będziemy musieli patrolować również ulice Crown City. Dla bezpieczeństwa mieszkańców.- powiedział Sideswipe.

- Więc kto pojedzie na pierwszy patrol?- spytał go Bee.

- Fireblade z Crosshairs'em.- odpowiedział Sides.

- Dowódco Sideswipe, z całym należytym szacunkiem, ale dlaczego ja mam jechać na patrol z kimś kto nie potrafi powstrzymać się od flirtu?- Fire spytała jej dowódcę.

- Gdyż ja tak zadecydowałem, Fireblade. I nie chcę słyszeć nawet słowa sprzeciwu. Już mi wystarczy, że muszę znosić sprzeczki między tobą a Ultra Magnusem. Ruszajcie na patrol, to rozkaz.- odparł Sides, zdecydowanym tonem głosu.

- Tak jest, dowódco.- odpowiedziała Fire.

- Fixit otworzy wam most ziemny w okolicy mostu prowadzącego do miasta. I żadnych kłótni.

- Zrozumiałam.

Bot spojrzał na mnie.

- Będę grzeczny.- powiedziałem podnosząc dłonie w obronnym geście.

Gdy przejechaliśmy przez portal, ruszyliśmy w kierunku miasta. Fireblade wydawała się czymś poddenerwowana, więc chciałem ją zapytać o co chodzi.

- Nie waż się mnie bajerować, zrozumiano?- syknęła.

- Po pierwsze, nie miałem takiego zamiaru. Po drugie, chciałem spytać czy cię czymś zdenerwowałem. Wydajesz się poddenerwowana, więc chciałem być uprzejmy i miło spytać nowo poznaną koleżankę czy coś cię gryzie.- powiedziałem w swojej obronie.

- To nie twój interes. Po prostu się do mnie nie odzywaj, już mi starczy, że mam Ultra Magnusa na głowie.- odparła.

- Czyli to o niego chodzi. No słyszałem od Bumblebee, że nie macie ze sobą za dobrego kontaktu. Śmiało, możesz mi się wygadać. Nie będę się z ciebie śmiał. Słowo honoru.- odpowiedziałem.

- *westchnięcie* no dobra. Jestem wkurzona na Magnusa, bo nazwał naszego przywódcę "niezdyscyplinowanym" i "młodocianym delikwentem", więc wkurzyłam się na niego. On się uważa za Primus wie kogo i każdemu rozkazuje. To, że walczył na wojnie u boku Optimusa nie czyni go żadnym herosem.

- Ale z tego co mi wiadomo, zrozumiał swój błąd i przeprosił ciebie oraz Sideswipe'a. Więc czemu nadal jesteś na niego wkurzona?

- Ja mu tego tak łatwo nie odpuszczę. Jeszcze mnie ten mech popamięta.

- Weź mu odpuść, przecież to się stało na długo przed tą transplantacją iskry i całym tym bajzlem związanym z powrotem wyznawców chorej idei Megatrona. Albo jak kiedyś lubiano go nazywać Wiadrogłowego.

- Pffft, hahahahaha! "Wiadrogłowy"? Poważnie? Ja nie mogę, aleście mu ksywkę wymyślili.

- Jak najbardziej poważnie. Ty go widziałaś? Ten jego hełm wyglądał jak ziemskie wiadro.

- Nie, nigdy nie miałam okazji go zobaczyć. Trochę szkoda, bo pewnie miałabym z niego ubaw.

- Seniorita, już ci lepiej? Nie wściekasz się już na Magnusa?

- Tak, znacznie lepiej. Co prawda nadal jestem troszkę zła na Magnusa, ale nie tak bardzo jak wcześniej. Dzięki Cross, ty wiesz jak poprawić mi humor.

- Zawsze do usług. I może na spokojnie porozmawiaj o tym z Magnusem? Jestem prawie pewny, że ci wybaczy.

- Możliwe, że tak. Czekaj chwilę, tam się coś dzieje.

- Gdzie?

- Przy Muzeum Historii Naturalnej. Jest jakieś zamieszanie. Wybadajmy co się stało.

Podjechaliśmy pod muzeum i transformowaliśmy się.

- Panie władzo, co tu się dzieje?- Fire uprzejmie spytała człowieka.

- Oh, autoboty. Dobrze, że jesteście. W środku budynku jest człowiek, który wziął wszystkich pracowników i zwiedzających jako zakładników i grozi, że wysadzi muzeum w powietrze jeśli nie dostanie 10.000.000 $.- odpowiedział policjant.

- Jak ma zamiar wysadzić całe muzeum?- spytałem.

- Powiedział, że poprzyczepiał ładunki wybuchowe do głównych rur gazowych i odpali je, jeśli nie spełnimy jego żądań. Proszę, pomóżcie nam.- odpowiedział.

- Pomożemy, niech się pan nie martwi. Zajmiemy się nim, nie robiąc mu krzywdy. Prawda Cross?- odparła Fire.

- No jasne, że tak. Załatwimy to szybko i bez ofiar. Spokojna pana głowa, za kilka minut będzie po sprawie.

Gdy weszliśmy do muzeum zaczęliśmy się rozglądać za ładunkami. Pierwszy zauważyłem przy windzie. Potem następny ładunek i następny i następny aż rozbroiliśmy wszystkie bomby.

- Za wiele tego nie było. Szczerze mówiąc, ten zamachowiec zniszczyłby nie więcej niż połowę budynku.- powiedziałem.

- Ale siła fali uderzeniowej mogła być tak silna, że zniszczyła by pozostałą część budowli.- odpowiedziała mi Fire.

- W sumie, masz rację. Teraz pytanie, gdzie on zamknął zakładników?

- Sprawdźmy magazyny. Możliwe, że tam się ukrył.

Przytaknąłem i poszliśmy sprawdzić czy może zamachowiec ukrył się z zakładnikami w magazynach. Gdy zajrzeliśmy do pierwszego magazynu, od razu go zobaczyliśmy.

- Jaki jest plan?- spytałem szeptem.

- Ty odwróć jego uwagę, a ja zabiorę od tyłu zakładników i wyprowadzę ich przez tylne wyjście. I powiedz mu, że bomby zostały znalezione i rozbrojone.- odpowiedziała też szeptem.

Przytaknąłem i wyszedłem by kupić Fire czas. Człowiek od razu mnie zauważył.

- Nie podchodź autobocie, albo cały budynek wyleci w powietrze!- krzyknął.

- Posłuchaj mnie, razem z saperami znaleźliśmy i rozbroiliśmy wszystkie twoje bomby. To już koniec, przegrałeś.- powiedziałem.

- Łżesz ty kupo złomu! Nie podchodź, albo nacisnę guzik i wysadzę całe muzeum.

- I na co ci to będzie? Zażądałeś pieniędzy, ale jeśli naciśniesz guzik to sam zginiesz w eksplozji. Zastanów się czy warto. Nie jesteś mordercą, samobójcą czy nawet terrorystą. Naprawdę chcesz sobie zrujnować życie? Oddaj mi to. To już koniec, przegrałeś. Oddaj mi ten detonator. Nie niszcz sobie życia, jesteś na to za młody.

Człowiek nie stawiał dalszego oporu i oddał mi detonator. Wtedy go chwyciłem i mogliśmy spokojnie wyjść. Po oddaniu niedoszłego przestępcy w ręce policji, transformowaliśmy się w nasze alt-mode i ruszyliśmy na dalszy patrol.

- Jesteś na Ziemi naprawdę krótko a już osiągnąłeś sukces. Gratulacje.- powiedziała.

- Dzięki. Coś czuję, że nie będę się tu nudzić.- odparłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro