Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Godzinę później, pilnie strzeżony blok, Luke:

Od mojego telefonu do tego Drift'a z komórki Williama minęła godzina. Stałem pod blokiem, w którym Will mieszka z tatą, macochą i przybranym bratem. Czekając na przyjazd autobota zaczynałem się zastanawiać kto i dlaczego porwał Williama. Wtedy podjechało do mnie pomarańczowe Lamborghini i drzwi same się otworzyły. Nie zwlekając wsiadłem na fotel pasażera. Bot zamknął drzwi, przypiął mnie pasem bezpieczeństwa i ruszył z piskiem opon. Chyba się wkurzył.

- Ty jesteś Luke? Przyjaciel Williama?- spytał.

- Tak, to ja. A ty zapewne jesteś Drift. Autobot, który uratował Williama przed tym, Fracture'm, czy jakoś tak ten koleś miał na imię.- odpowiedziałem.

- Zgadza się. A teraz powiedz mi wszystko co wiesz o tym porwaniu.- odparł.

- To było tak, przyjechałem odwiedzić Willa i z nim trochę pogadać. Jak kumpel z kumplem, o takich typowo męskich sprawach. Kiedy już dotarłem pod drzwi od mieszkania Williama zauważyłem, że są uchylone a to się nigdy nie zdarzało. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem jakiś obcych mężczyzn, którzy unieruchamiali Willa i kneblowali go by nie mógł krzyczeć. Szef całej bandy kazał swoim podwładnym mnie zaatakować, ale powaliłem ich.

- Wybacz, że się tu wtrącę, ale jak tego dokonałeś?

- Znam trochę trików z zakresu samoobrony i uczęszczam na zajęcia z karate. Mam już brązowy pas.

- Niesamowite. Wrócimy do twojej opowieści.

- Dobrze. Wracając. Kiedy pokonałem już wszystkich, zacząłem walkę z samym ich szefem. Jeden na jednego. On oczywiście próbował walczyć nieczysto i wyciągnął nóż, który mu wytrąciłem jednym kopnięciem. Nie mam pojęcia ile trwała ta walka, byłem zmęczony ale nie chciałem się poddać. Ode mnie zależało bezpieczeństwo Willa. Nagle dostałem czymś w głowę i ogarnęła mnie ciemność. Gdy się obudziłem, pochylali się nade mną ratownicy medyczni. A po napastnikach i Willu, nie było śladu. Jedyne co po nim zostało, to jego telefon. A w nim wyświetlone zdjęcie ogromnego robota w samurajskiej zbroi, które było podpisane jednym słowem. "Drift" tak było napisane, więc zaryzykowałem i postanowiłem zadzwonić. Jednak nie od razu, chciałem odczekać aż karetka i policyjny radiowóz się oddalą.

- I mądrze zrobiłeś. Pamiętasz może co policjanci mówili do ojca Williama?

- Tylko tyle by od razu zadzwonił na komisariat w razie gdyby porywacze odezwali się z żądaniem okupu.

- I odezwali się?

- Jak do tej pory nie. Podejrzewam, że to mogą być niedobitki z dawnej firmy konkurencyjnej. Jednak nie jestem do końca pewien.

Między nami była cisza. Zastanawiałem kto porwał Willa, dlaczego go porwał? Dla pieniędzy? Czy może z innego powodu?

- Bumblebee do Drift'a, odbiór.- usłyszałem.

- Tu Drift.- powiedział samuraj.

- Drift na zawory Solus'a Prime'a co ty odstawiasz?! Nie reagowałeś na nasze wezwania przez godzinę!- krzyknął bot po drugiej stronie chyba komunikatora.

- Bumblebee nie denerwuj się tak. William został porwany, jest ze mną jego najlepszy przyjaciel Luke. Przywitaj się Luke.- odparł samuraj, po czym zwrócił się do mnie.

- Witaj Bumblebee.- powiedziałem.

- Witaj Luke. Drift, masz w tej chwili wrócić do bazy. To jest rozkaz.- padła odpowiedź.

- Zrozumiałem. Już wracam.

Wtedy samuraj zawrócił i pojechał bezpośrednio do bazy autobotów, gdziekolwiek się znajdowała.

- Ten Bumblebee chyba się porządnie wkurzył na ciebie po tym jaki odstawiłeś numer.- zagadnąłem.

- Bardzo możliwe. I najprawdopodobniej będę musiał się mu z tego gęsto wytłumaczyć.- odpowiedział.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Drift mnie wypuścił. Przed nami stał żółty bot z rękami skrzyżowanymi na piersi i nie wyglądał na zadowolonego.

- Masz świadomość, że nawet jeśli wszystko mi wytłumaczysz to kara i tak cię nie ominie?- spytał.

- Tak, mam tego świadomość.- odpowiedział żółtemu Drift.

- No ja myślę. A ty jesteś Luke, zgadza się?- odparł Bee.

Przytaknąłem w odpowiedzi.

- Strongarm się tobą zajmie, a my mamy do pogadania.- powiedział i chwytając Drift'a za ramię gdzieś zaprowadził.

- Chodź, nic ci nie zrobię.- powiedziała ta Strongarm, wyciągając do mnie dłoń.

Wspiąłem się na jej dłoń i ona posadziła mnie na swoim ramieniu. Nawet fajne uczucie tak na kogoś spojrzeć z góry, ale musiałem się skupić na odnalezieniu Willa. Ze względu na fakt, że porywacze zostawili telefon Willa, nie można było go w ten sposób namierzyć. Ale pomarańczowy mini-con o imieniu Fixit, mógł namierzyć telefon jednego z porywaczy. Cybertrońska technologia, to dla mnie jakiś odlot. Kiedy Fixit namierzał telefon jednego z porywaczy, Drift i Bee wrócili z rozmowy. Jednak samuraj wyglądał na zbolałego, jakby zrobił co najmniej 2.000 pompek.

- Poruczniku Bumblebee, namierzyłem telefon jednego z partaczy..... podglądaczy.... porywaczy Williama.- powiedział Fixit.

- Doskonale. Gdzie oni są?- odparł Bumblebee.

- W starej i opuszczonej fabryce farb akwarelowych.- odpowiedział mini-con.

- Luke, zostajesz tutaj z Drift'em. Mimo, że dostał już odpowiednią karę za jego nieodpowiedzialny wybryk, musi tu zostać.- bot powiedział do mnie.

- Jesteś tego pewny Bumblebee? Wiem, że Drift zachował się nieodpowiedzialnie nagle wyjeżdżając z bazy bez słowa wytłumaczenia, ale działał pod wpływem silnego impulsu. Will i Drift bardzo się polubili i pewnie samuraj chciałby pomóc ludzkiemu przyjacielowi. Odpuść mu.- odparłem.

- Z całym szacunkiem poruczniku, ale Luke ma rację. Odkąd Drift poznał Williama stał się zupełnie innym botem. Częściej się uśmiecha, pokazuje swoją ojcowską stronę, to jak bardzo mu zależy na jego mini-con'ach. Powinniśmy pozwolić mu ruszyć z nami.- Strongarm mnie poparła.

- *westchnienie* no dobrze. Masz dzisiaj szczęście Drift. Ale jeszcze jeden taki wybryk, a pożałujesz, że kiedykolwiek przyleciałeś na Ziemię. Wyraziłem się jasno?- odparł Bee.

- Oczywiście.

Kiedy mieli już ustalony plan, ruszyli Willowi z pomocą. Ja jechałem razem z Drift'em i mieliśmy zostać na zewnątrz by zabrać Willa jak najszybciej. Będąc na miejscu, nerwowo pukałem palcem w kierownicę, czym chyba trochę denerwowałem Drift'a.

- Mógłbyś przestać?- spytał już lekko zirytowany.

- Wybacz. Po prostu się martwię. Zaczynam mieć już czarne scenariusze w głowie.- odpowiedziałem.

- Długo znasz Williama, że się tak o niego martwisz?- spytał ponownie, już spokojniejszy.

- Poznałem go cztery lata temu. Poznaliśmy się na przyjęciu urodzinowym Leona. Od razu zaczęliśmy się dogadywać. Will jest dla mnie niemal jak brat, więc czuję się za to wszystko odpowiedzialny.

- Nie potrzebnie. Willowi nic nie będzie.

Gdy miałem mu odpowiedzieć, zobaczyłem biegnącego do nas Willa. Osłaniał go żółty mini-con, który ma na imię Lancelon, jeśli dobrze zapamiętałem. Kiedy William wsiadł do środka, Drift ruszył z piskiem opon. Dosłownie.

- Jesteś cały?- spytałem.

- Jak widzisz, jestem. Tylko trochę mnie poturbowali.- odpowiedział.

- Czego od ciebie chcieli?- spytał Drift.

- A cholera ich wie.

- William, słownictwo!

Siedemnastolatek jedynie parsknął na to śmiechem. Zawsze go to rozśmieszało. Ale wiedział, że te upomnienia są dla jego dobra. Gdy wróciliśmy do bazy autobotów, chcieliśmy ustalić czego ci bandyci chcieli od Williama.

- Pytałem ich czego ode mnie chcą, a oni odpowiadali, żebym nie udawał głupka. Możliwe, że mogli mnie z kimś pomylić. W ogóle nie miałem pojęcia o co im chodzi.- powiedział Will.

- A pokazywali ci jakieś zdjęcia? Albo coś podobnego?- spytał go Optimus.

- Tylko jakieś kody. Powiedzieli, że jeśli nie złamię tych kodów, oni złamią mi kości. Nie jestem geniuszem z informatyki, ale podejrzewałem, że te kody to mogło być swego rodzaju zabezpieczenie przed hakerami. Najprawdopodobniej chcieli włamać się do systemu Miejskiego Centrum Bankowości w Crown City, albo nawet do wojskowego systemu obronnego.- odpowiedział mu Will.

- Czyli najprawdopodobniej mogli pomylić cię z jakimś chłopkiem, który jest geniuszem informatycznym. Pewnie jesteście z wyglądu bardzo do siebie podobni. Jak przysłowiowe dwie krople wody.- odparł na to Buzzstrike.

- Niewykluczone. Jednak wszystko skończyło się dobrze a ja mam tylko kilka siniaków. Drift, odwieziesz mnie do domu?

Samuraj przytaknął i transformował się w auto. Will wsiadł na miejsce pasażera, aż otworzyły się drzwi po stronie kierowcy.

- Wsiadaj, ciebie też odwiozę.- powiedział.

Wsiadłem do auta i ruszyliśmy. Tylko dalej nie dawało mi spokoju jakim cudem pomylili Willa z kimś innym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro