Rozdział Dwudziesty Pierwszy
Alex
Moja wściekłość na menadżerkę wykroczyła poza limit
— Alex zanim coś powiesz pomyśl trzy razy — biegła za mną Diana, a zaraz za nią ninja wraz z Senseiami. Wściekła przemierzałam hol wytwórni muzycznej idąc w stronę biura Pani White. Weszłam jak tornado do pomieszczenia, nawet nie pukając i bez słowa przysunęłam jej pod nos owy artykuł.
— Proszę.... O to Pani genialne pomysły — wywarczałam. Ta westchnęła głęboko i wzruszyła ramionami.
— No cóż — poprawiła okrągłe okulary —Musimy zamaskować ten fakt. Hejt wylewa się na naszą wyimaginowaną parę... teras czas na plan B, bo inaczej fani nas zgładzą.
—A jaki ma być ten plan? — zapytałam zakładając ręce na piersi.
— Będziesz musiała oficjalnie ogłosić swój "związek" z Lloydem. Przez kilka tygodni będzie to w statusie, a później zamieścimy, iż rozstaliście się ze względów zawodowych, ale wciąż jesteście dobrymi przyjaciółmi.
Skamieniałam, analizując to co przed chwilą usłyszałam.
— Możemy tak zrobić, uratujemy siebie i was przy okazji — mruknął Lloyd, a ja Skinęłam głową.
—Niech więc tak będzie.
Diana
– Przepraszam bardzo – wtrąciłam się. – Jedyne co nam teraz grozi to utrata kilkuset, może kilku tysięcy fanów. Za tydzień sprawa powinna ucichnąć. – oparłam się o biurko. – Jeśli ten plan wprowadzi pani zbyt wcześnie da to odwrotny rezultat od zamierzonego.
– Wiem, Diana, nie jestem głupia.
– Ale czasami się pani tak zachowuje – szepnęłam przewracając oczami. Wyszłam z gabinetu nie chcąc więcej słuchać o aranżowanych związkach. Wyszłam na zewnątrz budynku. Od razu jakiś chłopak na mój widok rzucił we mnie zgniecioną puszką po napoju gazowanym.
– Takie fałszywki nie powinny być sławne! – dodał przez co zagotowało się we mnie. Nagle strup na jego nodze puścił i mimo małej ranki polało się z niej sporo krwi. Uspokoiłam się jak na swoim ramieniu poczułam dłoń. Spojrzałam na jej właściciela, okazał się być to Cole.
– Coś się stało, że tak dziwnie na mnie patrzysz? – powiedziałam co zdradziło, że dalej byłam nieco poddenerwowana.
– Twoje oczy były czerwone – Powiedział wprost. Ja spojrzałam odruchowo na najbliższą szybę i oczy miałam normalne. Ufałam jednak temu, że mogły zmienić kolor podczas używania mocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro