Rozdział Szesnasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alex

— Czy ten wyjazd jest naprawdę konieczny? — zapytałam po raz kolejny zanim zdążyli odlecieć.

— Tak jest konieczny — odpowiedział mi chór kilka głosów na raz. Westchnęłam cicho zrezygnowana i dałam torbę na piasek. Usiadłam na niej i grzebałam patykiem w piasku. Mam wrażenie że z dnia na dzień coraz bardziej zamykam się w sobie. Nie byłam tą samą Alex, która miała wieczny uśmiech na twarzy, oraz charyzmę.

— Dobra to trzeba podzielić się na zespoły. Może.... Ja i Cole rozbijemy namioty, a wy poszukajcie czegoś na opał.

— O nie, nie, mój drogi — zaprotestowała Diana poprawiając swoje włosy, które aktualnie związane były w dwa kucyki — Ja chce rozstawić namiot.

Oho.... Zaczyna się koncert życzeń

Diana

– Jesteś pewna? Na biwakach podział ról zazwyczaj wygląda tak – blondyn dalej próbował że mną dyskutować.
– Rozstawianie namiotów jest o wiele lepsze niż zbieranie drewna.
– Daj spokój Lloyd, jest bardziej uparta niż Nya. – odezwał się Cole – Alex, chodź ze mną, pozbieramy to drewno – Moja przyjaciółka bez protestów wstała i poszła za chłopakiem w głąb lasu z nieco spuszczonym wzrokiem.

Lloyd zaczął robijać namiot dla siebie i Cole'a, a ja dla mnie i Alex.
– Jesteś inna niż mi się wydawało — zagadał, żebyśmy nie robili tego w całkowitej ciszy.
– Spodziewałeś się, że będę bardziej kobieca? – zaśmiałam się i od razu mówiłam dalej nie dając mu szansy na odpowiedź – Inne dziewczyny marzyły o księciu na białym koniu i słuchały tych najpopularniejszych piosenkarek pop-owych. Mnie jakoś nigdy to nie kręciło, nigdy nie szukałam "tego jedynego" i słuchałam Metalu odkąd tylko pamiętam.
– Nie widać tego po tobie.
– Wiem. Od zawsze wielu chłopców się we mnie podkochiwało tylko ze względu na wygląd, a na dodatek menadżerka wytworzyła taki wizerunek dla mnie jako ten najlepiej sprzedający się.
– Aż się dziwię, że to Alex jest liderką w waszej grupie – Skończyliśmy naszą pracę.
– Żebyś Ty widział jej wigor zanim zdobyłyśmy sławę – usiadłam na piasku i zamknęłam oczy przypominając sobie jej uśmiech i charyzmę. Uświadomiłam sobie, że to chyba ta sława jej to odebrała... Nie powiedziałam mu o moich przemyśleniach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro