Modern AU

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten shot powstał z dedykacją dla kl4rcik <3 Miał mieć ciut inny kształt, ale wyszedłby z tego mega spoiler, więc nie XDD Powstało to na mega spontanie, co widać po godzinie wrzucenia XD Jeśli są błędy, to mówcie! A tymczasem zapraszam do lektury <3

Wiedeń, marzec 2020

Franz westchnął ciężko i otworzył swojego laptopa. Nie podobała mu się ta cała pandemia i panika rządu. Zamknęli wszystko zdecydowanie za wcześnie. Nie wierzył w to, że po dwóch tygodniach zamknięcia choroba nagle wyparuje, ale nie mógł nic z tym zrobić.

Sprawdził szybko wiadomości i zalogował się na Zooma. Nie podobał mu się fakt prowadzenia lekcji przez Internet. Miał wrażenie, że wszyscy uczniowie będą go ignorowali i zajmą się swoimi sprawami. Wczoraj, na lekcjach z pierwszymi klasami, tak właśnie było. Teraz miał połączyć się z maturzystami. Miał nadzieję, że chociaż oni wykażą się dojrzałością.

Łyknął kawę ze swojego kubka i poprawił krawat.

— Naprawdę chce ci się w tym siedzieć? — Usłyszał nagle głos Klary. — Przecież oni wszyscy będą na pewno w piżamach. Na co ci ta koszula?

— Ja mam włączoną kamerę i powinienem wyglądać jak człowiek. Nie wyobrażam sobie siedzieć tu w jakiejś szmatławej koszulce.

Klara zaśmiała się, ukazując urocze dołeczki w swoich policzkach. Franz spojrzał na nią pożądliwie. Chciał, by jak najszybciej stąd poszła. Nie mógł się skupić na czymkolwiek, kiedy stała przed nim w kusej koszuli nocnej, ledwo zasłaniającej jej pośladki i eksponującej biust. Do cholery, za pięć minut miał lekcje, a on myślał o czymś zupełnie innym!

— Dobra, zobaczymy, czy będziesz dalej taki chętny do noszenia koszuli za dwa dni. Idę pod prysznic.

— Tak beze mnie?

— Ty już chyba się kąpałeś, skoro masz wyglądać jak człowiek — odparła i poszła do łazienki, kręcąc zalotnie biodrami, jakby chciała mu zrobić na złość.

Franz wypił kolejny łyk kawy. Musiał się opanować. Zdecydowanie.

Kiedy na zegarze laptopa wyświetliła się godzina ósma zero zero, wszedł na grupę na Messengerze, którą utworzył dla swojej klasy, i wysłał na nią link do spotkania. Nim uczniowie zaczęli się dołączać, przejrzał jeszcze wiadomości na grupie. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Mówił przecież dzieciom, żeby nie robiły spamu, bo ta grupa ma służyć im do kontaktu, a tymczasem jego wychowankowie wysyłali sobie na nią tony memów i głupich wiadomości. Nie rozumiał, co dzisiejsza młodzież miała w głowie. Myślał, że maturzyści mieli więcej rozumu. Zwłaszcza że byli jedynie pięć lat młodsi od Klary. Najwyraźniej jednak jego żona miała dużo więcej rozsądku od nich.

— Dzień dobry, widzę, że zaczynacie się już zbierać — zaczął, widząc, że do spotkania dołączyło już ponad dwudziestu uczestników. — Witam was na pierwszej zdalnej lekcji historii. Mam nadzieję, że taka forma nauki potrwa krótko. Wiem, że to niecodzienne warunki, ale proszę was o zaangażowanie, zwłaszcza że zostało nam niewiele czasu do matury, a wielu z was ją zdaje. Wszystko jasne?

Nikt mu nie odpowiedział. Pomyślał z goryczą, że wczoraj było dokładnie tak samo. Najwyraźniej te lekcje online miały już taką specyfikę.

— W takim razie przejdźmy do lekcji. Otwórzcie podręczniki na stronie dwieście trzydziestej. Dzisiaj pomówimy o powojennych losach Austrii.

Nie lubił nigdy tematów związanych z historią współczesną, dlatego zamierzał jak największy ciężar lekcji przerzucić na uczniów. Mieli przecież podręczniki i mogli z nich wszystko wyczytać.

— Proszę, zacznijmy więc od przypomnienia wiadomości z poprzedniej lekcji. Kto chce się wykazać?

Przywitała go cisza. Znowu. Miał jej już dość. Dlaczego dzieci nie chciały mu odpowiadać?

— To może Amelia Hartenstein — rzekł.

Przez chwilę panowała cisza. Po chwili na czacie wyskoczyła wiadomość: „Niestety nie posiadam jeszcze mikrofonu". Franz zaklął cicho. Oj nie. Tak się nie będziemy bawić.

Już miał zapytać kolejną osobę, gdy nagle z pokoju obok dobiegły go dźwięki pianina. Jęknął przeciągle. No tak. Klara też musiała pracować, a nie mieli na tyle dużego mieszkania, by mogła się zamknąć na jego drugim końcu, a jego nie dobiegały komponowane przez nią melodie.

— Co to za muzyka, proszę pana? — zapytał ktoś nagle.

— Nie zwracajcie uwagi. Moja żona też musi pracować, więc obawiam się, że będziemy mieć podkład muzyczny do lekcji.

— Ma pan żonę? — Rozległy się nagle zdumione głosy i piski.

Franz pokręcił z niedowierzaniem głową. Cholerny koronawirus! Dopiero drugi dzień nauczania zdalnego, a on już miał serdecznie dość.

— Tak, mam. To chyba nic dziwnego. A teraz do roboty, notatka się sama nie zrobi. Proszę, niech każdy z was zrobi notatkę na stronę, a maturzyści na dwie i odeślijcie mi to do piętnastej.

— Ale my mamy wtedy obiad! — Rozległy się głosy.

— Wasz obiad mnie nic nie obchodzi. Teraz macie czas na notatki, a ja idę zrobić sobie kawę, bo zaraz z wami nie wytrzymam. Chcecie mnie wykończyć. W takim razie chcę notatkę do końca lekcji. — To rzekłszy, wyłączył na chwilę mikrofon i kamerę, po czym wstawił wodę na kawę i westchnął przeciągle.

Czuł, że zanim ten cholerny koronawirus odpuści, skończy na psychotropach.

Kiedy męka zwana lekcjami zdalnymi dobiegła końca, poszedł do pokoju, w którym Klara miała swoją pracownię. Siedziała przy fortepianie i notowała coś skrupulatnie. Uśmiechnął się i objął ją od tyłu, po czym złożył pocałunek na jej szyi. Klara zachichotała.

— Moja klasa chyba wolała słuchać twojego koncertu niż mnie — zaśmiał się.

— To dobrze. Może będzie z tego sukces.

— Dalej „Mayerling"?

— Tak. Chcę, żeby to było prawdziwe arcydzieło o bólu i rozdarciu człowieka, który nie może się spełniać, jest stłamszony w klatce i nie potrafi sobie poradzić z problemami, nie żadna cukierkowa bajka o miłości jak ten parszywy „Rudolf" Wildhorna.

— Też mi się nie podoba, ale co zrobić. Ja i tak nie lubię musicali. Ale twoje uwielbiam — odparł i pocałował ją w czoło.

— Przepadną nam chyba bilety do opery na „Trzy siostry"... Szkoda, chciałam to zobaczyć jeszcze raz... — westchnęła, zakładając jasne pasemko za ucho.

— Mówi się trudno. Wiesz co, skoro ja już skończyłem, zróbmy sobie filmowy wieczór, co ty na to? O szóstej. Ja sprawdzę te parszywe zadania, pójdę na zakupy, a ty jeszcze popracujesz i zrobisz obiad, a potem będziemy tylko leżeć.

— Nie chce mi się robić dzisiaj obiadu. Zamówmy pizzę.

— Stoi — odparł Franz.

Wieczorem, kiedy wszystko zostało zrobione, mieli w końcu czas na odpoczynek, a zamówiona pizza dotarła pod ich drzwi, rozłożyli się na sofie w salonie. Franz uwielbiał takie chwile lenistwa. Niestety ostatnimi czasy rzadko się im zdarzały, bo w tygodniu on był zbyt zmęczony pracą, w weekendy zazwyczaj chodzili do opery lub teatru, ewentualnie różne imprezy, na które zapraszano Klarę.

— Wziąłeś wegańską bezglutenową? — zapytała Klara, umoszczając się w jego ramionach.

— Tak, ty masz wegańską bezglutenową. Ja wziąłem sobie normalne jedzenie.

Klara pokręciła głową.

— Nie znasz się i tyle. Odpalaj lepiej tego Netflixa, a ja pójdę po talerze — powiedziała i wstała z miejsca.

Po chwili wróciła i wzięła sobie kawałek pizzy prosto z opakowania. Kiedy Franz zajął się swoją pizzą, Klara wzięła pilota i zaczęła szukać swojego ulubionego serialu. Franz żałował, że nie zabrał jej pilota, nim był na to czas. Kiedy po chwili ujrzał na ekranie czołówkę „Telefonistek", ledwo powstrzymał się od prychnięcia ze złością. Nienawidził tego serialu. Właściwie to jeśli szło o filmy, zupełnie się od siebie różnili z Klarą. On wolał klasykę, ona zaś przepadała głównie za nowszymi produkcjami.

Myślał, że wytrzyma chociaż odcinek, ale już po dwudziestu minutach, kiedy skończyła mu się jego ulubiona pizza z salami, miał dość. Klara wciąż jadła jeszcze swoją, wykorzystał więc okazję i ukradł jej pilota, po czym nacisnął przycisk stop.

— Ej, co ty robisz? — ofuknęła go z ustami pełnymi jedzenia.

— Wyłączam te głupoty. Nie zniosę tego pieprzenia ani chwili dłużej! Ten serial jest wręcz toksyczny.

— Nie znasz się. Nie podoba ci się, bo ma feministyczne przesłanie.

— Nie chodzi o to. Ci bohaterowie są po prostu toksyczni. Obejrzyj sobie to kiedyś sama. Teraz włączamy jakiś western.

— O nie! Ja nie będę po raz kolejny oglądać takiego samego filmu z Johnem Waynem, w którym zmieniają mu jedynie imię. Nienawidzę tego badziewia.

Franz prychnął. Klara naprawdę nie znała się na kinie, skoro uważała klasykę westernu za „badziewie".

— To Gary Cooper? Jego lubisz.

— Nie w westernie.

— Nie będziemy oglądać po raz setny tej głupawej komedii z nim, mam dość tego filmu.

— Dobra, włącz „Ich noce", bo tylko to oboje lubimy — westchnęła w końcu męczeńsko Klara.

Oj tak, Franz musiał przyznać, że ten film był jedną z najlepszych komedii, jakie miał okazję widzieć. Klara też lubiła stare farsy o wojnie płci, które często przedstawiały silne bohaterki, więc chociaż je mogli oglądać bez kłótni. Nic lepszego nie potrafił wymyślić. Wstał z kanapy, włączył odtwarzacz DVD i zaczął rozkoszować się filmem.

Po pełnym śmiechu seansu wyłączył telewizor i wziął Klarę w ramiona. Już od jakiegoś czasu nie mieli chwili na wspólną bliskość. Cieszył się, że przynajmniej teraz mogli spędzić razem romantyczny wieczór. Naprawdę tego potrzebował.

Przesunął palcem po jej policzku i uśmiechnął się, widząc, jak Klara śmieje się radośnie. Kiedy w końcu przestawała zachowywać się ironicznie, była naprawdę urocza. Pochylił się i złożył na jej policzku pocałunek. Kolejnym obdarzył jej nos, aż wreszcie dotarł do ust. Jedną dłoń ułożył na talii kobiety, druga zaś powędrowała na jej ramię. Kiedy miał ją w ramionach zdawała mu się niewielka i bezbronna.

— Może powinniśmy się przenieść w wygodniejsze miejsce... — Spojrzała na niego figlarnie.

Franz ochoczo skinął jej głową. Kiedy zasypiał, trzymając ją w ramionach, upojony swoją miłością, czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Może i musiał prowadzić te parszywe zdalne lekcje, ale przynajmniej miał więcej czasu dla siebie i Klary.

To taki pomysł, który miałam od dwóch dni, haha. Franz i jego irytowanie się bardzo mi pasowały do lekcji zdalnych, więc wyszło takie coś XD Wszystkie te sztuki, filmy i seriale wymienione w tekście oglądałam i mniej lub bardziej lubię. "Trzy siostry" faktycznie miały być grane w marcu zeszłego roku w Operze Wiedeńskiej, ja miałam okazję obejrzeć je wtedy na streamie w naprawdę wspaniałej obsadzie i mocno polecam. To jedna z niewielu współczesnych oper, które znam i które mi się podobały. Zrobiłam z Klary kompozytorkę musicali, bo uznałam, że tak współcześniej lepiej to wypadnie. 

Oficjalnie mogę też powiedzieć, że skończyłam Wiedeń na brudno <3 Czeka na Was jeszcze 13 rozdziałów ^^ Macie jakieś teorie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro