Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Słońce było w najwyższym miejscu, tak jak mówił Lisia Łapa obóz był prawie pusty. Szyszka właśnie kończyła opowiadać przyjaciółce o swoim wcześniejszym życiu. Rzecz jasna nie była to specjalnie wesoła opowieść. W pewnym momencie podeszła do nich spora kotka o rudym, pręgowanym futrze. To była Wilcza Przepaść. W pysku trzymała dwie myszy, dała je młodszym koteczkom tak by obie się najadły, po czym usiadła obok nich.

-Witaj Szyszko. - Powiedziała, jej głos był miły, co zdziwiło pstrokatą kotkę. - Zacienka trochę mi o tobie opowiadała.

-Witaj Wlicza Przepaści, dziękuję ci za mysz umierałam z głodu. - Odparła Szyszka.

-Nie dziękuj, musimy sobie pomagać. - Wojowniczka liznęła obie koteczki po głowie, uśmiechnęła się ciepło, po chwili dodała: - Nawet kodeks wojownika każe nam pomagać kociakom, niezależnie od ich pochodzenia. Dobrze małe zostawiam was gadajcie sobie, muszę iść potrzebujemy jak najwięcej zwierzyny. Do zobaczenia.

-Do zobaczenia. - Krzyknęła Zacienka na pożegnanie.

-Zobacz to Ostry Ząb, co on tu robi? Wojownicy nie mieli polować? - Zdziwiła się Szyszka

Pręgowana koteczka nie odpowiedziała, kotki przyglądały się temu co robi ten przerażający wojownik. Ostry Ząb rozejrzał się, widocznie nie dostrzegając kotek po czym tak jak wcześniej widziała to samotniczka wymknął się przez dziurę w kolcoliście.

-Musimy za nim iść! - Stwierdziła pstrokata kotka. - On chyba coś knuje!

-Masz rację, ale jestem więźniem, zapomniałaś?

-To nic musimy iść. - Uparła się Szyszka.

-Mysi móżdżku, jak Patykowa Gwiazda zobaczy, że sama wyszłaś z obozu to będzie zły, on i tak już cię nie lubi. - Przypomniała Zacienka, po czym odwróciła się, patrzyła w stronę legowiska uczniów, jakby rozmyślając. - Miodowa Łapa! on nam pomoże, jego mentorka jest chora, więc on ma dzisiaj wyjątkowo wolne od treningów, można by powiedzieć innym, że chciałaś iść na grób swojej matki.

-Dobry pomysł! - Przyznała się kolorowa kotka. - Ale ty w ogóle go znasz? Zgodzi się nam pomóc?

-Właściwie, to bardzo mało z nim rozmawiałam, ale powinien się zgodzić. Pójdę z nim pogadać. 

Kotka wstała i oddaliła się, weszła do legowiska uczniów, po chwili wyszła z niego. Towarzyszył jej niezaprzeczalnie przystojny miodowo rudy kocur z śnieżnobiałym brzuchem i końcówkami łap. Uczeń był dużo większy od kotek, musiał być od nich starszy, chociaż może były to tylko pozory stworzone przez jego gęste, długie lśniące, miodoworude futro. W końcu kocur podszedł do Szyszki i powiedział:

-Zacienka mówi, że chcecie się wymknąć i mam wam pomóc. - Jego głoś był miły, pogodny, chociaż jego ton był godny samego przywódcy. Kocur brzmiał jednocześnie poważnie jak i śmiesznie. - Zrobię wszystko, żeby nie siedzieć w obozie, chodźmy od razu.

-Dobrze, dziękuję, że chcesz pomóc. - Odrzekła. - Ale musimy wyjść przez dziurę w kolcoliście. -Kotka w tym momencie zamilkła, chciała dobrze przemyśleć rozdzielenie ról tej tajnej akcji, w końcu przyszło jej na myśl, że to ona powinna pójść do poręby, którą widziała w swym śnie. Ja idę w okolice siedliska dwunożnych, raczej się nie zgubię. - Wy idźcie razem i przeszukajcie las, jestem pewna że Ostry Ząb coś knuje, ale jeszcze nie jestem pewna co.

Trzy koty wyszły z obozu, tak samo jak wcześniej zrobił to smoliście czarny kocur. Miodowa Łapa powiedział jednemu ze starszych wersję wymyśloną przez Zacienkę. Po chwili wędrówki miodowy uczeń i ciemnoruda kotka oddalili się, Szyszka szła przed siebie. Nie znała tego terenu, nie wiedziała gdzie jest miejsce które widziała we śnie, ale czuła, że idzie w dobrym kierunku. W końcu wyczuła zapach Ostrego Zęba, szła za zapachem. W końcu usłyszała w krzakach szelest, przestraszyła się, wtedy zza krzaków wyskoczyła jasnobłękitna kotka, była spora w porównaniu do samotniczki, jednak o wiele za mała na wojowniczkę. Kotka rzuciła Szyszce spojrzenie pełne złości i przerażenia, w końcu odezwała się:

-Co tu robisz kupo pcheł? - Miałaś siedzieć w obozie!

-Wiesz bo...bo Miodowa Łapa, powiedział, że pójdziemy na grób mojej mamy, ale szedł tak szybko, że się zgubiłam. - Głos koteczki drżał, bała się tej nieznajomej. - Chciałam wrócić do obozu, ale nie wiem gdzie to.

-Nie kłam! Zabieram cię do Patykowej Gwiazdy, on cię ukarze. Oby był na tyle mądry, by pozbyć się takich śmierdzieli jak ty z naszego obozu!

-Nie, proszę, zaprowadź mnie do obozu, potem poszukasz Miodowej Łapy, zobaczysz potwierdzi moją wersję!

-Milcz! - Krzyknęła nieznajoma uczennica, chciała coś jeszcze dodać, jednak zza krzaków wyszły dwa koty, byli to Zacienka i Miodowa Łapa, rzucili przyjaciółce pełne pytań spojrzenie, po chwili głos zabrała niebieska kotka.

-Miodowa Łapo, ta samotniczka uważa, że wyprowadziłeś ją z obozu? To prawda?! Do tego wziąłeś ze sobą Zacienkę, wiesz że jest ślepa, nie powinna opuszczać obozu bo pewnie ledwo potrafi się poruszać, nie przewracając się co krok!

-Uspokój się Wężowa Łapo! - Odparł Miodowa Łapa. - Jej wersja jest prawdziwa, mieliśmy iść na grób jej matki.

Dwoje uczniów kłóciło się przez chwilę, stali nad nią. Koteczka bała się, rzuciła zdesperowane spojrzenie na przyjaciółkę, w jej oczach były łzy. W końcu starsze koty przestały się kłócić. Znów odezwała się Wężowa Łapa.

-Miodowa Łapa zabierze Zacienkę do obozu, a my ty kupo pcheł idziemy to Patykowej Gwiazdy!

-Nie proszę, już nie opuszczę obozu! - Błagała koteczka, bała się tego kocura i nie chciała by dowiedział się o ich ucieczce.

-Za mną już! - Krzyknęła błękitna uczennica.

Cała czwórka podążyła to obozu, Szyszka nie wiedziała co czeka ją podczas rozmowy z przywódcą, ale wiedziała, że już może się bać




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro