Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ciało Szyszki przeszedł chłód, a kiedy otworzyła oczy nie była już w legowisku Zabliźnionej Skóry, pod jej łapami była gruba warstwa śniegu, przykrywająca całą wcześniej nieznaną kotce polanę. W tym tajemniczym, ale niezmiernie pięknym miejscu były cztery ogromne drzewa, a na środku wielka skała, przypominająca tą w obozie, ale znaczenie większa. To musiały być cztery drzewa, Zacienka opowiadała o nich kotce. Była to oczywiście kolejna wizja zesłana od klanu gwiazdy, co ucieszyło Szyszkę, była pewna, że niedługo zobaczy swoją matkę. Nie myliła się, na skale pojawiła się Lawenda, ruchem ogona pokazując córce, że ma do niej podejść. Szyszka zawahała się, ponieważ zdawała sobie sprawę, że skała jest przeznaczona dla czterech przywódców. Nie miała jednak zamiaru kłócić się z klanem gwiazdy, szybko weszła na skałę i zetknęła nos z matką.

-Witaj Szyszko. - Powiedziała zmarła. - Cieszę się, że znów cię widzę.

-Też się cieszę mamo, ale dlaczego mnie tu przyprowadziłaś? - Zapytała. - To nie jest skała przywódców?

-Już nie raz zastępca zamiast przywódcy tu stawał i niedługo stanie znowu. - Wytłumaczyła kotka. - Musiałaś tu wejść, bo stąd zobaczysz więcej. Rozejrzyj się, co widzisz?

-Widzę las klanu pioruna, wrzosowiska, skrawek rzeki oraz las iglasty.

-To tereny wszystkich klanów. - Tłumaczyła kocica. - Wrzosowiska są klanu wiatru, rzeka klanu rzeki, a las iglasty klanu cienia.

-Ale po co mi ta wiedza? Dziwiła się samotniczka. Przecież i tak nie powinnam opuszczać obozu klanu pioruna, raz już dostałam za to karę!

-Spokojnie. Wiesz już, że w klanie jest zdrajca, ale nie tylko w jednym. Jeden z klanów ma coś ważnego do powiedzenia, przyjdź tu by tego wysłuchać, to może ci pomóc.

-Muszę? Nie... nie mam jak tu przyjść! Nie lepiej poprosić kogoś o relację ze zgromadzenia?

-Zrób to, co uważasz za słuszne. A teraz muszę wracać do Klanu Gwiazdy, pamiętaj nigdy cię nie opuszczę. Żegnaj córeczko.

-Żegnaj mamo. - Kotka była smutna, że już końcu swoją wizję, miała tyle pytań do matki.

Po chwili otworzyła oczy, znów była w ciepłym, przytulnym legowisku medyka, z którego już jutro miała wyjść, chociaż tęskniła za rozmowami z Zacienką, których nikt nie słyszał, nie chciała opuszczać tego ciepłego miejsca, tu przynajmniej nie padał na nią śnieg, a Czarna Łapa była bardzo miła, Zabliźniona Skóra prawie w ogólnie nie wchodziła do swojego legowiska, cały czas siedziała przy Patykowej Gwieździe. Teraz jednak nie myślała o swoich ranach, a o wizjach. Była pewna, że zdradziecki upiór o którym mowa była w pierwszej wizji Szyszki, to Upiorne Serce, a nie jego brat. "Nie tylko w jednym klanie jest zdrajca" słowa matki cały czas chodziły po głowie samotniczki, musiała wymknąć się na zgromadzenie, jeśli tam miała czegoś się dowiedzieć. Rozmyślania kotki przerwał miły, ciepły, znajomy głos kocura:

-Cześć Szyszko! - To był Miodowa Łapa, w pysku trzymał żmiję, a obok niego stała Zacienka. - Dzisiaj na treningu upolowałem żmiję, przyniosłem ci ją.

-Cześć Miodowa Łapo i Zacienko. Miło mi was widzieć. - Samotniczka zaczęła jeść żmiję, nigdy wcześniej nie jadła tak rzadkiej zdobyczy, gad był całkiem dobry, po skończeniu posiłku kotka utkwiła wzrok w kocurze, był wyraźnie zmartwiony. - Nie przejmuj się Miodowa Łapo, już jutro rano wychodzę i wracam do starego legowiska.

-To dobrze wiesz... - Kocur chciał coś powiedzieć jednak przerwał mu donośny głos dobiegający z polany.

-Niech wszystkie koty, na tyle dorosłe aby polować, zbiorą się pod wysoką skałą, aby wysłuchać moich słów. - Głos nie należał do szarego przywódcy, a do Różanego Ucha.

Miodowa Łapa wybiegł z legowiska, Szyszka i Zacienka podążyły zanim, dopiero teraz samotniczka zorientowała się, że jest wieczór, musiała przespać cały dzień. Na wysokiej skale stała Różane Ucho, wszyscy czekali na jej kolejne słowa.

-Patykowa Gwiazda ma zielony kaszel. Ogłosiła. Nie jest w stanie opuszczać swojego legowiska, poprosił mnie więc, bym wykonała dzisiaj jedną ceremonię w jego imieniu, najpierw jednak wybiorę koty, które pójdą na jutrzejsze zgromadzenie. Na naszym terenie ostatnio zauważono ślady borsuków, najpewniej dwóch lub trzech, przez co możemy być w niebezpieczeństwie, a będą to...

Szyszka na chwilę przestała słuchać słów zastępczyni by zasygnalizować przyjaciółce ogonem, że po zebraniu klanu chciałaby porozmawiać na osobność. Zacienka skinęła głową, więc obie kotki wróciły do słuchania słowa Różanego Ucha.

-Teraz przejdźmy do ceremonii, o którą prosił mnie Patykowa Gwiazda. Kotka zaskoczyła z wysokiej skały. Krótka Łapo, podejdź tu.

Jasnobrązowy kocur, którego samotniczka wcześniej widziała podszedł pod wysoką skałę, jego oczy błysnęły ekscytacją. Po chwili zastępczyni kontynuowała swoje słowa:

-Ja Różane Ucho w imieniu Patykowej Gwiazdy, przywódcy klanu pioruna, wzywam moich walecznych przodków, by spojrzeli na tego ucznia, ciężko pracował i pilnie uczył się, by zrozumieć wasz szlachetny kodeks, polecam wam go jako wojownika. Po tych słowach zastępczyni zwróciła się bezpośrednio do podekscytowanego kocura. Krótka Łapo, czy przyrzekasz bronić swego klanu, nawet za cenę własnego życia?

-Przyrzekam! Głos kocura był pełen radości i ekscytacji, nie było w tym oczywiście nic dziwnego.

-W takim razie, nadaję ci twoje imię wojownika. Krótka Łapo, od tego dnia będziesz znany jako Krótki Ogon, doceniamy twoją rozwagę i spokój, witamy cię jako pełnoprawnego wojownika klanu pioruna!

-Krótki Ogon! Krótki Ogon! Klan skandował imię nowego wojownika.

-Według tradycji, tej nocy odbędziesz samotne, ciche czuwanie, kiedy my będziemy spali. Przypomniała Różane Ucho. Powodzenia, podczas tej samotnej nocy.

Kocur usiadł na środku polany, wlepiając swój wzrok w wejście do obozu, cała reszta klanowców rozeszła się do swoich legowisk, musieli się wyspać, gdyż kolejna noc dla niektórych miała być nieprzespana, z powodu zgromadzenia. Szyszka razem z Zacienką poszły na chwilę do legowiska więźniów, by tam porozmawiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro